Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Klopton - @Lipiński To polecam przestudiować dogłębniej ten temat. Wiedza pochodzi wyłącznie z osobistego doświadczenia, reszta jest wiarą w doświadczenia/twierdzenia innych ludzi. Dwie osoby nie mogą doświadczać tego samego, tak samo i w tym samym czasie, wynika to z samej fizyki. Polecam o tym porozmyślać.
Reklama
Lipiński - na koniec Tu mnie Pan dobił. "Obiektywna jest tylko wiara" Sorry - ale nie znam nic bardziej subiektywnego niż wiara. Czy będzie ona indywidualnym czy też zbiorowym doświadczeniem.
Klopton - @Lipiński Ja tutaj o żadnych tajemnicach nie piszę. Wszystko jest ogólnie dostępne. Rzecz tylko w tym, że właściwa wiedza i zrozumienie nie jest i nie może być teorią, twierdzeniem, hipotezą itd. To można tylko praktykować na własnej skórze i rozumieć na swój indywidualny sposób, dlatego nigdy u mnie się pan nie doczeka odniesienia do konkretnego poglądu konkretnego autora/myśliciela, bo jest ich zbyt wielu, mówią o tym samym na swój sposób, opisany wyżej Sartre również do nich należy w jakimś stopniu. Obiektywna jest tylko wiara, gdyż to zbiorowe doświadczenie, wiedza jest sprawą osobistą, nigdy zbiorową i obiektywną i jeżeli ktoś wygłasza coś na dany temat to zostajemy wzbogaceni informacyjnie. Co z tym bogactwem zrobimy zależy od nas. Jeden może zaprezentować argumenty i liczyć na to, że ktoś mu uwierzy (ja nie zachęcam aby mi pan wierzył, tak jak się powszechnie wierzy w teorie naukowe). Drugi wykładając argument inspiruje do indywidualnego poszukiwania i osobistej weryfikacji (do tego ja zachęcam).
Lipiński - Lipiński do Klopton Spodziewałem się podobnej odpowiedzi. Zamydlanie i ukrywanie w cieniu tajemniczości to elementarne cechy mistycyzmu. Tu nie trzeba nic wyjaśniać, trzeba wierzyć w wyjątkowość. Elitaryzm wiedzy tajemnej. Jakoś nie przystoi do racjonalizmu. Pana wypowiedzi przesycone niezłomnym przekonaniem o prawidłowości wiedzy którą Pan prezentuje. W końcu doszliśmy do tego że świadomość równa się śmierć, kim są w takim razie ludzie którzy dostąpili oświecenia !? Ciekawe dokąd potrafią doprowadzić nas kręte ścieżki niepewnej argumentacji.
Klopton - @Lipiński Świadomość to nie do końca przytomność i wiedza, nie ma też statusu ontologicznego bo nie jest bytem. Jest to akt uwagi pozwalający na uchwycenie wielu zależności w jedno, ma więc stopnie "zanieczyszczenia". "Czysta" chwyta wszystkie możliwe zależności w jedno doświadczenie egzystencjalne - "czystość" jest celem istnienia każdej istoty. Sartre pisał o byciu i nicości, ja piszę o czasowości i bezczasowości ale można to sobie wyobrazić jako światło i ciemność. Dopóki są cienie i światło się załamuje to widać obiekt, jeżeli jednak oświetlamy w 100% to już nic nie widać prócz światła, czysta np biel. Coś częściowo oświetlone jest już mylone z uświadomionym, bo ma pan wiedzę/świadomość na tyle zaawansowaną, że można proces/zagadnienie kontrolować. Częściowe to jeszcze nie całe i proces poznawania/uświadamiania nigdy nie zadowoli się częścią i będzie dążył do całości. Całość polega na zgładzeniu procesu bo tylko rzeczy martwe mogą być kontrolowane w 100%. To naturalne ryzyko wpisane w naturę poznania, chcąc być siebie świadomym w 100% możemy się niechcący zgładzić. Proszę się zainteresować treściami ezoterycznymi i słuchać ludzi którzy dostąpili oświecenia. Przekona się pan, że to są te same treści co i w nauce tylko ujęte w prosty, nieredukcjonistyczny sposób.
Lipiński - do Klopton Jeśli Pan poprawnie definiuje pojęcie Świadomości to proszę mnie oświecić i podać tę definicję. Z dotychczasowych wpisów nie wynika jasna definicja. Staram się poszukiwać wiedzy we wszystkich możliwych źródłach, nie odrzucając żadnego z przyczyn ideowych lub poglądowych. Będę głęboko zobowiązany za podzielenie się źródeł o których Pan pisze. Z góry dziękuję.
Klopton - @Lipiński Ale ja tutaj nie mam poglądu, ja tutaj poprawnie definiuje pojęcie Świadomości. Może się Pan nie zgadzać z definicją i próbować stworzyć inną, będzie ona tylko i wyłącznie... właśnie poglądem, aż dojdzie Pan do mojej definicji która jest właściwa. Już pisałem, to że nauka czegoś jeszcze nie odkryła nie oznacza że jest to gdzieś zakryte, w każdej epoce rodzą się ludzie którzy wyprzedzają wszystkie czasy i wiedzą wszystko, nie afiszują się nigdy ale ta "wiedza" jest przekazywana od początków ludzkości i od niej ucieczki nie ma, jest nie do obalenia. p.s. Ja do ludzi wszystko wiedzących nie należę :) uczę się jednak od nich, z ich tradycji, a nie z naukowej bo to okrężna droga, dobra dla pokoleń i historii ale nie dla jednostki bo niestety życie zbyt krótkie aby się rozdrabniać na takie detale.
Lipiński - finalizując dysput do Klopton Szanuję Pana poglądy ale nie zgadzam się przedstawianymi założeniami Pańskiej filozofii. I nie ważne kto z dawnych myślicieli miał podobne myśli. W psychologii, mistycyzmie i religii było wiele prób wyjaśnienia niezrozumiałych działań zmysłów. Dla mnie i mam nadzieję, że również dla wielu innych ludzi świadomość zaczyna życie pełnią życia. Nieporozumieniem jest raczej stawianie na równi emocji i nieświadomości oraz spontaniczności jako podstawowej funkcji bez której nie ma życia. Dokładając do tego mistycyzm oraz "fraktalność" rzeczywistości mam nieodparte uczucie znaczącego oddalenia się od idei przyświecającej temu portalowi. Jeśli mamy dalej wymieniać się poglądami proponuję skupić się na faktach popartych badaniami neurobiologii.
Klopton - @Lipiński Emocja=nieświadomość i nie może być inaczej, podstawy psychologi. Świadomość kończy wszelkie procesy, pochodzi z bezczasowości i tutaj jest mylona z częściową wiedzą. Jeśli jestem świadomy, że 2+2=4 to już się nie mogą tym emocjonować, koniec zagadki, równanie rozwiązane, nie ma co się patrzeć dalej (chyba że emocjonuje się czymś innym powiązanym z równaniem). Tak działa świadomość - kończy, pisał o tym Nietzsche, tłumaczy to psychologia. Nieporozumienie wynika z tego, że ma się częściową wiedzę na temat jakiegoś zagadnienia i nazywa się ją świadomością zagadnienia, urzeka ono jeszcze jakąś tajemnicą i spontanicznością (bez spontaniczności nie ma życia), stąd iluzja. Pełna świadomość zagadnienia sprawia że staje się ono martwe, nie działa już na nas w żaden, nawet minimalny sposób.
Lipiński - lepiej czy gorzej 1 na 1 Nie rozumiem dlaczego zakłada Pan iż świadomość wyzuje nas ze wszystkich uczuć i emocji. Świadomość dopiero zaczyna prawdziwe przeżywanie, otwiera horyzonty których nie widzą ci którzy są pogrążeni w nieświadomości. To, że wiem jak funkcjonuje mój organizm nie robi ze mnie maszyny, daje mi możliwość zobaczenia znacznie większej ilości barw życia. Przy tym stanowi barierę przed wszelkiej maści mistycyzmami.
Klopton - @Poltiser Jak dla mnie i zapewne też i dla mistyków, to rzeczywistość się tylko wdaje być skomplikowana i to głownie naukowcom. W praktyce jest fraktalna, wystarczy poznać parę "kluczy" i już się wie wszystko, każdy, nawet dziecko ma potencję aby to ogarnąć, nauka kiedyś sama do tego dojdzie, ale jako ostatnia. Depresja to barwa, ciemna, ja mówię o przeźroczystym świecie bez czasu i bez kolorów, depresja jest tutaj dziecinną igraszką w porównaniu do "piekła" które zawsze w 50% nam grozi i tego się nie da już uleczyć bo tu już nie ma procesów, czasu, nauki i czegokolwiek, jest stan maximum, stan absolutu i może on być albo maksymalnie cudowny albo maksymalnie koszmarny. Rzeczy obecnie poza naszą wyobraźnią ale czekają na każdego bez wyjątku. Świadomość pomaga w procesie poznawania, to oczywiste, ale nie ma mowy tutaj o nieskończoności, ten świat jest skończony i prędzej lub później dojdzie się do tej przełomowej chwili gdzie zostanie już tylko "piekło" lub "niebo".
Poltiser - depresja "ale jak tu czegokolwiek pragnąć jak już się wie wszystko?"
Proszę się nie martwić - to się daje leczyć!
Na szczęście rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana niż się wydawało mistykom. Nauka to nie kończący się proces a samoświadomość pomaga w osiąganiu zadowolenia nie tylko w relacjach z innymi ludźmi...
Polecam znakomity skecz-piosenkę Tima Minchina "Storm"
www.youtube.com/watch?v=HhGuXCuDb1U ;-)
Klopton - @Lipiński Nie wnikałbym w "lepiej" czy "gorzej". Należy podążać z duchem czasu bo zostawanie w tyle boli. Świadomość jednak likwiduje emocje, cały smak i koloryt życia znika. Być świadomym tego co jak na mnie wpływa to jak wiecznie grać w grę z dużo słabszym przeciwnikiem, zero zaskoczeń, zero entuzjazmu, pół-człowiek-pół-maszyna i właśnie taka przyszłość może nas czekać - wyalienowane i puste wewnętrznie istoty działające jak każdy komputer. Świadomość kończy procesy i bardzo fajnie być świadomym procesów wewnątrz nas samych ale jak tu czegokolwiek pragnąć jak już się wie wszystko? Ten problem jest znany od ponad 2tyś lat jak nie dłużej, to co filozofowie czy też nauka niby "odkrywa" jest już od dawna odkryte, zdefiniowane jednak w mistyczny a nie w logiczny sposób. Tzw mistycy na drodze tzw oświecenia przechodzą indywidualnie etap oświecania świadomością wszystkiego co nieświadome, to co się z nimi dzieje będzie także się działo ze społeczeństwami, które przechodzą identyczny proces tylko nieświadomie, nazywamy historią lub ewolucją. Niestety ryzyko zamienienia się dosłownie w kamień, w maszynę jest 50na50. Piekło istnieje na prawdę w bezczasowości, jest pełną świadomością osiągniętą w niewłaściwy sposób, czyli bez tzw miłości.
Lipiński - do Klopton 1 na 1 Im szybciej "masy" zaczną funkcjonować w zrozumieniu procesów psychologii społecznej tym lepiej dla nas. Wolę małżeństwo oparte na świadomej nadprodukcji oksytocyny niż małżeństwo oparte na ulotności serotoniny i endorfin, które to bardzo łatwo zamieniają się na kortyzol. Świat niezrozumiałych i nieświadomych uczuć odchodzi do lamusa i oby stało się to jak najszybciej.
Lipiński - sterowalność Kierunek studiów faktycznie zacny, a i ostatnie osiągnięcia pozwalają nam lepiej zrozumieć wiele funkcji naszego organu sterującego. Zgadzam się z kolegą Poltiser, najpierw trzeba zrozumieć miliony lat ewolucji a potem dywagować. My jesteś zaprogramowani na "sterowalność", to między innymi nasze neurony lustrzane są tu jednym z głównych graczy. To dzięki ich funkcji tak łatwo dajemy się sterować (nawet jak jesteśmy świadomi tej funkcji). Jesteśmy wypadkową psychologiczno-bilogiczno-społecznych uwarunkowań. Przy czym uwarunkowania społeczne są wypadkową warunków środowiskowych. To płynne środowisko w którym każde pokolenie jest (lub powinno być ) na kolejnym poziomie. Powinniśmy więcej myśleć i rozwijać swoje rozumienie siebie i otaczającego nas świata.
Poltiser - dead poet sociaty is dead Nie da się w kilku zdaniach zmieścić około 7 milionów lat ewolucji naszego gatunku, jak również nie należy spekulować na "bezdennej głębi" sensu życia... Wielu myślicieli produkowało mało racjonalne literackie wizje głównie własnych kompleksów i estetycznych ciągot... To co Pan napisał wskazuje na ciekawość i wrażliwość piszącego. Kierunek studiów też wybrał Pan interesujący. A jest co studiować... Polecam kilku autorów - pewnie ma Pan ich w sylabusie: VS Ramashandran, S. Pinker, R. Dunbar i YN Harari. Bardzo cenię książkę C Rovellego, który zafascynowany osobowością Anaxymandera opisał przy okazji jak relacje uczeń - mistrz pomagają patrzeć na zmieniający się świat. Bez społecznego kontekstu nie istnieje człowieczeństwo jednostki - 11 opisanych dzieci wychowywanych w izolacji od ludzi, nawet w programach rehabilitacji prowadzonych w najlepszych ośrodkach - nie zbliżyło się w trakcie leczenia do tzw. normy. W medycynie od pewnego czasu jest używany model człowieka uwzględniający jego psychologiczne - biologiczne - społeczne uwarunkowania. Nie widzę powodu dla którego pozostałe dziedziny wiedzy i "gdybania" nie miałyby się posługiwać podobnym modelem, przynajmniej ,mielibyśmy jasność - kto i o czym mówi. Dziękuję za ciekawe przemyślenia.
Klopton - @ Egzystencjaliści podjęli trafny trop, lecz niezupełnie klarownie się wyrażali. Człowiek uświadamiając sobie sterujący wpływ czynnika zewnętrznego przestaje z czasem się tym czynnikiem emocjonować. Tak właśnie umarł Bóg, przez uświadomienie sobie religijnej indoktrynacji i procesów naturalnych, i tak umrze dosłownie wszystko, komercjalizm, mieszczaństwo, państwa narodowe, honor, rodzina, nawet równość i braterstwo oraz cała empiryczna nauka. To tylko kwestia czasu kiedy masy sobie zaczną uświadamiać procesy psychologi społecznej, jak funkcjonuje mózg, jak pobudzają nas instynkty. Już dziś na naszych oczach małżeństwo i romantyczny związek przestają cieszyć, ludzie dostrzegają w tym mechaniczne uwarunkowania, zaczynają kombinować...są świadomi. Egzystencjaliści nie wiedzieli co począć z takim nihilizmem dlatego że dochodzenie do świadomości (czyli do wolności wedle egzystencjalistów) poprzez nudę i wyczerpanie, wręcz wymęczenie swoich doświadczeń i poznania jest drogą przez piekło. Są lepsze sposoby.
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama