|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kultura O istocie kultury [2] Autor tekstu: Andrzej Nowicki, Zdzisław Słowik, Andrzej Rusław Nowicki
• W Pana bogatym dorobku życia mieści się także pełniona przez kilka lat ważna godność w polskim i europejskim ruchu masońskim. Czym jest współczesna masoneria i co jest troską członków lóż w podejmowanych przez nich działaniach?
• Formalnie moja przynależność do masonerii trwa zaledwie dziesięć lat. Cóż to jest przy trzydziestu latach aktywnej, reformatorskiej działalności masońskiej najwybitniejszego z polskich masonów Bronisława Trentowskiego, pełniącego najwyższe funkcje w jednej z lóż Wielkiego Księstwa
Badenii. Ale w rzeczywistości, biorąc pod uwagę postawę i poglądy, jestem masonem od siedmiu dziesięcioleci. W czasach, kiedy roi się od ludzi zmieniających poglądy, przeżywających przełomy i nawrócenia, przechodzących z partii do partii, zauważyłem, że w moim życiu nie przeżywałem żadnych tego typu przełomów. Nie było przełomem nawet lato 1932, kiedy zorientowałem się, że jestem ateistą i przestałem raz na zawsze odmawiać pacierze i uczestniczyć w obrzędach religijnych, bo przecież kiedy jako niemowlę zostałem ochrzczony, to nie było to wynikiem mojej decyzji. Nikt mnie nie pytał, czy chcę być katolikiem. A gdyby nawet ktoś wówczas zapytał, to nie mógłbym odpowiedzieć, bo nie umiałem jeszcze mówić. Zauważyłem więc, że popełniony został gwałt na moim sumieniu, narzucono mi przynależność do wyznania, którego wcale nie chciałem. Ani tego, ani żadnego innego wyznania. Z filozofii masonerii najbliższa mi jest idea braterstwa narodów, ceniąca różnorodność języków, ras, narodów, otwarta na wartości tkwiące w innych kulturach. Kogo te sprawy interesują, może znaleźć więcej informacji w mojej książce
Filozofia masonerii u progu siódmego tysiąclecia (Gdynia 5997). Jesteśmy już w siódmym tysiącleciu i pora zrozumieć, że każdy rasizm, każdy nacjonalizm to relikty ciemnoty uświęcającej zbrodnie.
• Przed piętnastoma laty dokonała się w Polsce zmiana ustrojowa. Chociaż wypowiadał się już Pan, Panie Profesorze, wielokrotnie na temat charakteru tej zmiany i jej wielorakich następstwie chciałbym, aby zechciał Pan odpowiedzieć na jedno w istocie pytanie: czy i w jakim stopniu ta zmiana przekłada się na codzienny los współczesnego Polaka?
• Zacznijmy od tego, że te piętnaście lat, to jest tylko jedna z dziewięciu epok mojego życia. A więc to, co się w latach transformacji dzieje, nie jest dla mnie żadną nowością. Przecież pierwsze dwadzieścia lat życia żyłem już w Polsce kapitalistycznej i poznałem z własnego doświadczenia gorzki smak „dobrodziejstw" tego ustroju. Wiem jak wygląda licytacja, kiedy obcy ludzie w majestacie prawa zabierają nam nasze meble, wśród których się wychowałem. Wiem, jak wygląda eksmisja, kiedy wyrzucają nas z naszego mieszkania, ponieważ nie mamy pieniędzy na opłacenie komornego. Taką licytację, taką eksmisję przeżyłem mając lat piętnaście. Również przywrócenie wolności nie było dla mnie nowością, ponieważ powtarza to, co znałem z lat mojej młodości. Wtedy też była cenzura, o czym świadczą białe plamy niemal w każdym numerze dziennika „Robotnik" z lat 30. Komunistyczną cenzurę z ulicy Mysiej zastąpiła czarna cenzura. Widziałem drukowany indeks ksiąg zakazanych, z tysiącami tytułów książek, które należy usuwać z bibliotek publicznych. Ten indeks, to oczywiście tajemnica państwowa, ale pokazano mi go, ponieważ znalazły się tam tytuły moich pięciu książek. Znalazłem się jednak w dobrym towarzystwie, m.in. księcia Kropotkina, którego też każe się z bibliotek usuwać. W epoce transformacji przywrócono wolność… działania nacjonalistycznym bojówkarzom, co nie jest też żadną nowością, ponieważ ci bojówkarze myślą, mówią i robią to samo, co myśleli, mówili i robili moi rówieśnicy w Polsce lat 30. — bojówkarze ONR-owscy. No, jest pewna różnica. Nie robią „kryształowej niedzieli" na Marszałkowskiej, bo trudno tam dziś znaleźć jakiś sklep żydowski. Nie
domagają się wprowadzenia na uniwersytetach „getta ławkowego", bo trudno dziś znaleźć Żydów wśród studentów. Tych, którzy cudem przeżyli Holokaust, nie zostali unicestwieni w komorach gazowych, wypędzili z Polski w roku 1968 „moczarowcy" z „paxowcami". Nie mogąc realizować liczącego już sto lat hasła polskich narodowców: „Bić Żydów!", ponieważ ich nie widać na ulicach, narodowcy podsycają w zwykłych ludziach wiarę, że Żydzi w dalszym ciągu rządzą Polską, że stoją na czele prawie wszystkich partii lewicowych i prawicowych, że jest ich pełno w aparacie państwowym, a nawet w episkopacie. Mury domów i klatki schodowe pokryte są plugawą bazgraniną, Żydami wieszanymi na szubienicach, a w kościołach sprzedawane są w dalszym ciągu plugawe wydawnictwa nacjonalistyczne. Zbiorowym wysiłkiem historyków dokonano gruntownego zafałszowania dziejów Polski XX wieku. Oczerniono i wdeptano w błoto wszystkich teoretyków i przywódców polskiej lewicy, prawie wszystkich postępowych polskich twórców kultury, a równocześnie wybiela się bandytów, którzy w latach 40-tych przeszkadzali w odbudowie zniszczonego wojną kraju i zabijali tych, którzy przeprowadzali reformę rolną. A ze zdrajców, płatnych agentów zachodnich wywiadów robi się dziś bohaterów narodowych. Jak żyć w okresie transformacji? To rzeczywiście trudne pytanie zwłaszcza, jeżeli władzę przejmie faszyzująca prawica. Odpowiem: nie takie rzeczy się przeżywało! Należę przecież do pokolenia, które przeżyło pięć lat wojny i hitlerowskiej okupacji, a potem kilka lat brutalnego stalinizmu. Przecież nikomu nie udały się próby wpojenia we mnie nienawiści do Niemców, Rosjan, Ukraińców, czy pogardy dla Żydów i Cyganów. Nie wyobrażam sobie, żeby można było mnie zmusić do tego, żebym kogoś zabił czy torturował bezbronnego. Nikomu nie udało się zmusić mnie także do tego, żebym przestał czytać i pisać, a całą energię skierował na zdobywanie środków do życia, żeby koniecznie kupić sobie samochód i wybudować willę z basenem. Ani do tego, żebym zdobył władzę, która pozwala upokarzać innych ludzi, wydzierać im ich własność, wyrzucać ludzi na śmietnik. W czasie wojny przyjąłem na pięć lat i realizowałem dewizę:
non sileant! — niech nie milczą! Wynika stąd, że w każdej sytuacji najważniejszą sprawą jest uczestnictwo w kulturze, i to jest moja odpowiedź na pytanie, jak ma wyglądać życie zwykłego człowieka w epoce transformacji. Niech żyje tak, jak człowiek żyć powinien — uczestnicząc w kulturze. Cała moja działalność polityczna zawsze przepojona była przekonaniem, że największą niesprawiedliwością społeczną jest odcięcie ludzi od możliwości uczestnictwa w kulturze. Z tego punktu widzenia oceniam ustroje polityczne i programy partyjne. Moje zaangażowanie po stronie socjalizmu było zawsze walką o kulturę, o kulturę socjalistyczną, o kulturę świecką.
• W Pana rozległych i wielokierunkowych dociekaniach teoretycznych nad relacjami pomiędzy myślą religijną i świecką, zwłaszcza chrześcijaństwem i światem laickim, pojawiła się oryginalna idea dialogu tych myśli. Na czym polega istota Pana idei, jakie są szansę jej aktywnej obecności w praktyce pluralistycznego światopoglądowo społeczeństwa naszego kraju?
• Nie jestem pewien czy epoka transformacji jest epoką pluralizmu. Nie widzę przejawów tolerancji dla pluralistycznego zróżnicowania naszego społeczeństwa. Ale byłem i jestem w dalszym ciągu nie tylko zwolennikiem, ale i teoretykiem dialogu. Tylko, mówiąc o dialogu z ludźmi wierzącymi, trzeba pamiętać, że prawdziwy dialog jest możliwy tylko między umysłami wolnymi, które posiadają prawo do samodzielnego myślenia. Jak dyskutować z kimś, komu tę wolność myślenia odebrano, kto ma obowiązek ślepej wiary w to, co mu się do wierzenia podaje? Po drugie, kiedy środowiska klerykalne walczą o wolność, to zawsze walczą o wolność dla siebie, a wolność ta polega przede wszystkim na wolności pozbawiania wolności innych ludzi, którzy wierzą inaczej, albo są niewierzącymi. Na wolności stosowania przymusu w sprawach sumienia. Na wolności narzucania przymusu praktyk religijnych. Wolność, którą w epoce transformacji zdobyły środowiska klerykalne polega przede wszystkim na tym, że wolno im mieć monopol na prowadzenie polityki kadrowej w szkolnictwie średnim i wyższym. Wolno im wytaczać artystom procesy o rzekomą obrazę uczuć religijnych. Przypomnijmy tę katolicką
donosicielkę, katechetkę, która oskarżyła swoją koleżankę, że objaśniając wiersz Mickiewicza wyjaśniła dzieciom, co oznacza słowo „cyrograf", a więc otworzyła przed nimi możliwość podpisywania układów z diabłami. Wprawdzie media przestały informować o praktykach egzorcystów, przestały pokazywać ich w telewizji, ale praktykowane przez egzorcystów „wypędzanie diabłów" z kobiet uznanych za opętane, to tylko wstęp do palenia czarownic na stosach. Możliwość dialogu wynika z faktu, który media
starają się ukrywać, a który dla religioznawców jest czymś oczywistym i szybko pogłębiającym się, ogromnego zróżnicowania w obrębie polskiego katolicyzmu. Oprócz tego prymitywnego, szerzonego przez radiostacje i przywódców prawicowych partii politycznych klerykalizmu, istnieją pewne ośrodki katolickie, które są ośrodkami kulturalnymi i z którymi dialog jest możliwy. W sytuacji kiedy transformacja zniszczyła wszystkie świeckie tygodniki kulturalne (jednym z „sukcesów" transformacji jest, że zniszczyła „Argumenty" i inne tygodniki kulturalne), pozostał jeden jedyny „Tygodnik Powszechny". Odnoszę się z wielkim szacunkiem dla tego czasopisma. Stwierdzam, że jest ono najlepsze z tych czasopism, które istnieją. Jest czasopismem, które z konieczności musi zaspokajać potrzeby kulturalne i świeckich czytelników, skoro świeckich pism kulturalnych już nie ma. Są w tym zespole ludzie, którzy mogą być partnerami poważnego, kulturalnego, owocnego dialogu. Takie środowisko tworzą też niektórzy profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ludzie odznaczający się tolerancją, zwolennicy pluralizmu, chociaż właściwie jedynym przedstawicielem prawdziwego katolickiego pluralizmu był niedawno zmarły, nieodżałowanej pamięci profesor Swieżawski, jeden z najznakomitszych polskich historyków filozofii, jeden z najlepszych znawców filozofii Średniowiecza i wczesnego Odrodzenia. Natomiast zawsze dobrymi partnerami do dyskusji, które toczyłem od 1945 r. do dziś, są katolicy włoscy, u których nie ma tych antypatycznych cech, jakimi odznacza się polski klerykalizm, a więc nie ma tej nienawiści do ludzi inaczej myślących. Z katolickimi filozofami prowadziłem długie, owocne dyskusje filozoficzne.
• Wielu Pana uczniów, którzy zajmują dziś budzące szacunek miejsce w polskiej nauce wspomina Pana szczególnie serdecznie i ciepło. Podkreśla Pana imponującą wiedzę i zupełnie unikalną zdolność jej przekazywania w wielorakich relacjach, jakie stwarzało życie uniwersytetu. Co chciałby Pan, Panie Profesorze powiedzieć o swoim doświadczeniu nauczyciela akademickiego i co z tego doświadczenia
wydaje się Panu obecnie szczególnie ważne?
1 2 3 Dalej..
« Kultura (Publikacja: 26-11-2005 Ostatnia zmiana: 27-11-2005)
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng |
Zdzisław Słowik Politolog specjalizujący się w polityce wyznaniowej. Redaktor naczelny czasopisma "Res Humana", wiceprezes Rady Krajowej Towarzystwa Kultury Świeckiej. Doktorat: "Dialog jako jeden czynników współdziałania socjalistycznego państwa i Kościoła rzymskokatolickiego (na przykładzie PRL)" (UŚl, 2001) Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Wielkość i dramat Donbasu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4480 |
|