Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Marchello - Cienie z przeszłości. Ciekawy tekst, wskazujący na punkt raczej mało znany masom pochylającym głowy przed starszym jegomościem o pseudonimie Benedykt. Jedno co mogę dodać- dobrze, że Otto Schimek nie został beatyfikowany, a w dalszej perspektywie uznanym za świętego. Panteon katolickich "świętych" to nie jest dobre miejsce dla takich ludzi jak on. Trudno sobie wyobrazić tak cichego człowieka pośród gromady pajaców i oszustów w barwnych szatach zwodzących miliony na zatracenie.
Autor: Marchello Dodano: 22-06-2006
Reklama
o.Muchomorek - dziękuję dziękuję Autorowi za piękny artykuł.... pozdrawiam
Autor: o.Muchomorek Dodano: 23-06-2006
Janek Biernat - Wydumać można sobie wszystko Joseph Ratzinger miał w kwietniu 1937 roku dziesięć lat, we wrześniu 1939 roku miał 12 lat i pięć miesięcy, w kwietniu 1940 roku ukończył 13 lat, a w kwietniu 1944 roku 17 lat i swoim przełożonym w Hitlerjugend, do której żyjąc nie należeć nie mógł, oświadczył, że zamierza zostać katolickim księdzem, wskutek czego wśród najróżniejszych szykan wykluczony został z normalnego szkolenia na małoletnie, armatnie mięso. Ale nikogo nie chciał przechytrzyć; naprawdę został księdzem. Nie musiał do nikogo strzelać, nie musiał wymawiać się chorym paluszkiem. Nie chory paluszek, lecz ręka na temblaku z powodu faktycznej rany, uratowała go przed stryczkiem na gałęzi, kiedy oddalił się od swojej jednostki i zatrzymany został przez patrol SS. Na to, co wówczas musiał, nie miał wręcz żadnego wpływu. Na swoje szczęście, nie musiał zbyt wiele, i został księdzem, bo żył dalej. Za to wszystko Ratzinger nieustannie dziękuje, zamiast przepraszać i się wstydzić. Jeżeli ten artykuł jest piękny, to piękny musiałby być też zawarty w nim stosunek autora do prawdy o życiu i człowieku, a takiego w artykule zauważyć się w ogóle nie da. Po co tyle dumania. Czy nie łatwiej byłoby z respektem przed prawdą napisać po prostu: Nie lubię Josepha Ratzingera? Janek Biernat
Autor: Janek Biernat Dodano: 25-06-2006
Stanisław Hałewer - odp. panu Biernatowi Tak, nie lubię Ratzingera, nie lubię go dla tego, że nie mam jakichkolwiek powodów, by było inaczej, za cóż miałbym go lubić? Natomiast, to co wzbudza moją niechęć, to jego słabość charakteru, jaką okazał próbując wykrętnie tłumaczyć, zrozumiały zresztą, strach przed potęgą zła. Jak również, już mniej zrozumiały, strach przed przyznaniem, że był ktoś inny, kto w chwili próby zachował się inaczej, ktoś kto potrafił wykazać się męstwem, którego mu brakło. Nie lubię abp. Życińskiego z tego samego powodu. Natomiast jego gorliwość w podeptaniu pamięci bohatera, w oparciu o "dokumenty sporządzone na wewnętrzny użytek Wehrmachtu" wzbudza we mnie odrazę. Ta moja odraza jest uczuciem subiektywnym, pan żywi do niego zapewne inne uczucia skoro nie skomentował pan tego co pisałem o haniebnej wypowiedzi Życińskiego, bo tu już nie mógł mi pan zarzucić żadnego "wydumania". Słowa, które przytoczyłem są jego (patrz: Więź, marzec 2001, http://www.wiez.com.pl/index.php?s=miesiecznik_opis&id=235&t=978). Cytat jest dostatecznie długi, by nie można było postawić zarzutu wyrwania z kontekstu. Skoro identyfikuje się pan z jego postawą jest to pańska prywatna sprawa. Każdemu wolno. Sprawy Otto Schimka też pan nie skomentował, uznając zapewne, że jest ona mało ważna w porównaniu z bluźnierstwem jakiego dopuściłem się przeciwko "Ojcu Świętemu". Jak wynika z tytułu, to co napisałem, to były moje rozmyślania w związku z obrazem papieża Benedykta XVI. Nietrudno się domyśleć, że chodziło mi o ten jego obraz, jaki starają się stworzyć jego chwalcy, którzy nie mogą się pogodzić z myślą, że ktoś może go nie wielbić. P.S. Napisałem "paluszek", bo podano informację o zranieniu palca. Pan pisze o ręce na temblaku. Z niepokojem śledzę pogarszanie się stanu zdrowia Ratzingera. Pocieszam się jednak, że było to "dawno i ...".
Autor: Stanisław Hałewer Dodano: 27-06-2006
andrzej - zdzblo i belka Mam pare pytan do autora. Co Pan robil, majac 17 lat? Czy jest Pan dzis dumny z tego czasu? Moze chcialby Pan kogos przeprosic za to, co Pan wtedy robil? Czy byl Pan bohaterem sprzeciwiajacym sie z narazeniem swojego zycia totalitaryzmowi? Jesli tak nie bylo, w mysl swoich wielkich potepienczych slow, powinien Pan przeprosic cala ludzkosc. Za to ze Pan byl tchorzem (w mysl swoich wielkich potepienczych slow), za to ze siedzial cicho i nic nie robil dla ludzkosci. Ludzkosc glodowala, nienawidzila sie, mordowala nawzajem - a Pan nic nie robil (w mysl swoich wielkich potepienczych slow). Kiedy Pan za to przeprosi ludzkosc? Czy moze Pan czuje sie niewinny? Proponuje napisac najpierw "Rozwazania przed obrazem samego siebie" a potem zabierac sie do pisania wielkich potepienczych mow na temat innych.
Autor: andrzej Dodano: 30-06-2006
OLE - Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni Wielokrotnie papieże się mylili , wielokrotnie za młodu grzeszyli bo są tylko ludźmi i może dobrze że są nimi bo inaczej autor tego artykułu nie mógłby zrzucić z siebie tej ciężkiej artylerii którą teraz sypie na Benedykta.
Autor: OLE Dodano: 26-10-2008
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama