Językoznawstwo Nieznany badaczom język odkryty w Indiach (11-10-2010)
Ekspedycja National Geographic odkryła w północno-wschodnich Indiach, należący do grupy tybetańsko-birmańskej, język koro.
Mówi nim około 1000 osób, większość powyżej 20 roku życia, nie został nigdy spisany - jest zatem zagrożony wyginięciem.
Plemię posługujące się koro należy do grupy Aka, jednak ich języki zawierają zaledwie 9% wspólnego słownictwa i nie są podobne. "Brzmią tak różnie jak angielski i japoński" - powiedział członek ekspedycji K. David Harrison.
Medycyna Salmonella – zwinna, uzbrojona i gotowa do akcji (10-10-2010)
Nowe odkrycia naukowe, dokonane przez badaczy z amerykańskich National Institutes of Health pomagają wyjaśnić, w jaki sposób bakterie Salmonella, które nadal pozostają częstą przyczyną zatruć pokarmowych, rozprzestrzeniają się tak łatwo i skutecznie. Wyniki badań zostały opublikowane niedawno na łamach "Proceedings of the National Academy of Sciences" (L. Knodler et al., Dissemination of invasive salmonella via bacterial-induced extrusion of mucosal epithelia. Proceedings of the National Academy of Sciences DOI: 10.1073/pnas.1006098107 (2010)). Naukowcom udało się odkryć rezerwuar szybko dzielących się baterii w komórkach nabłonkowych. Jeden rodzaj bakterii Salmonella wydaje się specjalnie przygotowany do atakowania kolejnych komórek. Udało się również opisać, w jaki sposób pałeczkom Salmonella udaje się opuścić warstwę komórek nabłonka i przedostać się do światła jelit, co umożliwia zaatakowanie kolejnych komórek.
Na podstawie informacji zebranych przez Centers for Disease Control and Prevention (CDC) ocenia się, że z powodu zatruć wywołanych przez pałeczki Salmonella cierpi co roku co najmniej 40 tysięcy osób w samych Stanach Zjednoczonych. Tak określona liczba zakażonych jest jednak prawdopodobnie znacznie zaniżona, ponieważ wiele infekcji spowodowanych przez pałeczki Salmonella przebiega łagodnie, niektóre nie zostają prawidłowo zdiagnozowane lub nie są w ogóle zgłaszane.
O ile dość sporo wiadomo na temat przebiegu zakażenia u ludzi, naukowcom jak dotąd nie udawało się ustalić, w jaki sposób bakterie przedostają się do światła jelit osoby zakażonej i jak dalej rozprzestrzenia się zakażenie.
Komórki nabłonkowe pokrywają zewnętrzne i wewnętrzne powierzchnie ciała, w tym skórę i jelita, stanowiąc ważną barierę ochronną przed różnego rodzaju infekcjami. Jednak bakteriom Salmonella udało się opanować sposób, dzięki któremu mogą bytować wewnątrz komórek nabłonka, a nawet wykorzystywać je na własną korzyść. Było wiadomo, że Salmonella wykorzystuje w tym celu głównie wakuole komórek nabłonka.
Posługując się mikroskopią o wysokiej rozdzielczości grupie naukowców z NIAID (National Instutute of Allergy and Infectious Diseases), pracującej pod kierunkiem dr Olivii Steele-Mortimer we współpracy z dr Brucem Vallancem z University of British Columbia w Vancouver, udało się wykryć równoległą populację bakterii Salmonella, które znajdują się nie wewnątrz wakuoli, ale poruszają się swobodnie we wnętrzu komórek nabłonkowych. Co ciekawe, ten kolejny rezerwuar komórek bakteryjnych odbiega swoimi właściwościami od populacji komórek pozostających we wnętrzu wakuoli. Bakterie przebywające we wnętrzu komórki, ale poza wakuolami, namnażają się znacznie szybciej, posiadają długie, ogoniaste wici - flagelle, umożliwiające im poruszanie się; ponadto posiadają specjalną strukturę, rodzaj kolca, którego używają do przebijania błony komórkowej komórek nabłonka i wstrzykiwania własnych białek. Posiadając tego typu wyposażenie, ta charakterystyczna populacja komórek bakteryjnych wydaje się genetycznie zaprogramowana i wyspecjalizowana do dokonywania inwazji kolejnych komórek nabłonka.
Naukowcy zaobserwowali, że komórki nabłonkowe zawierające te szybko namnażające się, inwazyjne bakterie Salmonella dostają się w końcu do treści jelitowej, gdzie zostają uwolnione. Mechanizm, który sprawia, że zaatakowane przez pałeczki Salmonella komórki nabłonka zostają wypchnięte do światła jelit bardzo przypomina naturalny mechanizm pozbywania się obumierających lub martwych komórek nabłonka. Naukowcy uważają, że bakteriom udało się przejąć kontrolę nad przebiegiem tego procesu, co znacznie ułatwia im ucieczkę i dalsze rozprzestrzenianie się zakażenia. Ludzki system odpornościowy potrafi jednak rozpoznać, że nie są to zwykłe obumarłe komórki i wywołuje odpowiedź immunologiczną, w toku której dochodzi do uwolnienia interleukiny-18, co tłumaczy ostry przebieg procesu zapalnego.
Ekologia Rodzaj upraw roślin energetycznych a populacja ptactwa na Środkowym Zachodzie USA (10-10-2010)
Obecna sytuacja stwarza korzystny kontekst polityczny i ekonomiczny dla produkcji biopaliw i innych odnawialnych źródeł energii; zachęca również amerykańskich farmerów do zajęcia się produkcją biomasy, zwłaszcza w typowo rolniczych rejonach Górnego Środkowego Zachodu, obejmujących między innymi terytoria stanów Illinois, Indiana, Iowa, Michigan, Minnesota, Ohio i Wisconsin.
Zmiana profilu upraw rolnych w tym regionie może w znaczący sposób wpłynąć na funkcjonowanie tamtejszych ekosystemów i przełożyć się na ich bioróżnorodność. Warto jednak zwrócić uwagę, że wspomniane zmiany mogą mieć różny przebieg w zależności od rodzaju upraw roślin energetycznych.
Wskazują na to wyniki analiz, których autorami są Timothy D. Meehan i Claudio Gratton z University of Wisconsin w Madison oraz Allen H. Hurlbert z University of North Carolina w Chapel Hill, opublikowane w październiku na łamach PNAS.
Naukowcy wykorzystali dane pochodzące z North American Breeding Bird Survey, programu, którego zadaniem jest monitorowanie zmian zachodzących w populacjach ptaków gniazdujących w kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych i w południowej Kanadzie, do stworzenia modelu, na podstawie którego określono przypuszczalny wpływ rodzaju upraw pod biopaliwa i biomasę na różnorodność występujących w tych rejonach gatunków ptactwa, ze szczególnym uwzględnieniem gatunków chronionych i zagrożonych.
Preriokur dwuczuby/ Photo by South Dakota Tourism
Wyniki analiz wskazują, że ewentualne wykorzystanie gleb o niskiej żyzności pod produkcję roślin energetycznych (m.in. kukurydzy i soi) może spowodować spadek w różnorodności gatunkowej ptactwa od 7 do 65% na jednej piątej powierzchni regionu Górnego Środkowego Zachodu, jednocześnie utrudniając przetrwanie na tych terenach gatunków już szczególnie zagrożonych.
Do poprawy sytuacji mogłoby się natomiast w znaczącym stopniu przyczynić wprowadzenie innych rodzajów upraw. Zamiast rozległych monokultur rolniczych, w których uprawa roślin odbywa się w cyklu rocznym, możliwe byłoby pozostawienie lub wprowadzenie upraw roślin wieloletnich (bylin). Wówczas można by oczekiwać, że różnorodność gatunkowa ptactwa na wspomnianych terenach może wzrosnąć od 12 do nawet 207%. Znacznej poprawie uległaby również sytuacja zagrożonych gatunków ptaków.
Ekologia Ocena skuteczności programu poprawy jakości wód Zatoki Chesapeake (09-10-2010)
Długofalowe wysiłki podejmowane na rzecz ograniczenia ilości antropogenicznych zanieczyszczeń spływających do wód Zatoki Chesapeake zdają się przynosić wymierne efekty. Takie wnioski można w każdym razie wyciągnąć z artykułu autorstwa Henry'ego A. Ruhla i Nancy B. Rybicki, opublikowanego we wrześniu 2010 na łamach Proceedings of National Academy of Sciences (PNAS September 21, 2010 vol. 107 no. 38 16566-16570).
Na całym świecie podejmuje się znaczne wysiłki w celu przywracania pierwotnego stanu ekosystemów oraz ograniczania ilości zanieczyszczeń, w tym składników odżywczych i nawozów, wprowadzanych do środowiska naturalnego przez człowieka. W związku z tym, że relacja zysków do poniesionych nakładów w przypadku tego rodzaju projektów pozostaje często sprawą kontrowersyjną na poziomie podejmowania decyzji politycznych, badacze przeprowadzili obserwacje stanu wód Zatoki Chesapeake na przestrzeni osiemnastu lat, tj. w latach 1990-2007. Obserwacji podlegała intensywność wegetacji roślinności podwodnej, dynamika środowiska oraz jakość wody w rzece Potomac, największym dopływie Zatoki Chesapeake.
Zdjęcie satelitarne zatoki. Źródło: Wikipedia
Zarówno same wody rzeki Potomac, jak i dopływ zanieczyszczeń pochodzenia antropogenicznego doprowadzają do obniżenia czystości wód, ponieważ powodują wprowadzenie do zatoki znacznych ilości substancji odżywczych, co stymuluje wzrost fitoplanktonu i epifitów, jak również przekłada się ilość unoszących się w wodzie zawiesin i osadów.
Ze względu na położenie Zatoki Chesapeake w pobliżu dużych skupisk ludzkich, ośrodków przemysłowych i rejonów upraw rolniczych stanów Wirginia i Maryland, na podejmowane próby poprawienia sytuacji ekologicznej w zatoce patrzono z dużą rezerwą. Z drugiej strony, jako że rybołówstwo i turystyka są ważnymi gałęziami lokalnej gospodarki, pogarszająca się kondycja wód zatoki i ubożenie ekosystemów mogą stanowić dla niektórych jej sektorów realne zagrożenie.
Wyniki przeprowadzonych analiz pozwoliły ustalić, że choć nie udało się w pełni zrealizować celów wyznaczonych przez program poprawy stanu wód zatoki, to w samej rzece Potomac spadek ilości składników odżywczych, spadek poziomu związków azotu (m.in. w wyniku oczyszczania ścieków) oraz zmniejszenie ilości zawiesin i osadów były pozytywnie związane z poprawą wegetacji roślinności podwodnej, a także wzrostem jej różnorodności. Nie jest to obojętne pod względem ekonomicznym, gdyż roślinność podwodna stanowi siedlisko przyjazne dla wielu gatunków zwierząt, w tym dla ryb i bezkręgowców ważnych dla rybołówstwa, a także z punktu widzenia żywiących się nimi ptaków i ssaków.
Zróżnicowanie gatunkowe oraz liczebność populacji poszczególnych gatunków również były pozytywnie związane z poprawą jakości wód zatoki. Wzrastał przy tym udział gatunków pierwotnie występujących w zatoce, a malał udział gatunków obcego pochodzenia.
Wyniki przeprowadzonych obserwacji wskazują, że warto podejmować wysiłki w celu ograniczenia ilości zanieczyszczeń antropogenicznych spływających do wód Zatoki Chesapeake (i nie tylko), ponieważ oddziałuje to korzystnie na stan ekosystemu oraz jego różnorodność biologiczną.
Medycyna Występowanie zaburzeń psychicznych u dzieci – wyniki badań amerykańskich (08-10-2010)
Około 20% amerykańskich dzieci w wieku 13-18 lat doświadczyło w swoim życiu jakiejś formy zaburzeń psychicznych, nasilonych w stopniu utrudniającym funkcjonowanie w dniu codziennym. Wyniki szeroko zakrojonych badań, przeprowadzonych przez National Institute of Mental Health (NIMH) opublikowano w październikowym wydaniu "Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry". Uzyskane dane zgodne są z wcześniejszymi doniesieniami, że zaburzenia psychiczne występujące w wieku dorosłym często mają swój początek w dzieciństwie.
Wyniki dotychczasowych badań na ten temat, prowadzonych w wielu regionach Stanów Zjednoczonych, wskazywały, że jedno na czworo-pięcioro dzieci doświadcza jakiejś formy zaburzeń psychicznych co najmniej raz w życiu. Jak dotąd nie udało się jednak przeprowadzić szerzej zakrojonych badań na reprezentatywnej grupie dzieci, na podstawie których udałoby się ustalić, jaka jest skala problemu na terytorium całego kraju.
Dr Kathleen Ries Merikangas z NIMH wraz ze współpracownikami przeanalizowała dane zebrane w trakcie realizacji projektu National Comorbidity Study-Adolescent Supplement (NCS-A), w ramach którego udało się przebadać ponad 10 tysięcy amerykańskich nastolatków w wieku 13-18 lat. Dane na temat stanu zdrowia psychicznego dzieci uzyskiwano w toku badań indywidualnych. W celu określenia częstości występowania zaburzeń psychicznych w ciągu życia posłużono się standardowymi kryteriami diagnostycznymi American Psychiatric Association's Diagnostic and Statistical Manual (DSM-IV). Wyniki badań dzieci były uzupełniane o badanie kwestionariuszowe, wypełniane przez ich rodziców lub opiekunów, zbierane drogą e-mailową.
Ustalono, że u niemal połowy badanych dzieci mogły występować w ciągu życia jakieś zaburzenia psychiczne, odpowiadające kryteriom diagnostycznym DSM-IV. Około 20% badanych dzieci zgłaszało, że co najmniej raz w ciągu życia doświadczyło zaburzeń psychicznych o nasileniu znacznie upośledzającym funkcjonowanie w dniu codziennym. Ponadto, 11% badanych dzieci cierpiało z powodu poważnych zaburzeń nastroju (depresji lub zaburzeń dwubiegunowych), 10% z powodu ADHD i zaburzeń zachowania, a 8% z powodu jakiejś formy zaburzeń lękowych. Około 40% tych dzieci, u których występował jeden rodzaj zaburzenia psychicznego, cierpiało także z powodu co najmniej jednego towarzyszącego zaburzenia. Dotyczyło to głównie grupy dzieci z zaburzeniami nastroju.
Poszukując odpowiedzi na pytanie, czy zaburzenia psychiczne rozwijają się w dzieciństwie, naukowcom udało się również ustalić, że symptomy zaburzeń lękowych u dzieci rozwijały się najczęściej po raz pierwszy około szóstego roku życia, zaburzeń zachowania - około jedenastego roku życia, zaburzeń nastroju - w wieku trzynastu lat, a zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych - w wieku lat piętnastu.
Naukowcy odnotowali również istnienie silnych korelacji między wskaźnikami demograficznymi dotyczącymi rodziców a zaburzeniami psychicznymi u dzieci. Na przykład, dzieci rodziców o niskim poziomie wykształcenia, znalazły się w grupie podwyższonego ryzyka wystąpienia zaburzeń psychicznych. Dzieci wychowywane przez rozwiedzionych rodziców, w porównaniu z dziećmi wychowywanymi przez rodziców pozostających w związku małżeńskim lub związku nieformalnym, również znalazły się w grupie podwyższonego ryzyka wystąpienia zaburzeń psychicznych, szczególnie zaburzeń lękowych, zaburzeń zachowania i zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych.
Wyniki przeprowadzonych badań wskazują, że odsetek dzieci cierpiących z powodu zaburzeń psychicznych jest wyższy od częstości występowania wielu chorób somatycznych, takich jak astma czy cukrzyca.
Neuronauki Zróżnicowana rola półkul mózgowych w rozumieniu mowy (06-10-2010)
W klasycznej neuropsychologii za półkulę mózgową związaną z ekspresją i rozumieniem mowy uchodziła głównie półkula lewa. Wyniki współczesnych badań wskazują jednak, że mowa jest procesem o bardziej złożonej lokalizacji mózgowej. Tezę tę wspierają również wyniki eksperymentów, przeprowadzonych z użyciem technik neuroobrazowania, opublikowane w najnowszym wydaniu Proceeding of the National Academy of Sciences (PNAS, October 5, 2010, vol. 107 no. 40 17439-17444). Autorami badań są Mirjana Bozic, Lorraine K. Tyler, David T. Ives, Billi Randallb i William D. Marslen-Wilson, naukowcy pracujący w różnych ośrodkach naukowych w Cambridge (Wielka Brytania) i Paryżu (Francja).
Zgodnie z podejściem reprezentowanym przez autorów rozumienie mowy angażuje dwa rodzaje procesów neuropoznawczych: zlokalizowany w obu półkulach system podtrzymujący przetwarzanie postrzeżeniowe i poznawcze, pierwotny pod względem neurobiologicznym, oraz bardziej wyspecjalizowany system zlokalizowany w lewej półkuli mózgowej, odpowiedzialny za gramatyczne funkcje językowe, z którymi mamy do czynienia tylko u ludzi. Lokalizacja pierwszego systemu obejmuje okolice płatów czołowych i skroniowych w obu półkulach mózgowych. System ten odpowiedzialny jest głównie za przypisanie dźwiękom mowy odpowiedniego znaczenia, ogólne przetwarzanie postrzeżeniowe oraz funkcje pragmatyczne komunikacji językowej. Drugi, bardziej wyspecjalizowany system, zlokalizowany jest w lewej półkuli, w okolicach bruzdy bocznej (m.in. obszary czuciowe i ruchowe mowy).
Słuchanie dźwięków mowy skutkuje w obu półkulach aktywacją okolic środkowej części płata skroniowego, zakrętu kątowego i przedniej części zakrętu obręczy, choć jednocześnie obserwowano stosunkowo silną aktywację dolnych okolic czołowych i zakrętu kątowego półkuli lewej. Aktywacja środkowej części płatów skroniowych obu półkul przy zadaniach językowych angażujących rozumienie mowy ma miejsce w przypadku kontaktu ze słowami prostymi (krótkimi, o nieskomplikowanej budowie, np. sen). Gdy trudność zadania rośnie, angażując procesy selekcji i podejmowania decyzji, aktywowana jest okolica dolnych zakrętów czołowych zarówno w lewej, jak i w prawej półkuli. Jednak w zadaniach angażujących gramatyczne funkcje językowe, występuje silna aktywacja zlokalizowanych w lewej półkuli obszarów przedczołowych oraz tylnych okolic lewego płata skroniowego, co odzwierciedla funkcjonowanie szerszego systemu połączeń czołowo-skroniowych zaangażowanych w proces rozumienia i nadawania mowy w półkuli lewej.
Medycyna Reklamowane środki nie leczą stawów (05-10-2010)
Choroba zwyrodnieniowa stawów (osteoarthritis) to przewlekłe schorzenie, które leczy się zazwyczaj środkami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi. Leki te, zwłaszcza długotrwale używane, mają niestety rozliczne skutki uboczne, szczególnie niekorzystnie mogą wpływać na przewód pokarmowy i układ sercowo-naczyniowy; działają poza tym głównie objawowo. Od dawna poszukuje się preparatów, które mogłyby nie tylko przynosić ulgę w bólu towarzyszącym osteoartrozie, ale również bezpośrednio modyfikować przebieg choroby. Wielokrotnie pojawiały się sugestie, że za takie środki można uznać glukozaminę i chondroitynę, substancje wchodzące w skład chrząstki stawowej. Obie pojawiają się w popularnych reklamach prasowych czy telewizyjnych, ale bywają także zalecane przez lekarzy, a ich sprzedaż na całym świecie ciągle rośnie.
Często twierdzi się, że po doustnym podaniu preparaty bazujące na tych składowych mogą odbudowywać zniszczone chrząstki stawowe i łagodzić objawy choroby. Niestety - takie powszechne przekonania niekoniecznie mają poparcie w rzetelnych danych naukowych- przeprowadzane dotąd badania dawały sprzeczne rezultaty. Względem prób doszukujących się pozytywnych efektów terapeutycznych stosowania wyżej wspomnianych środków wystosowywano poważne zastrzeżenia metodologiczne (dotyczące liczebności badanych populacji, kryteriów wyłączania pacjentów z badania, mechanizmów randomizacji, etc.), duże badania kliniczne zaś nie znajdowały dowodów na skuteczność preparatów chondroityny i glukozaminy.
Praca przedstawiona we wrześniowym "British Medical Journal" dokonuje przeglądu dotychczas prowadzonych randomizowanych badań spełniających odpowiednie kryteria metodologiczne, w tym ilościowe (min. 100 pacjentów na jedno ramię badania - tzn. na min. 100 pacjentów otrzymujących badany preparat powinno przypadać min. 100 otrzymujących placebo). Badacze oceniali wpływ testowanych substancji na deklarowaną intensywność odczuwanego przez chorych bólu, na obraz radiologiczny schorzenia (pozwalający "zmierzyć" stan zmian stawowych) oraz obecność działań niepożądanych. Kryteria metodologiczne spełniło ostatecznie 10 spośród dotychczasowych badań preparatów glukozaminy i chondroityny, obejmujących łącznie 3803 pacjentów.
Przeprowadzona analiza nie wykazała klinicznej wyższości badanych substancji - zarówno w zakresie łagodzenia bólu, jak i wpływu na zmiany stawowe- nad placebo, nie zaobserwowano też większej niż w grupach przyjmujących placebo częstości działań niepożądanych. Naukowcy nie mogli uwzględnić toczącego się obecnie badania LEGS (Long Term Evaluation of Glucosamine Sulphate), które obejmuje łącznie 600 osób, a zakończy się dopiero w roku 2011 i teoretycznie może przynieść nowe dane, jednak na podstawie aktualnie dostępnych informacji nie ma żadnych przesłanek, by deklarować wyższą niż placebo skuteczność kliniczną omawianych substancji.
Ewolucja Rezusy rozpoznają swoje odbicie w lustrze (04-10-2010)
Rozpoznawanie swojego odbicia w lustrze wskazuje na wysoki poziom samoświadomości. Oprócz ludzi, niektóre szympansy i orangutany wykazały taką świadomość. Małpy generalnie traktują swoje odbicie w lustrze jak innego osobnika.
Dlatego zachowanie rezusów w ostatnim badaniu jest kompletnie zaskakujące. Małpy, którym wszczepiono implant nagrywający ich aktywność elektrofizjologiczną, szybko przestały traktować odbicie lustrzane jako innego osobnika. Zaczęły korzystać z lustra, np. aby obserwować implant albo fragmenty narządów płciowych, których bez lustra nie da się zobaczyć.
Naukowcy podejrzewają, że wystający na głowie implant zaintrygował rezusy, dlatego nie straciły zainteresowania zwierciadłem i badały siebie przed lustrem. Wyniki badań wskazują na to, że rezusy rozpoznają swoje odbicie, a zatem mają pewien rodzaj samoświadomości. To wspiera pogląd o ewolucyjnej ciągłości zdolności umysłu.
Różności Kontrowersje wokół wpływu klimatu na sytuację polityczną w Afryce (03-10-2010)
W artykule opublikowanym we wrześniu 2010 na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America dr Halvard Buhaug z Centre for the Study of Civil War, Peace Research Institute Oslo (PRIO) zwraca uwagę, że nie jest usprawiedliwione patrzenie na sytuację polityczną na kontynencie afrykańskim, a także w innych rejonach świata, jedynie przez pryzmat obserwowanych zmian klimatycznych. Naukowa analiza sytuacji politycznej na kontynencie afrykańskim i prognozy dotyczące dalszego rozwoju wypadków wymagają uwzględnienia całego szeregu czynników, z których tylko niektóre pozostają w bezpośrednim związku z sytuacją klimatyczną.
W polityce międzynarodowej znaczący wpływ zdobyli zwolennicy stanowiska, zgodnie z którym zmiany zachodzące w środowisku naturalnym i klęski żywiołowe, takie jak susze i długotrwałe fale upałów, są główną siłą napędową wojen domowych i konfliktów etnicznych w Afryce. Między innymi utrzymany w tym duchu artykuł, opublikowany przez PNAS w grudniu 2009, którego współautorami są Marshall B. Burke, Edward Miguel, Shanker Satyanath, John A. Dykema i David B. Lobell ("Warming increases the risk of civil war in Africa", 20670-20674 PNAS December 8, 2009 vol. 106 no. 49), stał się dla dr Buhauga inspiracją do podjęcia zdecydowanej polemiki z tego rodzaju jednowymiarowym ujmowaniem problemu.
Zgodnie ze stanowiskiem dr Buhauga, popartym wykorzystaną przez niego metodologią badawczą, zmienność czynników klimatycznych jest w słabym stopniu użyteczna w roli predyktora wybuchu konfliktów zbrojnych w Afryce. W zamian badacz proponuje model, w którym ryzyko wybuchu konfliktu zbrojnego należy ujmować w kontekście takich czynników strukturalnych o podstawowym znaczeniu, jak powszechne w wielu afrykańskich krajach polityczne i etniczne wykluczenie, słaba kondycja krajowych gospodarek, a także upadek porządku zimnowojennego.
Biologia Serotonina a postawy moralne (02-10-2010)
Reakcje związane z unikaniem wyrządzania realnych lub jedynie wyobrażonych krzywd w sytuacjach społecznych mają istotne znaczenie w przebiegu myślenia moralnego i motywowaniu zachowań prospołecznych. Ostatnio przeprowadzone badania, opublikowane na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America, których autorami są Molly J. Crockett, Luke Clark i Trevor W. Robbins z Behavioural and Clinical Neuroscience Institute, Department of Experimental Psychology, University of Cambridge oraz Marc D. Hauser z Department of Psychology and Human Evolutionary Biology, Harvard University, wskazują, że serotonina, jeden z najważniejszych neuroprzekaźników w układzie nerwowym, bezpośrednio wpływa na zmiany w myśleniu moralnym i zachowaniu poprzez wzmacnianie awersji do bezpośredniego wyrządzania krzywdy innym.
W przebiegu badań doprowadzano do podniesienia poziomu serotoniny u badanych zdrowych ochotników za pomocą citalopramu, który jest selektywnym inhibitorem zwrotnego wychwytu serotoniny. Uzyskany efekt porównywano z grupą kontrolną leczoną za pomocą innego środka farmakologicznego (atomoksetyna) i grupą placebo. W tym celu wykorzystano testy myślenia moralnego i specjalnie opracowane metody obserwacji zachowania, a mianowicie gry.
Pomiaru wpływu leku na przebieg myślenia moralnego dokonano przy użyciu testu dylematów moralnych, w którym osoba badana musiała wybierać między czysto utylitarną wypłatą (np. uratowanie pięciu istnień ludzkich) a wyborem wysoce awersyjnych sposobów działania, związanych z wyrządzeniem komuś krzywdy (np. zabicie niewinnej osoby).
Podwyższony poziom serotoniny wiązał się z bardziej surową oceną moralną takich sposobów działania, które oznaczały wyrządzenie komuś krzywdy, ale tylko w tych przypadkach, w których wyrządzenie krzywdy było w wymiarze emocjonalnym najbardziej ewidentne. Efekt działania citalopramu, polegający na wzmocnieniu tendencji do unikania wyrządzania krzywdy, zaobserwowano również w trakcie gry, w której uczestnicy mieli zadecydować, czy przyjąć lub odrzucić uczciwe lub nieuczciwe wypłaty sum pieniędzy od innego gracza. Odrzucenie nieuczciwej oferty oznaczało wprawdzie okazanie szacunku dla normy sprawiedliwości, ale jednocześnie skutkowało stratą finansową dla drugiego gracza. Gracze z wyższym poziomem serotoniny rzadziej odrzucali w takiej sytuacji nieuczciwe oferty. Ponadto, prospołeczny efekt działania citalopramu okazał się silnie związany z osobowościową cechą empatii. U osób badanych przejawiających wyższy poziom cechy empatii wpływ citalopramu na przebieg myślenia moralnego i zachowanie był silniejszy niż u osób z niskim poziomem tej cechy.
Wyniki badań dostarczają wyjątkowych dowodów na to, że serotonina może być odpowiedzialna za wzmacnianie postaw prospołecznych - wzmacnia awersję do wyrządzania krzywdy innym, co znajduje swoje bezpośrednie przełożenie na moralne myślenie i zachowanie.
Różności Ateiści vs. wierzący: podsumowanie kilku badań (30-09-2010)
Jeśli chcesz porozmawiać o bogach, porozmawiaj z ateistą. Z
przeprowadzonej przez Amerykanów ankiety wynika, że ateiści i agnostycy
wiedzą więcej niż przeciętny Amerykanin, albo niż wyznawca którejś z
popularnych religii. Braki wiedzy u religijnych ludzi dają nowe
znaczenie wyrażeniu "ślepa wiara". Na przykład, większość protestantów
nie skojarzyła Marcina Lutra z reformacją. 40% katolików powiedziało, że
chleb i wino podczas mszy tylko symbolizują ciało i krew Chrystusa, a
nie stają się nimi naprawdę. Ateiści i agnostycy częściej odpowiadali
poprawnie na pytania. Być może jest tak dlatego, że amerykańscy ateiści i
agnostycy wychowali się w środowiskach religijnych, i świadomie
wyrzekli się wiary. Musieli o niej dużo myśleć, nie było im wszystko
jedno. Ateiści i agnostycy częściej są dobrze wykształceni. Więcej: Atheists, agnostics most knowledgeable about religion, survey says
Ludzie religijni niekoniecznie są bardziej pracowici, uczciwi czy etyczni niż inni. Ankieta z udziałem 158 studentów nie wykazała związku religijności z uczciwością i odpowiedzialnością. Wykazała za to, że religijność wiąże się z częstszą akceptacją drobnych kradzieży, oszustw podatkowych itp. Więcej: Study: The Religious Aren't Right
Badacze ustalili, że myślenie o bogach uspokaja, ale tylko wierzących.
Mierzyli fale mózgowe uczestników badania, którzy mylili się podczas
rozwiązywania testu. Wcześniej naukowcy podsunęli uczestnikom idee
związane z religiami, tak, aby uczestnicy nie byli tego świadomi.
Religijni ludzie mniej stresowali się swoimi błędami, podczas gdy
ateiści reagowali odwrotnie. Naukowcy podejrzewają, że dzieje się tak
dlatego, że religie pomagają wierzącym wyjaśnić losowe zdarzenia,
podczas gdy idee religijne są sprzeczne z wizją świata ateistów, przez
co zwiększają ich dyskomfort. Więcej: Thinking About God Calms Believers, Stresses Atheists
[Opracowanie: Zuzanna Niemier]
Zdrowie Palenie a ryzyko ciąży pozamacicznej (30-09-2010)
Dym tytoniowy to mieszanina ponad 4000 substancji chemicznych, w tym ponad 50 o udowodnionym działaniu rakotwórczym. W ostatnich dniach naukowcy z Edinburgh opublikowali wyniki badań, z których wynika, że związki chemiczne zawarte w dymie tytoniowym mogą prowadzić to nieprawidłowego zagnieżdżania się zarodka w macicy - prowadząc tym samym do rozwoju ciąży pozamacicznej (ciąży ekotopowej).
Naukowcom z Edinburgh University stwierdzili, że metabolit nikotyny (kotynina) zapoczątkowuje reakcję chemiczną, która zwiększa ilość białka PROKR1 w jajowodach. Białko to jest odpowiedzialne za zwiększone ryzyko nieprawidłowego implantowania się zarodka poza macicą.
Szczegóły badań opublikowano w American Journal of Pathology.
Badanie to jest kolejnym przykładem na negatywny wpływ inhalacji dymu tytoniowego (zarówno wdychanego z papierosa, jak i z otoczenia) na dziecko w łonie matki. We wcześniejszych badaniach wykazano, że matki palące papierosy (lub narażone na bierne palenie) rodzą mniejsze, gorzej przystosowane do życia dzieci. Dzieci matek narażonych na wdychanie dymu tytoniowego w ciąży osiągają gorsze wyniki w szkole, częściej chorują, a w wieku dorosłym mają większe szanse na zapadnięcie na choroby serca i płuc.
W badaniu tym wykazano także, że składniki dymu tytoniowego, które dostają się do krwiobiegu mogą wywoływać niekorzystne skutki także w narządach, które nie są narażone bezpośrednio na dym papierosowy (jak jama ustna, krtań czy płuca).
Wdychanie dymu tytoniowego w czasie ciąży zwiększa ryzyko ciąży pozamacicznej czterokrotnie. Na świecie powikłania ciąży pozamacicznej są wiodącą przyczyną zgonów kobiet ciężarnych w pierwszym trymestrze ciąży.
Cotinine Exposure Increases Fallopian Tube PROKR1 Expression via Nicotinic AChR-7. A Potential Mechanism Explaining the Link between Smoking and Tubal Ectopic Pregnancy. Centre for Reproductive Biology, University of Edinburgh, Queen's Medical Research Institute, Edinburgh, United Kingdom. Am. J. Pathol. 243, 1, 2010 (16.07.2010)
Organizmy rozwijają się przez serię etapów prowadzącą do pełnej dojrzałości płciowej. W kilku przypadkach odwrócenie rozwoju osobniczego jest możliwe, ale nie występuje zwykle po rozpoczęciu rozmnażania płciowego. Na wszystkich stadiach meduzy Turritopsis nutricula, zwanej hydromeduzą, od nowo wyłonionej po pełni dojrzałego płciowo osobnika, mogą się transformować z powrotem do stadium hydropolipa (przedmeduzowa forma morfologiczna tego parzydełkowca) - bezpośrednio lub przez etap spoczynkowy, co pozwala im na uniknięcie śmierci i potencjalną nieśmiertelność. Choć gatunek tej meduzy znany jest od 1857 r., to dopiero w latach 90. XX w. odkryto jego niezwykłe właściwości. Jest to pierwszy znany przypadek tkankowca, który powrócił do stadium kolonialnego (hydropolip), młodego stadium morfologicznego, po osiągnięciu dojrzałości płciowej w stadium jednostkowym.
Przypuszcza się, że osiągnięcie takiego stanu jest możliwe poprzez proces transdyferencjacji, gdzie jeden typ komórek jest transformowany w inny typ. Niektóre zwierzęta mogą podlegać ograniczonemu procesowi transdyferencjacji oraz regeneracji organów, jak np. salamadra, której odrastają kończyny, czy stułbia (hydra). Inne zaliczają się do szczególnie długowiecznych, np. lamellibrachia, jeden z rurkoczułkowców, żyje nawet ponad 250 lat, będąc tym samym najdłużej żyjącym spośród znanych zwierząt bezkręgowych. Meduza Turritopsi nutricula może jednak poprzez transdyferencjację regenerować cały swój organizm. Badania wykazały, że wszystkie osobniki przechodzą proces "resetu" swojego cyklu życiowego.
Oczywiście nieśmiertelność tej meduzy jest jedynie potencjalna, gdyż mogą one zginąć od innych czynników zewnętrznych. Naukowcy nie potrafią aktualnie określić jak stare są poszczególne osobniki, więc nie można stwierdzić, np. ile lat ma najstarszy osobnik tego gatunku. Uważa się, że meduzy te przemierzają oceany przyczepiając się do kadłubów statków.
Ciekawe jest pytanie, czy jest to jedyny na świecie gatunek, który potencjalnie może być nieśmiertelny. Do niedawna za kolejnego kandydata na nieśmiertelne zwierzę uważano stułbię (hydra). Nowe badanie podważyło jednak ten pogląd.
Lepsze poznanie mechanizmu odnowy komórek może wpłynąć na leczenie raka a także inne rozwijające się szybko i niezauważenie choroby.
Po osiągnięciu dojrzałości płciowej Turritopsis nutricula wygląda jak przezroczysty 4,5 milimetrowy spadochronik
Zdrowie Karmienie piersią zabezpiecza noworodki przed infekcjami (29-09-2010)
W mleku karmiącej piersią matki znajdują się przeciwciała, które skutecznie chronią noworodki przed infekcjami. Karmienie dzieci wyłącznie piersią przez pierwsze 6 miesięcy życia dziecka chroni je przed większością chorób infekcyjnych wynika z prowadzonych badań.
Pomijając inne czynniki warunkujące zdrowie noworodków (takich jak prawidłowa pielęgnacja czy programy szczepień) karmienie piersią daje dzieciom znaczącą ochronę zapewniają greccy badacze.
Według nich, to skład mleka matki pomaga dzieciom w zwalczaniu infekcji. Wyniki prospektywnego badania przeprowadzono na 1000 zaszczepionych zgodnie z kalendarzem noworodków i opublikowano w Archives of Disease In Childhood.
Z badania wynika ponadto, że korzystne skutki karmienia piersią występują wyłącznie wtedy, kiedy matka karmi dziecko wyłącznie piersią przez pierwsze 6 miesięcy życia. Mieszanie pokarmu naturalnego i jednoczesne dokarmianie butelką nie przynoszą takich samych korzyści. Światowi eksperci zalecają karmienie dzieci wyłącznie pierwszą co najmniej przez pierwsze 6 miesięcy życia dzieci.
Badacze obserwowali stan zdrowia 926 noworodków przez okres 12 miesięcy. Wszystkie dzieci zostały poddane rutynowym szczepieniom i miały dostęp do nowoczesnej opieki zdrowotnej.
Wykazano, że dzieci, które karmione były wyłącznie piersią przez 6 miesięcy zapadały istotnie rzadziej na pospolite infekcje w ciągu pierwszego roku życia niż rówieśnicy, karmieni piersią krócej lub dokarmiani pokarmem z butelki. Do pospolitych infekcji zaliczono przeziębienia, choroby układu oddechowego, zapalenia uszu a także infekcje i zakażenia grzybicze.
Dzieci karmione wyłącznie piersią, nawet gdy zapadały na choroby infekcyjne, ich przebieg był znacznie łagodniejszy (także po skorygowaniu o inne czynniki mogące wpływać na przebieg choroby - takie jak posiadanie rodzeństwa czy narażenie na bierne palenie).
Medycyna Naukowcom udało się odkryć przyczynę migreny (28-09-2010)
Naukowcom udało się zidentyfikować defekt genetyczny powiązany z występowaniem u niektórych osób silnych, napadowych bólów głowy (migrena). Odkrycie to może pozwolić na opracowanie nowych terapii.
Na łamach "Nature Medicine" naukowcy opisali genetyczny defekt (gen TRESK) kanałów potasowych, który występuje u członków rodzin dotkniętych występowaniem migrenowych bólów głowy z towarzyszącą aurą.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) migrena jest jedną z wiodących przyczyn niezdolności do pracy, a opublikowane badania są dużym krokiem w kierunku zrozumienia dlaczego jedna na pięć osób jest dotknięta tą przypadłością.
Migrena to silny, długotrwały ból głowy, odczuwalny w okolicy czołowej lub po jednej stronie głowy. Często towarzyszą mu zaburzenia widzenia (tzw. aura), które zwykle poprzedzają wystąpienie bólów głowy. U wielu osób dodatkowo pojawia się nadwrażliwość na światło, nudności i wymioty.