Blisko połowa Chin boryka się z masowym brakiem prądu. Apple ma problemy z produkcją iPhone'ów, notuje się mnóstwo zatruć tlenkiem węgla, bo nie działają systemy wentylacyjne, sklepy witają klientów przy świeczkach, zgasły światła uliczne. Przyczyny są trzy: Chiny wypowiedziały wojnę handlową Australii, w efekcie nie mają węgla. By handlować z Europą Pekin ogłosił zielony skok energetyczny i radykalną redukcję emisji, którą egzekwuje się tam w sposób komunistyczny: by spełnić centralne limity emisyjne, część prowincji po prostu wyłącza prąd. I trzecia wreszcie przyczyna: Chiny są największym na świecie producentem energii wiatrowej, a w tym roku powietrze jest złośliwie spokojne. To samo czeka też Europę. Jak podają austriaccy analitycy, to nie jest pytanie czy, ale kiedy. Niemieccy analitycy uważają, że przyniesie to szkody większe niż aktualna pandemia koronawirusa oraz katastrofalne powodzie. Jej zapowiedzią jest na razie rekordowa drożyzna energii. Goldman Sachs określa tę sytuację "zemstą starej ekonomii". Zaprzestano inwestycji w bezpieczną energetykę miast tego wszystko przekierowano w tę zieloną, która na obecnym etapie swego rozwoju technologicznego nie nadaje się jako oś systemów energetycznych. Naraz się okazuje, że "brudna Polska" jest ważnym elementem bezpieczeństwa energetycznego Europy a zwłaszcza Niemiec.
Do tekstu.. |