Filozofia » Historia filozofii
Pewność jako elementarna forma życia [2] Autor tekstu: Kinga Jedynak
Okazuje się, że oddziaływanie
doświadczenia na intersubiektywny system założeń jest bezwzględne, bowiem:
"prawdziwość pewnych zdań empirycznych
należy do naszego układu odniesienia" — jest
żywiołem, z którego wywodzą się nasze argumenty.
Hans-Johann Glock w swym
Słowniku Wittgensteinowskim
wyróżnia cztery typy zdań zawiasowych:
-
zdania ponadczasowe-
powszechnie obowiązujące, nie opierają się na badaniu i nie mają na
poparcie żadnych świadectw np. „Ziemia istnieje już od dawna",
-
zdania zmieniające się w
czasie-
paradygmaty np. Ziemia krąży wokół Słońca,
-
zdania dotyczące nas samych
o zastosowaniu powszechnym, co do których każdy sam ma pewność-
np. „Mam dwie ręce" i „Nazywam się N.N.",
-
zdania dotyczące nas samych
specyficzne dla poszczególnych osób
-np. większość swojego
życia spędziłam w Polsce.
"Istnieje niezliczona ilość
(ogólnych) zdań empirycznych, które uważamy za pewne.
Jedno z nich powiada, że gdy
ucięto komuś rękę, to ona nie odrośnie. Inne, że gdy obcina się komuś głowę,
to umiera i nie będzie dłużej żył. Można rzec, że doświadczenie uczy nas
tych zdań. Jednakże nie uczy nas ich ono w izolacji, ale uczy nas mnóstwa
zdań powiązanych ze sobą."
"Z taką samą pewnością, z
jaką wierzymy w którekolwiek ze zdań matematycznych, wiemy też, jak wymawia
się litery 'A' i 'B', jak nazywa się barwa ludzkiej krwi, że inni ludzie
mają krew i nazywają ją 'krwią'."
Należy jednak podkreślić, iż
chociaż całkowicie dla nas pewne zdania zawiasowe stosują się do tego co
konieczne, same w sobie konieczne nie są — raz można je
„traktować jako coś do sprawdzenia
empirycznego, a raz jako regułę sprawdzania.".
W odniesieniu do wielu zdań
empirycznych pełniących szczególna rolę logiczną możemy wyobrazić sobie
okoliczności, w których ich użycie staje się odmienne od bycia regułą w
ramach określonej gry językowej.
Przykładowo, załóżmy, że padłam
ofiarą wypadku, w którym urwało mi rękę; przypadkowy przechodzień spostrzegł
ją na ulicy, po czym zapytał: — „Czyja to ręka? ",na co odpowiedziałam: "To
moja ręka!". Wówczas jest faktem niewątpliwym, że moja wiedza została
poparta dowodem:
"Wypowiedź
„Wiem…" może mieć swoje znaczenie tylko w połączeniu z pozostałym
świadectwem „wiedzy"."
Przedstawiony przeze mnie
przypadek utwierdza skonstatowane wcześniej racje pokazując, iż nie ma
stałej granicy między koniecznością logiczną a prawdziwością czy
fałszywością przygodną.
W świetle nowych spostrzeżeń,
Moore uzyskuje pełne prawo odnośnie użycia owego „wiem", w wymienionych
przez siebie kontekstach :
„Dla każdego z tych zdań mogę wyobrazić
sobie okoliczności, które czynią zeń ruch w jakiejś naszej grze językowej,
przez co znika wszystko, co filozoficznie zdumiewające.".
Wystarczy tylko znać problem, o
jakim chce się rozmawiać.
"'Wiem,
że to jest drzewo', powiada filozof może po to, by sobie lub innym
unaocznić, że wie coś, co nie jest prawdą logiczną lub matematyczną(...).
Gdyby takie myśli często go nurtowały, to nie byłoby dziwnym gdyby, pozornie
poza wszelkim kontekstem, wypowiadał takie zdanie na głos."
"Moore więc, gdy mówi,
siedząc przed drzewem 'Wiem, że to jest...', wypowiada po prostu prawdę o
swoim ówczesnym stanie."
Moore’owi nie chodziło
jednak o tego typu ekspresję- jego intencją było obalenie racji sceptycyzmu.
W celu możliwie jak najbardziej
obrazowego ukazania charakterologii utwardzonych zdań empirycznych
obdarzonych przez naszą „lebensformen" wyjątkową rolą logiczną, Wittgenstein
posługuje się metaforą rzeki, w której korytem gramatyki płynie nurt
wypowiedzi empirycznych:
"Można
by sobie wyobrazić, że pewne zdania o formie zdań empirycznych stwardniały i
funkcjonowały jako kanały dla niestwardniałych, płynnych zdań empirycznych;
i że ten stosunek zmienił się z czasem, kiedy zdania płynne stwardniały, a
twarde stały się płynnymi".
Powinniśmy jednak
odróżniać
„ruch wody w korycie rzeki od przesunięcia
samego koryta, choć nie ma między nimi ostrego podziału.".
Niezaprzeczalnym dokonaniem
późnego okresu filozofii Wittgensteina było podważenie dotychczasowego
porządku filozoficznych objaśnień.
Wittgenstein wyszedł z
przekonania, że powinno się zmieść z ludzkiej sceny realnego życia,
nierzeczywiste aczkolwiek piękne i wzbijające się ku górze, kryształowe
pojęciowe pałace:
"Nie
mogę scharakteryzować mojego stanowiska lepiej, niż mówiąc, że jest
przeciwieństwem stanowiska reprezentowanego przez Sokratesa w dialogach
Platona.".
Platon głosił, iż aby uzyskać
wiedzę na temat danej rzeczy, musimy najpierw pozyskać jej analityczną
definicję.
Wittgenstein podchodził
krytycznie do tego typu założeń, twierdząc, (zgodnie z fragmentem
Fausta
Goethego) iż:
„Na początku był
czyn"-
więc do istoty
pojęcia dotrzeć można tylko poprzez praktykę.
"Dziecko,
które zaczyna uczyć się języka, naturalnie nie ma jeszcze w ogóle pojęcia
nazywania" -
dopiero za pomocą praktyki stopniowo opanowuje umiejętność nazywania.
W odróżnieniu od postulatów
Traktatu,
nowa teoria sensu nie wiązała już znaczenia z warunkami jego prawdziwości -
na pierwszy plan wkroczyły
okoliczności upoważniające do kierowania
się regułą.
W myśl metody odwróconej
implikacji, zastosowanie jest najwłaściwszym kryterium rozumienia.
„Do istoty liczenia docieramy, ucząc się
liczyć",
dlatego
„(...) jeżeli ktoś nie odpowie 125 na
pytanie 'ile jest 68+57', to nie możemy wówczas orzec, że przez '+'rozumie
dodawanie."
Podobnie scjentysta, który
zamierza poddać analizie laboratoryjnej konsekrowane wino, aby sprawdzić,
czy rzeczywiście znajduje się tam krew, wykazuje tylko że nie rozumie jak
działa język religii.
Powracając, po raz ostatni, do
zakresu powinności sceptyka, muszę zaznaczyć, iż zazwyczaj ma on wszelkie
prawo do wnoszenia wątpliwości, jednakże przedmiotem jego weryfikacji może
być wyłącznie sprawa pewności z jaką udzielamy odpowiedzi kierując się
regułą, nie zaś poprawność arytmetyczna.
W O pewności
Wittgenstein pozostaje wierny ostatniej tezie swej młodzieńczej pracy.
W tym miejscu, po raz kolejny
wychodzi na jaw antagonizm wobec Platonizmu.
Wittgenstein, w przeciwieństwie
do Platona (oraz chociażby do samej treści
Traktatu)
nie porusza kwestii
mistycznych, etycznych, czy estetycznych, dbając o to, by nie naruszano
stanu ich pierwotnej nieskazitelności.
"Chciałbym
ograniczyć wyrażenie „wiem" do przypadków użycia go w normalnej komunikacji
językowej"
— adepci filozofii
powinni o tym pamiętać.
1 2
« Historia filozofii (Publikacja: 31-07-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 494 |