|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Sensacje i skandale
Morderstwo Jana Pawła I
(Jest to skrócona wersja artykułu jaki
ukazał się w magazynie Apokalypso. Artykuł napisany został na
podstawie książki Anglika, Daniela
Yallopa, W imię Boga. Treść niniejszej wersji jest zgodna z oryginałem)
"Aby zrozumieć okoliczności nagłej śmierci papieża Jana Pawła I w
1978 roku, musimy cofnąć się nieco w czasie do wieku XIX, kiedy w wyniku włoskiej
rewolucji Kościół pozbawiony został władzy w państwach kościelnych. Następnie,
po 1870 roku, papież stał się smutnym więźniem Watykanu. Być może po to,
aby zrekompensować jakoś utratę swojego ziemskiego królestwa, Pius IX
(1846-78) zwołał Vaticanum I w celu uchwalenia dogmatu o nieomylności papieża.
Za pomoc udzieloną zbrodniarzowi Mussoliniemu w dojściu do władzy, a tym
samym zdobycie przezeń panowania nad narodem włoskim, Pius XI (1922-39)
otrzymał w nagrodę kwotę pieniężna, której wartość w przeliczeniu na ówczesnego
dolara wynosiła 80 milionów (mniej więcej 500 milionów obecnie) oraz przywrócenie
jemu, czyli papiestwu, tymczasowej suwerenności nad miastem Watykan na mocy
Traktatu Laterańskiego z 1929 roku. Pius i jego następcy wykorzystali ten
traktat aby założyć Bank Watykański. Była to instytucja którą nie krępowało
prawo władz świeckich ani jakiekolwiek prawo podatkowe, dzięki czemu stała
się świetna lub świętą „pralnią" brudnych pieniędzy.
Zgodnie z surowymi postanowieniami Vaticanum I, wszelkie odstępstwo od
moralnych nauk papieża było określane mianem „błędu" lub
„herezji".
Jednakże mimo silnej opozycji ze strony konserwatystów obawiających się, że
osłabienie papieskiego absolutyzmu podgryzie cały fundament władzy watykańskiej, i kosztem własnego zdrowia, papież Jan XXIII zdołał doprowadzić do
ekumenicznego soboru Vaticanum II. Do pewnego stopnia konserwatyści mieli
racje, bo okazało się, że swobody zalecane przez Vaticanum II nie skończyły
się w praktyce na dziedzinie liturgii, lecz stały się podstawą do
kwestionowania władzy świeckiej oraz majątku jaki dzierżył Kościół.
Po śmierci Jana XXIII w 1963 roku, napięcie jakie narosło pomiędzy
konserwatystami a reformatorami w Kolegium Kardynałów stało się przyczyną
wyboru na urząd chwiejnego Pawła VI — papieża, który głęboko ubolewał
nad (nie)moralnością praktyki sztucznej kontroli urodzeń. Paweł VI znalazł
się pod olbrzymia presja części Kurii zaliczanej do starej gwardii, czyli
konserwatystów którzy czynili wszystko, aby odwrócić w przeciwnym kierunku
fale liberalizmu jaka przyniósł Vaticanum II.
Kiedy konklawe zebrało się po śmierci Pawła VI, jego członkowie byli
podzieleni na dwie części — tych którzy pragnęli kontynuować reformy
demokratyczne Vaticanum II i tych którzy marzyli o powrocie do rygoryzmu
przedsoborowego. Skromny Albino Luciani wydawał się konserwatystom doskonałym
„kompromisowym" kandydatem, którym mogliby skutecznie, w razie
potrzeby, manipulować. Jednakże nowy papież, ten nieśmiały i zamknięty w sobie człowiek, po dojściu do władzy zaczął wykazywać inteligencję i charyzmę — cechy niewidoczne poprzednio. Jakby zupełnie nie zaskoczony wyborem
na to stanowisko, natychmiast postawił sobie za cel zrewolucjonizowanie
papiestwa, przywrócenie go do duchowych korzeni. Po objęciu urzędu, nie życzył
sobie aby noszono go w lektyce i nie chciał nakładać na głowę papieskiej
tiary, symbolu bogactwa i przepychu [jednakże już jego dwaj poprzednicy
nosili tiarę tylko w czasie inauguracyjnej mszy koronacyjnej — przyp.
Mariusz Agnosiewicz.]. Na audiencjach i konferencjach prasowych nie chciał
czytać z kartki tekstów przygotowanych dla niego przez Kurie. Do głębi
zaniepokojeni swobodną obyczajowością nowego papieża,konserwatyści z Kurii zaczęli cenzurować jego wypowiedzi publikowane na łamach dziennika
watykańskiego, zwłaszcza te które wyrażały jego tolerancyjność odnośnie
stosowania środków antykoncepcyjnych. Albino Luciani od początku drażnił członków
Kurii z wielu powodów, lecz gdy dobrał się do archiwów Banku Watykańskiego i zaczął sprawdzać jego transakcje z czasów jego poprzedników, stał się
ich wrogiem.
W 1968 roku papież Paweł VI zatrudnił finansistę, któremu poruczył wiele
poufnych spraw. Był to Sycylijczyk który nazywał się Michele Sindona. Swój
zawodowy awans, od ubogiegourzędnika do roli kierownika olbrzymiego międzynarodowego
imperium bankowego, Sindona mógł częściowo zawdzięczać swoim szefom z mafii i masońskiej loży P2, której przewodniczył niejaki Lucio Gelli. Gelli
założył siatkę mafijna w która uwikłani byli jak w pajęczynę politycy i ludzie wywodzący się z prawicowych organizacji militarnych. Przez
przekupstwo, wyłudzanie pieniędzy, a nawet morderstwo i terroryzm, Gelli
konsekwentnie powiększał zasięg swojej władzy i finansował swoje imperium
przez systematyczne wyłudzanie pieniędzy z banków, sieć których stale się
powiększała i które nabywał Roberto Calvi, jego wspólnik. Z pomocą
Gelliego i Calviego, Sindona przejął również kontrole nad grupa najstarszych i najbardziej prestiżowych instytucji finansowych we Włoszech i Szwajcarii. W niektórych z nich Watykan miał ulokowane interesy.
Paweł VI zwrócił się do Sindony z prośbą o poradę finansową, kiedy rząd
włoski odebrał Watykanowi przywilej zwolnienia od podatku dochodowego z tytułu
partycypacji w inwestycjach włoskich. Bojąc się konieczności ujawnienia,
czyli podania, praktycznie rzecz biorąc, do wiadomości publicznej, wielkości
swojego finansowego „portfolio" w ramach zeznań podatkowych, Watykan
zgodził się na wyprzedaż wielu swoich ruchomości. Sindona zaoferował
atrakcyjna cenę; jego szefowie z „rodziny" Gambiego będą wymieniać
„brudne" pieniądze uzyskane ze sprzedaży heroiny za
„czyste" ruchomości Watykanu. Oczywiście
Stolica Apostolska nie mogła załatwiać interesów bezpośrednio z mafią, której
splamione krwią banknoty miały napływać do jej banków. Do tego celu powołano
specjalna firmę jako pośrednika w tych transakcjach.
Jan Paweł I, dzięki inteligencji i dziecinnej odwadze rozszyfrował cały ten
labirynt korupcji po paru tygodniach sprawowania urzędu. Wieczorem dnia 28 września
1978 roku wezwał kardynała Villota, przewodniczącego swej Kurii, do swojego
prywatnego gabinetu, aby omówić z nim zmiany jakie on, papież, zamierzał
wprowadzić następnego dnia. (Krążyły pogłoski, że Jan Paweł zamierzał również
ujawnić treść sławnej Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, która nota bene
miała być podana do wiadomości publicznej już wcześniej, bo w roku 1960.) Wśród
„rezygnacji" ze stanowisk, jakie papież miał przyjąć od swojego
personelu następnego dnia zgodnie z planem, miała być rezygnacja naczelnika
Banku Watykańskiego, kilku członków Kurii uwikłanych w interesy Sindony i loży
masońskiej P2, a także Villota. Ponadto, Villot dowiedział się, że Jan Paweł I miał ogłosić również swój plan odbycia spotkania z delegacja amerykańską w dniu 24 października w celu omówienia weryfikacji stanowiska Kościoła w sprawie kontroli urodzeń.
Dnia 28 września wieczorem, idąc do sypialni na nocny spoczynek, Jan Paweł I trzymał w ręku papiery w których były dowody ciemnych interesów finansowych
Watykanu z mafią i jego plany oczyszczenia Kurii z tych którzy byli w nie uwikłani.
Ale pewna grupa bardzo ciemnych, bezwzględnych typów już wiedziała o tym i postanowiła zadbać o to, aby papież nie obudził się z rana następnego
dnia.
Kiedy służąca papieża zapukała do jego drzwi o godzinie 4.30 z rana, nie usłyszała
żadnej odpowiedzi. Weszła do sypialni, pozostawiła kubek kawy na stoliku i wyszła. Ale kiedy wróciła po piętnastu minutach, była zdziwiona że papież
wciąż się nie rusza. Zbliżyła się więc do łóżka i z przerażeniem
stwierdziła, że leży w pozycji półsiedzącej, trzyma w ręku papiery
przyniesione do sypialni ubiegłego wieczoru, a twarz jego jest martwa,
wykrzywiona z bólu. Na nocnym stoliku obok niego leżała otwarta buteleczka
„Effortilu" — lekarstwa na niskie ciśnienie krwi. Natychmiast zawołała
kardynała Villota, którego pierwsza reakcja na te wiadomość było wezwanie
papieskich grabarzy, a nie osobiste sprawdzenie zgonu lub wezwanie watykańskiego
lekarza, jak to normalnie bywa w takich sytuacjach. Villot zjawił się w sypialni papieża o godzinie 5 rano, pozbierał ważne papiery rozrzucone na
jego łóżku, zabrał buteleczkę „Effortilu" i kilka rzeczy
osobistych ubrudzonych wymiocinami. Wszystkie te przedmioty zniknęły jak
kamfora. Nikt ich potem nie widział.
Warto zwrócić uwagę na następujące fakty:
Watykan podał, że ich lekarz stwierdził zawał serca jako przyczynę śmierci,
jednak do dnia dzisiejszego nie opublikowano oficjalnego świadectwa zgonu papieża.
Zgodnie z prawem włoskim przed przystąpieniem do balsamowania należy odczekać
co najmniej 24 godziny od chwili zgonu, lecz dzięki staraniom kardynała
Villota zwłoki Albino Lucianiego zostały zabalsamowane w ciągu niespelna12
godzin od chwili jego śmierci.
Następnie Watykan nie chciał zgodzić się na dokonanie autopsji argumentując
to jako praktykę niezgodna z prawem kanonicznym. Ale prasa włoska podała, że
autopsja została dokonana w przypadku jednego z poprzednich papieży, a ściśle
Piusa VIII zmarłego w 1830 roku.
I wreszcie, chociaż procedura wymaga, aby przed przystąpieniem do balsamowania
zwłok usunąć z nich krew i pewne organy wewnętrzne, w tym przypadku nie
uczyniono nic z tych rzeczy, w związku z czym nie było możliwości
sprawdzenia obecności trucizny w krwi zmarłego papieża." tłumaczenie Jerzy S.
***
Oto zastrzeżenia, które podnoszono
przeciw powyższemu:
— ponoć pierwsze informacje o otruciu
papieża dotarły do światowych agencji prasowych od Franco Antico — sekretarza
integrystycznej organizacji katolickiej Civilta Christiana (Cywilizacja
Chrześcijańska). Mówi się, że zrobił on to w celu wylansowania własnej
organizacji, która w owym czasie utraciła dawne wpływy
— Autor pisze o wyjmowaniu pewnych organów,
jednak od tego zwyczaju miano już odstąpić przed stu laty
— autor oskarża o współudział
sekretarza stanu kardynała Jeana Villota, który miał być przez papieża zastąpiony
na stanowisku przez zastępcę sekretarza arcybiskupa Giovanniego Benellego,
jednak jak pisze polski dziennikarz akredytowany przy Watykanie, Zdzisław
Morawski: "stosunki przedwcześnie zmarłego papieża z kardynałem
Villotem były od pierwszej chwili bardzo dobre i stawały się z dnia na dzień
bliższe (...) Osobiście znałem sekretarza stanu, kardynała Jeana Villota. Był
to francuski góral z Owernii, który zachował chałupę swego ojca w zapadłej
górskiej wiosce, gdyż liczył zawsze, że będzie tam mógł spędzić lata
swej emerytury. Był to człowiek wielkiej skromności i prostoty, może nieco
surowy, ale pełen spokojnego poczucia humoru, najdalszy od wszelkich watykańskich
koterii, układów, ambicji i dworskich pochlebstw (...) jego rzetelność i uczciwość w stosunkach z ludźmi była za Spiżową Bramą dobrze znana. Oskarżenia
kardynała o trucicielstwo było czymś nie tylko obrzydliwym, ale i świadczącym,
że Daniel Yallop nie znał w ogóle stosunków za Spiżową Bramą. Oskarżenia i pomówienia, wobec których kardynał Villot czuł się bezbronny, z pewnością
przyśpieszyły jego śmierć. Nastąpiła ona już w pięć miesięcy po
omawianych tu faktach". Czy był to wyraz zazdrości i rywalizacji
dziennikarskiej? Trudno powiedzieć. Może Morawski nie doceniał po prostu tego
silnego uczucia jakim jest libido dominandi, która potrafi zepsuć każdego,
nawet najbardziej prawego człowieka? A może miał rację...
Jako potwierdzenie domysłów Yallopa należy
jeszcze dodać fakt, że zaraz po śmierci Jana Pawła I praktycznie zniknęli
ksiądz John Magee (ten który miał pierwszy zobaczyć martwego papieża) oraz
siostra Viacenza (ta która jako pierwsza odkryła ciało papieża). Watykan
podał, że jako pierwszy ciało Jana Pawła I odkrył jego sekretarz, później
się jednak okazało, że była to jednak siostra Viacenza. Oboje więc zostali
ukryci przez Kurię na dłuższy czas, natomiast po pogrzebie odmawiali
jakichkolwiek komentarzy powołując się na kanoniczny zakaz jaki otrzymali od
swych zwierzchników.
Sprawa jest w dużej mierze oparta na
domysłach, ostateczny osąd pozostawiam do Waszej dyspozycji.
« Sensacje i skandale (Publikacja: 03-08-2002 Ostatnia zmiana: 12-06-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1745 |
|