Spis treści:
Spór o Rok Rodziny
Korespondencja "Neutrum z MEN-em
Czy nie na odwrót? O problemie windy
Dlaczego boimy się konkordatu...
Niedzielni publicyści
Powiedzieli
Konkurs z religii: Kto ma rację?
Jak się mówi „a" to trzeba powiedzieć "b" — czyli...
Religia w programie nauczania szkoły publicznej?
Drobiazgi W bibliotece Biura Krajowego "Neutrum"
Wydarzenia
*
SPÓR O ROK RODZINY
Jesteśmy już prawie w połowie 1994 roku,
ogłoszonego przez
Zgromadzenie Ogólne ONZ Międzynarodowym Rokiem Rodziny. Przebiega on
pod hasłem
„Tworzymy małe demokracje w sercu społeczeństwa", wskazującym na
rodzinę jako
pierwszą szkołę demokracji, a także grupę społeczną, w której powinny
być
respektowane prawa wszystkich członków. W dokumentach wydanych na ten temat przez ONZ nie sformułowano
jednoznacznej i uniwersalnej definicji rodziny. W
historii istniały różne typy rodzin i różne ich struktury. Rodzaje
stosunków
interpersonalnych zróżnicowały funkcję i rolę rodzin w społeczeństwie,
co jest
odbiciem pluralizmu kulturowego jednostek, który ukonstytuował
społeczeństwo.
Na przestrzeni wieków powstawały różne typy rodzin, także współcześnie
powstało
wiele nowych typów i struktur nie związanych z tradycją kulturową, są
to np.
rodziny niepełne i rodziny „nuklearne". W większości krajów systemy
prawne i polityczne podążają za zmianami w rodzinach, za ich zmieniającymi się
potrzebami — stwierdza jeden z tych dokumentów [ 1 ].
Zasadniczym celem obchodów Międzynarodowego Roku Rodziny jest
wzmocnienie
rodziny jako podstawowej komórki społecznej przez inicjowanie działań
na jej
rzecz, wzmocnienie instytucji krajowych formułujących i wdrażających
politykę
na rzecz rodzin, wzmożenie wysiłków na rzecz realizacji konkretnych
programów,
zacieśnienie współpracy w tej dziedzinie między organizacjami krajowymi i międzynarodowymi, a wreszcie skoordynowanie działań międzynarodowych
dotyczących kobiet, dzieci i młodzieży, ludzi starych i niepełnosprawnych. Wśród
celów lokalnych i narodowych zaproponowano poddanie analizie zgodności
obowiązującego prawa z międzynarodowymi konwencjami dotyczącymi praw
człowieka,
zwłaszcza „Konwencją w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji
kobiet" i „Konwencją o Prawach Dziecka".
Jako ważne zadanie wymieniono gromadzenie informacji i prowadzenie
badań
dotyczących rodziny. Wśród 88 przykładów konkretnych tematów badań
tylko 6
dotyczy zagadnień planowania rodziny i prokreacji. W odpowiedzi na rezolucję ONZ, Rok Rodziny ogłoszono także w Kościele
katolickim, ale wszystko jak dotąd wskazuje, że jest to raczej
konfrontacja
Kościoła z tą organizacją niż współpraca.
Najpotężniejsza światowa organizacja ONZ
ogłosiła rok 1994 Rokiem rodziny i jest ta potężna organizacja zupełnie
bezradna
wobec zadania: trzeba odpowiedzieć, co to jest rodzina. Nikt nie wie,
albo nie
ma odwagi powiedzieć, bo mu zgłoszą od razu sprzeciw reprezentanci
wszystkich
możliwych dewiacji (...). Wszystko może być prawdą o małżeństwie i rodzinie,
wobec tego nie ma prawdy o rodzinie, nie można nawet rodziny zdefiniować
-
pisze ks. abp Kazimierz Majdański w Magazynie Słowo Dziennik
Katolicki". [ 2 ] Sam
zaś proponuje następującą definicję: a)
Dzięki niej istnieje ludzkość. Dzięki prawdziwej rodzinie i temu, że
rodzina
jest tym, czym jest. b) Dzięki rodzinie ludzkość będzie istnieć — albo
nie.
Europa wymiera. c) „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę!". Przez
prawdziwą
rodzinę.
Zasadnicze cele obchodów Roku Rodziny w Kościele to przeciwdziałanie
szerzonemu
masowo relatywizmowi moralnemu, zmasowanemu atakowi na życie ludzkie
oraz
inwazji dewiacji w dziedzinie seksualnej. Inne niebezpieczeństwa to
„demokracja" (zrównanie dobra i zła) i „tolerancja" (rozpasanie).
[ 3 ]
Według
Christine de Marcellus Vollmer, przewodniczącej Światowej Organizacji
Rodzin,
która była organizatorem XVIII Międzynarodowego Kongresu Rodziny w Warszawie,
dając coraz większe prawa każdemu członkowi rodziny, kobiecie, dziecku,
niszczy
się rodzinę. Dokumentem, z którego przestrzegania należy rozliczać
władze, jest
Karta Praw Rodziny, opracowana przez Stolicę Apostolską.
Międzynarodowy Kongres Rodziny nie był wprawdzie formalnie kongresem
katolickim, ale ta opcja zdecydowanie przeważyła w czasie obrad. Choć
jak
wynika ze sprawozdań, nieproporcjonalnie wiele miejsca zajmowała tam
tematyka z zakresu szkoleń przedmałżeńskich, w tym zwłaszcza drobiazgowe
krytykowanie
antykoncepcji, pani Vollmer na konferencji prasowej oświadczyła, że to
ONZ
sprowadza Rok Rodziny do spraw prokreacji.
Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki telewizja pod nowym zarządem
przekazywała
informacje o Kongresie. Nie zostało powiedziane, że jest to właściwie
kongres
religijny. Choć wyrażane tam poglądy nie zawsze były reprezentatywne
nawet dla
katolików, całą ideologię Kongresu przedstawiano w publicznej telewizji
jako
powszechnie obowiązującą i jedynie słuszną, jak gdyby Polska nie była
członkiem
ONZ, tylko Światowej Organizacji Rodzin. Nie skorzystano z okazji, żeby
zorganizować dyskusje telewizyjne, pokazać różnorodność poglądów na
rodzinę i jej
problemy.
Świeckim obchodom, nie cieszącym się zainteresowaniem telewizji,
patronuje
Polski Komitet Międzynarodowego Roku Rodziny, w którego skład weszli
także
przedstawiciele „Neutrum". Między innymi uczestniczymy w pracach
komisji
problemów prawnych, gdzie zgłosiliśmy wniosek o wycofanie przez RP
zastrzeżeń i deklaracji z ustawy ratyfikującej Konwencję o Prawach Dziecka. Komisja
zajmie
się także sprawą wprowadzenia do polskiego ustawodawstwa zapisów
dotyczących
rodziny zawartych w innych umowach międzynarodowych. Dwie interesujące
ponadto
„Neutrum" podkomisje: oświaty i zdrowia, właściwie nie rozpoczęły
jeszcze
pracy.
Znalazły się jednak dwie dziedziny, w których poglądy kościelnych i świeckich
organizatorów Roku Rodziny są zbieżne. Pierwsza, oczywista, to ocena
sytuacji
bytowej wielu rodzin w Polsce. Druga, zaskakująca, to troska o moralność
polskiej rodziny, którą trzeba zwłaszcza chronić przed zgubnym wpływem
telewizji. Treści współczesnej kultury masowej dotyczące życia
seksualnego i małżeńskiego odstają od wykładni chrześcijańskiej: nieporównywalnie
lepsza
sytuacja była pod tym względem w PRL — twierdzili uczestnicy I
Świętokrzyskiego
Kongresu Rodziny zorganizowanego przez Kurię Diecezjalną i WSP w Kielcach.
Wypowiedzi na ten temat posłów patronujących obchodom dziwnie
przypominają
niektóre teksty publicystów „Słowa". Każdy czuje się uprawniony do
występowania w roli rzecznika polskiego społeczeństwa, gdy tymczasem według
ostatnich badań
tylko 18% telewidzów, a więc członków rodzin, jest za jakąś tego typu
cenzurą. Z myślą o podobnych widzach wiele zachodnich stacji poprzedza projekcje
informacją, że program zawiera sceny, które mogą szokować; w ten sposób
decyzja
należy do abonenta. W trosce o rodzinę posłowie wpadli nawet na pomysł,
by ktoś
cenzurował wszystkie polskojęzyczne wersje zachodnich magazynów, "zanim
weźmie
je do ręki polska młodzież i polskie
kobiety". [ 4 ]
Samozwańczym rzecznikom i uszczęśliwiaczom kobiet i rodzin można w odpowiedzi
przytoczyć fragment oświadczenia międzynarodowych organizacji
pozarządowych: ...prosimy rządy o formułowanie polityki
wrażliwej na sprawy rodziny, promowanie niezależności i uczestnictwa
rodzin w życiu społecznym, biorąc przy tym pod uwagę aspiracje i oczekiwania samych rodzin. [ 5 ] Z takimi
aspiracjami i oczekiwaniami, które można określić choćby na podstawie
badań
opinii publicznej, powinny być zgodne inicjatywy związane z Międzynarodowym
Rokiem Rodziny obchodzonym w Polsce.
A.W.
*
NEUTRUM Z MEN-em KORESPONDENCJA
Warszawa, 13. 04. 1994 r.
MINISTERSTWO EDUKACJI
NARODOWEJ
Podsekretarz Stanu
Prezydium Zarządu Krajowego
Stowarzyszenia na rzecz Państwa
Neutralnego Światopoglądowo
NEUTRUM
Szanowni Państwo,
Uprzejmie informuję, że otrzymałem pismo Państwa z dnia 7 marca 1994 r.
zawierające prośbę o wycofanie ze szkół książek Wandy Elżbiety Papis z cyklu
„Życie i miłość".
Podzielam pogląd o słuszności zasady rozdziału Państwa i Kościoła oraz
konieczności ich wzajemnej tolerancji. Jednocześnie informuję, że
książka Wandy
E. Papis nie jest podręcznikiem, a jedynie książką pomocniczą, jedną z wielu
zalecanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej do użytku szkolnego.
Decyzję o jej zastosowaniu w nauczaniu podejmuje więc nauczyciel.
Intencją Ministerstwa Edukacji Narodowej jest zaoferowanie nauczycielom
szerokiego i różnorodnego zestawu książek do wyboru, dzięki czemu
ostateczna
weryfikacja proponowanych w szkole książek należy do samych nauczycieli.
Decyzja o wpisaniu do zestawu zalecanych przez Ministra Edukacji
Narodowej podręczników i książek pomocniczych każdorazowo podejmowana jest w oparciu o recenzje
kwalifikacyjne, zgodnie z zarządzeniem MEN Nr 18 z 8 czerwca 1992 r.
Autorami
recenzji książki Wandy E. Papis są: prof. dr hab. Władysław
Kupiszewski, dr Ewa
Podrez, prof. dr hab. Zofia Konaszkiewicz i mgr Donata Gondek.
Pragnę również poinformować, że przy Ministerstwie Edukacji Narodowej
nie
istnieje żadna stała komisja konkursowa.
Z poważaniem
(-) prof. dr hab. Tadeusz Pilch
* * *
Warszawa, 14.04.1994 r.
Minister Edukacji
Narodowej
Prof. Aleksander Łuczak
Szanowny Panie
Ministrze,
14 kwietnia 1992 roku jeden z Pana poprzedników, minister Andrzej
Stelmachowski, wydał obowiązujące do dziś „Rozporządzenie w sprawie
warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych".
Rozporządzenie wywołało liczne protesty rodziców i dzieci, organizacji
pozarządowych, mniejszości wyznaniowych, środowisk naukowych. Według
naszych
informacji, wpływają w tej sprawie skargi do Trybunału Praw Człowieka w Stasburgu, gdyż orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego utrzymujące w mocy
ten
dokument nie usunęło wątpliwości i sprzeciwów.
Wymienione rozporządzenie dyskryminuje uczniów niekatolików, gdyż:
1) kreska na świadectwie zamiast oceny z religii lub etyki sprawia, że
wraz z cenzurą uczeń otrzymuje przymusowe urzędowe świadectwo
„niekatolickości", co
jest pogwałceniem obywatelskiego prawa do milczenia w sprawie swoich
przekonań;
2) wybór w postaci alternatywnych zajęć z etyki zorganizowano tylko w nielicznych szkołach, tak więc przeważnie nie jest możliwe uniknięcie
kreski na
szkolnej cenzurze w miejsce oceny z religii; to samo dotyczy dzieci
innych
wyznań, których zajęcia z religii odbywają się z konieczności
najczęściej poza
szkołą.
Ponadto etyka, będąca dziedziną filozofii, nie powinna być przedmiotem
nauczania w szkołach podstawowych jako zbyt trudna dla dzieci w tym
wieku.
Ponieważ 8 kwietnia br. Sejm ratyfikował protokół dodatkowy nr 1 do
Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, który zobowiązuje
państwo do
zapewnienia dzieciom nauczania i wychowania zgodnego z przekonaniami
religijnymi i filozoficznymi rodziców, zwracamy się do Pana Ministra o wydanie
nowego rozporządzenia w sprawie organizowania nauki religii w szkołach
publicznych. Nasze stowarzyszenie deklaruje pomoc w zakresie prac nad
nowym
dokumentem. Za szczególnie pilne uważamy wycofanie stopnia z religii ze
świadectw szkolnych, umieszczanie zajęć z religii na początku lub na
końcu dnia
szkolnego, wyłączenie katechetów ze składu rad pedagogicznych.
Zarząd Stowarzyszenia NEUTRUM uprzejmie prosi Pana Ministra o ustosunkowanie
się do naszego listu.
Za prezydium Zarządu Krajowego
(-) Czesław Janik
(-) Anna Wolicka
* * *
Warszawa, 16.05.1994 r.
Ministerstwo Edukacji
Narodowej
Al. Szucha 25
00-918 Warszawa
Prezydium Zarządu Krajowego
Stowarzyszenia na rzecz Państwa
Neutralnego Światopoglądowo
NEUTRUM
W imieniu Ministra
Edukacji Narodowej dziękuję za pismo z dnia 14 kwietnia br., dotyczące
aktualnie obowiązującego rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu
organizowania
nauki religii w szkołach publicznych. W piśmie tym wyraziliście Państwo obawę, że cytowane rozporządzenie
dyskryminuje uczniów niekatolickich. Otóż zgodnie z art. 12 ust. 1
ustawy z dnia 7 września 1991 r. oraz z par. 1 ust. 1 rozporządzenia, które jest
aktem
wykonawczym do ustawy, szkoła organizuje naukę religii na życzenie
rodziców,
bądź samych uczniów, bez względu na ich wyznanie lub przynależność do
określonego kościoła. Zatem każdy kościół lub związek wyznaniowy,
zarejestrowany w Biurze do Spraw Wyznań Urzędu Rady Ministrów — a więc
działający w Rzeczypospolitej Polskiej legalnie i posiadający osobowość
prawną — może nauczać religii w systemie oświaty, zapewniając członkom swojej
wspólnoty nauczanie i wychowanie dzieci zgodnie z przekonaniami
religijnymi
rodziców.
Tekst omawianego rozporządzenia powstał w wyniku porozumienia Ministra
Edukacji
Narodowej z władzami kilkunastu kościołów i związków wyznaniowych, a jego
przepisy zostały tak sformułowane, aby zapewnić prawo do nauczania
religii w szkole wszystkim oficjalnie działającym kościołom i związkom
wyznaniowym. Z uwagi na zróżnicowaną liczebność wierzących poszczególnych wyznań
dopuszczono
różnorodność form organizacyjnych, umożliwiając nauczanie religii w ramach
systemu oświaty również małym wspólnotom religijnym. Nauka religii może
się
zatem odbywać — w zależności od liczby uczniów — w grupach klasowych,
międzyklasowych, międzyoddziałowych, międzyszkolnych oraz w pozaszkolnych
punktach katechetycznych (jeśli w wyniku życzenia rodziców prowadzone
przez nie
nauczanie religii zostało włączone w system oświaty). W każdym z tych
przypadków uczniowie mają prawo do umieszczenia oceny z religii na
świadectwie
szkolnym, co zostało podtrzymane przez Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z dnia 14 lipca 1993 r. Z posiadanych przez MEN informacji wynika, że naukę religii w ramach
systemu
oświaty prowadzi na terenie całego kraju, w różnych formach
organizacyjnych,
kilkanaście kościołów i związków wyznaniowych. Zatem obawa Państwa, że
ocena z religii/etyki lub jej brak na świadectwie szkolnym jest dowodem
„katolickości"
lub „niekatolickości" ucznia nie ma uzasadnienia.
Zawarty w Państwa piśmie zarzut, że wybór zajęć alternatywnych z etyki
istnieje
tylko w nielicznych szkołach, dotyczy realizacji przepisów
rozporządzenia, a nie istoty ich treści. Zajęcia z etyki mogą być prowadzone w różnych,
określonych w par. 2 rozporządzenia, formach organizacyjnych, w tym
również w grupach międzyszkolnych; wymaga to jednak wcześniejszych porozumień i ustaleń
pomiędzy dyrektorami szkół, zainteresowanymi rodzicami oraz władzami
oświatowymi i organami prowadzącymi szkoły. „Kreska" na świadectwie
szkolnym z przedmiotu religia/etyka, jeśli nie jest konsekwencją świadomego wyboru
(par. 3
ust. 3), może wynikać z braku współpracy zainteresowanych stron lub z nieudolności organizacyjnej, ale nie z wadliwości przepisów
rozporządzenia.
Zajęcia z religii i etyki traktowane są jako wspomaganie przez szkołę
wychowawczej funkcji rodziców, co uzasadnia udział nauczycieli religii i etyki w posiedzeniach rad pedagogicznych. Uzasadnia to również obecność etyki w szkole podstawowej; zajęcia te, zgodnie z zatwierdzonym programem, mają
bardziej charakter „wychowania etycznego", niż naukowej prezentacji
działów
filozofii. Co więcej — na tak rozumiane zajęcia z etyki istnieje
zapotrzebowanie już w klasach I — III szkoły podstawowej (nauczanie
początkowe).
Zgłoszony przez Państwa wniosek o włączenie do przepisów wykonawczych
zalecenia
umieszczania lekcji religii na początku i końcu dnia szkolonego
spowodowałby
dezorganizację pracy szkoły i wymagałby zatrudnienia kilkakrotnie
większej
liczby katechetów. Taki postulat mógłby być zrealizowany w małej,
kilkuoddziałowej szkółce, ale nie w szkołach liczących z reguły
kilkadziesiąt
oddziałów. Dyrekcja szkoły, układając plan zajęć musi uwzględniać
rzeczywiste
możliwości i ograniczenia lokalowe, kadrowe i finansowe oraz inne
warunki,
specyficzne dla własnej placówki.
Podsumowując — wydaje się, że istota przepisów kwestionowanego przez
Państwa
rozporządzenia jest zgodna z ratyfikowanym przez Sejm RP w dniu 8
kwietnia br.
art. 2 Protokołu Dodatkowego Nr 1 do Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych
Wolności, zapewniając wszystkim rodzicom prawo do wychowania i nauczania
zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi i filozoficznymi, a fakt
przyjęcia
tego dokumentu nie powoduje konieczności nowelizacji rozporządzenia.
Inną
sprawą pozostaje realizacja jego postanowień, nad tym jednak powinny
czuwać
lokalne władze oświatowe, w ramach sprawowanego na swoim terenie
nadzoru organizacyjnego i pedagogicznego.
Z poważaniem
Dyrektor Departamentu
(-) mgr Mirosław Rawicki
(Ciąg
dalszy bez wątpienia nastąpi...)
CZY NIE NA ODWRÓT?
Gdzie mogę, tam mówię o konieczności szukania
tego, co może łączyć, a nie uwypuklania tego, co z natury rzeczy może
zacząć dzielić, z uwagi na sprzeczność, jaka się zawsze rodzi między
państwem szukającym posłuchu a Kościołem szukającym niezależności.
Aleksander Małachowski, Życie
Warszawy, 2
VIII 1993
*
O PROBLEMIE WINDY
Wstępując do Stowarzyszenia każdy z nas, członków
Neutrum,
chcąc nie chcąc stracił neutralność wobec problemu neutralności. Stał
się
stroną. Nawet jeśli tak nie uważa. W Polsce lat 90-tych bycie za
neutralnością
oznacza postawę zaangażowaną. W zasadzie dla wszystkich jest oczywiste, że mieszkanie we wspólnym
bloku
wymaga przestrzegania określonych reguł w imię choćby własnego świętego
spokoju, czyli unikania awantur, że się przeszkadza innym. Istnieje
pułap
dopuszczalnej ilości decybeli, są też inne ograniczenia, które
przeważnie
wydają się wszystkim do zaakceptowania. Kłopotliwi lokatorzy muszą się
dostosować, a jeśli tego nie robią, czekają ich konsekwencje
przewidywane przez
prawo. Pozwala to mieszkańcom mrówkowców bronić swego terytorium, które
zaczyna
być zagrożone, gdy rozpolitykowany sąsiad każe całemu osiedlu słuchać
sejmowych
przemówień.
Te najzupełniej banalne spostrzeżenia spotkałyby się, jak sądzę, ż
całkowitym
zrozumienie nie tylko u członka Neutrum, ale i u typowego
przedstawiciela
konserwatywnej prawicy, zwłaszcza że wielu z nich również mieszka wśród
ludzi.
Pochwała spokojnego zamieszkiwania osiedli powinna być zresztą na rękę
orędownikom wprowadzania wartości katolickich do życia publicznego,
jako że
lokal mieszkalny jest przeważnie zajmowany przez rodzinę, której dobro w połączeniu z gloryfikacją własności prywatnej właśnie oni mają
szczególnie na
względzie.
Powyższe uwagi mogłyby stanowić punkt wyjścia do skonstruowania recepty
względnie neutralnego współistnienia na użytek małej społeczności
osiedlowej.
Nic ponad zdrowy rozsądek. Pozwól żyć innym. Inni pozwolą żyć tobie.
Proste
zasady, w myśl których minimum wyrzeczeń ma ci zagwarantować maksimum
wolności.
Możesz np. znaleźć sąsiadów, którzy jak ty uwielbiają grać w brydża.
Jeśli
jednak zbierzesz już czworo do gry, nie usiądziesz z nimi w windzie, bo
nie
każdy pali się do tego, by być waszym kibicem, a ponadto windy zwykle
mieszczą
niewiele ponad cztery osoby. Gdyby pomimo wszystko znalazła się czwórka
ludzi
łączących entuzjazm do brydża z uwielbieniem dla podróży między
piętrami, to i tak żadna rada osiedlowa nie zgodzi się na przydzielenie im specjalnych w tym
względzie uprawnień. Rozsądna władza lokalna nie odmówi natomiast
grupie ludzi
pragnących zorganizować boisko do gry w miejscu niezagospodarowanego
składowiska.
Czasami odnoszę wrażenie, że ludzie mający wpływ na nasze życie
publiczne
byliby raczej skłonni udzielać błogosławieństwa graczom w windzie niż
tym na
boisku. Oznacza to oczywiście, że nasza rzeczywistość jest postawiona
do góry
nogami. Dla wyjaśnienia: winda uosabia tu ciasny pancerz ideologicznych
pomysłów polskich klerykałów niekoniecznie spod znaku ZChN, a boisko to
przestrzeń wolności, gdzie wszystkie figury światopoglądowe są mile
widziane.
Tak się jakoś dziwnie stało, że na poziomie makro wszystko to, co
wydaje się
oczywiste w społeczności lokalnej, traci na wartości w obliczu naporu
katolickiej nowo(staro)mowy. Zaledwie garstka ludzi konsekwentnie
wytyka
wszystkie naruszenia neutralności światopoglądowej państwa, ale każdy z nas
czuje się dziś po trosze jak w oblężonej twierdzy. Byłoby dobrze,
abyśmy nie
wpadli w stan uzależnienia od tej skrzywionej rzeczywistości.
Współżycie na co
dzień z problemami, jakie co raz to podrzuca nam rozideologizowany
przeciwnik,
niesie ze sobą niebezpieczeństwo odnalezienia się w miejscu będącym
drugim
biegunem tego, z czym się zmagamy. Z licznych wypowiedzi dostojników
Kościoła
katolickiego wynika, że tam właśnie chcieliby nas widzieć.
Tymczasem pomysł, że państwo ma być ideologicznie obojętne, nie kryje w sobie
nic ponad propozycję bezinwazyjnego współżycia jego obywateli. Walka o państwo
laickie naprawdę da się sprowadzić do zwykłego zdrowego odruchu
mieszkańca
bloku, którego grupa wybrańców Pana Boga usiłuje na siłę przestroić na
swoją
modłę. Nawet polityk powinien wiedzieć, że suma kart do głosowania
przekłada
się na małe ludzkie zbiorowości, osiedla, bloki mieszkalne. Gdybyśmy
byli
społeczeństwem zdrowszym, protestów byłoby więcej, a manifestacje
przeciw
penalizacji aborcji, podpisaniu konkordatu, czy przemienianiu szkół w sale katechetyczne,
blokowałyby ruch uliczny. Polacy jednak buntują się jedynie w domach
lub w tramwaju (zapewne tu należy szukać źródeł terminu „antyklerykalizm
tramwajowy"), przez co członkowie Stowarzyszenia Neutrum muszą tracić
przyrodzone im zamiłowanie do neutralności na rzecz aktywnej walki o prawo do
jeżdżenia nie zatłoczoną windą.
Elwira
Machowska
*
DLACZEGO BOIMY SIĘ KONKORDATU...
Z protestu biskupów polskich złożonego na ręce
Bieruta:
...Ustawa małżeńska wprowadzająca śluby
cywilne i rozwody, trzeba to podkreślić, byłaby w naszym polskim, na
wskroś
katolickim społeczeństwie bezprzykładnym pogwałceniem
wolności wyznania i sumienia. Przez katolików nie tylko nie mogłaby
być
przyjęta, lecz musiałaby być odrzuconą i zwalczaną jako godząca w dogmat
katolicki.
Prawo kanoniczne obowiązuje wszystkich katolików, a więc w Polsce
znakomitą
większość społeczeństwa, nie umniejsza suwerennych praw Państwa, a zawarte
konkordaty z państwami, jak i z Polską potwierdzają tę zasadę:
przestrzeganie
zaś kanonów w prawodawstwie małżeńskim przyczynia się do dobra państwa.
Episkopat Polski jest przekonany, że czynniki rządzące w tak doniosłej
sprawie
dla Państwa i Kościoła uznają zasady prawa kanonicznego,
zagwarantowanego przez
Konstytucję i Konkordat, a tym samym wolność
sumienia i wyznania będzie zachowana...
Jasna Góra, 27 VI 1945
Z Memoriału Episkopatu do prezydenta KRN B.
Bieruta w sprawie normalizacji stosunków Kościoła i państwa z dnia 15 września
1946 r.
...Ponieważ katolickie pojęcia w tym
punkcie są dogmatycznie ścisłe i uzasadnione bezwarunkowym zniesieniem
rozwodów
przez Chrystusa, Episkopat i polska społeczność katolicka upatrują w rozwodowych przepisach nowego prawa małżeńskiego zasadnicze odstępstwo
od nauki
religijnej, nieuwzględnienie religijno-moralnych przekonań narodu, a zarazem
podważanie samej instytucji małżeńskiej i rodzinnej...
Z listu Sekretarza Episkopatu bp. Z.
Choromańskiego do
Pełnomocnika Rządu do Spraw Stosunków z Kościołem J. Sztachelskiego z dn. 17 XI
1958 r.
...Prawnie istnieje rozdział Kościoła od
Państwa i konsekwentnie państwo nie powinno interesować się
Sakramentami
Kościoła (małżeństwo jest sakramentem).
Ślub kościelny z punktu widzenia prawnego dla państwa jest obojętny i nie
powinien być przedmiotem specjalnej ochrony ze strony prawa państwowego...
Z listu Episkopatu do Pełnomocnika Rządu do spraw
Stosunków z Kościołem J. Sztachelskiego w sprawie projektu ustawy o cmentarzach.
...Art. 8, p. 2 postanawia, że w miejscowościach, „w których nie ma cmentarzy komunalnych, do czasu ich
założenia powinny być przyjmowane zwłoki osób, zmarłych
bezwyznaniowych, lub
należących do wyznania, które nie ma cmentarza w danej miejscowości".
Ustęp ten ogólnie ze stanowiska Kościoła Katolickiego nie budzi
zastrzeżeń -
taka była praktyka dotąd, że w miejscowościach, w których nie było
cmentarza
komunalnego dla osób nie należących do Kościoła, zgodnie z prawem
kanonicznym
(kan. 1212) powinno być na cmentarzu miejsce odgrodzone nie poświęcone.
Natomiast ust. 3, art. 8 przekreśla prawo zarządzania cmentarzami,
bowiem
stanowi: „Zwłoki osób, o których mowa w ust. 2 powinny być przez zarząd
cmentarza traktowane pod względem wyznaczenia miejsca pochowania na
równi ze zwłokami osób
należących do wyznania, do którego należy cmentarz".
Postanowienie powyższe jest krzywdzące Kościół Katolicki i jego
wyznawców,
niezgodne z wolnością wyznania i wypełniania funkcji religijnych, a więc
sprzeczne z Konstytucją PRL.
Cmentarz w pojęciu katolickim jest miejscem świętym (locus sacer)
przeznaczonym
przez poświęcenie według przepisów liturgicznych na chowanie zwłok
wiernych
zmarłych (zob. kan. 1154)...
Co do osób nie należących do Kościoła prawo kanoniczne (kan. 1212)
przewiduje
specjalne miejsca nie poświęcone i odgrodzone.
Cytaty za: Peter
Raina, Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo w świetle dokumentów 1945-1989, „W drodze", Poznań 1994.
*
NIEDZIELNI PUBLICYŚCI
W nieskończoność oddała się złuda szczęścia w przeżywaniu
seksualności ubezpłodnionej. Dostatecznie jasno widać, że ta droga
prowadzi
donikąd. Odrzucając płodność wystawiamy dynamikę płciową na
beznadziejną
eksploatację w celu wydobycia z niej maksimum doznań przyjemności i rozkoszy.
Włodzimierz Fijałkowski, „Niedziela", 8 V
1994.
* * *
Ustawiczne dążenia środków przekazu, aby odwieść
polskie
społeczeństwo od ideałów, wartości moralnych i obywatelskich, a jako
najważniejszy problem przedstawić życie seksualne, przynosi czasem
osobliwe
skutki — niekiedy takie, jak zapowiedź prezentera, że czeka nas
atrakcyjny
program: o ustalonej porze będziemy mogli obejrzeć freski w Kaplicy Sykstyńskiej...
Co w myśli, to i na ustach,
„Niedziela", 17 IV 1994.
* * *
Tom Hanks oddał hołd dwóm zmarłym na AIDS
homoseksualistom,
którzy — jak stwierdził — byli jego najważniejszymi w życiu
nauczycielami i najwspanialszymi ludźmi, jakich znał. (...) Czy gdyby Tom Hanks
występował w filmie o mordercach i przebuywał z nimi w więziennej celi, abylepiej
poznać
psychikę zbrodniarza, również określiłby ich jako „najwspanialszych w życiu
nauczycieli i najwspanialszych ludzi, jakich znał?" A gdyby przyszło mu
kręcić
obrazy z życia alkoholików lub sodomitów?
Jerzy Bukowski, "Niedziela, 17 IV 1994.
POWIEDZIELI
Jako ingerencję w ludzkie sumienie i traktowanie Konkordatu w kategoriach walki światopoglądowej określił bp
Tadeusz Pieronek niedawne uchwały Nadzwyczajnego Kongresu Unii Pracy i Rady Naczelnej SdRP, negujące Konkordat i zobowiązujące posłów tych
partii do głosowania w Sejmie przeciwko jego ratyfikacji. Bp Pieronek
stwierdził, że jeżeli Sejm odrzuci Konkordat właśnie teraz, gdy
Papieżem jest Polak, wywoła to skandal w skali międzynarodowej i historycznej.
„Niedziela", 10 IV 1994
*
KONKURS Z RELIGII: KTO MA RACJĘ?
JAK SIĘ MÓWI "A" TO TRZEBA POWIEDZIEĆ "B" -
CZYLI RÓWNE
TRAKTOWANIE RÓWNYCH SYTUACJI
W „Słowie" z 21 marca br. w artykule Prawa
młodych katolików zagrożone opisano dziwne „manewry" związane z podjęciem inicjatywy zorganizowania konkursu wiedzy religijnej dla
uczniów
klas ósmych.
Już po ogłoszeniu konkursu — według relacji dziennikarza „Słowa"
zmieniono jego
regulamin. Istota tej zmiany sprowadza się m.in. do tego, że laureaci
tej
uczniowskiej olimpiady byliby dyskryminowani wobec uczestników innych
tego
rodzaju konkursów, gdyż nie przysługiwałoby im prawo przyjęcia do szkół
średnich bez egzaminu.
Przypomnijmy art. 1.1. Zarządzenia Ministra Edukacji Narodowej z 14
września
1992 r.: Z każdego przedmiotu
ogólnokształcącego lub zawodowego bądź dziedziny wiedzy mieszczącej się w zakresie programów nauczania szkoły publicznej mogą być organizowane
zawody dla
uczniów (słuchaczy) w formie olimpiad przedmiotowych lub konkursów,
których
tematyka (program merytoryczny) jest związany z programem nauczania
jednego lub
kilku przedmiotów (interdyscyplinarna). O cóż więc chodzi w tej sprawie? W piśmie skierowanym do kuratora W.
Walczaka -
podsekretarz stanu w MEN — D. Grabowska używa następujących argumentów:
▪ postanowienia regulaminu konkursu uzależniające udział uczniów w konkursie
m.in. od zgłoszenia przez katechetę i podpisu księdza naruszają
zasadę równouprawnienia wszystkich wyznań poprzez
uniemożliwienie uczniom innych wyznań lub bezwyznaniowym udziału w konkursie;
▪ ocena z religii nie ma wpływu na
promocję. Tym bardziej nie może mieć wpływu na zwolnienie ucznia z egzaminu
wstępnego do szkoły ponadpodstawowej.
Tyle „Słowo". A teraz nasz komentarz. Można było, rzecz jasna, mieć wątpliwości
związane ze
sposobem wprowadzenia religii do szkół. Ale jeśli nauczanie religii już
wprowadzono, brak jest podstaw, aby kwestionować możliwość
zorganizowania
konkursu z tego właśnie przedmiotu i to ze wszystkimi konsekwencjami (a
więc i przywilejami w zakresie dostania się do szkoły średniej) właściwymi dla innych
przedmiotów
„ogólnokształcących, zawodowych czy dziedziny wiedzy" mieszczących się w zakresie nauczania szkoły publicznej. Jeżeli bowiem powiedziano „A" -
należy
powiedzieć i "B", a nie używać manewrów czy wybiegów, aby akurat
religię objętą
wszak nauczaniem szkolnym, uznać za przedmiot konkursu o innym statusie
czy o
"słabszych" skutkach.
Dyskryminacja to naruszenie równości w arbitralny sposób, bez
racjonalnego
umotywowania. Tak się stało właśnie w wypadku opisywanym przez „Słowo".
„Sytuację jednakową" (konkurs w zakresie nauki religii objętej
nauczaniem, w porównaniu do konkursów z innych przedmiotów też nim objętych)
potraktowano
niejednakowo. A co z zarzutem, iż mogą się poczuć dyskryminowani wyznawcy innej
religii lub
bezwyznaniowcy? O ile zorganizowanym nauczaniem w szkołach objęte
byłyby inne
religie, wówczas i w ich zakresie można organizować konkursy ze
wszystkimi
konsekwencjami prawnymi przewidzianymi dla tego rodzaju zawodów. Nie
można też
wykluczyć możliwości uczestnictwa w konkursie uczniów innych wyznań lub
bezwyznaniowców (i w tym zakresie ma rację dziennikarz "Słowa).
Nie moglibyśmy tylko podzielić argumentu cytowanej publikacji,
kładącego znak
równości między „przedmiotem objętym programem nauczania" i „dyscypliną
wiedzy". Bo nauczanie religii jest przedmiotem objętym programem, ale
nie jest
tożsame z religioznawstwem; religioznawstwo jest dyscypliną wiedzy,
religia
natomiast nią nie jest. To akurat zresztą rozróżnienie jest bez
znaczenia dla
istoty sprawy, a ta sprowadza się do tego: bądźmy rzetelni i konsekwentni w równym traktowaniu tego, co równe.
Czy państwo wiedzą... (informacja
Helsińskiej Fundacji Praw
Człowieka dla
prasy, nr 50, 30 IV 1994)
*
RELIGIA W PROGRAMIE NAUCZANIA SZKOŁY
PUBLICZNEJ?
Kiedy przeczytałam w prasie o zorganizowanym przez
łódzkie
kuratorium konkursie z religii, którego zwycięzcy mieli być przyjmowani
do
szkół średnich bez egzaminu, sprawa wydawała mi się oczywista:
przedmiot nie ma
wpływu na promocję, nauczanie prowadzi Kościół bez żadnej kontroli
merytorycznej ze strony władz oświatowych, nie ma więc żadnego tytułu
do
zwalniania laureatów takiego konkursu z egzaminu do szkół średnich, ani w ogóle
do organizowania takich konkursów przez kuratorium.
Jednak autorytet instytucji wydającej broszurkę, z której pochodzi
zamieszczony
obok tekst, oraz przedstawione w nim argumenty skłoniły mnie do
zastanowienia
się nad tą sprawą ponownie, zwłaszcza że doszedł nowy element w postaci
zarządzenia MEN, o którym wcześniej w prasie nie wspominano.
Nie sposób kwestionować zasady, że wszyscy są równi wobec prawa.
Dodajmy, że do
przestrzegania przepisów jest szczególnie zobowiązana instytucja, która
je
wydaje, w tym wypadku MEN. Jednak lektura zarządzenia budzi bardzo
istotne
wątpliwości interpretacyjne, mówi ono bowiem o możliwości organizowania
konkursów i olimpiad z przedmiotów lub dziedzin wiedzy mieszczących się w zakresie „programów nauczania szkoły publicznej" (par. 1 ust. 1). Otóż
religia
mieści się niewątpliwie w ramowych planach nauczania szkolnego, ale nie
w programach nauczania, te bowiem są dla
konkretnych przedmiotów określane przynajmniej ogólnie przez władze
szkoły
publicznej, gdy o treściach, podręcznikach i nauczycielach religii
decyduje
wyłącznie Kościół. Tak więc nie mamy tu do czynienia z „równymi"
przedmiotami.
Nie natrafiłam w dokumentach MEN na inną interpretację słowa „program";
gdyby
gdzieś taka występowała, rację należałoby oczywiście przyznać autorkom z Fundacji.
Wprawdzie omawiane zarządzenie (par. 1 ust. 2) dopuszcza także
możliwość
organizowania zawodów z dyscyplin wiedzy
nie mieszczących się nawet w planach nauczania, ale zgadzamy się, że
religia
nie jest taką dyscypliną.
Osobną sprawą są nieco chybione argumenty zawarte w piśmie
przedstawicielki
MEN. Zarzutem dyskryminacji należy operować z umiarem: uczniowie
pozbawieni
słuchu mogliby na przykład argumentować, że dyskryminuje ich konkurs z wychowania muzycznego. Warunek zgłoszenia ucznia do konkursu przez
katechetę,
jako nauczyciela przedmiotu, można zrozumieć i przyjąć tylko wtedy,
jeśli taka
jest również zasada przystępowania do zawodów z innych przedmiotów, ale
już
podpis księdza nie będącego katechetą, a więc osoby w ogóle spoza
szkoły, nie
ma uzasadnienia, zwłaszcza że pozostaje w sprzeczności z paragrafem 14
ust. 1
tego samego zarządzenia, gdzie stwierdzono, że „uczeń ma prawo
przystąpić do
każdej olimpiady, turnieju lub konkursu", nawet poza swoją macierzystą
szkołą. W tej więc części należało zażądać zmiany regulaminu. Drugi argument,
że
przedmiot nie ma wpływu na promocję, jest, niestety, nieuzasadniony w świetle
cytowanego wyżej paragrafu 1 ust. 2.
Co rzekłszy, stwierdzić trzeba, że całe omawiane tu zarządzenie MEN
powinno
zostać zmienione, z różnych zresztą innych jeszcze przyczyn, jak choćby
ta, że
każdy laureatkonkursu jest przyjmowany
bez egzaminu do wybranej przez siebie szkoły średniej. Tak więc
naprzykład zwycięstwo w konkursie z plastyki
uprawnia do przyjęcia do szkoły o profilu matematycznym, co się kłóci
po prostu
ze zdrowym rozsądkiem.
Anna
Wolicka
*
DROBIAZGI
Jedna z posłanek podczas kilku spotkań z wyborcami
mówiła
między innymi o problemie ratyfikacji konkordatu i po przedstawieniu
sprawy
zadawała obecnym pytanie, jak ich zdaniem powinna głosować. Choć na
inne tematy
wypowiadano się chętnie, przy tym zapadało kompletne milczenie. Dopiero
po
zakończeniu spotkania niektórzy spośród obecnych podchodzili i szeptali
konfidencjonalnie: „ale tego konkordatu, to niech pani poseł nie
przepuści…"
* * *
Opowieść prawdziwa sędziny sądu wojewódzkiego:
Odbywa się
rozprawa rozwodowa, małżonek chce się rozwieść, ale jego motywy i argumenty są
mało przekonujące. Wreszcie sąd przyciska go do muru żądając, żeby
powiedział, o co mu naprawdę chodzi. „Bo widzi pani sędzia — powiada ów człowiek -
baba
jest nawet nienajgorsza, możemy dalej razem mieszkać, ale mówią, że jak
uchwalą
ten konkordat, będzie koniec z rozwodami, to ja już wolę na wszelki
wypadek
wziąć go teraz".
* * *
Pod przewrotnym tytułem „Co czwarty Polak chce
wpływu
Kościoła" ukazała się w „Życiu Warszawy" informacja o wynikach badania
SMG/KRC z 7-11 marca, w którym 70% respondentów opowiada się za ograniczeniem
wpływu
Kościoła katolickiego na życie społeczno-polityczne kraju do praktyk
religijnych, 21% uważa, że powinien mieć jakiś wpływ, ale niezbyt duży,
3% — że
znaczny wpływ, 1% — że decydujący.
"Naczelna Komenda Drużyn
Narodowych
ogłasza nabór młodzieży w szeregi swojej
organizacji.
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy
na spotkanie informacyjne, które odbędzie
się dn 30 marca 1994 roku w Kościele św.
Michała przy ul. Puławskiej 95 (róg ul.
Dolnej)
CZOŁEM!
DRUŻYNY NARODOWEJ
"Kościół ma prawo
potępiać i zwalczać czynnie różne zjawiska i doktryny polityczne, o ile
one
łamią przykazania Boże: rasizm (...), wysiedlenia. I tak np. dla laikatu
polskiego nie było — i nie ma — pokusy, jak dla biednych niewierzących,
by
rasizm uznawać za naukę przyszłości".
Ks. Czesław Bartnik, „Słowo",
19 IV
1993.
*
W BIBLIOTECE BIURA KRAJOWEGO "NEUTRUM"
1. Peter Raina, Kościół w PRL. Kościół katolicki w świetle dokumentów, Poznań 1994.
2. Tajne dokumenty Państwo-Kościół
1980-1989, Londyn-Warszawa 1993.
3. Polityka i aborcja, Pr. zbior. pod
red. Mirosława Chałubińskiego, Warszawa 1994 (jest o „Neutrum"!)
4. Wokół praw dziecka, „Raporty,
ekspertyzy, opinie", Nr 4, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Warszawa
1993.
5. Krzysztof Krakowski, Episkopat
katolicki w II Rzeczypospolite. Myśl o ustroju państwa: — postulaty, -
realizacja, Warszawa-Poznań 1992.
6. Wanda Elżbieta Papis, Wzrastam w mądrości. Książka dla ucznia na godziny wychowawcze.
Cz. 1. Do programu wychowania młodzieży Życie i miłość, Warszawa 1993.
Cz. 2. Jak realizować autorski program wychowania dzieci i młodzieży Życie i miłość, Poradnik dla
nauczyciela, Warszawa 1993.
7. Prawa i wolności człowieka, Pr.
zbior. pod red. Andrzeja Rzeplińskiego, Warszawa 1993.
8. Prawa człowieka. Dokumenty
międzynarodowe, Przekład i opracowanie: Bożena Gronkowska, Tadeusz
Jasudowicz i Cezary Mik, Toruń 1993.
9. Prawa, wolności i obowiązki człowieka i obywatela w nowej polskiej konstytucji, Pr. zbior. pod red.
Zdzisława Kędzi,
Poznań 1990.
10. Beata Górowska, Grzegorz Rydlewski, Regulacje
prawne stosunków wyznaniowych w Polsce, Warszawa 1992.
*
WYDARZENIA
W Szczecinie powstało Stowarzyszenia Praw
Człowieka, którego
cele statutowe to edukacja i popularyzacja praw człowieka, doradztwo
prawne w zakresie praw człowieka oraz rzecznictwo praw człowieka. Członkowie
Stowarzyszenia zamierzają w 1994 r. doprowadzić do stałego cyklu
wykładów dla
szkół podstawowych i średnich, szkoleń dla różnych grup społecznych i zawodowych, prowadzić odczyty, organizować konkursy itp. związane z tą
tematyką. Przewodniczącą Stowarzyszenia jest Ewa Weber.
* * *
Otrzymujemy z Krakowa kolejne informatory
tamtejszej Rady
Koordynacyjnej Stowarzyszeń Działających na rzecz Praw Człowieka. W Radzie
oprócz przedstawicieli „Neutrum" pracują reprezentanci Stow. „Bez
Dogmatu", Stow. Obrony Praw Ojca,
Ligi Kobiet, Demokratycznej Unii Kobiet oraz stowarzyszeń obrony praw
dzieci i młodzieży.
* * *
Wzięliśmy udział 23 maja w warszawskim spotkaniu
na Placu
Zamkowym w ramach memoriału pamięci i mobilizacji w walce z AIDS.
Przykro
stwierdzić, że oprócz Monaru „Neutrum" było tam jedyną widoczną
organizacją.
Przypisy: [ 1 ] Family
Matters, UN 1992, tł. Robocze, mat. Sejmowe. [ 2 ] W
poszukiwaniu prawdy o rodzinie, Magazyn Słowo Dziennik Katolicki,
1994, nr 16, s. 6. [ 3 ] Ks. abp K.
Majdański, Sytuacja rodziny we współczesnym świecie,
jw., s. 9. [ 4 ] Gazeta Wyborcza, 29 IV 1994. [ 5 ] Materiał Wiedeńskiego Komitetu
NGO ds. Rodziny. |