|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Historyczność Jezusa » Kreacja ewangelii w II w.
Apologeci drugiego stulecia [4] Autor tekstu: Earl Doherty
Jak Minucjusz Feliks radzi sobie z oskarżeniem,
iż chrześcijanie oddają cześć ukrzyżowanemu człowiekowi i jego krzyżowi? Wkładając
odpowiedź w usta Cecyliuszowi, w jego diatrybie, pośród odporu stawianego innym
zarzutom o kazirodcze uczty i adorację kapłańskich genitaliów. Oto sposób (i
kontekst), na który radzi sobie z zarzutem czczenia ukrzyżowanego przestępcy
(29, z odnotowanymi numerami wersów): "
(1) Tych i podobnych im nieprzyzwoitości nie życzymy sobie słyszeć; jest
dla nas poniżające, byśmy musieli bronić się przed takimi zarzutami. Ludzie
prowadzący czyste i cnotliwe życie są przez was fałszywie oskarżani o czyny, o których nie myślelibyśmy, że są możliwe, gdybyśmy nie widzieli przez was je
popełnianych. (2) Ponadto (nam),
gdy przypisujecie naszej religii oddawanie czci przestępcy i jego krzyżowi,
oddalacie się bardzo od prawdy myśląc, że jakiś przestępca zasłużył, a śmiertelny
człowiek mógłby stać się godnym, by oddawać mu cześć jako Bogu.
(3) Nieszczęsnym jest zaprawdę ten, którego cała nadzieja polega na śmiertelnym,
jako że taka nadzieja ustaje z jego śmiercią [śmiertelnego].."
Zanim przejdziemy dalej, powinniśmy najpierw
zauważyć, że wers 2, kontynuujący zapatrywania wersu 1 (co jeszcze zostaje podkreślone
łacińskim słowem nam),
czyni jasnym, że autor spostrzega to oskarżenie jako tego samego rodzaju "nieprzyzwoitości"
co inne, wcześniej wyliczone, którym stara się stawić odpór. W jaki sposób odpiera
owe zarzuty? Zasypując szyderstwami wierzących, że ukrzyżowanemu przestępcy,
śmiertelnemu człowiekowi, należy się cześć boska. Gdzie jest owo niezbędne określenie,
którego nie mógłby przemilczeć żaden chrześcijanin? Gdzie owa zbawienna obrona,
że w rzeczywistości ten ukrzyżowany nie był śmiertelnym, ale prawdziwie Bogiem?
Oktawiusz z pewnością nie zawiera jej, chociaż użyty język wskazuje,
że autor zna niektórych chrześcijan wierzących w takie rzeczy, ale z nimi nie
sympatyzuje.
Jest zadziwiające odnaleźć w pobieżnym wstępie
do rozdziału 29 XIX-wiecznego zbioru Ojców Przed-Nicejskich tłumacza
tej pracy wplatającego zdanie: "Ponieważ wierzyli oni nie tylko, że
był niewinny, ale i z całym przekonaniem, że On był Bogiem." Takiego
pomysłu w tekście nie można nigdzie znaleźć. A do wersu 2 tłumacz formułuje
taki oto zbożny przypis: "Pełna szacunku aluzja do Ukrzyżowanego, w którego się wierzy i którego się czci jako Boga." W co ktoś nie może
uwierzyć, że tego brakuje, ktoś drugi wyczyta to z tekstu, choć nieważne co.
Bardziej współczesny komentator, G.W.Clarke
(Ancient Christian Writers #39, 1949) w końcowej nocie czyni takie spostrzeżenie:
"Godne uwagi unikanie jakichkolwiek wzmianek o Wcieleniu. Zaprawdę,
tak bojaźliwy jest Minucjusz Felix w unikaniu przyznawania tak trudnej doktryny,
że przedstawia się zaprzeczając jej." Zaprawdę tak czyni. Ale choć
Clarke porównuje to do „bojaźni" Arnobiusza w tym samym temacie,
to przecież ten późniejszy chrześcijański apologeta (ok. 300 n.e.) w żadnej
mierze nie był oporny lub nieuczciwy w przyznaniu doktryny, choć żył w czasach
większych prześladowań. "Oddajemy cześć komuś, kto urodził się człowiekiem.
Co z tego? Czy wy nie czcicie nikogo, kto urodził się człowiekiem?"
"Ale on zmarł przybity do krzyża. Co z tego? Rodzaj ani hańba śmierci
nie zmieniają Jego słów i czynów" (Przeciw poganinowi, I. 37
& 40). Czy możemy naprawdę wierzyć, że — w przypadku Minucjusza Feliksa — chrześcijański apologeta mógłby być zdolny do — nawet pozornego — tego rodzaju
zaparcia się wiary?
Minucjusz posuwa się w tym fragmencie do
przytoczenia głupoty pogan sobie „obierających człowieka za obiekt czci",
ale nie przyznaje tego odnośnie chrześcijan. Co do oskarżeń o oddawanie czci
krzyżom mówi zbywająco: „Nie wielbimy ich, ani ich nie pragniemy." I przechodzi dalej by upominać pogan o bycie winnym używania znaków krzyża w ich kultach, nabożeństwach i życiu codziennym. Nie ma jednej wskazówki, że dla
Minucjusza krzyż ma jakiekolwiek sakralne znaczenie lub że wymaga obrony w kontekście
chrześcijaństwa.
Po uporaniu się z zarzutem o Jezusie i jego
krzyżu ("Następnie..") wyzywa tych, którzy oskarżają
chrześcijan o morderstwa dzieci. W sposobie, w jaki Minucjusz Feliks daje odpór
przypuszczalnemu sednu chrześcijańskiej wiary, nie ma nic, co mogłoby odróżniać
go od całej reszty snutych okropieństw. Ten lekceważący ton pozostaje nie zrewidowany.
Pewien komentator, H.J.Baylis, dodając do
wyrazów żalu, że autor był tak milczący w obronie osoby Chrystusa rozpacza także
nad faktem, że nie skorzystał z wymarzonej okazji, aby odeprzeć zarzut o wyuzdanych
ucztach i kanibalistycznych rytuałach inicjacyjnych przez opisanie Eucharystii.
Mógł on obronić, powiada Baylis, sakramentalne znaczenie i czysty przebieg tej
chrześcijańskiej agape
(uczty miłosnej) nad ciałem i krwią Jezusa. Baylis uważa to za równie „dziwne",
że mówiąc o źródłach "prawdy o Bogu" (38), Minucjusz milczy o naukach samego Jezusa lub o statusie Jezusa jako współistotnego z Bogiem.
Przetrwanie tego dokumentu z jego całkowitym wyzbyciem się centralnych doktryn
chrześcijaństwa, jest być może zaskakujące, ale było bez wątpienia możliwe ze
względu na pewną zawoalowaną dwuznaczność dającą się wyczytać w wyżej wzmiankowanym
wersie29:2 i przyzwolenie wynikającemu z niej spostrzeżeniu na lekceważenie
uwłaczającego tonu i rażącej ciszy tego wyjątku oraz dokumentu jako całości
(Baylis określił 29:2 jako „zależny, aluzyjny", ale sztywny język
Minucjusza zamyka wszystkie tego rodzaju drogi ucieczki). Ci, którzy potrafią
pozwolić historycznym dokumentom przemówić tak, jak rzeczywiście wydają się
przemawiać, rozpoznają, że Minucjusz Feliks jest zaiste dymiącą lufą wskazującą
na zakwestionowanie historyczności Jezusa przez chrześcijanina.
Dla obiektywnego oka Minucjusz Feliks to
pewien chrześcijanin, który unikał tych chrześcijan spośród obcych mu środowisk
wyznaniowych, którzy wyznawali kult Jezusa ukrzyżowanego w Judei za rządów Poncjusza
Piłata, o którym pogłoski dosięgły pogańskich uszu, wzbudziły pogardę i wywołały
falę ostrej krytyki. Twierdzenie, że całe pokolenie apologetów przekazywało
taki fałszywy obraz swojej wiary tym, których pragnęli dla niej pozyskać, że
celowo dawali upust tego rodzaju makiawelicznym praktykom to zaledwie jedno z wytłumaczeń, które współcześni uczeni zostali zmuszeni przyswoić w swoich
wysiłkach uporania się z chrześcijańskimi zapisami uparcie odmawiającymi wykreowania
obrazu upragnionego przez nich wszystkich.
Apologeci nie byli głupcami. Ich talenty
literackie i polemiczne zwracały uwagę. Byli biegli w szerokim zakresie starożytnej
wiedzy, w zawiłych subtelnościach współczesnej im filozofii. Nie jest prawdopodobne
by stworzyli skrupulatne i dopracowane w szczegółach dzieła apologetyki zawierające
tak niedopuszczalne przemilczenia i słabości, jakie widzieliśmy u Minucjusza
Feliksa, u Teofila, u Atenagorasa, czy wreszcie u Tacjana.
Jeśli autor taki jak Minucjusz Feliks dokonuje
przemilczeń z przyczyn politycznych, czemu decyduje się na włożenie rzecznikowi
pogaństwa w usta oskarżeń dotyczących dokładnie tej samej kwestii, którą celowo
przemilcza? Czemu pozwala on przeciwnikowi na tego rodzaju krytyczne i uwłaczające
deklaracje na temat centralnego obiektu chrześcijańskiego kultu, jeśli już zdecydował,
że pozbawi się możliwości stawienia im odporu? Czemu umieszcza w ustach chrześcijanina,
jak to czyni w rozdziałach 21 i 23, generalizujące, pogardliwe wypowiedzi, uderzające
wprost w podstawowe elementy wiary chrześcijańskiej, bez przedstawienia jakichkolwiek
ograniczających zastrzeżeń? Nie podejmuje nawet próby, choćby używając zawikłanego
języka i implikacji, by uspokoić 'świadomego' chrześcijańskiego czytelnika,
by wykazać, że takie ograniczające wyjątki nie są obce jego myśli. W rzeczywistości
traktowanie przez niego rozważanych przedmiotów wiary w taki właśnie sposób
jest równoznaczne z zaprzeczeniem im.
Pod koniec dialogu autor nawraca swojego
pogańskiego słuchacza na chrześcijaństwo. Ale jakiż jest cel nawrócenia takiego
Cecyliusza na religię, której brakuje wszystkich podstawowych prawd wiary? Kiedy
Cecyliusz przybędzie następnego dnia na swoją pierwszą lekcję jako katechumen,
Oktawiusz powie mu: „Aha, przy okazji: było parę szczegółów, o których
ci wczoraj nie opowiedziałem." Jeśli chrześcijanin ma zamiar przedstawić
się poganinowi zgodnie z filozoficznymi i logicznymi prawidłami, jak może z biegiem czasu zmieniać przekonania, przedstawiając przy tym chrześcijańskie
misteria i dogmaty, o których musi być świadomy, że sprzeciwiają się tym prawidłom?
Jego własna argumentacja stanie wówczas w zagrożeniu obrócenia się przeciw niemu
samemu. A jego nieuczciwość umieści jego i jego wiarę w zdecydowanie niekorzystnym
świetle.
Musi zostać podkreślone, że nigdzie w literaturze
tamtego czasu nie ma poparcia dla standardu uczonej racjonalizacji odnośnie
przemilczania osoby Jezusa przez apologetów. Nigdzie nie jest dyskutowane ani
nawet oznajmione, że ci autorzy celowo nie napomykali o esencjalnych prawdach
wiary chrześcijańskiej w swoich obronach tejże właśnie wiary ze względu na polityczną
poprawność lub jakichkolwiek innych pobudek. Okazjonalnie przedstawiany motyw
Orygenesa z III wieku, że czasami wyjawiał on swoje etyczne poglądy nie nazywając
ich po imieniu 'chrześcijańskimi', ponieważ obawiał się wrogości słuchaczy wobec
nazw 'chrześcijaństwo' i 'Chrystus' — nie ma tutaj zastosowania — ponieważ Orygenesa w w/w przypadkach nie identyfikowano wcale jako chrześcijanina, nie przedstawiał
on też obrony chrześcijaństwa — nawet w ograniczony sposób. Gdyby przedstawiał, z pewnością nie wystawiałby się na zarzuty, których nie miał możliwości odpierać.
Jego własne zapiski są na to dowodem. Orygenes nie ukrywa Jezusa ani zmartwychwstania.
Wylicza każde szyderstwo i kalumnię Celsusa wszystkimi środkami posiadanymi
do dyspozycji.
Jest to prawdą również odnośnie Tertuliana,
piszącego swoją apologię około roku 200 i użyczającego, lub przynajmniej używającego
jako inspiracji, części pracy Minucjusza Feliksa. Tertulian nie pozwala sobie
na takie tajemnicze przemilczenia. W jego czasach wrogość do chrześcijaństwa
nie była mniejsza niż pokolenie wcześniej — gdy pisał Feliks, ani nawet dwie
dekady — odkąd Atenagoras i Teofil popełnili swoje obrony. Praca Tertuliana
pełna jest żywych odnośników do inkarnacji Chrystusa, do jego śmierci i zmartwychwstania.
Pod koniec swojej relacji o „tym Chrystusie, Synu Bożym, który pojawił
się między nami" deklaruje on: „niech nikt nie myśli, że jest inaczej
niż my to przedstawiliśmy, gdyż nikt nie może dać fałszywego świadectwa swojej
religii.. Oświadczamy, a przed wszystkimi ludźmi to oświadczamy, a poranieni i krwawiący przez wasze tortury wykrzykujemy "Wielbimy Boga przez Chrystusa!".
Widocznie, jeśli wierzyć komentatorom, masa apologetów drugiego wieku nie posiadała
takiego przekonania ani takiej odwagi. Z pewnością Tertulian nie sympatyzowałby z ich polityką przemilczeń. Powyższy cytat może nawet być zawoalowanym wyklęciem
tychże, o ile zaznajomiony był on z takimi autorami jak Atenagoras, Tacjan lub
Teofil. Może być wycelowany nawet w samego Minucjusza Feliksa, którego dzieło
czuł się zobowiązany rozwijać i wypełniać kłopotliwe brakujące luki.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Kreacja ewangelii w II w. (Publikacja: 25-09-2002 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1912 |
|