Kanton Waadtland (po francusku: Pays de Vaud) należący dziś do Szwajcarii pozostawał w XVI wieku pod wpływami Księcia Savoy, a także Księcia Biskupa Lozanny. Od 1536 r. prawnie teren ten należał do Berna. Vaud zamieszkiwało w1558/59 ok. 70.- 80.000 mieszkańców. Po zajęciu kantonu Vaud przez kanton Bern tamtejsi komisarze (pomimo, iż pisemnie zagwarantowali wolność kantonu i lojalność wobec savoiskich biskupów z Lozanny) używali tytułu Pan z Vaud. Zaostrzenie sytuacji między tymi kantonami pojawiło się dopiero w momencie reformacji szwajcarskiej, której celem była sekularyzacja klasztorów. Warto jest również nadmienić o sytuacji prawnej kantonu Vaud. Jest to z pewnością ciekawa kompozycja. Sam kanton bowiem jest francuskojęzyczny. Kanton Bern natomiast pozostaje w strefie języka niemieckiego. Jeżeli ktokolwiek był w Szwajcarii z pewnością widział, że te dwie strefy językowe nie żyją raczej w zgodzie. Ale wróćmy do prawa. Vaud pozostawał wasalem Berna, a co za tym idzie instancją apelacyjną we wszelkich procesach dla Vaud był wspomniany Bern (nie mylić z miastem Berno, które leży w Czechach). Zatem protestancki Bern miał prawo orzekać wyroki (bądź je kwestionować) na terenach należących do savoyskiego domu z Chambéry i oficjalatu z Besançon, które należały do biskupstwa Lozanna. Niemniej jednak Bern starał się szanować wszelkie normy i przyzwyczajenia obowiązujące na terenie Vaud. Podobnie też nieowocnymi stały się wszelkie próby ingerowania berneńskich radców w decyzje podejmowane przez szlacheckie sądy na terenie Vaud. A troszeczkę ich było. Historycy bowiem podają nam liczbę 91 instytucji uprawnionych do wydawania wyroków śmierci na osobach podejrzanych o uprawianie magii. W dużej mierze, jak już wcześniej wspominałem, w sądach tych zasiadała szlachta savoyska. Opisywany przeze mnie kanton z pewnością miał problem prawny. Z jednej bowiem strony ulegał on naciskom protestanckiego Berna, pozostając pod jego wpływami, z drugiej zaś musiał liczyć się ze zdaniem katolickiego Księstwa Savoyen. Tego typu sytuacja nie była nazbyt przyjazna dla tamtejszych sędziów. Radcy berneńscy uważali, że procesy czarownic jakie były przeprowadzane na terenie Vaud, często były wynikiem kłótni między sądami szlacheckimi na tamtejszym terenie. Przykładowo w roku 1543 spalono osobę podejrzaną o uprawianie magii bez udowodnienia jej winy. A przecież przekonujące dowody powinny być powodem wydania wyroku. Tego typu procesy trwały aż do 1664 r. Tymczasem Bern ograniczał się wyłącznie do rozpatrywania apelacji. A takie nie napływały zbyt często. Procesy o których pisze w monografii Fabienne Taric udowadniały społeczeństwu, że Bern uznaje suwerenność Vaud. W latach 1615-1631 skazano w Vaud kolejnych 27 osób na śmierć, wyroki te jednak poszły przed trybunał w Bern. Z apelacji jakie wysłano do Bern, 19 przyjęto, zaś 6 wyroków zmodyfikowano poprzez złagodzenie kary. Złagodzenie wyroku śmierci nie oznaczało jednak uwolnienie danej osoby. Krótko mówiąc nie została ona spalona na stosie, lecz np. ścięta mieczem. Z podanej przeze mnie liczby (27), jedną osobę wypuszczono wolno, zaś los jednej pozostaje nieznany. Sąd w Bernie rzadko wypowiadał się na temat procesów w Vaud. Dochodził on zazwyczaj do głosu w momentach mających na celu zademonstrowanie siły, pisze wspomniana Taric. Niemniej jednak rozpatrywał on sprawy związane z czynami osób należących do posiadłości L'Isle (Gollion) w latach 1620-1632. Po roku 1632 kiedy to w wiosce Gollion wybuchł bunt przeciwko sędziom, władcom odechciało się po raz kolejny ukazywać demonstrację siły. Efekt tego był taki, że przez kolejne 12 lat nie rozpatrzono na tym terenie żadnej sprawy przeciwko domniemanej czarownicy. Literatura:
Fotografia: Rycinę przedstawiającą zakopywanie czarownicy żywcem zaczerpnięto z : http://www.asn-ibk.ac.at/bildung/faecher/geschichte/maike/zeitreise/abb49.htm | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2878) (Ostatnia zmiana: 02-11-2003) |