Nie będę recenzował tej książki. Każdy tekst omawiający jej treść posądzony być może o stronnicze wyjaskrawienia — co byłoby zresztą oskarżeniem absurdalnym, gdyż trudno wyobrazić sobie utwór napisany dobitniej i bez obsłonek. Skorzystam więc z przywileju, przysługującego tej „otwartej formie" zapisków z lektury, by przedstawić poniżej garść cytatów charakteryzujących jej doprawdy zgroźliwe przesłanie. Miejsce akcji: wieś Tekliwka, położona nad Seretem, niegdyś niezbyt daleko od granicy z Polską (skądinąd powieść obfituje w polonica). Czas akcji: teraźniejszość, ale postrzegana z niezatartej perspektywy niemal trzech ćwierćwieczy. „W samej Tekliwce wojna była taka, że jakby jej nie było. Rumuni okupacją rządzili. Byliśmy nie pod Niemcami, a pod Rumunami. [...] Młodych na drugi dzień wojny [niemiecko-radzieckiej] pognali na font, starszych — nie zdążyli. Dlatego u nas dużo ludzi urodzonych w czterdziestym drugim-trzecim roku. O Tekliwkę nikt się nie bił. Siódmego dnia wojny z Sarmackiej Górki stoczyli się do wsi Niemcy na motocyklach. Handzin ojciec Juchym patrzył, jak oni wjechali na jego podwórze, jak zaczęli się golić, szykować, pić koniak i rozdawać dzieciom cukierki czekoladowe, a starszym konserwy i gazety, tytoń i zapalniczki — i powiedzial: Przegramy! Im nawet pastę do zębów i szczoteczki wydali. Czekoladą wygrają wojnę. A w czterdziestym trzecim, od strony Miętowego Jaru, wjechali do Tekliwki nasi. Na parokonnych saniach, na których z tyłu było napisane: Dawaj Berlin! Zajechali, żeby powiedzieć, że wyzwolili Tekliwkę i tego samego dnia zabrali wszystkich chodzących mężczyzn na wojnę. I Juchyma również. — Stara Domna nie pamiętała, co jadła dziś rano, ale co było w młodości — wymieni i dzień, i miejsce, i pogodę. Dlatego słuchali, co o dawnym…" Co działo się w Tekliwce — ukraińskim odpowiedniku Marquezowskiego Macondo, a właściwie wsi siostrzanej z Alejchemowską Kasrylewką — później? Ale jeszcze na tyle dawno, by w pamięci zachowały się obrazy czytelne. I tu wchodzą w grę dramatis pesonae tej powieści — zbyt liczne nawet po temu, by je wymienić. Skupię się więc na dwóch kobietach — bohaterkach nie tyle głównych tego utworu, ile raczej postaciach w konstrukcji utworu „osiowych". Akcja toczy się bowiem w ciągu kilku dni — od zgonu Założycielki, Handzi, po dzień jej pochówku, zorganizowanego przez jej córkę, noszącą osobliwe imię oficjalne, Stalina, powszechnie sprowadzane do zdrobnienia Lina. Założycielka: „W czterdziestym pierwszym, po żniwach, miało być jej wesele, ale w czerwcu Mitię zgarnęli na front i w nocy Handzia oddała mu się w stogu siana na końcu działki. [...] Mitia zginął przy powtórnym poddaniu Charkowa…" A dlaczego Handzię nazywano Założycielką? Bo wkrótce po wojnie zakładała to „kolektywne hospodarstwo" w Tekliwce, była jego pierwszą przewodniczącą: „to kobieta legendarna. Zaprzęgała się razem z krową do pługa. Na nocnej zmianie zastępowała jedynego wówczas traktorzystę — wyrostka Lońkę Szajtana. Mówią, że nawet kołhospowy buhaj tylko jej jednej się bał i jej słuchał." Przez pięć lat prezesowania stworzyła „kołhosp z kasą, klubem, magazynem, z obsianymi polami". A skąd imię jej córki — owocu intensywnych zabiegów przewodniczącej u przedstawicieli władz zwierzchnich nie o dobro własne, lecz „kołhospowe"? „W tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym drugim roku, kiedy ciężko zachorował Stalin — wstąpiła do partii komunistycznej, na cześć wodza urodziła swoją córkę i nazwała Staliną…" Potem bywało w Tekliwce różnie, ale — jak wieść głosi — „wszystkim starczało. Irajkomowi, i rajispołkomowi, i milicji, i aktywowi, i traktorzystom na obiad, i ty z Julką codziennie mięso zapałką z zębów wydłubywaliście.." "A za Breżniewa można było żyć — myśli Tekliwka. Można było coś ukraść w kołhospie, zdobyć po znajomości albo — w nagrodę...[...] Spokojnie można było pędzić samogon i po pijanemu chodzić do pracy. Na czas wypłacali emeryturę po dwanaście rubli, dwa razy w tygodniu przywozili chleb z miasta rejonowego. Wszyscy mieli jakąś pracę. Niechby już tak było, żeby tylko Ameryka nie rozpoczęła wojny. A tu masz! Wszystko stanęło do góry nogami. [...] W tajemnicy oddali swoje głosy na niepodległą Ukrainę, myśleli: da wszystkiego, ponieważ wszystko ma, trzeba tylko zagłosować na nią. A okazało się, że ona sama — nędzna..." „A najgorzej, że nie ma co ukraść. Gdzie się to wszystko podziało? Dawniej kradli dla siebie, wtedy tobie ktoś jeszcze podkradnie, jemu jeszcze ktoś — i tak się po równo rozkładało. I wszystkim starczało, dlatego, że — socjalizm. A teraz kradną — i za granicę." Wprawdzie „w mieście rejonowym i na wsiach zaczęto otwierać małe prywatne sklepy, karczmy, szaszłykarnie," ale "zakręciły się wokół nich prawdziwe gangi, z okrutnymi porachunkami, podpaleniami, krwawym szantażem"... Taki oto zapis świadomości — i takie świadectwo ludzkich losów — przedstawia Wołodymyr Jaworiwski w swej powieści. Te losy toczyły się z dramatyzmem porównywalnym może tylko z doświadczeniami bohaterów powieści Leopolda Buczkowskiego, zapomnianych już dziś niemal zupełnie; rzecz nie bez znaczenia, że ich akcja toczyła się na tak zwanych (dawniej) wschodnich kresach Rzeczypospolitej. Ale stan świadomości, odzwierciedlonej w pogwarkach bohaterów powieści Kryzys, wchodzącej w skład tomu Wilczaj farma, nie brzmi w naszych uszach całkiem egzotycznie. Autora Kryzysu gościliśmy w Polsce niedawno (nie po raz pierwszy zresztą); urodzony W roku 1942, zaliczany jest do najwybitniejszych i najdociekliwszych na Ukrainie pisarzy-reportażystów. Ma w dorobku kilka powieści i zbiorów nowelistycznycli (ukazało się właśnie w jego ojczyźnie pięciotomowe wydanie jego utworów); przez wiele lat pełnił funkcję prezesa Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy — obecnie przewodniczy Komisji Kultury i Duchowości ukraińskiego Parlamentu [ 1 ]. Poza Marquezem i Alejchemem, lektura jego powieści przywodzi na myśl jednego jeszcze pisarza — „rozdrapywacza ran" narodowych, patrioty pragnącego nazwać i opisać zło po to, by jego rodacy zdołali się od tego brzemienia uwolnić: Stefana Żeromskiego. Wołodymyr Jaworiwski: Wilcza farma. Przeł. Jan Cichocki. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń, 2012. Res Humana 2/2012 Przypisy: [ 1 ] Jest takż aktywnym politykiem zaangażowanym Pomarańczową Rewolucję i Blok Julii Tymoszenko | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9664) (Ostatnia zmiana: 30-05-2014) |