Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Marchello - Jednooki ateista 1 na 1 Cóż, prezentuje Pan swoje poglądy jak umie, w zgodzie z własnymi uwarunkowaniami i zgodnie ze stanem posiadanej wiedzy- jak każdy. Gdyby Pan był "zwykłym" ateistą, to pół biedy, ale Pan jest człowiekiem, który rozprzestrzenia słowa z racji pełnionej funkcji. I wielu Pana pochwali za taką postawę "łącznika" pomiędzy rozumowaniem wierzącego, a tego który nie wierzy w boga. Wszak taka postawa nie zrodzi konfliktu i tarcia, a jedynie porozumienie i współpracę. Pan zwyczajnie zaakceptował istnienie wynaturzenia pod postacią ruchów religijnych i istnienia hierarchii, która zawsze zainteresowana była podtrzymywaniem samej siebie i stąd wszelkie działania- nawet te, które tak Pan pochwala, a które rzeczywiście (gdyby nie intencje) postrzegać można jako samo dobro. Ale to raczej efekt uboczny, prosty trik, zasłona skrywająca chciwość, gniew i głupotę najpotężniejszą na świecie. Jeśli Pan jako ateista, niczym badacz przestudiuje przekazy ludzi występujących pod imionami Kriszna, Budda, Zaratustra, Jezus itp. stwierdzi Pan, że wszyscy oni mówią o jednym- o zbawieniu, oświeceniu, przebudzeniu itp. Ich słowa nigdy nie miały służyć do budowania gigantycznych struktur hierarchii kościelnej żerującej na milionach. Czy te hierarchie służą zbawieniu? Komu służą? Zachęcam Pana do pogłębienia tego tematu. Niech Pan pozna strukturę i mechanizm dialektycznej hierarchii kościelnej, metody jakimi się posługują, cele, którym służą. Dopóki Pan tego nie zrobi będzie Pan głosił swoje poglądy na zajęciach z etyki w "dobrej wierze", tak samo jak szeregowi żołnierze Benedykta przekonani, że czynią coś dobrego. Kiedyś też byłem katolikiem, bo trudno w Polsce nim nie być. Teraz już katolikiem nie jestem, nie kłaniam się żadnym bóstwom, nie posługuję się wiarą, nie popadłem również w stan skrajnie przeciwny i nie zostałem ateistą.
Autor: Marchello Dodano: 25-12-2006
Reklama
edge - good one 1 na 1 Moim zdaniem bardzo madry tekst. W przeciwienstwie do wielu kotolikow, autor potrafi spokojnie i bez pieniactwa mowic o drugiej stronie... Trusno czasem nie patrzec z gory na wierzacych, skoro nie maja czym sie bronic w sporze racjonalizmu z regijnoscia... to jest spor rozum - brak rozumu... Kidys religia wyjasniala biale plamy na kartach nauki... teraz jest tylko i wylacznie po to by dawac jakas-tam nadzieje. A cel istnienia kosciola, jesli juz, to widze TYLKO wlasnie przy takich akcjach jak opieka nad sierotami czy pomoc bezdomnym... Polska to jest dziwna kraj gdzie czarni sa wszedzie, i staraja sie wlezc w kazdy aspekt zycia czlowieka. howgh
Autor: edge Dodano: 25-12-2006
mohawk - Zgniły (?) kompromis. 1 na 1 Tekst zawiera wiele uwag słusznych, wielce chwalebna jest zwłaszcza postawa krytycyzmu ateisty wobec własnego stanowiska, generalnie jednak taka argumentacja nie trafia mi do przekonania. Wszelako obawiam się, że nie umiałbym wskazać konkretnych fragmentów, które budzą mój sprzeciw. Chodzi mi bowiem raczej o ogólny wydźwięk całego artykułu - ugodowy ton, sugerujący, że właściwie nie ma o co kruszyć kopii - różnice jeśli są, to tylko marginalne. Podobny zresztą problem mam - po drugiej stronie "barykady" - z łagodnie-agnostyckim i koncyliacyjnym fideizmem prof. Obirka. Sprawia to na mnie wrażenie chęci pogodzenia rzeczy, których pogodzić się nie da, zatarcia różnic i zawarcia kompromisu - niestety na warunkach strony dominującej. Zwłaszcza postawa Autora zdaje się poświadczać tego rodzaju nierówny kompromis, przyjmujący za normę i nieprzekraczalny horyzont katolicki tradycjonalizm, u którego o prawo obywatelstwa doprasza się łagodny ateizm Autora. Wprawdzie logicznie czy merytorycznie niewiele można tekstowi zarzucić, jednak przeniesienie tej ugodowości na grunt praktyki życia społecznego musi skutkować paraliżem oświeceniowego projektu racjonalistycznego [który, trzeba przyznać, nie jest tożsamy z ateizmem]. Koronnym przykładem jest tutaj deklaratywne podzielanie przez Autora stanowiska fundamentalistów religijnych w sprawie przerywania ciąży. Oczywiście, trudno się nie zgodzić z Autorem, iż z samego ateizmu mało co wynika - w szczególności nie wynika zeń poparcie dla dopuszczalności przerywania ciąży - jednak w debacie publicznej w Polsce stanowisko Autora może zaistnieć tylko jako egzemplarz 'dobrego ateisty' (w sam raz do poklepywania po plecach), którego można przeciwstawić ateistycznym 'nihilistom', jako swoisty parawan skrywający fakt religijnego umocowania prawa zakazującego aborcji w Polsce. Albowiem zgodność tych dwóch stanowisk jest - jak sądzę - tylko pozorna (lub co najmniej niepełna). Przypuszczam, że Autor nie miałby problemów z przyznaniem, iż w sprawie aborcji mamy do czynienia z dylematem moralnym, czy raczej konfliktem racji etycznych, w którym to sporze zajmuje on stanowisko odmienne niż większość ateistów i racjonalistów. Zwolennicy jednak twardego zakazu fundamentalistycznej proweniencji nie mogą na coś takiego przystać, gdyż oznaczałoby to uznanie, iż w państwie demokratycznym jest to sfera podległa procesowi negocjacji w toku debaty publicznej, nie zaś odgórnego dekretu autorytarnej religii. Tego rodzaju (bądź pokrewne) stanowisko ugodowe zaraża cały język debaty publicznej i sprzyja utrzymaniu (a nawet umacnianiu) nieakceptowalnego status quo. Dziś - w obliczu ofensywy konstytucyjnej fundamentalizmu antyaborcyjnego - posłanka SLD, prof. Senyszyn, zmuszona jest mówić o obronie osiągniętego "kompromisu" w sprawie aborcji i w ogniu krytyki odżegnywać się od planów liberalizacji ustawy w razie zwycięstwa wyborczego lewicy (co jej, chyba szczęsliwie, nie grozi - nie będzie miała okazji zblamować się na własne życzenie). Bo inaczej zrobimy wam kuku i wpiszemy co trzeba do konstytucji, tak że nigdy już tego nie "ruszycie". Dziś 'normalny' naukowiec - w odpowiedzi na głupackie enuncjacje o smoku wawelskim znanego polityka a jednocześnie naukowca z tytułem profesorskim - nie odwołuje się już do autorytetu nauki, lecz do słów Karola Wojtyły. I wie dobrze, co robi - wszak autorytet papieża-Polaka stoi znacznie wyżej niż - zawsze niepewne i zwodnicze - dywagacje naukowe. Tylko co by zrobił, gdyby jednak Wojtyła głosił co innego, niż głosił był [ja, swoją drogą, wszelki sojusz religii z ewolucjonizmem uważam za taktyczny i przejściowy - możliwy tylko na krótką metę]? Takoż medialna gwiazda polskiej socjologii, dr Tomasz Żukowski, w ocenie słynnych "taśm prawdy" powołuje się na argument nie do odparcia - słowa Stanisława Dziwisza. Autorytet wprawdzie niższej rangi, ale tylko trochę. Gębę oponentom zamyka równie skutecznie jak w przypadku ex-ministra Urbańskiego. Jedna z komercyjnych telewizji informuje (bodaj jako jedyna) w krytycznym tonie o organizowanym przez kuratorium spotkaniu (chyba o charakterze szkolenia) nauczycieli z egzorcystami. Tylko nie bardzo wie, co jej się w nim nie podoba, poza tym, że pomysł to Giertycha lub jego nominatów, a więc zły niejako z definicji. Bo o tym, żeby wystąpić z jednoznacznie laickich pozycji, żeby wyśmiać bzdurny zabobon, mowy być nie może. Generalnie więc chodzi o to, że środek to drastyczny i nie każdy niesforny uczeń ma zaraz diabła za skórą. Ale niektórzy - a jakże - mogą mieć. Egzorcyści więc są w gruncie rzeczy OK, tylko nie powinni być nadto często kłopotani w błahych sprawach. Niewykluczone, że trochę przerysowuję - ale to już dość dawno było, więc może być, że dokładniej pamiętam własną irytację, niźli sam materiał dziennikarski. I tak to się toczy w Polsce. Ugodowe stanowisko racjonalistów w kwestii religii katolickiej i głoszonych przez nią zasad wydaje się w najwyższym stopniu niestosowne. Racjonaliści nie mają dużej szansy in the foreseeable future wpłynąć znacząco na świadomość społeczną i kształt debaty publicznej w Polsce. Konformizm jednak i łagodzenie, rozmywanie własnego stanowiska szanse te jeszcze dodatkowo osłabia. Kościół nie składa się bowiem z samych Obirków. Niestety.
Autor: mohawk Dodano: 03-01-2007
M-T - ... Znów podział: katolik, albo ateista. A innych to już nie ma?
Autor: M-T Dodano: 03-02-2007
monday - wyznanie religijne 1 na 1 Od dziecinstwa jestem ateista...latwiej z "tym" zyc mi poza Polska, to zrozumiale. Na zachodzie (raczej polnocy) latwiej to rozumieja i ludzie nawet wierzacy nie pytaja, nie wtracaja sie do moich przekonan. Jest pewna delikatnosc, zrozumienie dla odmiennych pogladow, a najwazniejsze, ze pytania o religie nie naleza dobrych manier...tutaj taczej nikt nie pyta o Twoje finanse i dochody, zycie prywatne czyli np preferencje seksualne (w mojej pracy jest sporo zwiazkow homoseksualnych i nawet z aktem slubu), ani o wyznanie religijne. To sa sprawy bardzo osobiste i dyskretne. I uwazam ze slusznie. Kiedy tak bedzie w Polsce? To wlasnie wyroznia spoleczenstwa wysoko rozwiniete od tych mniej. Mysle, ze lkcje etyki i filozofii w szkolach powinny byc obowiazkowe, bo nawet malemu dziecku mozna w ten sposob zaczac ksztaltowac swiatopoglad, pozwalac na dokonywanie wyborow. Dodam, ze moj dorosly syn mial zawsze taki wybor i jest katolikiem. To takie delikatne sprawy, wymagajace tolerancji, ktorej mozna nauczyc poprzez lekcje etyki! Do tego zajecia moga byc niezwykle ciekawe, gdy dziecko zaczyna myslec i mowic glosno np Co to jest Dobro a czym Zlo???
Autor:
monday Dodano:
15-11-2012 Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama