Polska w Unii Europejskiej a stosunki wyznaniowe
Konferencja naukowa zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Europejskiej
SEC i Stowarzyszenie na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo NEUTRUM,
Warszawa, 31 maja 2004 r.
Prof. Michał Pietrzak
(Kierownik Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego): Panie
Przewodniczący, Szanowni Państwo. Przepraszam za moje spóźnienie, ale tak się
stało, że odbywało się ważne zebranie, i ja — jako Kierownik Katedry -
miałem referować sprawy personalne, a te są, jak wiecie, najważniejsze.
Mam
mówić o polskim prawie wyznaniowym wobec standardów unijnego prawa
wyznaniowego. Żeby przedstawić to w miarę syntetycznie, bo nie mamy za dużo
czasu, muszę się najpierw skupić na standardach unijnego prawa wyznaniowego,
ponieważ mamy porównywać prawo polskie z tymi standardami, które do tej pory
wypracowała Unia. I dlatego nie będę nawiązywał do Konstytucji, bo ona
jeszcze nie obowiązuje, natomiast będę mówił o prawie obowiązującym w chwili obecnej, czyli o pewnych moich własnych wnioskach, często dotyczących
tych standardów, w oparciu o Traktat z Maastricht i Traktat z Amsterdamu, które
określają unijne standardy i sferę, które te standardy mają regulować.
Art.
3 Traktatu Amsterdamskiego nie wyliczał wśród uprawnień ustawodawczych Wspólnoty
prawa upoważniającego jej organy do stanowienia przepisów w sprawach
wyznaniowych. Brak jednak generalnych uprawnień organów unijnych do
regulowania spraw wyznaniowych nie oznacza bynajmniej, że obydwa traktaty nie
wskazują obowiązujących, konkretnych przepisów prawa wyznaniowego, bądź
nie określają dyrektyw wyznaczających kierunek rozwiązań normatywnych w państwach
członkowskich. Te postanowienia i dyrektywy dotyczą zarówno wolności
sumienia i wyznania jednostki, jak i statusu prawnego związków wyznaniowych.
Traktat z Maastricht w art. 6 ust. 1 przewiduje, że Unia Europejska opiera się na
zasadach wolności, demokracji, uznaniu praw człowieka i podstawowych wolności
oraz zasadach państwa prawnego, traktowanych jako zasady wspólne państw członkowskich.
Natomiast ust. 2 tego samego artykułu mówi, że Unia uznaje prawa podstawowe,
jakie są gwarantowane przez Europejską Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, podpisaną w Rzymie 4 listopada 1950 r. oraz jakie
wynikają ze wspólnych tradycji konstytucyjnych państw członkowskich, stanowiących
podstawowe zasady prawa unijnego.
Z
kolei art. 13 Traktatu Amsterdamskiego nakazuje organom unijnym zwalczanie
wszelkich przejawów dyskryminacji. Także mających przesłanki religijne czy
światopoglądowe.
W
odniesieniu do położenia prawnego związków wyznaniowych przepis art. 6
Traktatu z Maastricht zobowiązuje organy Unii do poszanowania tożsamości
narodowej państw członkowskich, a Deklaracja Nr 11 — tu już wspominana -
przyjęta przez sygnatariuszy Traktatu Amsterdamskiego, głosi, że Unia
Europejska uznaje i nie kwestionuje statusu prawnego, z którego korzystają na
podstawie prawa krajowego kościoły i stowarzyszenia wyznaniowe w państwach członkowskich.
Ustęp 2 tej Deklaracji przewiduje, że Unia Europejska na równi z kościołami i stowarzyszeniami wyznaniowymi traktuje status prawny organizacji
filozoficznych i niewyznaniowych.
Proszę
Państwa. W zakresie tłumaczenia tekstu Deklaracji na język polski występują
znaczne rozbieżności w różnych tłumaczeniach. Mówi się np., że Unia
„respektuje".… Moim zdaniem bardziej wskazane jest mocniejsze określenie
„uznaje", czyli że traktuje jako coś obowiązującego.
Z
przepisów tych dwu traktatów oraz traktatów tworzących Radę Europy w 1949
r., Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, także z uchwał,
orzeczeń i decyzji organów unijnych i Trybunału, zapadłych w związku ze
stosowaniem zwłaszcza Konwencji Rzymskiej, a przede wszystkim uchwał
Parlamentu Europejskiego, Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, działającej
jeszcze do roku 1998 r. Komisji Praw Człowieka, Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości można stworzyć katalog
podstawowych standardów unijnego prawa wyznaniowego. Przy jego ustalaniu nie można
pomijać przepisów prawa zawartych w Deklaracjach i Paktach dotyczących praw
człowieka, uchwalanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Przepisy te
obowiązują we wszystkich krajach unijnych, krajach europejskich, a także w większości
krajów pozaeuropejskich.
Katalog
podstawowych standardów unijnego prawa wyznaniowego nakłada określone obowiązki
zarówno na organy unijne, jak i na organy państw członkowskich. Dyrektywy z nich wynikające są wspólne dla obydwu grup prawa wyznaniowego, a więc zarówno
dotyczących jednostki, jak i kolektywów czy wspólnot religijnych, a także
wspólnot światopoglądowych. Do tych standardów przede wszystkim należy
zaliczyć wolność — we wszystkich przejawach i wymiarach, zwłaszcza
normowanych deklaracjami, konwencjami i paktami praw człowieka. A więc wolność,
która zapewnić ma jednostce jak najszersze możliwości wyboru w różnych
przejawach życia i jego działalności.
Demokracja
polityczna, z której wynika nie tylko — jak sądzę — demokratyczny tryb
tworzenia prawa, ale także wynikają pewne konsekwencje dla organizacji.
Czy
organizacji wyznaniowych? To jest przedmiotem obecnej dyskusji, zwłaszcza że
wiele związków wyznaniowych czy kościołów, jak wiemy, stosuje już pewne
kryteria demokratyczne przy swojej organizacji, ale jeszcze nie wszystkie. Tu
mogę wskazać, że np. Szwecja, która w 2000 r. przeszła z systemu państwa
wyznaniowego na system rozdziału, zastrzegła w przepisach, które uchwalono,
że organizacja kościoła państwowego, czyli luterańskiego, ma posiadać
charakter demokratyczny, a więc uwzględniający wkład członków w funkcjonowanie tego związku.
Zasada
państwa prawnego, która obowiązuje wszystkie organy państwowe do działania
na podstawie, w granicach i w formie określonej przez prawo. Z zasady tej
wynika także jurydyzacja uprawnień wynikających z wolności sumienia i wyznania, a konsekwencje tego są bardzo ważne, bo jednostka może się powoływać
wprost — a nie ogólnie na wolność — na konkretne uprawnienie, jakie z tej
wolności dla jednostki wynika.
Zakaz
dyskryminacji jednostki z powodu jej przekonań światopoglądowych,
religijnych, a także nakaz równego traktowania wszystkich związków
wyznaniowych, i na równi z nimi, organizacji światopoglądowych
niewyznaniowych. Także da się wyprowadzić ten nakaz z zawartego tam
poszanowania przez organy unijne tożsamości narodowej państw członkowskich.
To
są pewne dyrektywy czy też standardy dotyczące w ogóle spraw wyznaniowych i rzutujące na sprawy wyznaniowe, wymagające, aby prawo w państwach członkowskich
kształtowane było w sposób demokratyczny, by unikało jakiejkolwiek
dyskryminacji jednostki czy grup wyznaniowych.
Natomiast,
gdy chodzi o określenie standardów unijnego prawa wyznaniowego dotyczących
indywidualnej wolności sumienia i wyznania, podstawowym wyznacznikiem jest
Europejska Konwencja, podpisana w Rzymie w 1950 r. z inicjatywy Rady Europy. Jej
przepisy obowiązują bezpośrednio w państwach członkowskich Unii
Europejskiej i w państwach należących do Rady Europy. Przepisy te obowiązywały w Polsce już przed 1 maja obecnego roku, ponieważ Polska była członkiem Rady
Europy.
Jak
Państwo wiecie, są to te dwa systemy powiązań między państwami
europejskimi; Rada Europy jest organizacją o mniejszym znaczeniu, natomiast
Unia Europejska jest — możemy powiedzieć — organizacją bardziej ściślejszą,
bardziej zbliżoną do konfederacji. Rada Europy tworzyła bardzo luźne
struktury organizacyjne, niemniej Konwencja Europejska obowiązywała bezpośrednio
we wszystkich krajach, które do Rady Europy zgłosiły akces, a więc również w Polsce. I dlatego w naszych polskich skargach do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu powołujemy się na przepisy tej właśnie konwencji rzymskiej, jeżeli
skargi dotyczą spraw indywidualnych. Art. 9 Konwencji bowiem mówi, że „Każdy
ma prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania. Prawo to obejmuje wolność
zmiany wyznania lub przekonań, wolność uzewnętrzniania indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie swego wyznania lub przekonań przez
uprawianie kultu, nauczanie, praktykowanie i czynności rytualne". Ustęp 2
wskazuje na możliwości ograniczeń tej wolności ze względu na bardzo ważne
przesłanki. Dla tych przesłanek, które pozwalają na ograniczenie tej wolności
są takie wymagania: muszą być przewidziane przez ustawę, są konieczne w społeczeństwie
demokratycznym, muszą mieć na uwadze — jako przesłankę ich wprowadzenia — interesy bezpieczeństwa publicznego, ochronę porządku publicznego,
zdrowia, moralności lub ochronę praw i wolności innych osób.
Protokół
Dodatkowy z 20 marca 1950 r. uzupełnia w art. 2 postanowienia art. 9 Konwencji
Rzymskiej gwarancją prawa rodziców do nauczania dzieci w szkole publicznej
zgodnie z ich przekonaniami religijnymi, filozoficznymi i pedagogicznymi.
Tak
więc, jeżeli chodzi o Unię Europejską, to obowiązują tu dwa poziomy norm
prawnych w sprawach indywidualnej i kolektywnej wolności sumienia i wyznania.
Pierwszy tworzą normy umów i deklaracji międzynarodowych, podpisanych i ratyfikowanych przez państwa członkowskie. Drugi — normy ustawodawstw
krajowych, łącznie z przepisami konstytucyjnymi. Przepisom prawa międzynarodowego
dzisiaj przyznawana jest generalnie moc wyższa od norm ustawodawstw krajowych.
Kwestią dyskusyjną jest relacja między przepisami konstytucji i umów międzynarodowych.
Sprawa ta wyklaruje się po przyjęciu Konstytucji Unii i chyba również
poprzez orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i Trybunału
Sprawiedliwości w Luksemburgu.
A
więc, gdy chodzi o standardy dotyczące wolności myśli, sumienia i religii
czy wyznania można tu zaliczyć — to są tylko przykładowe standardy, bo
trudno tu formułować jakiś wyczerpujący katalog — mianowicie: uprawnienie
do tworzenia nowych związków wyznaniowych; prawo do zmiany wyznania i przekonań,
co akcentuje mocno Konwencja Europejska; prawo do odmowy wykonania obowiązku
nakazanego przez ustawę z powodu sprzeciwów sumienia; prawo rodziców do określenia
religijnego lub areligijnego kierunku wychowania swoich dzieci; prawo do ochrony
swoich przekonań w sprawach religijnych.
Odrębnymi
kwestiami są granice korzystania z wolności sumienia i wyznania oraz jej
gwarancje instytucjonalne i prawne. Prawo do tworzenia nowych związków
wyznaniowych a także nowych religii, organizacji światopoglądowych — moim
zdaniem — wynika z indywidualnej wolności myśli, sumienia i wyznania, czyli z Konwencji Rzymskiej. Zawarte w niej przepisy są interpretowane i przez Pakty
Praw Człowieka [ONZ] i przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, a także — w coraz szerszym zakresie — przez Parlament Europejski. Różne uchwały
tych organów sprzeciwiają się m.in. wydawaniu specjalnych ustaw skierowanych
przeciwko nowym ruchom religijnym, gdyż mogą one stać się instrumentem
ograniczania wolności. Apelują do państw członkowskich, że nie powinny one
podejmować działań zmierzających do tego, by określać co jest, a co nie
jest religią, gdyż grozi to zaangażowaniem się państwa w sprawy religijne i utratą neutralności. Postulują, aby wszystkim nowo powstającym związkom
wyznaniowym zapewnić status korporacji, z jakiego korzystają dotychczas
istniejące kościoły i związki wyznaniowe. Akcentowane jest, jako prawo
standardowe, prawo jednostki do zmiany wyznania, zwłaszcza że — jak wiemy z obserwacji generalnych — wyznanie się przeważnie dziedziczy. Dlatego też
prawo do zmiany wyznania czy światopoglądu jest tym prawem tak bardzo ważnym, i dlatego Konwencja Rzymska podkreśla to prawo na samym początku. Jak wiemy, w wielu jeszcze dzisiaj religiach konsekwencje zmiany wyznania są zagrożone
nawet karą śmierci. Takie traktowanie zmiany wyznania bynajmniej jeszcze nie
znikło.
Prawo
zachowania w tajemnicy swoich przekonań w sprawach religijnych, tzw. prawo do
milczenia czy tajemnica wyznania jest dzisiaj również podstawowym standardem
prawa unijnego, i sądzę, że także prawa ONZ-skiego, bowiem art. 18 Paktu
Praw Obywatelskich i Politycznych mówi, że nikt nie może być zmuszany do
ujawniania swojej religii lub przekonań. Chodzi tu o to, że władze państwowe,
władze administracyjne nie mogą zmuszać jednostki do ujawniania swoich
przekonań w sprawach religijnych. To jest najszersze pojęcie w sprawach
religijnych, a więc także swoich przekonań religijnych i areligijnych.
Prawo
do odmowy wykonania obowiązku nakazanego przez ustawę z powodu sprzeciwu
sumienia zostało potwierdzone przez orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i już dzisiaj nie budzi jakichkolwiek wątpliwości. Także prawo
wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców też jest uważane za prawo
standardowe Unii Europejskiej. Ma ono gwarantować przede wszystkim uznanie
pluralizmu szkolnego, w którym obok szkół publicznych występują szkoły
prywatne — w tym wyznaniowe. Prawo do ochrony wolności sumienia i wyznania
jest też bardzo ważnym standardem prawa europejskiego i z tego też względu
orzeczenia Trybunału mają szczególne znaczenie, bo wiążą wszystkie państwa-członków,
które należą do Rady Europy, a jak wiemy, wszystkie państwa unijne do Rady
Europy należą.
Granice
korzystania z uprawnień wynikających z wolności sumienia i wyznania, określone w Konwencji Rzymskiej, są dzisiaj bardzo często powtarzane przez nowo tworzone
konstytucje. Ażeby nie tracić czasu na jałowe dyskusje przyjmuje się te określenia z tego względu, że przy wcześniej dyskusje były prowadzone bardzo długo nad
wypracowaniem m.in. tych przesłanek, które uzasadniają wprowadzenie ograniczeń
tej wolności.
Natomiast,
gdy chodzi o gwarancje jednostkowej wolności sumienia i wyznania w ustawodawstwie czy w prawie Unii Europejskiej, nie są wskazywane te gwarancje
instytucjonalnie wyraźnie. Z zasady państwa prawnego wynika dyrektywa
jurydyzacji uprawnień wynikających z wolności sumienia i wyznania. Nie
rozstrzyga ona jednak zakresu tej jurydyzacji przez ustawodawstwa krajowe.
Jurydyzacja ta ma na celu zapobiegać arbitralnemu postępowaniu organów państwowych i ułatwiać jednostce dochodzenie naruszanych praw.
Gdy
chodzi o standardy dotyczące statusu prawnego związków wyznaniowych i także
organizacji światopoglądowych niewyznaniowych — przepisy Traktatu z Maastricht i Traktatu z Amsterdamu nie przyznają organom unijnym kompetencji do
regulowania statusu prawnego związków wyznaniowych w krajach członkowskich.
Deklaracja Nr 11 potwierdza prawo państw do samodzielnego regulowania sytuacji
prawnej kościołów i związków wyznaniowych, nie narzuca im określonego
modelu rozwiązań. Wymaga jedynie, aby organizacje filozoficzne, awyznaniowe,
propagujące inny niż religijny światopogląd były traktowane na równi ze
związkami wyznaniowymi. Jest to postulat, który wywołuje bardzo surową
krytykę. W jednej z ostatnich publikacji Instytutu Spraw Publicznych, którym
kieruje pani Lena Kolarska-Bobińska, zawarto bardzo ostre słowa krytyki ks.
prof. Jurosa, które skierował pod adresem równouprawnienia organizacji
religijnych i niereligijnych. W krajach Unii Europejskiej, muszę powiedzieć,
największy krok naprzód zrobiły Belgia i Holandia. Belgia przyznała nawet — powiedzmy — prelegentom organizacji niereligijnych takie same
wynagrodzenie, jakie państwo wypłaca duchownym. A więc, jest to jakaś jaskółka
czy próba jednakowego traktowania jednych i drugich organizacji, ale jak Państwo
wiecie, jedna jaskółka — jak mówi polskie przysłowie — wiosny jeszcze
nie czyni… Ale jest już wskazany kierunek.
Proszę
Państwa. Niechęć organów Unii Europejskiej, czy Unii w ogóle, do
ingerowania w te sprawy wynika z faktu, że w Europie obowiązują różne
systemy. Mamy i państwa wyznaniowe i państwa świeckie — oddzielone od kościoła. W związku z tym twórcy Unii Europejskiej chcieli uniknąć na tym tle konfliktów.
Dlatego też przyjęli rozwiązanie, że do kompetencji Unii nie należą sprawy
regulacji statusu prawnego związków wyznaniowych. Traktaty z Maastricht i Amsterdamu wskazują na pewne dyrektywy, jakimi powinny się państwa członkowskie
kierować.
Mówiliśmy
już: wolność, demokracja, państwo prawne, wspólne tradycje konstytucyjne państw
europejskich, zakaz dyskryminacji i nietolerancji stwarzają pewne — ogólne
wprawdzie — przesłanki nakazujące określoną interpretację postępowania
poszczególnych państw unijnych w tych sprawach. Obowiązują, ja o tym nie będę
mówił, dwa modele: państwo świeckie i państwo wyznaniowe. Państwa
wyznaniowe różnią się między sobą; państwa opowiadające się formalnie
za rozdziałem — też różnią się od siebie stopniem selektywności elementów
świeckich i elementów religijnych. Tu mogę przytoczyć, przykładowo, określenie
Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, G. Robblesa, że w teorii prawa wszystkie
występujące w krajach Unii Europejskiej systemy stosunków między państwem a związkami wyznaniowymi dadzą się pogodzić z zasadą wolności religijnej i z
zakazem dyskryminacji. Jednakże w praktyce mniejszościowe związki wyznaniowe,
także te nieuznane, mogą się znajdować w sytuacji upośledzonej, naruszającej
tę zasadę i ten zakaz.
Gdy
chodzi o pewne standardy prawa unijnego, które się dadzą wyprowadzić i z
indywidualnej wolności, z orzeczeń Trybunałów, innych konwencji, Paktów
Praw Człowieka, to możemy tu zaliczyć takie, jak: swoboda działalności
kulturowo-religijnej; prawo do uzyskania osobowości prawnej, umożliwiającej
nabywanie i posiadanie majątku niezbędnego dla prowadzenia działalności;
autonomię i samorządność organizacyjną i funkcjonalną; prawo do
prowadzenia działalności pozareligijnej; równość i równouprawnienie
wszystkich związków wyznaniowych. I problem: jaki system stosunków państwo-kościół
gwarantuje najlepiej swobodę wypełniania funkcji religijnych i równouprawnienie
związków wyznaniowych? Najwięcej rozbieżności wywołują dwa standardy -
równość i równouprawnienie związków wyznaniowych oraz model państwa czy
model stosunków między państwem a kościołami i związkami wyznaniowymi,
gwarantujący najpełniej wolność jednostkową i wolność kolektywną.
Zasada
równości nakazuje jednakowo traktować wszystkie związki wyznaniowe, aby
zapewnić wszystkim te same możliwości rozwoju. A więc, powinny one być
wyposażone w te same uprawnienia i podlegać tym samym obowiązkom. Ale już w krajach założycielskich Unii występowało — i to znaczne — zróżnicowanie.
Jest to efektem oddziaływania tradycyjnych rozwiązań, z których rezygnacja
jest bardzo trudna. Zwłaszcza, że — jak wiemy — jeżeli jakaś organizacja
czy jednostka dostanie jakieś przywileje, to zabrać jej je czy pozbawić ją
tych przywilejów, biorąc pod uwagę to, co się na naszych oczach dzieje i co
działo się również w przeszłości — jest bardzo trudno. I dlatego
problemy równouprawnienia na wszystkich konferencjach międzynarodowych,
spotkaniach, różnego rodzaju dyskusjach wywołują stale głosy krytyki.
Trudno jest sprowadzić występujące różnice między związkami wyznaniowymi
do wspólnego mianownika, a co dopiero mówić o zrównaniu z nimi organizacji
światopoglądowych niewyznaniowych. I dlatego tu trzeba się także odwołać
do Rady Europy, która wyraźnie w swoich opiniach stwarza preferencje dla pełnego
równouprawnienia związków wyznaniowych, stara się ustalić katalog
minimalnych uprawnień, z jakich powinny korzystać wszystkie legalnie działające
związki wyznaniowe. Oczywiście są one bardzo skromne, ale takie np. jak
chociażby postulat posiadania domu modlitwy, osobowość prawną, autonomię,
środki niezbędne dla prowadzenia działalności religijnej. Z kolei w uchwałach
Unii Europejskiej występują też wyraźne preferencje dla neutralności władz
państwowych, która jest uważana za podstawową cechę państwa świeckiego.
Te uchwały wskazują np. na zakaz wszelkiej indoktrynacji religijnej lub
ateistycznej przez władze, instytucje publiczne, traktowanie na równi związków
wyznaniowych i świeckich organizacji filozoficznych i światopoglądowych.
Podobną opcję wyraża orzecznictwo trybunałów konstytucyjnych państw-członków
Unii Europejskiej.
Teraz
parę słów — jak to się odnosi do polskiego prawa wyznaniowego. Wiele rozwiązań
polskiego prawa wyznaniowego, muszę powiedzieć, pochodzi jeszcze z okresu państwa
socjalistycznego, czyli głównie z ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania. W niej bowiem mamy katalog — nie pełny oczywiście, bo nikt go nie
jest w stanie stworzyć — uprawnień wynikających z wolności jednostkowej
sumienia i wyznania, a także z wolności kolektywnej, jaka jest również przykładowo
podana w ustawodawstwie polskim. I to ma swoją wymowę. Również wiele innych
odpowiada tym standardom, ale jedno — to jest litera prawa, a drugie — to
jest praktyka władz administracyjnych i innych. Na przykład, prawo do
tworzenia nowych związków wyznaniowych przyznaje się tylko obywatelom
polskim, co jest dzisiaj jasno sprzeczne z ustawodawstwem unijnym, bo
cudzoziemcy mogą też tworzyć te związki. Były kłopoty z Kościołem
Anglikańskim, który się chciał zarejestrować. Musiał szukać 100 obywateli
polskich, którzy podpisaliby mu deklarację zgłoszeniową. Także — co jest, a co nie jest religią. Kiedyś było wydane orzeczenie Naczelnego Sądu
Administracyjnego na ten temat. Monitoring nowych związków wyznaniowych przez
państwo jest niedopuszczalny. [A jednak jest — Cz. Janik]. Ale tę
komisję działającą w MSW rozwiązano. Możemy powiedzieć, że u nas jest
spadek rejestracji nowych związków wyznaniowych. Wiemy, że latach 1989-1997
(ustawy wyznaniowe pochodzą z maja 1989 r., m.in. ustawa o gwarancjach wolności
sumienia i wyznania) zarejestrowano chyba 130 związków, a między rokiem 1997 a 2002 zaledwie kilka. U nas pokutuje jeszcze lansowany pogląd, że wszystkie
nowe grupy wyznaniowe są zawsze szkodliwe; bez względu na to, jaką działalność
prowadzą — są zawsze szkodliwe z natury rzeczy. Nawet poważne wydawnictwa
od razu to akcentują w tytule, że te nowe grupy… A co ważniejsze, jeszcze w wielu wydawnictwach — jak będzie prof. Łyko mówił, to może Państwu powie
dokładniej — wszystkie organizacje, które nie są organizacjami dominującego
wyznania, to są „sekty". Przeważnie również z dodatkiem „szkodliwe"!
Prawo
do zachowania tajemnicy religii, swego wyznania jest gwarantowane nawet przez
konstytucję, ale w praktyce jest inaczej, mieliśmy dowód — jeszcze sprawa
nie została załatwiona. Stowarzyszenie „Neutrum" ingerowało — chodzi o naruszenie tego prawa przez władze szkolne i przy gorącej aprobacie nawet pani
minister Łybackiej dla tego oczywistego naruszenia przepisu Konstytucji -
kiedy to zmuszano nauczycielkę, żeby się przyznawała do jakiej grupy
wyznaniowej należy. Mimo, że Konstytucja jej gwarantuje zachowanie tego dla
siebie przed władzami — szkolnymi także. Ale niestety… Na końcu powiem, z czego to wynika.
Prawo
do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców. Konstytucja gwarantuje
to prawo, ustawa gwarantuje wszystkim związkom wyznaniowym i wszystkim rodzicom
nauczanie, ale limit dzieci ustalony przez Ministra Edukacji Narodowej wymaga
siedmiorga dzieci. Jak nie wypełniają tego limitu, to nie mogą się nauczać w szkole, co jest ewidentną dyskryminacją. To nie jest usprawiedliwienie, że w innych krajach Unii też sobie nie potrafią z tym poradzić, z tym limitem
dzieci. Jeżeli się wprowadza naukę religii… Niektóre landy wschodnie w Niemczech sobie poradziły z tym. Usunęły one naukę katechezy do kościoła,
natomiast w szkole wprowadziły przedmiot, który nazywa się „Nauka o życiu, o wartościach i o religii" — jako przedmiot obowiązkowy na kilku
szczeblach nauczania, zależnie od wieku. Jest to zresztą przedmiotem ostrych
dyskusji z kościołami, które uważają, że w szkole powinna być katecheza a nie nauka o religii, mimo że już w wielu krajach, nawet w Wielkiej Brytanii,
nauka religii ma właśnie charakter nauki o religiach i jest wykładana przez
nauczycieli świeckich a nie przez duchownych.
Prawo
do ochrony uprawnień wynikających z wolności sumienia. Tu jest ciekawe, że
brak jest równej ochrony uczuć religijnych i ateistycznych w prawie karnym.
Przy tym, tutaj trzeba wyrazić uznanie dla komórek Urzędu (?), które mają
sprawować nadzór nad wyznaniami, bo to się zmieniło, który proponował, żeby
to zrównać, ale Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego ten wniosek odrzuciła.
Inna sprawa wynika z faktu, że np. ściganie obrazy uczuć religijnych następuje z oskarżenia publicznego, czyli prokuratorzy muszą się tymi sprawami zajmować.
Przecież, jeśli państwo ma być neutralne, to wystarczy, jak każdy związek
wyznaniowy, każdy jego wyznawca, który uzna, że coś nie jest tak, jak być
powinno, w środkach publicznego przekazu, to może występować do sądu. Po co
angażować organy prokuratury, które przecież mają i tak dość innych spraw
do załatwienia, aniżeli zajmować się interpretacją, co jest, a co nie jest
obrazą uczuć religijnych. Także neutralność władz państwowych — jako
gwarancja — wywołuje tu wiele zastrzeżeń, może nie tyle w aspekcie
formalnoprawnym, co w zakresie praktyki.
Nie
ma jeszcze zrównania organizacji światopoglądowych ze związkami
wyznaniowymi. Przykładowo, prawo małżeńskie nie obejmuje wszystkich związków,
które mają własne prawo małżeńskie. Chęć założenia radiostacji przez
związki często spotyka się z odmową, z powodu jakoby braku częstotliwości.
Gdy chodzi o praktykę, to ona jest tutaj jeszcze bardziej wyraźna. Niedawno
ukazała się książka, opracowana przez Komitet Helsiński, autorstwa pani
Agnieszki Mikulskiej, która przeprowadzała monitoring, który miał
odpowiedzieć, jak przepisy prawa wyznaniowego są w praktyce realizowane.
Monitoring wykazał wiele rozbieżności między przepisem prawa a rzeczywistością.
Zawsze jest ten rozziew wszędzie, ale często on przekracza — nazwijmy to -
tzw. dozwolone normy tego rozziewu. Przykładowo: związane z przekraczaniem
znacznie środków związanych z budową domów modlitwy; z zakazem wynajmowania
sal samorządowych, przejawami wandalizmu, nietolerancji. I jeszcze przykłady -
inwigilacja nowych ruchów wyznaniowych przez policję w Gdańsku, odmowa przyjęcia
nauczycielki matematyki do szkoły z tego powodu, że jest Świadkiem Jehowy w Kątach
pod Sochaczewem — znam tę sprawę. Duszpasterstwo w wojsku dotyczy tylko tych
najważniejszych wyznań, małe wyznania zaś ciągle się upominają; one też
chcą mieć tam swoich kapelanów, bo mają także swoich wyznawców w wojsku.
Z
czego wynika ta praktyka, która czyni iluzorycznymi pewne prawa, jakie prawo
polskie przyznaje jednostce czy też związkom wyznaniowym? Tu można wskazać
na kilka takich przyczyn. Przede wszystkim jest to generalna nieznajomość
prawa! Ja nie mówię — polskiego, ja nie mówię — unijnego, ale prawa
wyznaniowego krajowego, przez organy administracji powołane do sprawowania
kontroli nad funkcjonowaniem, nad zapewnieniem możliwości wykonywania swoich
funkcji przez wszystkie związki wyznaniowe. Po drugie, brak skutecznej kontroli
organów centralnych nad działalnością administracji lokalnej. Tu — co
prawda — samorządy mają swoją samodzielność, ale sądzę, że władze
administracyjne mogłyby częściej ingerować w te sprawy. Dalej, presja
wywierana na organy państwowe przez przedstawicieli dominującego w społeczeństwie
kościoła. To są zjawiska bardzo częste, rzadko jednak ujawniane. Trzeba pamiętać,
że wszystkie związki wyznaniowe, zwłaszcza te posiadające podmiotowość
publiczno-prawną nie korzystają z tych uprawnień, jakie im prawo daje, aby
dochodzić naruszanych praw przed organami krajowymi i także organami międzynarodowymi,
czyli np. Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, który jest powołany do
rozpatrywania takich spraw. Dlatego z dużym uznaniem muszę tu podkreślić zasługę
Komitetu Helsińskiego, który wydał broszurę dotyczącą instruktażu dla
tych małych kościołów i związków wyznaniowych, aby ich wysiłki można było
wspierać, aby skuteczniej się broniły, żeby znały swoje prawa, jakie im
przysługują w tym zakresie, kiedy są one naruszane zwłaszcza przez organy
administracji państwowej. I tu, proszę państwa, takie moje życzenie, aby
znajomość tego prawa była jak największa wśród małych kościołów i związków
wyznaniowych, aby także organizacje światopoglądowe wiedziały, że powinny
być traktowane na równi z organizacjami wyznaniowymi. I wobec tego, aby
istniejąca sytuacja mogła ulec szybko zmianie.
Dziękuję
państwu za uwagę.
Cz.
Janik: Dziękuję
panu profesorowi za arcyciekawy wykład. Zanim oddam prelegentów do państwa
dyspozycji, biorąc pod uwagę fakt, że temperatura jest wysoka i że ona i tematyka sprawiają, że już jesteśmy spoceni, chcę wyrazić nadzieję, że
pytania będą takie, że pan profesor [Spoci się jeszcze bardziej -
prof. M. Pietrzak] może nie spoci się jeszcze bardziej. Jestem w uprzywilejowanej sytuacji i wykorzystując to, pozwolę sobie zadać pytanie
jako pierwszy. Chcę spytać pana profesora o rolę, jaką może odgrywać
Ombudsman Unii Europejskiej w związku z działalnością polskiego Rzecznika
Praw Obywatelskich. Zmusza mnie do tego ostatnie stanowisko RPO, prof. A. Zolla,
jakie zajął w sprawie mniejszości seksualnych i próby zorganizowania
„Parady Równości" w Warszawie. Wydaje mi się, że polski RPO powinien sięgnąć
po Powszechną Deklarację Praw Człowieka i zapoznać się z nią. Tam bowiem
zapisany został — przez narody, które tworzyły tekst deklaracji -
przepis, że wszyscy ludzie rodzą się równi bez względu na..., m.in. religię i seksualność. Moje pytanie jest następujące: Czy mniejszości — różnego
rodzaju — istniejące w Polsce, mogą liczyć na wsparcie Ombudsmana Unii wówczas,
kiedy działania polskiego RPO będą tego rodzaju, jak ostatnie działania
prof. Zolla?
Teraz
już oddaję naszych prelegentów do państwa dyspozycji. Proszę o jedno, abyście
państwo zabierając głos, przedstawiali się. Ułatwi nam to pracę przy
redagowani tekstu do publikacji. Proszę bardzo.
Ryszard
Karpowicz (publicysta niezależny, współpracownik pisma naukowego „Małżeństwo i Rodzina"):
Chciałbym do obu prelegentów, tj. zarówno do prof. Pietrzaka, jak i do dra
Boreckiego zaadresować dwa pytania — po jednym dla każdego.
Pytanie
do prof. Pietrzaka: znając skalę współczesnego fundamentalizmu i ortodoksji
religijnej, ja przepraszam za takie skrajne — powiedzmy — pytanie, kto będzie
rozstrzygał, jeśli nowo wybrany parlament europejski, jakiś z wybranych posłów
wpadnie na pomysł, że skoro nie udało się przeforsować do preambuły
konstytucyjnej, że jednak krzyż powinien zawisnąć — podobnie jak w polskim
Sejmie — w Parlamencie Europejskim. Kto — wobec takiego konfliktu — to
rozstrzygnie?
Drugie
pytanie, które chciałem skierować do dra Boreckiego, jest znacznie szersze.
Jak się ma sprawa relacji między uregulowaniami konkordatowymi członków Unii
Europejskiej a Konstytucją Europejską, która w takiej czy innej formie musi
być zaakceptowana? Czy te uregulowania konkordatowe i relacje między prawem
wyznaniowym krajowym a danym konkordatem pokrywają się z tym, co może
uregulować Parlament Europejski? Dziękuję.
Krzysztof
Pyclik (doktorant na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego):
Pierwsze pytanie do pana dra Boreckiego. Wspominając o Traktacie Konstytucyjnym
Unii Europejskiej powiedział pan, że projekt nie przyznaje kościołom osobowości
publiczno-prawnej. Czy to oznacza, że po przyjęciu Traktatu Konstytucyjnego państwa
członkowskie będą musiały zrewidować swój stosunek, jeżeli chodzi o formę
działania tychże organizacji? Mam w szczególności na myśli Austrię i RFN,
gdzie te organizacje mają charakter związków publiczno-prawnych. Mówię to w kontekście art. 51, który daje swobodną rękę państwom członkowskim do
regulacji tych stosunków.
A
drugie pytanie do pana prof. Pietrzaka. Mówił pan, że po roku 1997, po
nowelizacji ustawy o gwarancjach sumienia i wyznania, zmniejszyła się liczba
rejestracji nowych związków wyznaniowych. Chciałem się spytać, czy na to ma
również wpływ zmiana terminologiczna, która zaszła w Konstytucji, z „wolności wyznania" na „wolność religii"? Pan profesor w swoim
artykule w „Państwie i Prawie" z grudnia 1997 r. bardzo negatywnie to ocenił i później to było powtórzone w zbiorze artykułów „Demokratyczne, świeckie
państwo prawne". Dziękuję.
Stefan
Król:
Pierwsza sprawa. Uważam, że przyznanie jakiegoś szczególnego miejsca
jakiejkolwiek religii czy jakiemukolwiek światopoglądowi jest absurdem w Unii
Europejskiej, bowiem wzniecałoby to wojnę religijną. Jest to niedopuszczalne
pod każdym względem. Także sprawa ta — myślę — powinna być rozstrzygnięta w ten sposób, że albo wszystkie religie są równe, albo, że tylko… zakończy
się wolnością sumienia i wyznania i swobody myśli. Uważam natomiast, że
powinna powstać przy Unii Europejskiej komisja, która by była strażnikiem
tolerancji, dlatego że jeżeli coś się oddaje prawu państwowemu, to zawsze
to prawo państwowe będzie tolerować tylko ugrupowania duże. Nie będzie
tolerować ugrupowań mniejszych. I te ugrupowania mniejsze — religijne czy
filozoficzne — zawsze będą prześladowane w taki czy inny sposób. Dlatego
uważam, że taka komisja czy względnie strażnik ds. tolerancji sumienia, myśli i wiary powinien być usytuowany przy Unii Europejskiej. Dziękuję.
Cz.
Janik: Dziękuję panu. Proszę teraz
panów referentów o odniesienie się do przedstawionych problemów. Pan
profesor pierwszy? Proszę bardzo.
Prof.
M. Pietrzak:
Pierwsze pytanie pana Janika. Ombudsman czyli Komisarz Europy ds. wolności
sumienia i wyznania [Rzecznik Praw Obywatelskich Unii Europejskiej, nie
Komisarz — Cz. Janik] czy Rzecznik Praw Obywatelskich Unii Europejskiej i nasz Rzecznik. Proszę państwa, trzeba rozpocząć jakąś akcję, jeżeli RPO
zamiast bronić tych praw uważa, że mniejszości seksualne nie powinni z nich
korzystać. To jest podstawa przede wszystkim do składania skarg do takiego RPO
Unii Europejskiej, że są naruszane prawa. Ponieważ RPO jest instytucją
ustrojową, od której na gruncie krajowym nie ma odwołania, no to trzeba pisać
po prostu skargi. Zainteresowane jednostki czy jakieś organizacje, jeżeli
takie są a sądzę, że są, powinny przeciwko temu protestować. Jeżeli,
proszę państwa, nie będziemy protestować, to narzucą nam coraz to nowe
ograniczenia. Jest taka organizacja — Hari Krishna. Tam są młode niewiasty.
Często mi przysyłają różne pisma. Wiem, że stale im dokuczają
przeciwnicy. Doszło nawet do tego, że kiedy zaprosili Ambasadora Indii na
spotkanie, to im wrzucali jakieś gazy. Ale oni konsekwentnie walczą z tymi
przeciwnikami i uzyskują wyroki skazujące. Przysyłają mi te wyroki, to wiem.
Czyli, proszę państwa, to trochę hamuje te grupy, które im przeszkadzają w realizacji — trudno to nawet nazwać — wystąpień religijnych. Kiedyś mnie
zaprosili na takie spotkanie, gdzie była raczej piękna muzyka, tańce [równouprawnienia,
po prostu, ze strony państwa — Cz. Janik]. Tak, oczywiście.
Trzeba,
proszę państwa, o swoje prawa walczyć. Nie wolno tego puszczać płazem. Jeżeli
ktoś czuje, że jego uprawnienia są naruszane, czy grupa, czy jednostka -
musi walczyć, bo nikt za nią tego nie zrobi. Nie zrobi… Zobaczymy, jakie będą
tego efekty. Jest przecież także Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Skargi można składać, to niewiele kosztuje ale hamuje. Nie wiem czy tam są
jakieś opłaty [nie ma — Cz. Janik]. Nie ma żadnych opłat.
Następna
sprawa. Czy krzyż w Parlamencie Europejskim będzie wisiał? Chyba raczej nie,
bo musi być w tej sprawie uchwała Parlamentu. U nas wisi, chociaż nie było
żadnej uchwały. To było oczywiście bezprawne powieszenie. Kiedyś nawet pisałem
opinię na ten temat, w której stwierdziłem, że tego rodzaju rzeczy nie
zdarzają się w żadnym parlamencie. Nawet w Grecji, która — jak wiecie -
jest państwem wyznaniowym. Kiedyś kilkudziesięciu posłów złożyło
wniosek, żeby zawiesić krzyż. I przewodniczący Izby powiedział, że nigdy
nie wisiał i nie powinien wisieć. W ogóle nie poddał wniosku pod dyskusję
ani pod decyzję, tzn. głosowanie tego wniosku przez parlament. Podobne
problemy są również w innych krajach. Na przykład w Szwajcarii, gdy chodzi o szkoły, w Bawarii również, gdy chodzi o szkoły. Były też uchwały trybunałów
konstytucyjnych, że wieszanie symboli religijnych jest niezgodne z neutralnym
charakterem państwa. W Niemczech uchwałę Trybunału Konstytucyjnego zlekceważyły
władze Bawarii, ale w Szwajcarii jest to przestrzegane, aczkolwiek krytykowane.
Ale faktem jest, że takie uchwały w trybunałach konstytucyjnych zapadają.
Kolejna
kwestia, proszę państwa, osobowości publiczno-prawnej związków
wyznaniowych. Niedawno, bo 10 maja, u nas na Wydziale, była broniona praca
doktorska o osobowości publiczno-prawnej związków wyznaniowych w Niemczech.
Napisała tę pracę Polka, która przebywa w Niemczech. I okazuje się, że ta
osobowość publiczno-prawna znalazła się już w Konstytucji Weimarskiej i od
tej pory obowiązuje. Ale nikt dokładnie nie wie co ona oznacza, poza tym, że
wynika z niej obowiązek przynależności do takiego związku publiczno-prawnego i obowiązek płacenia podatku. Prawdopodobnie to zostanie, bo zmiana należy już
do suwerennych decyzji władz niemieckich czy austriackich. I dlatego tutaj ja
nie widzę żadnych możliwości zmiany.
Proszę
bardzo. Pan chciał uregulowania konkordatowe… A ja jeszcze później...
Dr
P. Borecki:
Jeżeli chodzi o kwestię: Traktat Konstytucyjny a konkordaty zawarte przez
niektóre kraje członkowskie Unii ze Stolicą Apostolską, generalnie art. 51
Traktatu Konstytucyjnego podkreśla nieingerencję Unii w status prawny kościołów w poszczególnych państwach członkowskich. Umowy konkordatowe regulują
partykularnie status Kościoła Katolickiego w poszczególnych państwach i w
związku z tym, ogólnie, nie wchodząc w szczegóły, można przyjąć, że
Traktat Konstytucyjny również w tym zakresie podtrzymuje zasadę
nieingerencji. Trzeba wziąć pod uwagę też, że konkordaty zawierane po
soborze Watykańskim II — szczególnie wiele zawarto ich podczas ostatniego
pontyfikatu w Europie — są to traktaty oparte już na innej filozofii niż
umowy konkordatowe zawierane w minionych wiekach. Przede wszystkim — pomijając
tu kwestie praktyki realizacji tych konkordatów — eksponuje się ideę wolności
religijnej. Bazują te konkordaty na refleksji Soboru Watykańskiego II w sprawie wolności religijnej, wyrażonej w encyklice Dignitatis Humanae.
Więc tutaj ja bym nie dostrzegał jakiejś rażącej, ewidentnej sprzeczności
między konkordatami a treścią Traktatu Konstytucyjnego. Niewątpliwie, jeżeli
postanowienia konkordatu będą prowadziły do działań państwa, które będą w sprzeczności z tymi kluczowymi wartościami Unii: z ideę wolności, praw człowieka,
to Unia — chociażby poprzez możliwość zawieszenia państwa w prawach członkowskich — będzie oddziaływała, będzie zmierzała do zmiany postanowień konkordatów.
Natomiast jakiejś takiej normy, która by w Traktacie Konstytucyjnym wyraźnie
wskazywała, że normy konkordatowe należy przejrzeć czy też należy je
odrzucić — takiej normy nie ma.
Unia
generalnie — jak podkreślił pan profesor — żeby nie wchodzić w spory w tej dziedzinie, przyjmuje postawę nieingerencji w kwestie statusu prawnego kościołów w poszczególnych krajach członkowskich.
Jeżeli
chodzi o kwestie osobowości publiczno-prawnej, o której pan wspomniał, ja
zawarłem to sformułowanie w swoim wystąpieniu bynajmniej nie dlatego, że
Traktat wymaga, by państwa członkowskie dokonały rewizji statusu prawnego kościołów,
tylko dlatego, że niektórzy komentatorzy Traktatu ze strony Kościoła
Katolickiego, m.in. wspomniany tutaj Helmut Juros, sugerują, jakoby Traktat
Konstytucyjny przyznawał kościołom osobowość publiczno-prawną, co jest
twierdzeniem bezpodstawnym. Kościoły, organizacje niereligijne są uznawane za
aktorów życia publicznego — i to jest bardzo wiele. Ale to nie znaczy, że
mają osobowość publiczno-prawną. W szczególności, że mogą stosować
przymus państwa do wyegzekwowania swoich dyrektyw, np. składek członkowskich. A więc tylko w tym kontekście te sformułowanie się w moim wystąpieniu
znalazło. Bynajmniej nie oznacza ono, że nagle państwa, które przyznają kościołom — niektórym zresztą, ale też, jak Niemcy — stowarzyszeniom, organizacjom
laickim spełniającym pewne kryteria, osobowość publiczno-prawną, teraz będą
musiały to rewidować.
Pojawia
się, proszę państwa, problem następujący: jak te kościoły, które przecież
mają różny status prawny w poszczególnych krajach członkowskich, będą układały
swoje relacje z organami unijnymi? Jak sprowadzić ich mniej więcej (czy w ogóle
jest to możliwe?) do jakiegoś wspólnego mianownika?
Kolejnym
problemem, który się pojawi, jest np. występowanie kościołów, przykładowo
niemieckich, mających osobowość publiczno-prawną, w obrocie prawnym w Polsce. W przypadku emigracji członków, przykładowo Kościoła Katolickiego w Niemczech, przesiedlania się na teren Polski, czy członków Ewangelickiego Kościoła w Niemczech… I teraz pytanie: jak pobierać podatek członkowski od tych członków?
I
to są kwestie, z którymi będzie się musiała zmierzyć polska administracja
wyznaniowa. Sądzę, że praktyka życia społecznego spowoduje tutaj jakieś
tendencje unifikacyjne. Unia będzie musiała to jakoś uregulować -
konflikty, napięcia między krajowymi systemami prawa wyznaniowego. Ale to jest
przyszłość.
Moją
osobistą refleksją jest, że nie oczekujmy tutaj jakichś nagłych zmian.
Warto sobie przypomnieć przykład amerykański. Amerykańska I Poprawka do
Konstytucji została ratyfikowana w 1791 roku, a uchylanie ustawodawstw
stanowych, sprzecznych z I Poprawką w zakresie wolności sumienia i wyznania
oraz rozdziału kościoła od państwa, zaczęło się na dobrą sprawę dopiero
po 1930 r. A więc dużo musiało upłynąć wody w Missisipi, żeby ta I Poprawka została przeniesiona na grunt prawa stanowego.
Tutaj,
niestety, może się okazać, że okres życia jednego pokolenia będzie zbyt krótki,
ale najważniejsze, jak sądzę, są wskazane pewne kierunki ewolucji, wskazane
przez takie ideały, jak: wolność, równość, niedyskryminacja. I miejmy
nadzieję, że Unia będzie w tym kierunku podążać.
Cz.
Janik: Dziękuję bardzo panu
doktorowi, za tak wyczerpującą odpowiedź. Pan profesor zastrzegał sobie powrót
do głosu. Proszę bardzo.
Prof.
M. Pietrzak:
Proszę państwa, mogę tylko dodać, tak gwoli ciekawości, skąd się ta
osobowość publiczno-prawna w tej konstytucji niemieckiej wzięła.
Kiedy
była wielka dyskusja nad tym, jak uregulować status prawny kościołów, większość
była za rozdziałem, jakiś z posłów, nie wiem kto, takich skrajnych, mówił:
Jak to jakich… przecież kościoły trzeba zrównać ze stowarzyszeniami
prywatnymi, takimi jak: miłośników róż, hodowców kanarków — coś w tym
rodzaju. I wtedy, w tej konstytuancie weimarskiej wybuchła taka awantura, taka
wrzawa! — To jak to? To kościoły, które mają tyle lat tradycji, mają wyglądać
taj, jak ci, którzy hodują kanarki? No i dopiero zaczęła się wielka
dyskusja, w wyniku której powstała koncepcja, żeby te stare kościoły jakoś
uhonorować lepszą sytuacją prawną. Osobowość publiczno-prawną wprowadzono
tytułem kompromisu, z tym, że jedynym, głównym, podstawowym wyznacznikiem
jest to, że płacą podatek.
Co
do tego podatku… Co prawda jest on tam obowiązkowy, ale można wystąpić z kościoła. Trzeba rejentalnie potwierdzić to wystąpienie.
W
innych krajach też się szuka jakichś nowych rozwiązań, żeby państwo
raczej przestawało finansować działalność religijną — pośrednio czy
bezpośrednio i wprowadziło się np. 1 procentowy podatek na Węgrzech. Odpisy
od podatków są także we Włoszech — 0,8 promila podatku można odpisać na
rzecz kościołów. W innych krajach też się nad rozwiązaniem tego problemu
dyskutuje, np. w Hiszpanii [w Polsce 1% też już jest — Cz. Janik].
Tak, jest, jest taka możliwość. No… u nas to można wszystko odpisać,
jeszcze...
I
teraz, jak to było po tym 1997 roku. Rzeczywiście do roku 1997 była — muszę
powiedzieć — znaczna swoboda w rejestracji nowych związków wyznaniowych.
Zmiany się zaczęły — tutaj muszę wyrazić złośliwą uwagę, że to, co w socjalizmie było zaakceptowane, w demokracji nie bardzo się podobało -
zaostrzono te kryteria. 15 osób wtedy było potrzebnych do założenia związku,
teraz — 100 osób. Podpisy rejentalne i cały szereg innych dodatkowych
obostrzeń. I być może, że kandydatów do rejestracji jest mniej. Ale wiedząc,
że są większe wymagania, rezygnują z rejestracji. Rezygnują, przyjmują jakąś
formę działania — zakładają sobie fundację, zakładają jakieś
stowarzyszenie, może stowarzyszenie zwykłe i prowadzą swoją działalność
jako grupy wyznaniowe. W kodeksie karnym jest ochrona grup wyznaniowych. Nie
tyle związków wyznaniowych, tylko grup wyznaniowych, co umożliwia bardzo
szeroką interpretację ochrony. Jest ich mniej niewątpliwie.
Nawiązując
jeszcze do konkordatu. W naszej Konstytucji, w art. 25 ust. 5 zapisano regulację
sytuacji prawnej kościołów, które nie mają regulacji ustawowej, poprzez
ustawy uchwalane na podstawie porozumienia rządu z właściwą reprezentacją
danego związku wyznaniowego czy kościoła. Konstytucja obowiązuje od 1997 r.
Do tej pory żadnej umowy jeszcze nie zawarto. Powstał tzw. pat legislacyjny,
bo nikt nie wie, co ta umowa ma zawierać. Mówiono, że jest przykład
konkordatowy itd., że to się przenosi także na stosunki z innymi związkami.
Ale nie określono w Konstytucji tego dokładnie i w związku z tym, do tej pory
nie ma takiej umowy.
Gdy
chodzi o równouprawnienie religii. To jest, że tak powiem, pewien postulat, do
którego należy dążyć. Ale czy się go da zrealizować? Ja wątpię. Do
tego, proszę państwa, trzeba znacznie większej tolerancji, wychowania,
przygotowania społeczeństwa. Trzeba wychowania ludzi i to zaczynając od szkoły
podstawowej. Od szkoły… Żeby już dzieci wiedziały, że są także inne
religie, są także inne grupy światopoglądowe, że społeczeństwo jest zróżnicowane.
Opowiadano
mi, że np. w Gdańsku baptyści, ponieważ nie mogli dzieci uczyć w szkole, bo
było ich za mało, kupili sobie mieszkanie w bloku, na parterze. Zrobili tam
punkt katechetyczny. I te dzieci baptystów przychodzą tam na lekcje religii.
No i zaczęło się! Zaczęły się procesy sądowe mieszkańców domu z tym związkiem
baptystów. Że oni zrobili w mieszkaniu punkt katechetyczny. Sądy odrzuciły
oczywiście te ich skargi. Pierwsza instancja odrzuciła, potem odrzuciła
druga. To teraz mieszkańcy bloku zaczęli wojnę z wojewodą przed Sądem
Administracyjnym o to, że on zmienił przeznaczenie mieszkania, a tym samym i budynku. Nie wiem, jak ta sprawa się skończyła. Opowiedział mi to pan, który
jest tam duchownym. Polak, który wrócił ze Stanów Zjednoczonych. Nie może
on zrozumieć, jak to jest. Mówił, że nawet jak zrobili taki mały kwadratowy
krzyż symboliczny, że tam jest ten punkt katechetyczny, żeby te dzieci
przychodzące na katechezę mogły tam trafić, to nawet ten krzyż mieszkańcom
bloku się nie podobał, mimo że wszyscy są przecież chrześcijanami.
To
równouprawnienie, moim zdaniem, jest trudne do osiągnięcia. Przyznają to
nawet wszyscy komisarze ONZ-towscy, komisarze Rady Europy, że tym małym — zwłaszcza
nowo powstającym — kościołom, związkom wyznaniowym przyznanie tych praw,
które mają te starsze z różnymi nazwami, tradycyjne, historyczne itd., to
jest rzecz bardzo trudna do osiągnięcia.
Tu
jeszcze jedna uwaga bardzo istotna. Kongres Amerykański wydał ustawę o międzynarodowej
ochronie wolności religijnej. Różnie to można oceniać. Że Stany
Zjednoczone np. chcą występować w roli żandarma Europy, świata całego. Ale
muszę państwu powiedzieć, że w internecie można zobaczyć sprawozdania
Departamentu Stanu o przestrzeganiu wolności religijnej w poszczególnych państwach.
Stany Zjednoczone na ogół mają prawie we wszystkich krajach swoich
przedstawicieli i na podstawie ich raportów ogłaszają coroczne raporty o przestrzeganiu wolności religijnej w różnych krajach, także
postsocjalistycznych. Ale nie tylko. W różnych krajach Europy. Bardzo wiele
cennych informacji można tam uzyskać. Ale co więcej, Stany Zjednoczone mają
bardzo skuteczny środek nacisku na władze tych krajów — po prostu wstrzymują
pomoc gospodarczą, jeżeli te nie przestrzegają elementarnych praw człowieka, w tym w zakresie wolności religijnej także. Władze ocenianych krajów boją
się tego i hamują swoje organy, żeby było jakichś wystąpień w tym
zakresie. I to można w Internecie, kto ma dostęp, znaleźć i sobie przedruki
robić.
Cz. Janik: Dziękuję
bardzo naszym prelegentom. Już jesteśmy w niedoczasie. Po bloku dwóch
kolejnych referatów będziemy mieli dłuższą przerwę, podczas której będzie
można zadawać dalsze pytania do pana profesora i pana doktora Boreckiego.
Panowie z pewnością będą do państwa dyspozycji. Żebyśmy utrzymywali pewną
dyscyplinę czasową, prosiłbym teraz o zabranie głosu pana Ryszarda Brożyniaka,
pracownika Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, który
przedstawi nam strukturę wyznaniową rozszerzonej Unii Europejskiej. Proszę
bardzo. Czytaj... |