Prymat
stosunków politycznych w historii
— kamienie milowe europejskiego prawa
traktatowego
W obecnie obowiązującej konstytucji RP znalazł się artykuł
90. ust.1. Wzbudził kontrowersje w części
środowisk politycznych Polski. Stanowi on, co następuje: „Rzeczypospolita
Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej
lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych
sprawach". Pozostałe ustępy tego artykułu
Ustawy Zasadniczej informują o trybie ratyfikacji umów międzynarodowych. Tym
samym najwyższy akt ustawodawczej woli narodu (przegłosowany w referendum i przyjęty przez Zgromadzenie Narodowe wymaganą większością głosów) zawiera
klauzulę dopuszczającą zrzeczenie się kompetencji państwa na rzecz podmiotów
ponadpaństwowych. Przepis ten został zamieszczony w konstytucji w przewidywaniu wstąpienia Polski do NATO i integracji z Unią Europejską. Można zacząć się zastanawiać,
czy w jednoczącej się Europie będzie miał miejsce proces uszczuplania roli
państw, a co za tym idzie — zrzekania się przez organy władzy państwowej części
swoich kompetencji? Historykom powinny być znane
wszystkie próby scalania naszego kontynentu zarówno dokonywane na drodze
wojen, jak i tworzone w drodze umów, najpierw dynastycznych, a później międzynarodowych.
Nie zamierzam zajmować się próbami jednoczenia Europy przez Hohenzollernów,
Ludwika XI czy Habsburgów. Skupię się na ostatnich dwóch stuleciach. Zostaną
poddane analizie dokumenty trzech aktów końcowych: Wiedeński z 1815, traktaty
Wersalskie z 1918 i Akt Końcowy z Helsinek 1975 r. Politycy rządzący Europą
wypracowali koncepcję, iż po okresie długich wojen pokój regulują traktaty
nazywane aktami końcowymi. Okres wojen napoleońskich kończył kongres wiedeński, a I Wojnę Światową — kongres wersalski. Tę wiedzę, każdy znajduje w szkolnych podręcznikach historii. Kiedy i jaki pokojowy dokument prawa międzynarodowego
kończył II Wojnę Światową? Wielu nawet wykształconych ludzi nie udzieli
prawidłowej odpowiedzi. Rangę i treść dokumentu Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie znają jedynie ci, którzy interesują się prawem międzynarodowym. A była to przecież konferencja w sensie prawa międzynarodowego, dopiero kończąca
II Wojnę Światową, jak i zarazem okres „zimnej wojny" między wschodem i zachodem na naszym kontynencie. Każdy z tych dokumentów zapoczątkowywał
odrębny system prawa międzynarodowego, kształtowanego przez uczestniczące w procesie tworzenia danego dokumentu umawiające się państwa — strony. Po
akcie końcowym wiedeńskim mamy system konferencji wiedeńskich i stabilizujący
Europę system prawa międzynarodowego nazywany „powiedeńskim". Na
kongresie w Wersalu powstał Pakt Ligi Narodów oraz dwa traktaty, co razem
tworzyło system wersalski. Po Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie mieliśmy okresowe konferencje przeglądowe oraz określający współpracę
system międzynarodowy, nazywany systemem norm KBWE. Akt końcowy wiedeński
[ 1 ] liczył 121 artykułów i zajmował się przede wszystkim wytyczeniem granic
pomiędzy państwami; 20 artykułów poświęcone zostało unormowaniu stosunków
politycznych na obszarze dzisiejszych Włoch, 16 dalszych regulowały stosunki
graniczne na byłych ziemiach polskich, aż 12 artykułów dotyczyło
Szwajcarii, 8 — królestwa
Niderlandów, pozostałe regulowały stosunki w Rzeszy, Hiszpanii, Portugalii; 9
artykułów gwarantowało wolność żeglugi śródlądowej na rzekach dawnej
Polski oraz na Renie, Mozeli, Skaldzie, Łabie i Padzie; 3 artykuły wyznaczały
strefy wolnocłowe w Europie m. in. enklawy wolnocłowe na granicach państw
zaborczych (między Austrią i Rosją były to strefy miast Brody i Podgórza — prawobrzeżnej osady koło Krakowa). Napięcie między tym, co polityczne, i tym, co narodowe w dziejach, widać najlepiej, gdy przyjrzymy się recepcji postanowień traktatu
wiedeńskiego w literaturze politycznej i historycznej poszczególnych państw. Francuzi, przeciwko którym
kongres w dużej mierze został zwołany, wyszli z jego obrad obronną ręką dzięki
wybitnym staraniom ich ministra spraw zagranicznych Talleyranda. Dołożył on
wszelkich starań, by postanowienia pierwszego pokoju paryskiego z 1814 r. nie
weszły w skład dokumentu kongresowego. W rezultacie w akcie końcowym wiedeńskim
znalazł się tylko jeden artykuł dotyczący Gujany Francuskiej. W literaturze
francuskiej kongresowi i jego postanowieniom nie poświęca się wiele miejsca, a całe zdarzenie komentuje się opinią o supremacji sił antynapoleońskich i konserwatywnych w Europie. Z kongresu bardzo nie zadowoleni
byli Brytyjczycy. Uważali, że ciężary ekonomiczne poniesione przez ich społeczeństwo w trakcie blokady kontynentalnej nie znalazły zadośćuczynienia. Tym, co
najbardziej interesowało władców zgromadzonych w Wiedniu odnośnie Wielkiej Brytanii była tytulatura monarchy Zjednoczonego Królestwa
[ 2 ]. Niezwykle szczęśliwe okazały
się zapisy traktatu wiedeńskiego wobec Szwajcarii. Wprawdzie dokument był
sporządzany w stolicy ich odwiecznych wrogów — monarchii Habsburskiej, to
jednak okazało się, iż był to najwyższej rangi dokument prawa międzynarodowego
potwierdzający niepodległe istnienie Konfederacji Helweckiej jako państwa
samoistnego i neutralnego (zakazano wówczas przemarszu wojsk przez terytorium
Szwajcarii). Szwajcarzy otrzymali nowe nabytki terytorialne na zachodzie i północy
takie jak: kanton Valais, Genewę, arcybiskupstwo Bazylei. Tym samym w postanowieniach traktatu wytyczono dokładnie granice państwa szwajcarskiego na
zachodzie, południu i północy. Nic więc dziwnego, że historycy tego
alpejskiego kraju traktują akt końcowy traktatu wiedeńskiego jako dokument
dla nich pomyślny, wręcz opatrznościowy. Natomiast dla Polaków, jak
wiadomo, dokument był zdecydowanie niepomyślny i bywa nazywany „czwartym
rozbiorem Polski". Na podstawie drobiazgowej analizy piśmiennictwa Ryszard
Przybylski w książce Klasycyzm, czyli
Prawdziwy koniec Królestwa Polskiego [ 3 ] wykazał, że postanowienia traktatu były dla Polaków większym szokiem niż
trzeci rozbiór z 1795 r. Stan po rozbiorze traktowano jako przypadkowy.
Powszechne było przeświadczenie o jego tymczasowości. Zapisy traktatowe z Wiednia, dotyczące byłych ziem polskich w obrębie mocarstw rozbiorowych, uświadomiły w naszej ojczyźnie rzeczywistą utratę niepodległości i zaprzepaszczenie
szans spójności narodowo-terytorialnej. Jeszcze ciekawsze spojrzenie na
kongres uzyskuje się, gdy zanalizuje się postulaty poszczególnych państw w odniesieniu do tych, którzy swojej reprezentacji nie mieli (np. Polska, księstwa z zachodnich i centralnych terenów byłej Rzeszy, Saksonia czy państewka Włoskie).
Brytyjczycy chcieli widzieć Polskę w granicach z 1773 r., Prusacy — w granicach z 1795 r., ostatecznie kształt granic i rzeczywistość polityczną
określiło silne imperium rosyjskie. Podobne przetargi miały miejsce
pomiędzy Prusami i Asturią o Saksonię i o zachodnią granicę Związku
Niemieckiego. W sprawach państw na półwyspie Apenińskim uwzględniono
stanowisko papieża w związku z terytorialną odbudową Państwa Kościelnego. Głównym celem obradujących w Wiedniu miało być zapewnienie trwałego pokoju w dziewiętnastowiecznej
Europie. W rzeczywistości traktat spełnił to zadanie. Do pierwszego konfliktu
pomiędzy jego sygnatariuszami doszło po 38 latach. Była to Wojna Krymska, która
toczyła się na obrzeżach naszego kontynentu. Jeśli zaś chodzi o Europę
centralną, pokój zapewniono na 65 lat, aż do wybuchu wojny Francji z Prusami w roku 1870. Trwały pokój
osiągnięto na niemal 99 lat, do wybuchu I wojny światowej. Warto ponadto zwrócić uwagę
na tytulaturę dokumentu: „akt końcowy". Rozumiano przezeń koniec okresu
wojen i początek ery pokoju. W trakcie obrad kongresu wersalskiego 1918-1919
nowo powstałe państwa były tej nazwie niechętne. Do tytulatury tej wrócono w dokumencie Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z 1975 r. w Helsinkach. Po I Wojnie Światowej
postanowienia konferencji w Wersalu, zapisane w dwóch traktatach: tzw. dużym
dotyczącym Niemiec i małym dotyczącym Polski, skupiły się przede wszystkim
na kwestiach granic [ 4 ].
Poza kwestiami wytyczania granic i plebiscytów, pozostałe zapisy odnosiły się
do polityki wewnętrznej państw, traktowanych przez zwycięskich aliantów jako
podległe podmioty prawa międzynarodowego. Efektem takiej polityki traktatowej
było to, że Niemcy nie przestrzegały postanowień demilitaryzacyjnych, Polska
natomiast — zapisów w sprawach
mniejszości narodowych. Art. 7 traktatu między głównymi mocarstwami
sprzymierzonymi i stowarzyszonymi a Polską, czyli małego traktatu wersalskiego lub traktatu mniejszościowego,
postanawiał: „Wszyscy obywatele polscy bez względu na rasę, język lub
religię będą równi wobec prawa i korzystać będą z tych samych praw
obywatelskich i politycznych. Różnica religii, wierzeń lub wyznania nie
powinna przeszkadzać żadnemu obywatelowi polskiemu w korzystaniu z praw
obywatelskich i politycznych, mianowicie, gdy chodzi o dopuszczenie do urzędów
publicznych, funkcji i zaszczytów lub o wykonywanie różnych zawodów i przemysłów (...)." Druga Rzeczypospolita w całej
rozciągłości nie respektowała tego zapisu, zabraniając osobom nie będącym
wyznania rzymskokatolickiego dostępu do godności sędziego i pracy w administracji państwowej. O problematyce narodowościowej w II Rzeczpospolitej i stosunku do mniejszości narodowych i wyznaniowych napisano bardzo wiele
[ 5 ].
Mniej znane są okoliczności, kiedy argumentem wysuwanym przeciwko Polsce przez
francuskie kręgi finansowe i militarne był zarzut nieprzestrzegania przez
Polskę postanowień mniejszościowych traktatu z Wersalu. Niepodjęcie przez
Francję działań zbrojnych w pierwszych dniach II Wojny Światowej było
usprawiedliwiane właśnie przez podnoszenie tego zarzutu wobec dyplomacji rządu
emigracyjnego [ 6 ]. Postanowienia traktatów
wersalskich regulowały podobnie, jak to miało miejsce 105 lat wcześniej w Wiedniu, kwestie swobody żeglugi na rzekach granicznych. Platformę określającą
zagadnienia współpracy i wzajemnego kształtowania stosunków politycznych między
państwami stanowił Pakt Ligi Narodów. Dokumenty kongresu wersalskiego
zarówno w okresie międzywojennym, jak i później, miały wielu krytyków.
Krytykowano je za kazuistykę i krótkowzroczność. Nie spełniły swego
podstawowego zadania — zagwarantowania trwałego pokoju. Po drugiej wojnie światowej,
przygotowując konferencję pokojową, od początku przyjęto zupełnie inną
filozofię prawa międzynarodowego. W dokumencie kontynentalnej konferencji
pokojowej miano nie zajmować się granicami ani normalizacją stosunków między
państwami. Kwestie te miały regulować umowy dwustronne zawierane między państwami.
Pokojowa polityka Willy Brandta, uznająca Niemcy za stronę przegraną i winną
wojny, a następnie normalizacja stosunków z PRL, Czechosłowacją i NRD oraz
uznanie granic politycznych umożliwiły zwołanie konferencji pokojowej. Przyjęte
wcześniej założenia tłumaczą ten niesłychanie długi, bo aż
trzydziestoletni okres dzielący moment zakończenia działań wojennych od daty
zwołania kontynentalnej konferencji pokojowej. Dokument Aktu Końcowego z Helsinek [ 7 ] jest dosyć obszerny i zajmuje kilkadziesiąt stron maszynopisu podzielonego na
trzy części, te zaś z kolei napisane mało normatywnym językiem akapity,
podzielone na cyfry i litery. Poszczególne części tego dokumentu dotyczą:
-
Deklaracji zasad rządzących stosunkami między państwami.
-
Deklaracji zasad rządzących stosunkami ekonomiczno-gospodarczymi między
państwami.
-
Współpracy w dziedzinie humanitarnej i w innych dziedzinach.
Znaczenie dokumentu było bardzo
duże, a obecnie jego ranga nie jest właściwie doceniona. Dokument pozwolił
na pokojowe współistnienie państw o odmiennych systemach politycznych, a następnie
przyczynił się do pokojowej ewolucji ustrojowej w byłych państwach
socjalistycznych. Państwa Europy Zachodniej, Stany Zjednoczona i Kanada wywierały
polityczny nacisk na państwa sygnatariuszy z Helsinek, które w 1975 r. jeszcze
nie ratyfikowały Paktów Praw Człowieka ONZ z 1966 r. (PRL uczyniła to w 1976
r. ), lub państwa, które w rażący sposób ich nie przestrzegały. Platforma i system okresowych konferencji przeglądowych KBWE to, jak dotychczas,
najdoskonalszy system oceny realizacji poszczególnych postanowień europejskich
norm praw człowieka i prawa humanitarnego. Zastrzeżenia wobec Aktu Końcowego i systemu KBWE zgłaszają jedynie politolodzy niemieccy, którzy twierdzą, że
wprawdzie miał on pewne znaczenie dla idei odprężenia Wschód — Zachód, to
jednak sankcjonując podział Niemiec, utrwalał podział kontynentu
europejskiego na dwie strefy wpływów wielkich mocarstw. Niemniej to właśnie
postanowienia prawa międzynarodowego z platformy KBWE ułatwiły w latach
dziewięćdziesiątych szereg działań integracyjnych (np. znoszenie obowiązku
posiadania wiz wjazdowych dla obywateli z państw Europy Środkowo-wschodniej). Zająłem się przypomnieniem
doniosłych dokumentów prawa traktatowego nie po to, by wnikać w niuanse przekładania
treści politycznych na język norm międzynarodowych, ale nade wszystko po to,
by podnieść postulat poszerzenia nauczania historii powszechnej o historię
prawa międzynarodowego. Istotę tego poszerzenia miałaby stanowić dokładna
egzegeza treści najważniejszych traktatów międzynarodowego prawa
powszechnego z ostatnich dwustu lat. Prymat
tego, co narodowe w historii — państwo w perspektywie historii gospodarczej
Siłę narodu ocenia się
potencjałem jego gospodarki. Pojęcie narodu wykluwało się powoli i jego
ewolucja jest długa. Do idei narodowej nie były przywiązane warstwy
uprzywilejowane, a ubogie nie znały jej wcale. Grupy zamożniejsze w społeczeństwie
do idei narodowych zaczęły przyznawać się wówczas, gdy utrata suwerenności
groziła zachwianiem ich dotychczasowej egzystencji ekonomicznej. Natomiast
biedacy nie mieli i nie mają ojczyzny, nie są patriotami, nawet jeżeli na
emigracji „za chlebem" przechowują pewne tradycje (ich dzieci nie będą
miały już ku temu powodów). Pod koniec XIX wieku, ogólnemu wzrostowi poziomu
życia towarzyszył wzrost zainteresowania kwestiami narodowościowymi. Tłumaczone
to bywa w ten sposób, że funkcjonująca cyklicznie gospodarka kapitalistyczna w czasach recesji powodowała szczególnie w kręgach zamożnego chłopstwa i drobnomieszczaństwa poczucie zwiększonego zagrożenia. Kryzysy te
interpretowano jako zagrożenie narodu, z którym te grupy zaczęły się utożsamiać w czasach względnej stabilizacji. Brak ciągłości państwowej
Polski przez całe XIX stulecie spowodował, że w szerokiej gamie polskiego piśmiennictwa
historycznego pogląd ten nie jest rozpracowany [ 8 ].
Zarówno w świadomości społecznej Polaków, jak i w podręcznikach do
historii, rozwój idei narodowych wiąże się bardzo ściśle z funkcjonowaniem
struktur ustroju politycznego. Sytuacja Polski w XIX w., a także później
poprzez nauczaną historię, rzutuje na odmienną świadomość narodową i odmienne niż w reszcie Europy rozumienie państwa. Narody silne gospodarczo tworzyły
państwa liberalne. W Polsce nie było możliwości, by wykształciło się
zachodnioeuropejskie rozumienie państwa. Zachodnioeuropejskie ujęcie
państwa ma u swych podstaw prawo natury, a w swej istocie jest
liberalne. W myśli liberalnej nie ma wartości samoistnych. Istnieją jedynie
wartości mające swe źródło w duchu wymiany między ludźmi. Stąd też
liberałowie ani państwa, jego ustroju, jego organów władzy, ani obowiązujących
wewnątrz państw systemów prawnych nie mogą traktować jako wartości
samoistnych (samoistnych w tym rozumieniu, jak niegdyś wierzono, że pochodzą
od Boga a następnie wiarę tę zastąpiono wolą suwerena, by w końcu pod
mianem tego ostatniego rozumieć lud i jego przedstawicieli). W cywilizacji Zachodniej państwo
było zarówno samodzielnym podmiotem politycznym, jak i pośredniczącą
strukturą ekonomiczną. W XIX stuleciu ta druga, reglamentacyjna funkcja państwa
wysunęła się na pierwsze miejsce. Stąd też w założeniach państwa
liberalnego nawet tak, wydawałoby się, samoistne wartości, jak bezpieczeństwo
prawne czy suwerenność są efektem wymiany między jednostką i społeczeństwem
oraz między poszczególnymi społeczeństwami. W Europie Zachodniej tego
rodzaju myślenie ma kilkusetletnią tradycję. Wyrazicielami tego rodzaju poglądów
byli: T. Hobbes, angielscy etycy utylitaryści, I. Kant oraz jeden z ojców
dwudziestowiecznej socjologii G. Simmel. Państwo liberalne
legitymizowane jest nie tyle przez samo swoje istnienie, ile przez realizację
celów ekonomicznych. Takimi celami (pozostającymi zresztą często w pewnej
sprzeczności ze sobą) przykładowo są: realny wzrost płac, tani kredyt będący
wskaźnikiem zdrowej gospodarki, w miarę możliwości niezbyt wysokie podatki,
działania demonopolizacyjne państwa stojące na straży gospodarki rynkowej,
postępowy, kierujący się czytelnymi regułami system oświatowy,
odbiurokratyzowany, sprawny i uczciwy system ubezpieczeń zdrowotnych i socjalnych. Ustrojowe akty prawne, a więc
konstytucja, ustawy i cały system prawny oraz utworzone na ich podstawie
instytucje: demokratyczny parlament wraz z systemem wyborczym, wyłoniony rząd,
pozostająca pod jego nadzorem administracja terenowa, a także w pewnym stopniu
sprawne i niezawisłe sądy — to jedynie środki służące do realizacji celów
ekonomicznych państwa. Ustrojowe akty prawne oraz powstałe na ich podstawie
instytucje nie służą same sobie, ale stoją na straży regulacji i wymiany w zakresie dóbr materialnych i innych wartości pomiędzy jednostką i strukturą
polityczną, w której przyszło jej żyć. Natomiast w Polsce rozumienie
liberalizmu (poza zaborem pruskim) było i jest bardzo ubogie. Sprowadza się głównie
do znajomości podstawowych haseł i tytułów niektórych dzieł. Jak liberalna aksjologia
zaanektowała twórczy sceptycyzm? — jest to zupełnie Polakom nie znane. Społeczeństwo
polskie przez pięć pokoleń było skazane na życie w obrębie państw
zaborczych, a swój ratunek niejednokrotnie widziało w działaniach
destrukcyjnych. Natomiast po odzyskaniu niepodległości rodzime instytucje
ustrojowe zaczęto traktować w sposób afirmatywny. Każdemu, kto miał odwagę
je krytykować, bardzo często zarzucano defetyzm, zamach na długo wyczekiwane
własne państwo, łamanie elementarnych obyczajów politycznych. Nie było
miejsca na tak charakterystyczny np. dla obyczajowości Anglików dystans do
naturalnych zjawisk społecznych — dystans podbudowany intelektualnym
sceptycyzmem. W elitach ludzi walczących o wolność, a w zasadzie tylko te
elity liczyły się Polsce XIX w., nie wypadało chlubić się dystansem, nie
wypadało być sceptykiem, co do idei narodowej, nie wypadało wytykać wad i ludzkich słabości bohaterom. Natomiast w społecznościach ludzi wolnych,
przed którymi istniał w zasadzie tylko jeden cel — pomnażanie bogactwa,
przemyślany sceptycyzm odnawiał się co pokolenie. W kolejnych generacjach młodzieży
Zachodu sceptycyzm bywał najpierw modą określającą styl życia, by następnie
stawać się postawą intelektualną, znajdującą swój wyraz w filozofii oraz
wypływających z niej przemyśleniach na temat państwa, prawa, moralności,
ekonomii czy sztuki [ 9 ]. W Europie Zachodniej przyswojono ów sceptycyzm w pierwszym rzędzie w odniesieniu do natury ludzkiej, którą rozumie się jako niedoskonałą, ale
zarazem ciągle potencjalną [ 10 ].
Następnie lata doświadczeń niezbicie pokazały, że ze sceptycyzmem warto
odnosić się również do wszelkich instytucji społecznych i prawnych po to,
by mogły być akceptowane nawet przez niezadowolonych, a ponadto dzięki temu
mogły być także rozpatrywane w kategoriach „niedokończonego projektu".
Rozpracowana przez filozofów postmodernizmu w drugiej połowie XX w. kategoria
„niedokończonego projektu" prowokuje do twórczości i zmian. Żadna
instytucja społeczna nie jest daną raz na zawsze, a każdy staje przed obowiązkiem
wnoszenia swoistego dynamizmu do jej urzeczywistniania. Poprawa stanu niedoskonałego
ma swe źródło w sceptycyzmie, który skłania zarówno wybitne, jak i przeciętne
jednostki, a także grupy interesu do ciągłego szukania nowych koncepcji i rozwiązań. Czy trzeba kogokolwiek przekonywać, że taka postawa może być
bardzo pomocna w życiu jednostek wykształconych (więc także przyszłym
pokoleniom)? Ten sceptyczny nurt myślenia ma w tradycji europejskiej myśli
zachodniej swoich wybitych przedstawicieli: D. Huma, jako najwybitniejszego
przedstawiciela Oświecenia w Szkocji, angielskich filozofów kultury (T.
Carlyle, T. de Quincey, A. Crowley), teoretyków neoliberalizmu (A. Hayek, M.
Oakeshott, J. Rawls) i postmodernizmu (m. in. R. Rorty, F. Lyotard). Bogactwo i wolność potrzebują
stałych intelektualnych źródeł inspiracji. Myślenie przepojone
gospodarczymi i liberalnymi treściami zaczerpniętymi ze skarbnicy filozofii
zachodniej winno prowadzić do nakreślonej wyraziście społecznej przemiany.
Znakomity przykład tego typu społecznej przemiany mogą stanowić losy dziewiętnastowiecznej
Belgii. Małe królestwo, które uzyskało niepodległość w 1830 r. obejmowało
dwie zantagonizowane ze sobą społeczności: Walończyków będących
katolikami i Flamandczyków — protestantów. Partie belgijskie w swoich nazwach i programach posługiwały się tymi różnicującymi kryteriami. Po dwóch
pokoleniach nastąpiło przekształcenie i partie polityczne zaczęły odwoływać
się do liberalizmu i idei socjaldemokratycznych, zaś w swych programach skupiły
się głównie na kwestiach ekonomicznych. Oczywiście, różnice kulturowe
zakorzenione w odmienności używanych języków pozostały, ale
dwudziestowieczni Belgowie stanowią w zasadzie jednolite społeczeństwo. Wielką
rolę w budowie tej jedności społecznej w Belgii odegrała edukacja i stwarzający
każdej jednostce równy start — elastyczny, proegalitarny system oświatowy. W dowód uznania dla budowy jednolitości wewnątrzpaństwowej Wspólnota
Europejska usytuowała swoją siedzibę w stolicy tego najmłodszego
europejskiego królestwa. Zdaniem europejskich i amerykańskich
filozofów polityki w ostatnich kilku dekadach XX w., jednym z przejawów
rozwoju demokratycznych społeczeństw jest proces polegający na wzajemnym zbliżaniu
się programów rywalizujących ze sobą stronnictw politycznych. Radykalna
prawica rezygnuje z haseł głoszących ksenofobię i nietolerancję, stając się
prawicą umiarkowaną, podobnie radykalna lewica odchodzi od
demagogii i pochwały działań destrukcyjnych. Dużą rolę w takich
procesach odgrywają otwartość i różnorodność dróg społecznego awansu.
Jeżeli dzieje się inaczej, oznacza to, że ekonomiczna i kulturowa kondycja
danego narodu jest słaba, a wówczas należy wzmocnić wszystkie działające w nim siły liberalne, które z kolei uruchomią dotychczas nieznane możliwości
wzrostu gospodarczo-społecznego. Uzyskana przez Polskę pełna
suwerenność, znaczący postęp w zakresie wolności gospodarowania nie są
dobrami danymi przez historię raz na zawsze. Wymagają permanentnej troski i kultywowania. Najlepszą drogą do ich kultywowania jest upowszechnianie
ideologii i postawy liberalnej. Jednak liberalizm to nie tylko obrana postawa,
ale nade wszystko trwała i porządna edukacja. Polega ona na poznaniu oraz
przyswojeniu tradycyjnej i współczesnej myśli europejskiej, a także na
zasymilowaniu, zgodnych z cywilizacyjnymi wyzwaniami, prokapitalistycznych szkół
myślenia: amerykańskiej i dalekowschodniej. Wymogiem
czasów jest, by nauka o państwie stała się częścią historii gospodarczej
Europy. Prawnicy uczyliby się historii gospodarczej państw. Ten ostatni
postulat pociągnąłby za sobą zmianę ideową i aksjologiczną w nauczaniu
tych, którzy swe spojrzenie powinni skierować ku XXI stuleciu. Trzeba podkreślić,
że postulowane zmiany w sposobie rozumienia i przedstawiania celów państwa
oraz wypełnienie nauczanych treści ideami liberalnymi uzasadniają to, by
wiedzę o państwie przekazywać w kontekście historii gospodarczej naszego
kontynentu (i świata, gdy chodzi o wiek dwudziesty). Ekonomiczna
perspektywa rozumienia państwa i jego instytucji lepiej pozwoli przyszłym
intelektualistom i politykom znaleźć wspólny język z mniej wykształconymi
masami społeczeństwa.
Przypisy: [ 1 ] W miarę pełny tekst traktatu zawierający znaczną część artykułów,
a jedynie niektóre streszczając, zawiera praca I. Rusinowej i T. Witucha: Teksty
źródłowe do dziejów XIX wieku. Warszawa 1981. [ 2 ] Władca Wielkiej Brytanii, noszący tytuł elektora Świętego Cesarstwa
Rzymskiego narodu Niemieckiego, po roku 1806 pretendował do podjęcia tytułu
cesarskiego. Niemniej w imię dobrych stosunków z Rosją nie uczyniono tego i
pozostano przy godności elektorskiej. Na kongresie zaś zapisano, że na
miejsce tego archaicznego tytułu, król Zjednoczonego Królestwa przyjmie
jedynie tytuł króla Hanoweru. [ 3 ] R.Przybylski: Klasycyzm, czyli
Prawdziwy koniec Królestwa Polskiego. Warszawa1983. [ 4 ] Dokumenty kongresu w Wersalu w pełnym brzmieniu
publikuje zbiór źródeł S. Sierpowski: Źródła do historii powszechnej
okresu międzywojennego 1917 -1925. T. 1. Poznań 1989. [ 5 ] Dużo w tym względzie polska opinia publiczna zawdzięcza Jerzemu
Giedrojciowi i redagowanej przez niego "Kulturze". Na łamach tego miesięcznika
pisano krytycznie o tych problemach. Wypowiadały się czołowe osobistości
polskiej kultury, m. in. Cz. Miłosz. [ 6 ] Warto przypomnieć te okoliczności ze względu na klimat, który
towarzyszył II Rzeczypospolitej w zdominowanych przez ludność pochodzenia żydowskiego
kręgach europejskiej dyplomacji i finansjery. [ 7 ] Pełny tekst Akt Końcowego KBWE z Helsinek opublikowany został w
miesięczniku "Sprawy Międzynarodowe" 1975, nr 10. [ 8 ] Zarówno we Francji, jak i
w Wielkiej Brytanii wszystkie wybitniejsze prace historyków z ostatniego półwiecza
uwzględniały aspekt ekonomiczno-gospodarczy w historii. We Francji byli to M.
Bloch, F. Braudel oraz inni autorzy skupieni wokół szkoły Annales. Nadto słynnym
historykiem francuskim zajmującym się Europą Wschodnią, który połączył
problematykę narodowościową z kwestiami emancypacji gospodarczej jest D.
Beavois. W Wielkiej Brytanii natomiast można przywołać koncepcję systemu światowego
I. Wallensteina, a także prace E.H. Cara, M. Dobba, A.J. Thompsona i innych
historyków z Cambridge. W Stanach Zjednoczonych publikowali swe prace znawcy
socjologii historycznej ze szkoły chicagowskiej tzw. szkoła "property rights"
- szkoła praw własności. [ 9 ] Terminowi "sceptycyzm" w filozofii angielskiej
na gruncie niemieckim odpowiada słowo "krytycyzm". Krytycyzm jednak w
Polsce ma złą konotację, wiązany jest z postawą ciągłego malkontenctwa. W
Niemczech ponadto terminu "krytyka" w tytułach swoich prac używał I.
Kant, a także klasycy marksizmu. Natomiast pojęcie "sceptycyzm",
zakorzenione w tradycji anglosaskiej pozwala łączyć materializm z
subiektywizmem. Materializm odwołujący się do wartości witalnych stwarza
jednolitą płaszczyznę porozumienia się z odmiennie myślącymi. Natomiast
penetrowanie subiektywizmu pozwala lepiej rozumieć siebie i innych. Stwarza
zatem przestrzeń do badania sfery działań intencjonalnych człowieka. [ 10 ] Sceptycyzm w odniesieniu do "natury
ludzkiej" zapoczątkował w europejskiej filozofii francuski naukowiec i
filozof B. Pascal. Niezwykle charakterystyczne jest, iż w Polsce interesowano
się myślą francuską głównie wtedy, gdy głosiła ona treści afirmatywne,
kiedy zaś sceptyczne, teksty te w tradycji pooświeceniowej pomijano. Tak stało
się z liberalnym dorobkiem B. Constanta i F. Guizota, z bogatą w wątki myślą
Ch. Renouviera w XIX w. Natomiast w XX w. taki los spotkał dorobek E. Le Roya
czy współcześnie F. Revela. |