Dodaj swój komentarz… Cael „Pełna wiara to przecież specjalna cnota. Nie ma grzechu w tym, że się w to lub w owo wątpi, że się krytycznie zapatruje na niejedno. Tak mi powiedział jeden bardzo poważny spowiednik. To jest tak jak u mnie, jak u człowieka zakochanego, który wie, że jego ukochana jest idiotką, ale wierzy najgłębiej, że ona jest mądra, bo jest mu z tym dobrze". Tylko nie sądzę, żeby osobie wierzącej było z tym tak dobrze czy tylko dobrze. Zdając sobie sprawę z ilości nakazów i praw a także z trudności ich przestrzegania stawia siebie wcale w nie najlepszej sytuacji. Przecież to ciężka i mozolna praca. Nawet jeżeli wykonuje ją z przekonaniem.
Autor:
Cael Dodano:
27-06-2014 Reklama
Izdebski - Sprawni intelektualnie inaczej -1 na 1 Panie Stachu, rzeczy należy nazywać po imieniu. Gdybym opisywał czyjeś głupie wypowiedzi np. formą intelektualnego kalectwa, sądzę że obrażał bym bardziej. Nie czytał pan Witwickiego i niezbyt dużo pan wie o jego dorobku, a osądy wydaje pan niezwykle szybko. Tak o wielkim polskim uczonym jak i o moich poglądach. Tak jak w "anekdocie" - Wie że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele. Proszę troszkę więcej poczytać. Pozdrawiam. Izdebski.
Autor: Izdebski Dodano: 25-05-2006
Stach Głąbiński - słabe p-kty argumentqacji 0 na 2 Krytycznie do argumentacji Autora nastawia widoczna u niego, zarówno w nin. artykule jak i w "RP w zwierciadle globalnych bredni" (recenzja książki F. Wheena) fascynacja krańcowymi opiniami, szczególnie widoczna w nadużywaniu słowa "głupota". Moim zdaniem, gdy już używamy tak mocnego określenia, należy je porządnie uzasadnić, czego w obu omawianych felietonach nie mogę się dopatrzyć. W podobnym sensie nin. artykuł nastawia krytycznie do Witwickiego. Nie chodzi mi w tym o zasadność przyznania mu nagrody, lecz o sposób rozumowania, które prowadzi do wyniku wyrażonego zdaniem: "Jak stwierdził to w swoim eksperymencie Witwicki, psychologicznie można być człowiekiem wykształconym i wierzącym: "Wierzący sami czują, kiedy najlepiej nie myśleć, nie zastanawiać się, nie odpowiadać sobie samemu na pytanie, nie zadawać pytań, ..." Wątpliwość budzi już wyjaśnienie, iż podstawowym argumentem w tym "eksperymencie" jest niechęć badanych do wyjaśnienia podstaw swych przekonań. Wygląda to bowiem, że Witwicki żąda od "oskarżonego" o błąd, by udowodnił swą "niewinność", (jak w anekdocie: "udowodnij, że nie jesteś wielbłądem"), a po wtóre - pomija możliwość, że jest to wynik wątpliwości i autokrytycyzmu. Sądzę, że W. jest bardzo mocno przekonany o prawdziwości swych poglądów (gratulacji za to ode mnie nie będzie) i nastawiony jest pogardliwie do tych, którzy na podobną pewność zdobyć się nie mogą. Są to jednak moje wrażenia z lektury recenzji, gdyż samej książki nie czytałem i szczegółów opisu "eksperymentu" nie znam. Natomiast poważniejszy zarzut jest ten, że, W. jest przekonany, iż w przedmiocie badania motywacji cudzych poglądów udało mu się odkryć metodę prowadzącą do bezwzględnie prawdziwych wyników. Poszukiwanie takiego kamienia filozoficznego, uniezależnienia się zarówno od własnych ograniczeń umysłowych jak i od konieczności przyjmowania niesprawdzalnych założeń wstępnych, to odwieczny problem myślicieli zastanawiających się nad fundamentalnymi pytaniami, od definicji bytu, istnienia, materii itd. do właśnie pytania o sens wiary w coś tam. I o ile w czasach Arystotelesa, czy św. Tomasza wyobrażenie o mozliwości zdobycia wiedzy czystej, wolnej od zależności psychicznych i ograniczeń naszego umysłu zamkniętego w trzech wymiarach plus czas było dopuszczalne, to obecnie przekonanie takie kompromituje niezależnie od przedstawionej argumentacji.
Autor: Stach Głąbiński Dodano: 20-05-2006
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama