Typowa procedura; pewnie zakończy się wszystko tak jak u nas w kwestii współpracy księży z SB, gdy kościelna komisja ogłosiła, że sprawa została definitywnie zamknięta i tyle. Nie wiadomo zresztą o co ten cały szum. W końcu od wieków niszczono świątynie jednych bóstw, po to, by na ich gruzach stawiać posągi bogów jedynie najprawdziwszych. Choćby w kraju Inków gdzie niewiele już zostało pradawnych świątyń, za to katolickie przybytki wyrosły jak rydzyki po deszczu. Lud może trochę szemrał na początku, ale czas robi swoje . Podobnie było z sanktuarium w greckim Eleuzis — przez długie wieki odprawiano tam misteria ku czci bogini płodności, Demeter. Gdy w 396 roku spalił je król Gotów, uznano to wydarzenie za koniec ery antycznych bogów i pogaństwa. A dzisiaj w Grecji kwitnie kult Demetriosa, patrona rolników i jakoś nikomu to nie przeszkadza. Turcja, 3.07 (Guardian ): „ Odnajdujesz Boga – jedziesz w podróż do Jerozolimy, Mekki lub Tybetu”; takie jest motto nowego programu TV. Pomysłodawcą nie jest akurat Farfał, ani Bosak, ani nawet Cejrowski. To idea z kraju derwiszy. Już dzisiaj szef tureckiej stacji TV zapowiedział wielki hit sezonu jesiennego, show na miarę „Milionerów”, który ma ruszyć we wrześniu. Formuła show jest całkiem prosta(cka), a jego przesłanie również – prawie jak w naszych „Rozmowach niedokończonych”. Chodzi oczywiście o promowanie wiary. W szranki staje 10 osób – sami ateiści, dyskutują o religii, a wspiera ich czterech duchownych różnego wyznania: grecki ortodoks, rabin, imam i mnich buddyjski. Zwycięzcą będzie ten uczestnik, który się szczerze nawróci. Jak przyznał jeden z dyrektorów stacji, przyjęto założenie, iż w każdym odcinku jeden zawodnik odnajdzie ścieżkę prowadzącą do Boga. Oczywiście komisja złożona z wnikliwych teologów oceni ateizm konkurentów, a także szczęśliwego zwycięzcę, czy czasem tylko nie udaje pobożnej owieczki, by załapać się na darmową wycieczkę. Ciekawe, czy nasza TV wykupi prawa do tego show utkanego z iście moherowej włóczki. Tym bardziej, że nie będzie trudno znaleźć odpowiednich jurorów. Pieronek, Rydzyk, Sławoj Głódź, Pospieszalski, lub poseł Górski z PiSu – brać i wybierać. Co prawda są jakby z jednej paczki, ale za to z tej słusznej. Gorzej z dziesiątką ateistów, można jednak pomyszkować w Allegro lub Facebooku. Palestyna, 4.07, Biuletyn PMW : Główny autorytet religijny palestyńskiej władzy administracyjnej (PA), często występujący w mediach Tayseer Tamimi wypowiedział się w wywiadzie telewizyjnym w kwestiach dotyczących narodu żydowskiego. Powołując się na Koran wyliczył wszystkie grzechy Żydów a mianowicie fałszerstwa, oszustwa i kłamstwa, mające usprawiedliwić ich liczne zbrodnie: morderstwa, niszczenie miejsc kultu, przywłaszczanie i kradzież ziemi, itp. Jego zdaniem Żydzi nie mają związku z Jerozolimą, gdyż święte miejsca Jerozolimy należą do islamu i chrześcijan. Nawet ortodoksyjni Żydzi przyznają, iż Zachodnia Ściana nie jest częścią ich świątyni. Oskarżył także Izrael o chęć zniszczenia meczetu Al-Aksa – prace wykopaliskowe w jego rejonie prowadzą do uszkodzeń fundamentów, skały i słupów nośnych. I na koniec coś bardzo ciekawego – okazuje się, że Jezus nie byłem Żydem, lecz prorokiem islamu. Choć być może nie jest to aż tak wielka rewelacja, gdyż niektórzy badacze w ogóle negują historyczność Jezusa. Wszystko jest możliwe, również to, że Kopernik była kobietą. Londyn, 6.07, BBC NEWS : Obszerne fragmenty najstarszego manuskryptu chrześcijańskiego, zwanego Kodeksem Synajskim zamieszczono w Internecie na stronie codexsinaiticus.org, dostępnej dla ogółu. Kodeks, spisany w języku greckim w IV. wieku n.e. odnaleziono w klasztorze na Synaju w 1844 roku i przekazano instytutom w Anglii, Egipcie, Niemczech i Rosji . Jak twierdzą naukowcy jest to największy skarb piśmiennictwa, okno na świat wczesnego chrześcijaństwa. Nikt nie widział tego Kodeksu w całości – obecnie większość stron znajduje się w posiadaniu British Museum. W 2010 roku ma być zaprezentowana jego wersja scalona na CD-ROM-ie z przekładem na angielski, hiszpański, niemiecki i nowogrecki. USA, 8.07, The Associated Press : Letnie ośrodki oazowe znajdują się w stanie zagrożenia. Jeden z nich, pięknie zlokalizowany w Apalachach obóz metodystów, Sumatanga Camp znajduje się na liście ośrodków przeznaczonych do zamknięcia. Powód? Obecny kryzys w połączeniu z nikłym zainteresowaniem w latach ubiegłych, a w efekcie dziura w budżecie w kwocie 300 tysięcy dolarów. Starsi uczestnicy z wielką nostalgią opowiadają o uroku tego miejsca i o nieodpartym uczuciu obecności Boga, jednak młodzież jakoś nie podziela tych wrażeń. Budowę ośrodka rozpoczęto w roku 1948; wiele podobnych powstało po wojnie w całym kraju. Z czasem te letnie ośrodki pełniły także funkcje centrów dla dorosłych – organizowano tam szkolenia, konferencje, kursy tańca i inne zajęcia, które mogły choć trochę poprawić stan kasy. Jednak to wszystko za mało, gdyż rachunki trzeba płacić cały rok. Tymczasem od 2000 roku zainteresowanie spadło o 30%, a wszelkie akcje marketingowe mogą jedynie wydłużyć agonię. W innych tego typu miejscach jest podobnie jak w Sumatanga Camp . Nasuwa się więc pytanie: czy to koniec mody na Jesus Camps i indoktrynacji dzieci w czasie wakacji? Oby. USA, 9.07, The Huffington Post : Barack Obama nominował szefa Narodowego Instytutu Zdrowia. Jest nim dr. Francis Collins, genetyk i dyrektor projektu poznania ludzkiego genomu (Human Genome Project). Prezydent określił go jako jednego z największych naukowców świata (z górnej półki). Collins jest autorem bestsellera „The language of God: A scientist presents evidence for belief ”. Tytuł mówi sam za siebie; autor przedstawia dokumentację procesu ewolucji jako narzędzia stworzenia. Będąc człowiekiem wierzącym Collins dowodzi , że ewolucja i teoria doboru naturalnego nie kolidują z wiarą. Mamy więc do czynienia z ewolucjonizmem teologicznym, typowym przykładem Boga-Zapchajdziury, czyli klasyka definicji Dawkinsa. Nic dziwnego, że Collins popierany jest nawet przez polityków republikańskich a i lokalni szamani też się pewnie nie zbuntują. A Obama będzie miał spokój. Irlandia, 10.07, BNN : I znowu cud nad cuda. W irlandzkiej wiosce Rathkeale ukazała się Matka Boska. Na zrąbanym drzewie, leżącym na dziedzińcu lokalnego kościółka — Holy Mary Parish church. Cudowne zjawisko przyciągnęło rzesze wiernych; przyszli ze świecami w rękach i z modlitwą na ustach. Nie wszyscy jednak podzielają ten spontaniczny entuzjazm owieczek. Duchowny Willys Russel jest nieco bardziej sceptyczny, stwierdzając iż widzi jedynie drzewo i podkreślając, że wielu mieszkańców sądzi tak samo. Za to inni wyraźnie dostrzegli idealną figurę Maryi i to nawet z dzieciątkiem w ramionach. Chodzą już słuchy, że wkrótce nadadzą jej nowe imię – „Drzewica irlandzka”. Warto zaznaczyć, że w miejscowej prasie nie było żadnych wzmianek o jakichkolwiek ślubach czy też hucznych uroczystościach weselnych poprzedzających „drzewne nawiedzenie”. Sprawa jest więc poważna. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6673) (Ostatnia zmiana: 11-07-2009) |