Sprzedaż kodu to oczywista kanibalizacja potencjalnego rynku.
Problem leży jednak w tym, że w Polsce jest wiele małych firm IT posiadających wysokie technologie, a nie posiadających wystarczającego kapitału do szerokiego wejścia z tą technologią na rynek.
Oczywiście tyczy się to głównie niewielki i najczęściej nieznanych firm.
W Polsce nie ma też w praktyce dostępu do kapitału, a więc i tak lepszym rozwiązaniem dla takiej firmy jest skanibalizować sobie część rynku i uzyskać znaczące środki na rozwój w innym segmencie rynku niż „sprzedać się” za parę groszy.
Co istotne oprogramowanie powstałe ze sprzedanego kodu trzeba wdrażać, a na starcie pomagać również z utrzymaniem i rozwojem sprzedanego kodu. W obu przypadkach mała firma zyskuje dostęp do szerokiego rynku publicznego.
Idąc dalej prestiż takiego rozwiązania także znacząco rośnie już przez sam fakt, iż kod został wybrany przez sektor publiczny – znaczy się, że przeszedł surowe audyty.
Podsumowują mała firma niewiele traci sprzedając takie kody, a zyskuje bardzo dużo, ale nie tyczy się to dużych firm IT mocno usadowionych na rynku. W przypadku dużych firm sprzedaż kodu mogłaby zadziałać dokładnie odwrotnie, gdyż mogłaby negatywnie wpłynąć na inne segmenty rynku, na których już działa firma.

Bardzo ciekawy artykuł. Najbardziej zainteresował mnie postulat sprzedaży oprogramowania wraz z kodem źródłowym. Jakiekolwiek firmy w ogóle coś takiego oferują? Osobiście zajmuje się sprzedażą oprogramowania jednej z największych firm informatycznych na świecie. Programistom piszącym nasze rozwiązania, w przypadku wyjścia z firmy, przez rok nie wolno pracować w zawodzie, a przez pięć lat nie wolno rozmawiać o kodzie, który tutaj pisali.
Sprzedanie oprogramowania wraz z kodem źródłowym jest nie tylko strzałem w stopę, to jak odstrzelenie sobie obu nóg armatą. Nie w tym problem bezpośrednio, że klient będzie miał ten kod - to jeszcze można przeżyć. Problem w tym, że traci się jakąkolwiek przewagę konkurencyjną na wdrożenie innowacji w przyszłości, jak i w konkurencji równoległej (np. w przypadku konkurowania o wdrożenie podobnych rozwiązań w innym kraju). Chyba, że za takim rozwiązaniem szła by umowa na monopol na rozwiązania dla danej instytucji na następne 15 lat. W przypadku małych aplikacji dla, na przykład, pojedynczego szpitala, jeszcze sobie to wyobrażam. Jednak w przypadku tak strategicznych rozwiązań, to nie wchodzi w grę. Od rozwiązania takich problemów są dokumentacje i certyfikowanie kompatybilności.

Po pierwsze: duże uznanie i pochwała, że autor stara się przedstawić taki temat od strony "kuchni".
Po drugie jako zupełny laik w tych sprawach tekst jest dla mnie,niestety, nieczytelny. Np.:
- co to jest ERP?
- po co płatność w urzędach smartfonem? chyba nie jest to zbyt bezpieczne urządzenie (chociaż wygodne)
-komu potrzebny jest  "systemy do głosowego rozpoznawania adresów na przesyłkach"??
-"długofalowe podejście do systemów informatycznych, które mają działać nawet 15 lat".
15 lat to nie jest długo w mojej opinii.
-"zapisy odnośnie przekazania kodów źródłowych, ale to oczywista utopia", kody źródłowe to podstawa bo jak za 8 lat gdy zmienią się formaty to jak urzędnik otworzy plik pdf zapisany w wersji dzisiejszej A.D. 2017? Bystry programista przynajmniej napisałby mu programik znając kod.
-"tak duży system będzie tworzony co najmniej przez 3 lata" - zawsze się zastanawiałem co w tym trudnego, że musi trwać tak długo? Wziąc komputery, łacza są, zrobić programik, rozbudowywać go...
itd.

Wiele już zrobiono, dużo jeszcze zostało do zrobienia. A jak wygląda to od strony zabezpieczenia przed hakerami? Np. czymś takim:
www.rmf24.pl/fa(*)w-polsce-byl-pokaz,nId,2374025
W jakim systemie operacyjnym to funkcjonuje? Jeśli np. Windows-10, to ja dziękuję.

wielkie dzięki za ciekawy artykuł