Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.792.238 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Nie wierzę w Boga, ale nie czynię religii z niewiary w Niego. Logicznie jest możliwe, że jakieś odkrycie kiedyś każe mi zmienić zdanie. Ale nie liczę na to.
Komentarze do strony Filozoficzne podstawy ateizmu

Dodaj swój komentarz…
Marcinlet - Komentarz   1 na 1
Skoro pojęcie Bóg nie ma sensu to i zdanie "Bóg istnieje" sensu nie posiada. Ale analogicznie bezsensowne jest także zdanie "Boga nie ma", bo kogo lub czego nie ma? Tak więc to, że zdanie "Bóg istnieje" jest wg analityków bezsensowne nie oznacza, że jest fałszywe.
Cała zresztą filozofia analityczna to trochę takie wylewanie dziecka z kąpielą. To, że nasz język nie pozwala na ścisłe zdefiniowanie niektórych pojęć jak właśnie Bóg, szczęście, dobro, moralność itp. nie oznacza, że mamy przestać o tym dyskutować.
Autor: Marcinlet Dodano: 25-12-2006
Reklama
Hawryl - Do Diabła!
Do diabła! Czym jest w swej istocie samochód? Czym jest w swej istocie Bóg?
Autor: Hawryl Dodano: 26-12-2006
Camarada - last but not least
"Dlaczego jednak także część współczesnych filozofów utrzymuje, że doktryny religijne - mitologiczne, metafizyczne lub mieszane - są intelektualnie uprawnione? Nie warto pytać o to samych filozofów; wiarogodnych odpowiedzi na pytanie o źródła i przyczyny trwałości ludzkiego zauroczenia religią udzielić może jedynie nauka- psychologia, socjologia, historia oraz, last but not least, ewolucyjna biologia naszego gatunku".
Good, a Pani prof. Stanosz do której grupy należy, o ile wiem do żadnej z tych kompetentnych, raczej do tej wyklętej, tj. filozofów. Podcinamy gałąź na której siedzimy...
Autor: Camarada Dodano: 26-12-2006
Piotrek K - Sens chyba jednak posiada...   1 na 1
Zdanie "Bóg nie istnieje" w przeciwieństwie do "Bóg istnieje" ma sens, ponieważ to pierwsze zaprzecza istnieniu czegoś, co nie jest logicznie definiowalne -dla przykładu jeżeli nie udowodniono istnienia bytu "qwertyuiop", ale "zdefiniowno" go, że jest on "qwe", "rty" i "uiop" (te ciągi liter symbolizują oderwane od rzeczywistości cechy) to właśnie zdanie zaprzeczające jego istnieniu jest jak najbardziej sensowne. Być może źle rozumuję, ale ja moimi skromnymi możliwościami tak to pojmuję.

Inna sprawa. Pani profesor Stanosz tak ma napisane w swojej mini-biografii (tej poniżej tekstu): "Barbara Stanosz
Filozof, logik, publicystka; (...) Autorka popularnych książek i podręczników do logiki oraz prac z dziedziny logicznej teorii języka." Więc wynika z tego -jak i z samego tekstu, że nie zajmuje się filozofią o charakterze metafizycznym, który w tekście krytykuje.
Autor: Piotrek K Dodano: 27-12-2006
Hawryl - cenzura?
Dlaczego zniknął komentarz Personalisty do tego tekstu? Przy okazji, mam pytanie do Personalisty. Czy wyznaje Pan metafizykę uznającą istnienie bytów nieuchwytnych przez zmysły? Proszę, jeśli można, o odpowiedź z jakimś uzasadnieniem.
Autor: Hawryl Dodano: 27-12-2006
Mariusz Agnosiewicz - Usunięty komentarz
Nie, oczywiscie nie chodzi o cenzurę. Autor komentarza wpisał go aż trzy krotnie, przydając nam roboty z kasowaniem zbędnych i może przez przeoczenie zostały skasowane wszystkie. Proszę o staranne wpisywanie komentarzy, aby nie trzeba było usuwać zdublowanych. Poprosiłem webmastera o przyrócenie, niech autor wpisze ten komentarz jeszcze raz. Ale raz.
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 27-12-2006
JHVH - Proszę sobie poczytać teksty podstawowe
Gijsbert Voet, De atheismo, w: Selectarum disputationum theologicarum. Pars prima, Ultrajecti 1648, ss. 114-226

ale rozumiem, ze to dzieło wymaga pewnej biegłości łacinniczej, zatem może choćby zbiorówkę - tym razem w języku już nowozytnym - L'ateismo contemporaneo, wydaną w Turynie (1967-70).
Mimo, że wydał ją Wydział Filozoficzny Papieskiego Uniwersytetu Salezjanskiego w Rzymie, to zapewniam Panią, że wiecej sie Pani dowie o filozoficznych podstawach ateizmu od duchownych, niż z tekstu, który Pani popełniła.

nie napisała Pani nic nowego, w zasadzie powatrza Pani "slogany trzepakowe" - a to za mało, żeby chocby zmierzyc się z Girardim z jajogłowcami z KUL, nie wspominając o Gulio Girardim (to on był inicjatorem i redaktorem wspomnianej zbiorówki - póxniej został wywalony z katedry - w 1973).

Pani publikacje w tej kwestii są tak słabe, że praktycznie nie wywołają żadnej reakcji - bo nie ma z czym dyskutować.

przypominają mi sie debaty polskich filozofów marksistowskich z lat 70. Na takie konferencje zawsze jeździło kilka osób z KUL-u, a najciekawsze było, że goście z KUL lepiej znalli pisma marksa i engelsa niż świeccy profesorowie. to był prawdziwa frajda, oglądać te skonsternoowane twarze gdy przysadzisty KUL-owiec rzucał argumentami i cytatami z MEW, dowodząc jawnych sprzeczności tez świeckich dyskutantów z doktryną.

innymi słowy: chyba zaniedbała Pani warsztat i snuje myśl z samej siebie w oparciu o kiedyś tam przeczytanych kilka ksiązek.

z wyrazami szacunku
Pani wiecznie oddany
JHVH (prosze nie pomylić z tetragrammotonem: JHWH)
Autor: JHVH Dodano: 27-12-2006
Personalista - wyjaśnienie sytuacji 3 identycznych wpisów
(A) Opis pojawienia się trzech identycznych komentarzy

Autor miał rzeczywiście problem z wpisaniem komentarza, gdyż w pierwszym wpisie użył nawiasów ostrych, które tu prowadzą do niewyświetlenia tekstu, które zawierają. Autor zatem poprosił uprzejmie w swym drugim wpisie o usunięcie wcześniejszego. Następnie wydarzyło się coś takiego, że autorowi się zdało, że drugi komentarz nie poszedł, więc posłał trzeci. Autor przeprasza uprzejmie.

(B) Opis sprawnej reakcji moderacji

Po kilku godzinach nastąpiło usunięcie zbędnych wpisów. Pozostał tylko jeden. Było autorowi bardzo miło, że tak sprawnie została załatwiona ta sprawa. Tak więc wpis wisiał sobie sam jeden - od co najmniej dwóch dni.

(C) Dezorientacja

I o to dziś się zorientowałem, że wpisu nie ma :) Tak po prostu. W pierwszym odruchu pomyślałem sobie, że to zapewne dlatego, by tego typu analiza nie wisiała pod artykułem po-Zjazdowym. Potem jednak pojawiła się refleksja, że doprawdy istnieją też inne tego wydarzenia interpretacje. Ktoś mógł przecie źle kliknąć tak nieszczęśliwie, że się kilknął jakiś przycisk Usuń, a potem Yes przy pytaniu Czy usunąć.

(D)

Oczywiście nie dysponuję kopią tego tekstu. Po prostu zakładam zazwyczaj, jeśli już piszę takie wpisy, że zostaną potraktowane poważnie. Myślę, że stan rzeczy może zostać tak jak mamy obecnie.

PS. Po co prosić webmastera o przywrócenie usuniętego komentarza i równocześnie mnie o to samo ?
Autor: Personalista Dodano: 27-12-2006
Mariusz Agnosiewicz - odp.
Proszę bez insynuacji. Wielokrotnie wpisywałeś tutaj różne komentarze i z tego co wiem nie poginely ci. Zdarzylo sie, jakies nieporozumienie prawdopodibnie. Może najpierw jeden redaktor usunal dwa a pozniej inny inna kombinacje dwoch (aby kasowac nie trzeba wchodzic i patrzec co jest usuniete) i tak wyszło. Nie piszesz pierwszy raz w Racjonaliście, więc mógłbyś się bardziej dołożyć w ich redagowaniu. Aby udawało się wpisać komentarz za pierwszym razem a nie dopiero za trzecim traktując tę opcję jak pole testowe. A niech sobie redaktorzy czyszczą... Wpisałeś trzy zniknęły jakoś trzy, wpisz poprawnie jeden raz, a nikt tego nie usunie. Dlaczego pisze do webmastera i autora? Bo nie byłem pewien, czy można cofać skasowane komentarze (jak np. wątki na forum). Okazało się, że nie i musisz sam to wpisać.
Ps. Aby napisać parę banalnych zdań nie musisz się silić na pseudologiczną formę. Nie nada ona twoim wypowiedziom więcej sensu. Są jakie są... Podobnie jak impertynenckie chamstwo innego "polemisty".
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 27-12-2006
Personalista - ?
Tzn. nie będziemy dyskutować w ten sposób, że to na mnie spoczywa odpowiedzialność, że usunięto wpis, który wisiał od dwóch dni sam jeden i że na mnie spoczywa odpowiedzialność za jakiegoś tam, przeze mnie nie cenionego nazbyt wysoko, Twojego adwersarza. A już zupełnie nie będziemy w ten sposób dyskutować, że będziesz pisał o mojej wypowiedzi, która została - przyjmijmy omyłkowo - usunięta, że posiada ona "pseudologiczną formę" w sytuacji, gdy została jednak usunięta i nie mogę się do niej odwołać.
Autor: Personalista Dodano: 27-12-2006
Mariusz Agnosiewicz - odp.
Nie twierdzę, że na tobie spotywa odpowiedzialność. Nasz błąd, tak się nie powinno stać, bo faktycznie stało się tak, że najpierw jeden redaktor skasował dwa wpisy, a następnie drugi dwa inne. I tym sposobem poszły wszystkie. To luka, którą załatamy. Jednak to by się nie wydarzyło, gdybyś wpisał raz. Jeśli redakcja ma poprawiać banalne błędy użytkowników zaprawionych w Racjonaliście, to na takie coś ja się nie zgadzam i mam prawo domagać się, żebyś czegoś takiego nie robił.

>A już zupełnie nie będziemy w ten sposób dyskutować, że będziesz pisał o mojej wypowiedzi, która została - przyjmijmy omyłkowo - usunięta, że posiada ona "pseudologiczną formę" w sytuacji, gdy została jednak usunięta i nie mogę się do niej odwołać.

Nie pisałem o tamtym sileniu się na pseudologiczną formę (tzn. o próbie zaczarowywania banalnej wypowiedzi paroma nawiasami), lecz o tym, co jest powyżej. Aby powiedzieć, że jesteś zdziwiony tym, iż zniknął twój wpis nie musisz pisać "pracy z rozdziałami" :)
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 27-12-2006
Personalista rozbawiony - tytuł komentarza
Prawdę mówiąc ubawiło mnie to, że chodziło Ci o "wpis z rozdziałami". Złośliwe to z Twojej strony ;)
No cóż... :)) tak jest po prostu wyraźniej i przejrzyściej. Trzeba się w końcu starać się o bycie zrozumiałym.

Dobrze, cieszę się, że się uda coś zrobić by nie było takich sytuacji jak obecna. A co do do tego, że jestem "zaprawiony" w pisaniu na Racjonaliście. No cóż... wbrew pozorom nie pisuję aż tak często, bym nie robił błędów. Mimo wszystko jakoś umknęło mi to, że ostre nawiasy załatwią mi ten tekst. No chyba, że podejrzewasz mnie o to chodziło, żeby wygenerować taką sytuację. Bo o nie docenianie trudu pracy moderatora mnie nie podejrzewaj. Trudne to i nie wdzięczne zajęcie. Dobrze o tym wiem.
Autor: Personalista rozbawiony Dodano: 27-12-2006
Hawryl
Panie JHVH, tak nieładnie... Zero konkretnych argumentów oraz powoływanie się na obcojęzyczną literaturę... Dlaczego w ogóle zniżył się Pan do poziomu polszczyzny i napisał Pan ten komentarz?
Autor: Hawryl Dodano: 28-12-2006
JHVH - pierwszy lepszy przykład
Nie ma tu o czym pisać, bo tekst o którym mowa - jak juz wspomniałem - do dyskusji sie nie nadaje. ale żeby nie być gołosłowny: przykład pierwszy lepszy.

Ogólne uwagi Pani Stanosz o "większosci filozofów" (pierwsze akapity tekstu) są fałszywe. Zdanie: "Większość filozofów przywiązywała niewielką wagę do relacji między proponowanymi przez siebie opisami świata a doświadczeniem zmysłowym" jest stwierdzeniem niemalże rewolucyjnym. Jak wyjaśnic w związku z tym kwestie: "veritas adequatio rei et intellectus est" - adekwatność (lub jak kto woli: korespondencja) miedzy myślą a rzeczą może być wyrażona tylko przez słowo.
Ale co tam, zeby było prościej słwana teza o Feuerbachu: "Filozofowie dotąd interpretowali świat, chodzi jednak o to by go zmienić" - interpretować, czyli objaśniać zjawiska, jakie zachodzą w świecie - a nie tworzyć fantasmagorie.
Tak czy siak, problemem filozofii od poczatku było wyjaśnienie zjawisk zachodzących w świecie, dzieki takiej deskrypcji, która najbardziej odpowiadałaby empirii. czasami było to radykalne przeciwstawienie teorii i empirii - wówczas wyjaśnienie miało charakter definicji negatywnej.

Kolejny nonsens, to: "równie nikłe zainteresowania filozofów budziły logiczne aspekty języka" - są pewne dialogi Platona, o których zdaje się Pani zapomniała, w których Platon wspomina o języku, o logice, o logicznej strukturze języka. Na temat platońskiej teorii języka i logiki, która nim rządzi napisano swego czasu bardzo dużo (najlepsza praca na ten temat: P. Natorp, Platons Ideenlehre. Eine Einfuehrung in den Idealismus, Leipzig 1903). No ale pewnie, są to zbyt specjalistyczne kwestie aby je poruszać w tekście o filozoficznych podstawach ateizmu. tylko, że to własnie jedni z pierwszych ateistów, byli jednocześnie pierwszymi teoretykami teorii języka (np. Teagenes z Region, gramatyk, który jest zasłynął w kręgach ateistów swoją interpretacją XX ks. Iliady, w której Homer opisał walke bóstw, Metrodor z Lampsakos, który kontynuoowal analizy Teagenesa, dochodzac do pojecia "hipostaz" - ale to juz pewnie kwestie zbyt złozone.)

dalej mi się nie chce ppisac, bo nie ma o czym
Autor: JHVH Dodano: 28-12-2006
Piotrek K - Jednak nie :)
Chciałem napisać sprostowanie do mojego poprzedniego komentarza. Źle się wyraziłem.
Zgadza się jednak, że twierdzenia "Bóg istnieje" i "Bóg nie istnieje", jak jasno wynika z tekstu pani Stanosz, nie mają sensu. Natomiast >>odrzucenie<< nonsensownych tez jest reakcją już sensowną w znaczeniu racjonalną. I to właśnie ta racjonalna reakcja usprawiedliwa postawę ateisty.
Autor: Piotrek K Dodano: 28-12-2006
Barbara Stanosz - Uwagi autorki   2 na 2
(W punkcie pierwszym odpowiadam komentatorom tego tekstu - oczywiście tylko tym, których komentarze mnie zainteresowały i których, jak mi się wydaje, może zainteresować moja na nie reakcja. W punkcie drugim staram się udokumentować wyrazistymi przykładami zawartą w moim tekście, rekordowo zwięzłą "historię filozofii" - obraz dziejów filozofii dostrzegalny już nie z przysłowiowego lotu ptaka, lecz z lotu pojazdu kosmicznego.)

1. Marcinlet i Piotrek K (w drugim swoim komentarzu) trafnie zauważają, że jeśli ciąg słów "Bóg istnieje" jest pozbawiony sensu, to to samo należy orzec o ciągu "Bóg nie istnieje", ponieważ zaprzeczenie nonsensu jest również nonsensem. Dodajmy, że dotyczy to także ciągów "Wiem, że Bóg istnieje" oraz "Nie wiem, czy Bóg istnieje" (czyli formuły agnostycyzmu), gdyż w zdaniach o strukturze "Wiem, że p" i "Nie wiem, czy p" na miejscu litery p musi występować sensowne zdanie. Co zatem twierdzi ateista, gdy odrzuca pseudo-zdanie "Bóg istnieje"? Twierdzi, że wśród semantycznych reguł naszego języka nie ma takiej, która dotyczyłaby słowa "Bóg"; innymi słowy, że semantyka nie pozwala rozstrzygnąć o jakimkolwiek przedmiocie, czy jest, czy też nie jest Bogiem. Agnostyk zaś może sensownie powiedzieć jedynie tyle, że nie wie, czy istnieje reguła semantyczna, która na to pozwala, a więc przyznać się, że nie zna w pełni języka, którym się posługuje.
Wszystko to dotyczy, oczywiście, filozoficzno-teologicznego użycia słowa "Bóg". W użyciu mitologicznym (właściwym naiwnej religii ludowej) zdanie "Bóg istnieje" jest sensowne. Ateista uważa, że w świetle naszej wiedzy o świecie jest to zdanie fałszywe (a co najmniej całkowicie bezzasadne, na równi ze zdaniami stwierdzającymi istnienie krasnoludków, jednorożców itp.), agnostyk zaś nie wyklucza prawdziwości tego zdania.
Marcinlet myli się natomiast sądząc, że filozofia analityczna "wylewa dziecko z kąpielą", bo dyskwalifikuje wszelkie słowa nie mające ścisłych definicji. Wcale tego nie czyni! Przeciwnie, stawia sobie zadanie (i ma już wiele osiągnięć w realizacji tego zadania) wyeksplikowania wszystkich niejasnych lub nieostrych słów i zwrotów, które są ważne z punktu widzenia teorii wiedzy. Ale ważne poznawczo mogą być tylko wyrażenia mające choćby szczątkową treść empiryczną; słowo "Bóg" do nich nie należy.
Piotrkowi K proponuję, by zrewidował swój pogląd, że w każdej sprawie kompetentnie wypowiadają się tylko ci, którzy mają w tej sprawie profesjonalną praktykę. Gdyby tak było, o wiarogodności wróżb lub horoskopów musiałyby decydować opinie wróżbitów lub astrologów, o walorach bio-energo-terapii opinie uprawiających ją znachorów, a o poznawczej wartości mętnej metafizyki opinie mętnych metafizyków.
Hawryl. To prawda, że nie ma odpowiedzi nie tylko na pytanie o istotę Boga, ale także na pytanie o istotę samochodu. Są to typowe pseudo-problemy, generowane przez metafizyczne użycie słowa "istota", mianowicie przez kontekst "istota x-a". Istnieje kilka propozycji wyeksplikowania tego kontekstu (np. istota x-a to ta własność x-a, od której zależy najwięcej innych jego własności), ale żadna z nich nie wydaje się szczególnie potrzebna - chyba lepiej po prostu zrezygnować z posługiwania się tym kontekstem.
Camarada. Odradzając pytanie filozofów o to, dlaczego wielu współczesnych ludzi (wśród nich niektórzy filozofowie) deklaruje wiarę w Boga, nie "podcinam gałęzi, na której siedzę"; przeciwnie, dbam o kondycję tej gałęzi, próbując ustrzec filozofów przed pokusą fantazjowania na tematy, które są domeną nauk empirycznych. Wśród wielu wydanych w ostatnich dekadach książek, które przedstawiają wyniki badań naukowych nad zjawiskiem religii, najciekawsze są, moim zdaniem, dwie: The God Delusion Richarda Dawkinsa oraz Breaking the Spell. Religion as a Natural Phenomenon Daniela C. Dennetta (obydwie mają się ukazać po polsku).

2. Zauroczony nazwami ogólnymi Platon twierdził, że prawdziwą rzeczywistością jest "świat idej", zamieszkały przez byty ogólne (jak człowiek w ogóle, drzewo w ogóle itd.), nie zaś świat dostępnych nam w doświadczeniu przedmiotów jednostkowych (poszczególnych ludzi, drzew itd.), które są tylko cieniami odpowiednich idej. Jego uczeń, Arystoteles, bezkrytycznie wzorował swoją ontologię (tzw. teorię kategorii) na gramatyce języka; wniósł natomiast pewien wkład do teorii definicji oraz - jako twórca tzw. sylogistyki - do teorii logicznej struktury języka. (Próbę rozszerzenia tej teorii podjęli stoicy, ale dopiero w XIX w. nadano jej w miarę kompletną postać.) Przykładów ignorowania świadectwa zmysłów dostarcza Arystotelesowa fizyka: twierdził on m.in., że prędkość, z jaką ciało spada na ziemię, jest proporcjonalna do jego ciężaru (wiele wieków później Galileusz bezskutecznie próbował przekonać zatwardziałych arystotelików, że tak nie jest, zrzucając z wieży duże i małe bryłki ołowiu; nie uwierzyli świadectwu własnych oczu, odmawiali też oglądania nieba przez teleskop, uważali bowiem, że prawdy należy szukać w książkach, a nie w doświadczeniu). Ale rekordzistami w tej dziedzinie byli eleaci, kwestionujący zjawisko ruchu i zmiany na podstawie skonstruowanych przez siebie paradoksów (paradoks strzały, paradoks Achillesa i żółwia). A w czasach nowożytnych deprecjonowanie doświadczenia w imię "prawd" zawartych w "świętych księgach" znalazło wyraz w prześladowaniu uczonych, którzy podważali owe "prawdy", powołując się na wyniki badań empirycznych.
Autor: Barbara Stanosz Dodano: 30-12-2006
JHVH - sed contra dictum e.
Szanowna Pani,

zamiast pierwszego tomu Tatarkiewicza, polecam do lektury o presokratykach Diels'a-Kranz'a. moze Pani "a - theos" i "theos", oraz sens: "a-theos" tylko wówczas gdy "theos" ma mocny status ontologiczny, stanie się zrozumiały, gdy poczyta Pani tam fragment Heraklita o "smiertelnych".

Przecież szanowna Pani, ja nie wymagam od Pani znajomosci stoików, bo to utopia, nie wymagam także znajomosci Euhemera, bo to juz jawna prowokacja. Ale Heraklit ...to rudymenta (vide: Hegel).. ale pewnie Hegla też Pani nie zna.

Szanowna Pani, zanim kolejny raz popełni Pani podobny tekst, zalecam odrobine refleksji., lektury - tego nigdy za wiele.

Pani uniżony sługa
JHVH
Autor: JHVH Dodano: 31-12-2006
Barbara Stanosz - Odpowiedź autorki na komentarz JHVH   3 na 3
W ostatnim swoim komentarzu JHVH napisał coś zasługującego na uwagę: sens "a-theos" stanie się zrozumiały tylko wówczas, gdy "theos" ma mocny status ontologiczny (wyjmuję to sformułowanie ze zdania nie całkiem gramatycznego, ale mam nadzieję, że rozumiem je właściwie). Teiści zwykle ostrożniej formułują tę sugestię: nie twierdzą, że gdyby nie istniał Bóg, nie byłoby też ateistów, lecz tylko - że gdyby nie istnieli teiści, nie byłoby też ateistów. Ale to również jest nieporozumienie. Gdyby nigdy nie wymyślono żadnej teistycznej religii, nie wymyślono by też nazw "teista" i "ateista" (bo byłyby niepotrzebne), ale istnienie obiektów mających pewną cechę wspólną nie zależy od istnienia nazwy tej cechy! Gdyby nikt nigdy nie zaprzątał sobie głowy istnieniem jakiejś osobowej "siły nadprzyrodzonej", wszyscy byliby ateistami, choć nie wiedzieliby, że można ich tak nazwać.
Przy okazji: jedynym celem "rad", których udziela mi JHVH, jest podważenie mojej wiarogodności w oczach czytelników, którzy nie znają historii filozofii; wszak poza wszystkim musi on wiedzieć, że nikt nie potraktuje poważnie rad, o które nie tylko nie prosił, lecz których "ofiarodawca" jest mu nieznany nawet z imienia i nazwiska. Nawiasem mówiąc, myślę, że dyskusje nad tekstami zamieszczanymi w "Racjonaliście" zyskałyby na rzeczowości, gdyby autorzy komentarzy nie byli anonimowi.
Autor: Barbara Stanosz Dodano: 03-01-2007
JHVH - ależ Szanowna Pani...
pozwoli Pani, ze przytoczę tu pewien fragment Heraklita, o którym wspomniałem w poprzednim wątku: ąĹą˝ąÄżą Ĺ˝ĄÄżą, Ĺ˝ĄÄżą ąĹą˝ąÄżą (chociaż nie wiem, czy serwer przyjmie te szlaczki greckie - ale zaryzykuje). Otóż, gdyby zechciała się Pani zastanowić, co w tym fragmencie (a cytuje go za także wspomnianą przeze mnie edycją Die Fragmente der Vorsokratiker, Dielsa-Kranza) jest przymiotnikiem, rzeczownikiem, w jaki sposób odtworzyć ów fragment dodajac brakujace czasowniki i kwantyfikatory, to zapewne dowiedziałaby się Pani więcej o filozoficznych podstawach ateizmu. Zapewne po owej rekonstrukcji tego soczystego fragmentu, nigdy więcej nie popełniłaby Pani takiego tekstu, który tu Pani wkleiłaś.

co do dyskredytacji Pani osoby, otóż Znaniecki mawiał, że umysł powinien być niepokorny - Popper zaś, że wszelki racjonalizm ma być krytyczny, że nie wolno kłaniać się autorytetom. Zatem raczy Pani wybaczyć, to, że jest Pani Panią Stanosz nie robi na mnie żadnego wrażenia. Niech mi Pani uwierzy, że gdyby Myszka Miki popełniła taki tekst jak Pani, równie krytycznie bym go potraktował.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia w Nowym Roku

Pani wiecznie oddany
JHVH
Autor: JHVH Dodano: 03-01-2007
Mariusz - ach, niepokorni...
Tyleż śmieszna, co żałosna jest twa "niepokora umysłu", JHVH. Pisanie egzaltowanych głupot i niskiej klasy złośliwości pod pseudonimem nic nie kosztuje. Gratuluję Bohaterze!
Autor: Mariusz Dodano: 03-01-2007
JHVH - a jednak serwer polski zmielił grekę
no cóż, tak bywa (to był fr. 62). Zatem nici z zabawy.

Z niecierpliwością czekam na kolejny Pani tekst.

jeszcze raz gorąco pozdrawiam
Pani uniżony sługa

JHVH
Autor: JHVH Dodano: 03-01-2007
Ugabuga! - W zasadzie się zgadzam z artykułem ale...
Przeczytałem ten i kilka innych Pani artykułów na racjonaliście i mimo wszystko nadal uważam się za agnostyka, nie ateistę. Cały wywód dotyczący sensowności pojęcia Boga filozoficznego jest rozsądny, natomiast nie rozumiem, dlaczego pojęcie Boga mitologicznego jest z góry odrzucane. Mówiąc "Nie wiem czy Bóg istnieje" mogę mieć na myśli właśnie tego boga empirycznego; przypisywanie tego pojęcia jedynie religii naiwnej jest błędne z racjonalistycznego punktu widzienia (filozofia kontra realny byt; odrzucanie pojęcia samochodu nie uchroni przed konsekwencjami rozjechania). Mniejsza o to, jak wyobrazimy sobie Boga - czy jako byt niematerialny czy ziejącego ogniem Lokiego - można i trzeba pytać o jego istnienie. Choć jest on bytem empirycznym, nigdy nie będzie podlegał empirycznym badaniom - tak jak człowiek, nigdy nie będzie przedmiotem analiz i doświadczeń prowadzonych przez muszki owocowe.

Założenie, że może istnieć istota potężniejsza od człowieka, należąca do naszej przestrzeni bytowej, jednak nie dająca się w żaden sposób badać z powodu ułomności ludzkich środków - to założenie ma sens, więc ma sens również zdanie `Bóg jest' i `Boga nie ma'. Pozostaję agnostykiem ;]
Autor: Ugabuga! Dodano: 01-09-2007
Piotr Patucha - Bardzo ciekawe
Jeśli porównamy Pani wspaniały i klarowny tekst do literatury sensacyjnej to okaże się, że mamy tutaj do czynienia z bardzo ciekawą fabułą, w której wątkiem wiodącym jest czasem jawna, a czasem ukryta wojna pomiędzy grupami myślicieli, gdzie jedna grupa filozofów obwarowuje się przy tradycyjnym i konserwatywnym stosunku do idei Boga(rozumianego także jako Absolut, Jednia itp), natomiast druga traktuje owe "rewelacje" niczym wyssane z palca majaki obliczone na to, aby ogłupić umysły otwarte na świat oraz całe tłumy wiernych i poddanych. Z racji tego, że wojna owa trwa już od wielu wieków i nadal nie wiadomo, która za stron wzięła górę(proszę spojrzeć choćby na USA, gdzie na uniwersytetach sprzedaje się miast biologii religijne opium zwane "Inteligentnym Projektem"), pozwolę sobie na zadedykowanie wszystkim racjonalistom, ateistom, niewierzącym i sceptykom Happy Endu, w którym laicki światopogląd zwycięża, odcięcie kościołów od państwa staje się faktem dokonanym, a wszyscy szarlatani, cudotwórcy i sekciuchy lądują na kozetce u świeckiego psychiatry poddając się wyzwalającej kuracji oczyszczania umysłów z przesądów, kłamstw oraz hipokryzji.

Pozdrawiam.
Autor: Piotr Patucha Dodano: 23-01-2008
Hawryl - Do Ugabuga
"natomiast nie rozumiem, dlaczego pojęcie Boga mitologicznego jest z góry odrzucane. Mówiąc "Nie wiem czy Bóg istnieje" mogę mieć na myśli właśnie tego boga empirycznego"
Nie jest z góry odrzucane. Po prostu do tej pory nie znaleziono sprawdzalnych śladów istnienia/działalności takiego empirycznego Boga, a są znane inne wyjaśnienia zjawisk przyrodniczych. Stąd moje: prawdopodobnie nie ma empirycznie rozumianego Boga, podobnie z krasnoludkami. Zdania empiryczne są tylko prawdopodobne.
"Choć jest on bytem empirycznym, nigdy nie będzie podlegał empirycznym badaniom" Tu popadasz w sprzeczność. Jeśli nie podlega badaniom empirycznym, to nie jest bytem empirycznym. Skoro nie z obserwacji, to skąd wiesz o tym bycie? Z książki? Słowo "Bóg" znalazło się bez podstaw w języku, bo nie ma poznawczego znaczenia.
"Założenie, że może istnieć istota potężniejsza od człowieka, należąca do naszej przestrzeni bytowej, jednak nie dająca się w żaden sposób badać z powodu ułomności ludzkich środków - to założenie ma sens." Nie ma poznawczego sensu. Jaka jest bowiem różnica między istnieniem a nieistnieniem takiej siły? Żadna. Jakby co pisz na maila. Pozdrawiam!
Autor: Hawryl Dodano: 28-01-2008
Hipek - Bóg jest w Kościele!
         Włącza mi się kursywa, a nie chcę tego. Pisze pani coś takiego: O pseudo-zdaniach metafizyki mówimy
więc, że jako zasadniczo niesprawdzalne są pozbawione wszelkiej
wartości poznawczej.
        Może i by tak było, gdyby nie jedno zdanie Jezusa z Ew. Mateusza (20:28): A oto jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Jeśli więc Bóg jest w Kościele,
to zasady, które Kościół przekazuje, są niesprzeczne. Widzę, że wielu ta niesprzeczność martwi. Lepiej byłoby chyba, gdyby Kościół przepełnił swój system- tak jak anglikanie zaakceptowali po 2000 homoseksualizm- czy przepełni rzeczywiście- o to właśnie pytanie o empiryczną sensowność pojęcia Boga!
Autor: Hipek  Dodano: 21-07-2011

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365