Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Dymitr Ogonowski - Odpowiedź na pytanie z tekstu "cóż łączy z jednej strony ks. Jankowskiego, o. Rydzyka, abpa Michalika, bp. Stefanka czy ks. prof. Bartnika z o. Obirkiem, bp. Pieronkiem, abpem. Życińskim, o. Oszajcą czy ks. Nowakiem? Instytucja, struktura, przyzwyczajenia… Bo wiara już jest inna" Ja myślę, że łączy właśnie wiara w Trójcę Św., w Zmartwychwstanie Jezusa i ogólnie Ewangelię, również wyznawanie kultu maryjnego. Czyli to co jest religią nadal łączy. Natomiast dzieli polityka. Ja jestem za oddzieleniem religii od polityki. Polityka występuje w Starym Testamencie ale w zasadzie jej nie ma w słowach Chrystusa (jedynie Ewangelię o denarze dla cesarza można politycznie interpretować). Polityka to też wojny a więc i pozbawianie życia ludzi przez ludzi. W Starym Testamencie, skąd pochodzi "Nie zabijaj!", wojny są dopuszczalne w interesie Izraela. Ala ja Żydem nie jestem, więc to zmieniam na wojny w interesie Słowiańszczyzny. Nie wiem, co Bóg o tym sądzi? Może politycznie Bóg jest neutralny a przykazanie "Nie zabijaj!" odnosi się do działań poza politycznych. Ale nie wiem i nikt tego nie wie chyba? W każdym razie nie wyższy kler, skoro zmienia interpretację na przestrzeni wieków.
Reklama
TaduszK. - Kościół a kto to? Szanowny Panie Radosławie, wnikliwie ujmujac temat o przyczynach jakości intelektualnej personelu naziemnego Stwórcy trzeba wspomnieć o historycznych zasadach naboru owegoż personelu w Ojczyżnie Piasta i Kołodzieja . Socjolodzy zapewnie dawno zdiagnozowali, że ów personel głównie z zaścianka wschodniego w seminaria idzie. Że nadal króluje powiedzenie, ksiądz w rodzinie - bieda cię ominie.Nie zapominajmy w jakim czasie najwięcej powołań było! Zawsze, jest to czas "rozchwiania emocjonalnego narodu" niepewności co do jutra i przyszłości państwa jako wspólnoty społecznej. Personel kościelny z takiej bazy społecznej będzie zachowawczy ortodoksyjny w swych zachowaniach i nie zmieni tego ani jedne ani następne pokolenie. Przypominam sobie jak 21 lat wstecz uczestniczyłem z ciekawości w niedzielnym obrządku kościoła katolików holenderskich w Amsterdamie. Było to spotkanie towarzyskie w swoim wyrazie i stosunku do bliźniego, po mszy kawa rozmowy ect emanowała z uczestników wzajemna ufność do osoby ludzkiej. Kościół Szczepu Piastowego może stanie się takim jak w 1988r w Amsterdamie w roku 2348 ?
Autor: TaduszK. Dodano: 27-10-2009
Grzegorz Cer - A ja myslę... A ja myślę,że najlepsze co zrobił to,to że umarł z całym szcunkiem.I jeszcze co mogę napisać to,to że i owszem na pokaz litował się nad pokrzywdzonymi,ale proszę spróbować się dowiedzieć ile tak naprawdę ludzi cierpiało tylko przez to że żył,choć szczerze mówiac po jego smierci wcale nie jest lepiej bo ludzie już całkiem w tym kraju na jego punkcie dostali jobla.Powiem to tak gdyby był tak mądry za jakiego się go uważa to wiedział by co jest prawdą,a co kłamstwem,a przecież przez całe swoje życie tkwił w kłamstwach kościoła.Zresztą sam tworzył nowe.uczono mnie,że diabli złego nie biorą,więc mam pytanie dlaczego w jego przypadku miało by to powiedzenie nie obowiązywać???Pozdrawiam Grzegorz Cer
Autor: Grzegorz Cer Dodano: 30-12-2005
adam81w - niech sie rozpada kosciol :D och tak tak niech ise podzieli a nastepnie rozpadnie z hukiem :D:D:D:D:D:D:D:
Autor: adam81w Dodano: 30-12-2005
waldmarc - Komentarz >Większość jednak szanowała Go [JPII] za konsekwencję i wiarę w wartość swych przekonań, za bezinteresowność i pochylenie się nad biednym, upośledzonym, ubogim i odrzuconym przez możnych tego świata< Mam poważne wątpliwości, czy ta troska wychodziła poza ogólnikowe frazesy. Mówi się, że JPII był wielkim autorytetem, bo apelował o pokój, o prawa dla najuboższych i pokrzywdzonych (ze szczytu swych bogactw), był przeciw antysemityzmowi, mówił o prawach kobiet. Więc co, mamy się cieszyć, że nie nawoływał do wojen, nie był antysemitą czy mizoginem. Może na tle ponurej historii Kościoła to rzeczywiście ważkie dokonania, ja jednak nie widzę specjalnych powodów do egzaltacji. Gdy to robił dajmy na to 5 wieków temu to owszem, robiłoby to wrażenie. Ale dziś to norma, a Kościół co najwyzej z trudem i grymasami próbuje za nią nadążyć.
Autor: waldmarc Dodano: 30-12-2005
Andrzej974 - Mam inne zdaniie Atrykuł powyższy przeczytałem dwa razy. Budzi on we mnie dwojakie uczucia. Po pierwsze jestem mile zaskoczony głęboką wiedzą autora tak w dziedzinie historii papiestwa jak i świetnego zorientowania w mnóstwie aktualnych ocen publicystów na temat znaczenia pontyfikatu JPII oraz przyszłości kościoła. Po drugie zupełnie się nie zgadzam z ogólną oceną pontyfikatu JPII i wpływem tego papieża na losy kościoła. Cytuję: Przede wszystkim należy stwierdzić, iż rola Kościoła polskiego zmieni się diametralnie (po śmierci JPII). I dotyczy to zarówno areny wewnątrz krajowej jak i światowej. Dla ludzi wierzących w Polsce wybranie na najwyższy urząd w Kościele kat. Polaka to na pewno wielka frajda. Jednak osoba przywódcy Kościoła kat. dla tegoż kościoła nie ma zbyt dużego znaczenia. Jako przykład konkretny weźmy Jana XXIII. Ten człowiek postanowił w sposób zasadniczy zmienić Kościół, zorganizował sobór, przeprowadził szereg reform, a po kilkunastu latach przyszedł JPII i wprowadził kurs powrotu do czasów (i zasad) skrajnego, formalizmu przedsoborowego. Nie chcę przez to powiedzieć, że osoba papieża nie ma wpływu na rzeczywistość w Kościele kat. Oczywiście ma, jednak Kościół kat. jest wielką, wielomilionową organizacją o światowym zasięgu - jest ogromną potęgą! Potęga Kościoła katolickiego nie zależy od osoby papieża, lecz od tych milionów wyznawców. Katolików można podzielić na dwie grupy. Ogromna większość, to ludzie prości, dla których problem światopoglądowy zupełnie nie istnieje. W ich umyśle Bóg, religia, czy Kościół - są to pojęcia nieistniejące w codziennej, powszedniej rzweczywistości i działaniu tych ludzi. Są to katolicy deklaratywni, związani z Kościołem jedynie nabytym w dzieciństwie przyzwyczajeniem. Jednak ci ludzie natychmiast się uaktywniają, gdy, według ich mniemania, zagrożony jest interes Kościoła, a ponieważ stanowią oni w Polsce ponad 90% katolików, więc ich wpływ na potęgę Kościoła jest znaczny. Ilość ludzi aktywnie w religii katolickiej zaangażowanych nie przekracza w naszym kraju 8%. Są to jednostki, które potrzebują zbiorowych doznań religijnych. Na co dzień są oni oddzieleni od siebie mnóstwem ludzi nieposiadających takowych potrzeb. Udział w mszy, pielgrzymce czy jakimkolwiek innym spędzie zbiorowym, to dla nich największa, autentyczna rozkosz. W Polsce jest ich około trzech milionów. Kiedy z okazji wycieczki papieża Polaka do kraju widzimy nieprzebrane tłumy wiernych tłoczących się na spotkaniu z papieżem, to wrażenie jest potężne, ale policzmy ilu tych ludzi jest w stosunku do liczby katolików w naszym kraju. Z takiego wyliczenia wynika, że nawet na spotkanie z papieżem udają się tylko bardzo nieliczni jego rodacy. Moim zdaniem przyszłość Kościoła kat. nie zależy od osoby żadnego papieża. Przyszłość ta jest podyktowana komercjalizacją życia społeczeństw europejskich, ciągłym wzrostem poziomu intelektualnego i wynikającą z obu tych czynników racjonalizacją myślenia, a mówiąc jeszcze krócej - spadkiem zainteresowania religią, co daj Panie Boże Amen. Andrzej S. Przepieździecki
Autor: Andrzej974 Dodano: 30-12-2005
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama