Wiedza potężniejsza jest od ignorancji,
ciekawość silniejsza od strachu Ben Bova, Jowisz Autor:
Ben Bova Tytuł: Jowisz (oryg. Iovis) Tłum.: Maria Gębicka — Frąc Rok wyd.: 2004 (amer. 2000) Wydawnictwo: Solaris Stron: 346 Na rynku wydawniczym znaleźć można liczne tytuły powieści lubianego przez czytelników gatunku science-fiction. Reprezentują one zróżnicowany poziom, od arcydzieł literatury takich jak Solaris Stanisława Lema, po trzeciorzędne czytadła wypełnione pseudonaukowym bełkotem i schematycznymi do bólu postaciami. Wśród tej bogatej oferty chciałbym zwrócić uwagę na książkę Bena Bovy pt. Jowisz. Zasługuje ona na wyróżnienie, ze względu na zawarty w niej interesujący wątek — wizję rządów fundamentalistycznych ruchów religijnych. Ben Bova, a właściwie Benjamin William Bova (ur. 1932) to amerykański naukowiec, pisarz, redaktor i wydawca. Spośród ponad sześćdziesięciu jego książek science-fiction, w których umiejętnie łączy fantastykę naukową z elementami sensacji, wiele stało się bestsellerami, przynosząc autorowi popularność i uznanie. Bova nie stroni również od zaangażowania politycznego. Jego niepokój budzą zarówno narastający w Stanach Zjednoczonych fundamentalizm chrześcijański, jak i bezdroża poprawności politycznej. Tym obawom Bova daje wyraz w swej literackiej twórczości.
Rządy większości państw świata są w tym czasie podporządkowane organizacjom religijnym: Nowej Moralność w Stanach Zjednoczonych, Świętym Apostołom w Europie, Światłu Allacha w krajach islamskich czy Nowemu Tao w Azji. Ich zgodne współdziałanie pozwala kontrolować cały świat i narzucać wszystkim religijne przepisy. Dzięki wprowadzeniu uproszczonych zasad religijnych udało się znacząco ograniczyć terroryzm, głód, przestępczość i inne zagrożenia ludzkości. „Nakazy religijne opierają się na zasadach moralnych. Jest dobro i jest zło. Nic pośrodku. Nic! W religii nie ma miejsca na krętactwa polityków. Dobro lub zło, czerń lub biel, wejście lub wyjście. System dwójkowy" — wyjaśnia przyczynę tych sukcesów jeden z prominentnych funkcjonariuszy Nowej Moralności. Cena stabilizacji była jednak wysoka. „Chcąc utrzymać stabilność i mieć pewność, że nikt — naukowiec, rewolucjonista czy szalony terrorysta — nie zagrozi zdobytym z wielkim trudem osiągnięciom — kontynuował przedstawiciel Nowej Moralności — musimy sprawować kontrolę nad wszystkimi razem i każdym z osobna, na całym świecie". Stworzono więc dobrze znany z XX wieku system totalitarnej kontroli nad społeczeństwami, oparty na inwigilacji, donosicielstwie i cenzurze. Ingerencję w życie ludzi wszechobecni kapelani tłumaczą niezadowolonym wolą bożą. „Cokolwiek cię spotka, przyjmij to z pokorą. Los nas wszystkich spoczywa w boskich rękach" — tłumaczy jeden z nich zrozpaczonemu swym półniewolniczym położeniem Archerowi. Kolejne zniewolenie w imię jedynie słusznych idei. Szczególną niechęć i obawy religijnych fanatyków budzą naukowcy, „humaniści" jak się ich pogardliwie określa. Nie dosyć, że niechętnie podporządkowują się (bądź nie) religijnej władzy, to jeszcze ich badania czy nowe odkrycia mogą zachwiać dogmatami, wywiedzionymi ze starożytnych świętych ksiąg. Używanie sformułowania „ewolucja" nawet w stosunku do gwiazd, może zakończyć się nieprzyjemnie. Wielkie obawy wzbudza zwłaszcza możliwość odkrycia inteligentnych form życia w kosmosie. Wszak Genesis nic o nich nie wspomina. To mogłoby podważyć wiarę wielu ludzi, a tym samym ugodziłoby w podstawy władzy Nowej Moralności. Stąd zrozumiałe zaniepokojenie badaniami prowadzonymi w odległym kosmosie. Wśród członków ruchów religijnych nie brak też skrajnych fanatyków, tzw. zelotów, którzy nie cofną się przed aktami terroru i poświęceniem własnego życia, byle tylko religia nie doznała uszczerbku. To wszystko powodowało, iż badania nad życiem na Jowiszu musiały być utajnione. Jowisz to niewątpliwie powieść fantastyczno-naukowa z elementami antyutopii, wytwór wyobraźni pisarza. Nie powinno nas to jednak nazbyt uspokajać. W koncepcji Nowej Moralności trudno nie dostrzec aluzji do amerykańskiego ruchu pod nazwą Większość Moralna (ang. Moral Majority). Jest to prężna organizacja fundamentalistów chrześcijańskich próbująca narzucić całemu amerykańskiemu społeczeństwu swoją purytańską moralność. Jest ona zdolna zmobilizować do jednej trzeciej elektoratu (więc póki co większość jest mniejszością, jednak nie takie cuda w religiach się zdarzały) i wpływać znacząco na życie publiczne Ameryki. To w dużej mierze dzięki jej poparciu fotel prezydenta zdołał zdobyć dwukrotnie George W. Bush otwarcie kokietujący tę grupę społeczną, mimo że jej członkowie zdolni są nawet do aktów terroru w imię zasad religijnych. Można sobie wyobrazić, że w przyszłości wpływy Moral Majority będą jeszcze wzrastać. [ 1 ] Trudna wolność może stworzyć pokusę oddania władzy w ręce samozwańczych strażników moralności potrząsających gniewnie starożytnymi księgami, w których rzekomo zawarte są odpowiedzi na wszelkie pytania i wątpliwości. Po kompromitacji ideologii w XX wieku zbyt wielu szuka oparcia w powrocie do wierzeń religijnych, nie dostrzegając podobnych mechanizmów leżących u podstaw tak religii, jak i totalitaryzmów (zob. Totalitaryzm i religia). Niech więc książka Bovy będzie dla nas ostrzeżeniem. Musimy dopilnować, by mroczna wizja z kart powieści science-fiction pozostała jedynie w sferze political fiction. Przypisy: [ 1 ] Nie ma co się rozpisywać
się tutaj o oczywistej kwestii fundamentalizmu islamskiego, który swoją
skrajną egzemplifikację znalazł w postaci rządów Talibów w
Afganistanie. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5215) (Ostatnia zmiana: 17-01-2007) |