Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Klopton - @fazimodo c.d. 1 na 1 Nie możesz tu mi zaprzeczyć bo sam wychodzisz z identycznego założenia tylko że nie doprowadziłeś rozumowania do końca, nie dostrzegasz czym jest rozwój, chciałbyś tylko zatrzymać ubytek pieniądza, a to jedynie połowiczny sukces. Patriotyzm gospodarczy tu nie pomaga nawet w zatrzymaniu pieniądza. Nie można nałożyć podatków na jedne branże aby dotować z tego inną wybraną branżę. Niszczy się wtedy pozostałych, osłabia się ich, gdzie w konsekwencji wejdzie inwestor zagraniczny, po drugie osłabia się siłę nabywczą konsumentów, bo zabiera im się pieniądz. Dobrym przykładem są mikroprzedsiębiorstwa w Polsce które muszą dźwigać ciężar stref ekonomicznych dla tych dużych i silniejszych.To jest właśnie prawdziwy korporacjonizm, niszczy się małe rodzinne interesy podatkami aby sponsorowały kolosa który im oferuję gorsze warunki pracy, gorsze zarobki, często gorszy produkt już nie mówiąc o rozbijaniu więzów społecznych.
Reklama
Klopton - @fazimodo 1 na 1 W swojej okolicy to jest tylko wymiana. Jeden produkuje to, drugi tamto i się wymieniają. Dobrobyt i rozwój zaczyna się wtedy kiedy dana okolica eksportuje, sprzedaje coś innej okolicy, wtedy nie jest na zero jak przy wymianie a jest na plus i wtedy rośnie dobrobyt. Aby ktoś mógł coś sprzedać innej okolicy to tam nie może być "patriotyzmu gospodarczego", czyli muszą pozwolić obcym na sprzedaż ich produktów, ktoś to musi zrobić, jakby wszyscy byli patriotami i konsumowali wyłącznie swoje to wszyscy by mieli po równo, pojęcia dobrobytu i rozwoju nikt by nie stosował. Waluta narodowościowa jest wynikiem dysproporcji w rozwoju, to nie jest coś przypisane do pieniądza jako takiego bo on zaczął się od monet, od kruszcu, nie od walut. Pieniądz to tylko symbol wartości jaką jest dobrobyt materialny a dobrobyt materialny jest czymś uniwersalnym dla wszystkich. Siła nabywcza pieniądza nie zależy przecież od tego ile "patriotycznego" pieniądza jest w kraju tylko co za jedną jednostkę można kupić. Gospodarka UK to w 80% sektor usług finansowych, ale przecież nie świadczą tych usług sami sobie, cały ten sektor opiera się o sprzedaż tych usług za granicę.
fazimodo - @Klopton 1 na 1 >W przyrodzie nic nie ginie i nic nie powstaje z niczego. Gdyby pieniądz posiadał narodowość to jakim cudem ktokolwiek mógłby inwestować za granicą i tam stawiać swoje filie? Nikt by na to nie pozwolił bo przecież każdy miałby swoją rodzimą alternatywę, takim sposobem eksport nie mógłby istnieć, nie mógłby istnieć nawet handel oparty o pieniądz, wyłącznie wewnętrzny obrót dobrami. To są AKAPowskie głupoty. Oczywiście, że pieniądz posiada narodowość. Zwłaszcza dopóki obrót pieniądza jest regulowany przez podległe państwu banki. Przedsiębiorca pracujący w swojej okolicy ma pieniądze, któe należą do jego okolicy i inwestuje w swoją okolicę. Jesteśmy zwierzętami stadnymi czy AKAPy tego chcą czy nie - każdy inwestuje tam gdzie żyje, więc w takim uznaniu pieniądz ma narodowość. Narodowości to może ewentualnie nie mieć Bitcoin. Lub pieniądze ludzi zrzeszonych w grupę Bildberga, którzy są już tak bogaci, że im nie robi różnicy skąd mają pieniądze. A wzmianka o braku eksportu przy "narodowych pieniądzach" to nawet nie ma co komentować. Kompletny brak zrozumienia działania rynku i relacji klient konsument. Typowe dla AKAPów. Wprowadzenie czystego kapitalizmu w dzisiejszych czasach doprowadziłoby w 5minut do korporacjonizmu.
Klopton 2 na 2 Jedynym sposobem na wyjście z tego błędnego koła jest - nie łapać haczyka - bo politycy oraz ich media ujmują zawsze problem w ten sposób aby każde rozwiązanie nie zmieniało niczego w polityce. Jeśli ludzie potem o tym dyskutują, komentują to, rozpisują się w internecie, opowiadają się za tak lub nie bez zrozumienia istoty, to tworzą opinię publiczną błędnego koła, podzieloną na prawo i lewo a z tego nie ma żadnego wyjścia, żaden wybór nie jest dobry. Sprawy pieniądza, organizacji są zawsze kwestią praw i zasad ponad-światopoglądowych, nigdy kwestią preferencji ludzkich, to bez znaczenia czy Ziobro trzyma łapę na wymiarze sprawiedliwości, czy "niezależni" sędziowie sami siebie kontrolują, o prawie decyduje prawo, czytelne zasady a nie ludzkie mniemania i gusta. Ludzie nigdy nie są niezależni i obiektywni, idee za to tak. Cierpimy trochę na nadmiar, wszystkiego, też wiedzy i przez to zapomina się o elementarnych podstawach logiki, prawa, natury. Człowiek zna wszystkie teorie ekonomiczne ale gdzieś mu umyka istota każdego rozwoju która jest fundamentem ekonomi i jest niezależna od teorii.
Ignacy Kujawiak - @ Klopton - Inny duży cykl Poza cyklem dziejowym w wymiarze komunizm vs liberalizm mamy też inny cykl dziejowy - merkantylizm (protekcjonizm) vs wolny handel, przy czym hasło "patriotyzm gospodarczy" zalatuje raczej tym pierwszym. Natomiast obie strategie zdają się wynikać z przekonania mas, że to, z czym nie daje sobie rady gospodarka, da się naprawić polityką. Niestety, zapomina się, że polityka tak naprawdę nie chce niczego naprawiać; chce tylko płynąć na fali aktualnych społecznych nastrojów, które pozwalają zaistnieć jednym koteriom politycznym, kosztem pogrążenia innych. Co zrobić, skoro masy w gruncie rzeczy uwielbiają być tumanione w taki sposób?
Klopton 1 na 1 Warto też dodać: skąd się biorą te wcześniejsze blokady i regulacje które potem trzeba znosić? Z tego, że politycy nie wypełniają swoich podstawowych 2 obowiązków, jedynych 2 kompetencji które rzeczywiście posiadają - stanie na straży prawa i kontrola jakości. Jeżeli przedsiębiorca zaczyna bezprawnie wyzyskiwać, łamać jakieś zasady gry i nikt nie ma możliwości dochodzenia swoich racji, bo wszystko dzieje się "w świetle prawa" (czyli w gmatwaninie która kamufluje bezprawie, i to ma nazwę - biurokracja), dodatkowo jakość też ulega degradacji "w świetle prawa" bo polityk ulega korupcji i przybija pieczęć akceptacji tam gdzie tego być nie powinno (współcześnie np służba zdrowia i r. żywności) to społeczeństwo czuje się zdesperowane i domaga się ograniczeń, regulacji, większych zakazów aby się jakoś bronić. One przez chwilę przynoszą jakąś ulgę i poprawę, z czasem jednak doskwierają i pojawia się ponowna potrzeba oswobodzenia przedsiębiorczości, i tak na zmianę, w małych cyklach wyborczych jak i tych dużych cyklach dziejowych czyli komunizm vs liberalizm. Tym jest prawica i lewica gospodarczo, błędne koło gaszenia i podpalania pożaru.
Ignacy Kujawiak - @ Klopton Jak pokazują liczne przykłady w historii gospodarczej częstokroć zdarza się właśnie tak, jak o tym wspominasz - pobudzenie wzrostu gospodarczego osiąga się poprzez poluzowanie nadmiernej kontroli państwa i pozwolenie na swobodne działanie przedsiębiorcom. Czym innym niż przejściowym powrotem do kapitalizmu była Nowa Polityka Ekonomiczna w Związku Radzieckim? Ekonomiczne reformy w powojennych Niemczech Zachodnich sprowadzały się w gruncie rzeczy do zniesienia restrykcji i regulacji wprowadzonych do życia gospodarczego jeszcze w III Rzeszy. Nie czym innym była właśnie reforma Wilczka w schyłkowej dobie PRL. Przykłady można mnożyć. Politycy, zwłaszcza ci ekstremalnie zideologizowani, to czyści psuje i mordercy wszelkiej swobodnej aktywności gospodarczej. Reformy polegają często na tym, że po prostu ogranicza się wcześniejsze patologie i pozwala, by gospodarka sama się odbudowała. Nie ma powodu, by chwała za to spływała na polityków. Patriotyzm gospodarczy powinien więc polegać na tworzeniu w kraju infrastruktury przyjaznej dla biznesu. Niestety, w interesie polityków jest tworzenie infrastruktury przyjaznej w pierwszym rzędzie dla polityków i ich szemranych interesów. I tu leży źródło wielu nieszczęść trapiących polską gospodarkę.
Klopton 1 na 1 A co mogą przedsiębiorcy myśleć o patriotyzmie gospodarczym? Jak ktoś jest dystrybutorem towarów zagranicznych i żyje z importu to przecież nie będzie zwolennikiem "patriotycznego" kupowania bo to mu rujnuje biznes. Ekonomia nie jest kwestią czyjejkolwiek opinii, nikogo nie ma prawa obchodzić co sobie ktoś o niej myśli, tutaj muszą być czyste prawa i zależności. Co do to polityków to żaden kraj nie rozwija się dzięki "reformom" wprowadzonym przez polityków bo ich rolą jest tylko legislacja czyli formalizowanie tego co już jest. Musi więc najpierw wystąpić zjawisko w danym sektorze gospodarki, wypracowane samodzielnie przez społeczeństwo (i to wbrew wcześniejszym reformom), aby politycy mogli je sformalizować. Polityk może tylko dokonywać ruchów blokujących lub rozluźniających to co ludzie pragną robić naturalnie, nieskrępowanie. Większość tzw reform to tylko odblokowanie decyzji wcześniejszych polityków, oni sobie potem tylko przypisują zasługi, ale to jedynie za posprzątanie brudu swych poprzedników, nigdy nie tworzą niczego i właściwie to dziś mógłby ich skuteczniej zastąpić dobry program komputerowy.
Ignacy Kujawiak - Zapomnieni nie znaczy nieobecni Wypada wyrazić ubolewanie nad faktem, że w polskiej historii gospodarczej tak wiele miejsca poświęca się polityce gospodraczej kolejnych rządów, a tak mało - samym przedsiębiorcom, ich doświadczeniom, potrzebom. Takie skrzywienie perspektywy sięga już historii gospodarczej ziem polskich w XIX w. i ciągnie się przez międzywojnie, czasy PRL, do wspóczesności . W rezultacie więcej wiemy o polityce gospodarczej Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego niż o przemysłowcach polskich jego doby, podobnie - ekscytujemy się Eugeniuszem Kwiatkowskim, zapominając o tym, kto tak naprawdę budował potencjał przemysłowy Polski międzywojennej. Z czasów PRL wiemy wiele o politycznych inicjatorach kolejnych planów wieloletnich, ze schyłkowego PRL pamiętamy nazwisko Wilczka, a z ery pookrągłostołowej - Balcerowicza. I dobrze. Ale to nie ci politycy w przeważającej mierze budowali polską gospodarkę, tylko różni przedsiębiorcy! Dopóki tego nie zrozumiemy, będziemy skazani na nadmierne fetyszyzowanie roli polityków i polityki w gospodarce. Dlatego chciałbym wiedzieć, co na temat patriotyzmu gospodarczego myślą właśnie przedsiębiorcy, a nie dziennikarze i politycy, którzy tylko robią z tej sprawy łatwo strawną papkę medialną na bieżący użytek!
Klopton - Pieniądz nie ma narodowości. 1 na 1 W przyrodzie nic nie ginie i nic nie powstaje z niczego. Gdyby pieniądz posiadał narodowość to jakim cudem ktokolwiek mógłby inwestować za granicą i tam stawiać swoje filie? Nikt by na to nie pozwolił bo przecież każdy miałby swoją rodzimą alternatywę, takim sposobem eksport nie mógłby istnieć, nie mógłby istnieć nawet handel oparty o pieniądz, wyłącznie wewnętrzny obrót dobrami. Społeczeństwo może inwestować - w zaplecze innowacyjne, w edukację, aby przedsiębiorca nie musiał kupować patentów ani ściągać wykwalifikowanej siły roboczej z zagranicy, może przygotować infrastrukturę itd. Wtedy społeczeństwo zawsze zyska, niezależnie czy kapitalista odniesie sukces bądź nie. Tymczasem jak społeczeństwo robi zrzutkę na kapitał na rozwój firmy prywatnej osoby, to samo pozbawia się o tą kwotę tego kapitału, czyli siły inwestycyjnej wspierając swojego potencjalnego konkurenta na rynku na którym sami mogliby się spróbować. Tym czynem degraduje się na stałe do pozycji robotnika, nigdy udziałowca czy przedsiębiorcy. To jest grzech główny który tworzy ten tzw proletariat, on nie jest wynikiem kapitalizmu który jest prosty i działa jak natura.
Klopton - @ 1 na 1 Niestety ale tu nie mogę się zgodzić. Państwo nie jest od dotowania czegokolwiek, również od ścielenia dywanów inwestorom zagranicznym. To jest część tych sztuczek ekonomicznych maskujących prawdziwy obraz rzeczy. Państwo ma stać na straży prawa, aby "gra" miała sens, ma też pilnować woli narodu co do norm jakościowych - dwie rzeczy których państwo nie robi obecnie. Pozostałych kompetencji nie posiada z samej definicji, jedynie sobie bezprawnie uzurpuje prawo do wtrącania się w rynek gdzie powinien rządzić popyt i podaż regulowany tylko ideą jakości, bo tylko wtedy kapitalizm działa zgodnie ze swym założeniem. Szkoły ekonomiczne są po to aby bezprawie państwa przekłamać i ukryć zamieniając je w legalne działanie. Istnieje ogromna ilość sztuczek które sprawią, że na krótką metę można uzyskać określone wyniki ekonomiczne, naprawdę jest ich tak dużo, że ludzie się tego uczą na studiach. To jednak służy zakłamaniu obrazu rzeczy bo jedyny dobrobyt jest wtedy kiedy trwa minimum dwa pokolenia. Ci którzy dostali po wojnie kredyty na odbudowę swój dobrobyt zawdzięczają albo innowacji, czyli rozwój produkcji jak Francja czy Niemcy albo lichwie i grabieży surowców jak UK i USA, reszta rozwija się epizodycznie i iluzorycznie co widać po dzisiejszej sytuacji państw Europy południowej.
fazimodo - @Klopton 1 na 1 >>Rozwój bierze się tylko z eksportu niezależnie od wyznawanej szkoły ekonomicznej, a do tego potrzebna jest innowacyjność, odpowiednia kultura akademicka albo po to aby tworzyć lepszą jakość, lub po to aby budować armię i kraść innym. Sam sobie zaprzeczasz. Albo nie przeczytałeś artukułu. Albo zrobiłeś to ale bez zrozumienia. Aby mieć eksport, jakość i innowacyjność potrzeba, aby państwo się albo nie wtrącało w gospodarkę i działania podmiotów gospodarczych, albo najlepiej aby dotowało i wspierało innowacyjność. Czyli, aby struktury państwowe wykazały się patriotyzmem gospodarczym i nie tworzyły specjalnych stref ekonomicznych dla obcego kapitału, ale aby inwestowały w kapitał rodzimy. A gadanie "kapitał nie ma narodowości" to bzdura. W ogólnym rozrachunku może tak wyjść, że bogaci się dana osoba, a nie państwo, ale w skali społeczeństwa ważniejsze jest, aby mieć bogatych obok siebie, a nie za granicą. Bo większe prawdopodobieństwo, że wtedy zainwestują swoje pieniądze w swoje otoczenie. Chyba, że uważasz, że nie ma różnicy czy mieszkasz w biednym gettcie czy w bogatej dzielnicy.
hyperion - @590 jest cool! 1 na 1 Patriotyzm gospodarczy zapewnił Francji i Niemcom jakieś 40 lat dobrobytu. To, że po 40 latach może się nie sprawdzać w tych krajach to druga kwestia. Polsce bliżej do Niemiec i Francji po II wojnie niż do współczesnych tych krajów. Dlatego należy popierać patriotyzm gospodarczy, nawet jeśli miałby Polsce zapewnić "jedynie" kilkadziesiąt lat dobrobytu a potem się "wypalić". Osobiście, staram się kupować produkty polskie (albo przynajmniej wyprodukowane w Polsce) czyli z kodem kreskowym zaczynającym się od 590. Uważam, że to rozsądne.
Klopton 2 na 2 Aby nie być gołosłownym: Rolnictwo to dobry przykład. Aby być innowacyjnym w tej branży Polska przyjęła zachodni/kapitalistyczny model rolnictwa (zamiast kolektywnego/spółdzielczego którego się pozbyła - a to jest jedyny możliwy model który spełnia swoją funkcję). W tym nowoczesnym rolnictwie rozwój zależny jest od technologii która przyśpiesza procesy i jego celem jest bogactwo rolnika/pośredników a nie bogactwo energetyczne/odżywcze konsumenta który się tym produktem karmi. Sens odżywiania się jak wiadomo może być tylko jeden. Na zachodzie jest to jednak wszystko sprytnie ukryte. Po pierwsze, są 100% dotacje do rolnictwa, konsument płaci podwójnie, raz za produkt, drugi raz w podatku z którego potem jest to dofinansowanie, od zakamuflowania tego faktu są właśnie różne teorie ekonomiczne. Po drugie ukrywa się niską jakość produktu, za co odpowiada nasza niby-nauka która się nie rozwija, tworzy tylko rozwiązania ku temu aby coś robiło wrażenie, rosło szybko, duże i ładne. Wartości odżywcze nikogo nie obchodzą. Dzisiaj więc mało kto się rozwija i rzeczywiście bogaci, bo pomijany jest kluczowy czynnik - jakość. Są za to całej masy iluzje jakości, innowacje właściwie na tym się skupiają, na tworzeniu lepszych iluzji.
Klopton 1 na 1 Amerykanie próbowali już patriotyzmu gospodarczego, walczyli z japońskim przemysłem motoryzacyjnym z takim skutkiem, że japońskie samochody są w każdym miejscu globu a amerykańskie doprowadziły do upadku swego centrum produkcyjnego, czyli Detroit. Mam znajomego który pracuje dla japońskiej korporacji motoryzacyjnej. Zajmuje się tworzeniem algorytmów które na liniach produkcyjnych mają wypracowywać przyśpieszenia procesów produkcji o setne sekundy przy jednoczesnym cięciu kosztów o ułamki, o promile. To już dalej pójść nie może, jak te modele "innowacyjności" się wyczerpią nadejdzie potrzeba przebudowy całego kapitalizmu bo na chwilę obecną ten system szuka już tylko stagnacji aby jeszcze trochę pożyć. Polska jest tu malutkim trybikiem i nie dogoni tych co już liczą w ułamkach sekund i promilach. Jedyne co można zrobić to zastanowić się co będzie zawsze, niezależnie od systemu ekonomicznego, a zawsze będzie rolnictwo i tu można coś działać. Niestety oddajemy je jak wszystko inne w obce ręce, więc późniejsze nawoływanie do kupna rodzimego w niczym nie pomoże.
Rafał Poniecki 2 na 2 Klopton ma zupełną rację. A odnośnie patriotyzmu gospodarczego, to od niego powinni zaczynać rodzimi producenci. Czyli produkować dobre produkty po dostępnych cenach. Wtedy nie będzie potrzeby namawiania kogokolwiek, żeby kupował te krajowe produkty. Patriotyzm gospodarczy ma być wynikiem, a nie ideologią.
Klopton 1 na 3 Sorry, nie obrażając nikogo a odnosząc się jedynie do ogólnego zjawiska społeczno-ekonomicznego - szkoły i teorie ekonomiczne są dla oszustów, mają uprawomocnić i zamaskować wyzysk klasowy. Patriotyzm gospodarczy jest natomiast dla idiotów. Nikomu nie wzrośnie dobrobyt jeśli będzie miał produkt gorszej jakości. Pieniądz nie zna narodowości, kupuje się to co lepsze i nie można podejmować decyzji ekonomicznych kierując się innym kryterium niż jakość. Druga sprawa jest taka, że od lat 90' nikt na zachodzie się nie rozwija, wszyscy się zadłużają a od tego nie rośnie rzeczywisty dobrobyt tylko ten iluzoryczny. Na wschodzie jest rozwój ale bazuje na cięciu kosztów, głównie praca ludzka i ekologia plus oszustwa z zaniżaniem wartości waluty, bez tego także nie byłoby i tam żadnego rozwoju. Rozwój bierze się tylko z eksportu niezależnie od wyznawanej szkoły ekonomicznej, a do tego potrzebna jest innowacyjność, odpowiednia kultura akademicka albo po to aby tworzyć lepszą jakość, lub po to aby budować armię i kraść innym. Dziś nauka bazująca na odkryciach XIX wieku (bo od XX wieku nauka się już nie rozwija) się wyczerpuje, nie ma też już od kogo kraść więc jedyne co pozostanie to wzrost długu i cięcie kosztów.
Piastun - ... 1 na 1 "W rzeczywistości rynkowej nadmierne zakupy towarów zagranicznych prowadzą do spadku wartości waluty. Czyli powrót do równowagi." Może w warunkach laboratoryjnych, ale nie kiedy o wartości pieniądza, tak jak akcji na giełdzie, decyduje przede wszystkim "wiara" w niego, zaufanie. A co w przypadku wspólnej waluty?
pawel-l 2 na 2 Nieporozumienie polega na tym, że w wymianie międzynarodowej musi zachodzić równowaga. Tzn. aby móc kupować towary zagraniczne musimy wyeksportować odpowiednią ilość towarów krajowych. Więc popieranie np eksportu albo utrudnianie importu nie ma sensu. W rzeczywistości rynkowej nadmierne zakupy towarów zagranicznych prowadzą do spadku wartości waluty. Czyli powrót do równowagi. Wolna wymiana towarów prowadzi do specjalizacji i większej efektywności. Róbmy to co przynosi większy zysk. Więc patriotyzm konsumpcyjny (podobnie jak protekcjonizm) prowadzi do autarkii i wolniejszego rozwoju.
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama