Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… jenn__ - cierpienie nie ma sensu hm.... czasem mam wrazenie, ze mowiac o cierpieniu kazdy ma cos innego na mysli. aczkolwiek moim zdaniem nigdy ono nie ma sensu. wspominano, ze zeby poczuc wartosc milosci, trzeba poczuc tesknote. tylko jak to jest z ta miloscia czy szczesciem, skoro nie potrafimy odczuwac tego pelna piersia, w momencie, kiedy jest to nam dane? ze musi byc przeciwwaga, ze trzeba poznac uczucie przeciwne do tego, ktore pozadamy? trzeba nauczyc sie zyc, cieszyc, kochac, a nie cierpiec cierpienie powinnismy znosic dzielnie, z cierpliwoscia, starajac sie mu zaradzic w miare mozliwosci, a nie piescic sie mysla o naszej wznioslosci, tylko dlatego, ze odczuwamy bol, fizyczny czy psychiczny. to ewidentny masochizm
Autor: jenn__ Dodano: 28-07-2008
Reklama
monika - re ...Czy może miec? być moze przewartosciowując znaczenie naszego zycia nadajemy bledny sens jemu samemu; bo kto tak naprawdę może wiedzieć co jest później- czym będziemy? Być może tym, na co nikt, z tutaj (na naszej planecie) żyjących(kiedyś dzis i w przyszlosci) nie wpadl. Możemy sobie tylko wyobrazać i spierac sie o to, kto ma racje. Wracajac do kluczowego pytania... czy ludzkie cierpienie ma sens? z mojeg punktu widzenia; tak, ale niekoniecznie dla nas. Czasem cieprpienie jest dla nas po prostu sygnałem, że coś u nas nie tak sie dzieje. wtedy mozemy wybrac sie do lekarza; ogólnego, psychologa, przyjaciela, który nas wesprze itp... W organizmach zywych zachodzą procesy spalania, które, gdyby wziac pod lupę, mozna by porównać z wojnami toczonymi przez ludzi. Czy cierpienie człowieka, w którego organizmie zagniezdzil sie pasożyt ma sens? ma go z pewnoscią dla tego pasożyta- dzieki temu żyje. Czy cierpienie człowieka umierajacego na śmiertelna chorobę ma sens? ma go dla tej choroby, która jest "zaprogramowana" by działac w ten sposób a nie inny. ...
Autor: monika Dodano: 02-01-2008
monika - re Byc moze cierpienie nie ma wiekszej wartosci dla nas -ludzi- ale moze ja miec dla swiata, w ktorym zyjemy(czyli dla tego, co wszystkim kieruje w jakis sposob - dla tej najwyzszej inteligenci, ktorej nie jestem w satnie pojac). bardzo rozwazamy nad swoim istnieniem, bo bardzo jest ono dla nas niezwykle i nadal nieodgadnione(byc moze kiedys takim ono bedzie, a byc moze jest to "ponad nasze siły"). Widze to tak, że z naszym cierpieniem jest jak choćby z cierpieniem zwierzęcia zabijanego, by człowiek mogl urządzic wystawny poczęstunek na komunie swieta swojego dziecka. Niech mi ktoś wyjaśni jakie znaczenie ma takie cierpienie dla tego zwierzecia? Wciaż mamy w swej swiadomości człowieka "w centrum". Dlatego jesli cierpimy, to skoro my jestesmy tak "wazni", to dla nas musi miec to w jakis sposob pozyteczne. cierpienie moze również czasem człowieka ubogacac, sprawić, że jego życie sie odmieni na lepsze, pelniejsze. Jednak co mozna powiedziec o tak wielkim cierpieniu o jakim mowa w powyzszym artykule? Jaką wartośc moze mieć dla człowieka?
Autor: monika Dodano: 02-01-2008
ellubis - odp. do kobiety 1 na 1 > cierpienie jest kara za grzechy ano, cierpienie nie jest karą za grzechy, cierpienie jest i tyle. w takim to, z punktu widzenia istot czujących, świecie żyjemy. można do tego dorobić całą ideologię i używać tego jako narzędzia władzy. nie twierdzę, że ktoś to zrobił od początku do końca celowo, bo przecież widział tylko wąski wycinek czasu i miejsca, wszechwiedzący nie był ;), ale zrobił się ciąg wydarzeń o zasadzie na głowie postawionej, od przyczyn do skutków, i nakręciło się to jak gigantyczna kula śniegowa, nasza w tym głowa proces ten odkręcić. cierpieniu przeciwdziałać. po prostu. pozdrawiam takoż serdecznie :)
Autor: ellubis Dodano: 15-11-2007
ellubis - odp. do P. Andrzeja K. 1 na 1 > Brzmi to troszkę jak westchnienie masochisty. ;) tak sobie myślę, że przejście od wiary w Boga do ateizmu nie jest (nowocześnie) cyfrowe ale (po staremu) linearne. dlatego nawet zdeklarowany ateista-post-chrześcijanin, może mieć całkiem płytko pod skórą głęboko wbity w jestestwo krzyż. w Boga wprawdzie nie wierzy (nawet gotów pójść na barykady ;)), ale cierpienie uważa za dobro (a seks za grzech). trudno się dziwić, że w zapadłej starożytności, gdy wykluwały się nasze współczesne religie, ludzie próbowali sobie zjednać cierpienie, jak nie zapanować nad nim jakimiś realnie skutecznymi metodami, to chociaż zaklęciami: my tu wprawdzie cierpimy, ale jest w tym na pewno jakiś wyższy cel, jaki, dowiemy się wprost z ust Boga, jak tylko staniemy przed jego obliczem. a im więcej wycierpimy, tym większa nagroda. całkiem możliwe, że czyniło to cierpienie (bezduszne i bezmyślne) bardziej znośnym. a gdy tylko nadano cierpieniu sens, uznano umartwianie się za wartość jeszcze wyższą i bardziej godną uznania. jak ktoś aż do takiej perfekcji doszedł, że go robaki za życia jadły, to ogłaszano go świętym. i tak przez wieki. nie dziwmy się, że pokutuje to do dziś także w sercu niejednego ateisty.
Autor: ellubis Dodano: 12-11-2007
ellubis - odp. do M.P-P 1 na 1 > Nienawidzę cierpienia. niektórzy ludzie nawet w obliczu czyjegoś straszliwego nieludzkiego cierpienia nie potrafią przestać myśleć magicznie i zamiast przeciwdziałać cierpieniu (w ostateczności nawet na-daniem sobie prawa do możliwie najłagodniejszej śmierci) zaklinają cierpienie, budują wokół cierpienia całe filozofie, wiary, religie... a przecież to zwyczajnie makabryczne, żeby na symbol obrać sobie udręczonego do niemożliwości, umierającego człowieka, trupa właściwie. jest to projekcja własnych wypaczonych wartości. gdyby to zrobili jacyś dalecy mieszkańcy buszu na Borneo, pukalibyśmy się w głowę i krzywili się z obrzydzenia. nie robimy tego tylko dlatego, że od dziecka nas do tego widoku przyzwyczajono. i że wmawia nam się jakieś wyższe cele w cierpieniu, ludzi, którzy się sami katowali ogłasza (świętymi) wzorcami. człowiek powinien mieć zagwarantowane prawo do niecierpienia. cierpiący powinni mieć prawo do najskuteczniejszego przeciwdziałania cierpieniu, np. prawo do heroiny, która jest x-razy skuteczniejsza od morfiny (vide "Inwazja barbarzyńców") itd. itp. b. dziękuję za ten (cały) komentarz, pozdrawiam także :)
Autor: ellubis Dodano: 11-11-2007
ellubis - odp. do P. Jarusa -1 na 1 > Kult wiecznie młodych i pięknych ciał > Terminologia pseudonaukowa > zapomnienia o filozofii, historii wojen i zarzucenia religii > coraz bardziej lubimy rzeczywistość prostą, nieskomplikowaną nijak nie ma się to ani do książki A.T. ani do mojej recenzji, wskazuje natomiast na to, że każdy i tak wyczyta to, co chce wyczytać. i jego czytelnicze prawo, czytanie przecież zawsze jest interakcją, to nie tylko to, co ktoś napisze. jeśli czytelnik ma zwyczaj myśleć, to sobie jeszcze więcej przemyśli, gorzej, jeśli operuje stereotypami, gotowcami, czy ma to sens, czy nie, przykłada i tyle... bo cóż ma np. kult młodości wspólnego z tym, że 58-letni mężczyzna dostaje raka mózgu i musi się w półtora roku pożegnać z życiem? czy jeśli kiedyś medycyna potrafi wyeliminować ten rodzaj degeneracji komórek i rak przestanie przedwcześnie zmiatać ludzi (przed śmiercią straszliwie ich i ich bliskich doświadczając, nie wiadomo po co), to znaczy to, że ulegamy bezmyślnemu kultowi młodości? dawniej ludzie marli jak muchy na gruźlicę, czy fakt, że dzisiejsza medycyna nie pozwala na to, dowodzi, że zgłupieliśmy? nasze podejście do życia się spłyciło? nauka cofnęła w rozwoju? proszę pomyśleć! :);)
Autor: ellubis Dodano: 11-11-2007
ellubis - odp. do P. Adomas > Gdyby nie cierpienie, Pani Agata Tuszyńska nie napisałaby tak wartościowej książki! a Henryk Dasko by żył i sam mógłby napisać jeszcze niejedną wartościową książkę. nie mówiąc o tym, że i Agata Tuszyńska mogłaby w trwającym nadal szczęśliwym i inspirującym związku stworzyć wiele wartościowych książek, równie mądrych a o wiele mniej smutnych... panie Adamie, z całym szacunkiem, Pana rozumowanie jest postawione na głowie! Agata Tuszyńska napisała tak wartościową książkę, bo jest pisarką, napisała już przedtem kilka bardzo wartościowych książek a - skonfrontowana z cierpieniem - próbowała sobie z nim jakoś radzić. zrobiła to na swój sposób, napisała książkę. proszę zauważyć, że nie miała wyboru między niecierpieniem i nienapisaniem książki a cierpieniem i napisaniem książki. co najwyżej mogła nie napisać książki, ale cierpienie i tak by było jej i jej partnera udziałem. > Myślę, że nawet cierpienie obraca się w dobro. cierpienie nie obraca się w dobro. z cierpienia można co najwyżej próbować zrobić coś dobrego. lub po prostu pogrążyć się w samym cierpieniu i poddać się. czasami i tak bywa, bo cierpienie może być tak dominujące. cierpienie jest bez sensu. ale ponieważ jest... :)
Autor: ellubis Dodano: 11-11-2007
Iwona - Cierpienie "Czy cierpienie ma sens?Nie.""W cierpieniu nie ma nic pięknego"-mam 27 lat,jestem chora-prawdopodobnie zostało mi 10 lat życia.Dużo?Mało?Chyba mgnienie oka.Niech mi pani uwierzy można pięknie cierpieć jak pięknie można kochać.Nie zawsze,czasem moje cierpienie jest brzydkie i złe i głupie i męczące-zbędny balast,ale czasem jest piękne,poprzez nie dotykam wrażliwych strun,bolesnych miejsc-"duszy",psychiki-nie wiem.Pomaga wybaczyć albo po prostu zapomnieć,czasem powoduje bunt a czasem pogodzenie z losem-nie było jak miało być-trudno-wybaczam,zapominam.Dziś płakalam przez cały dzień.To nieprawda,że cierpienie odziera nas z godności,nie zawsze:"Może cierpienie nie czyni nas lepszymi,czasami czyni nas głębszymi."Zostało mi jeszcze trochę czasu-chcę żeby było pięknie,jak nigdy...Ale ludzie wokół tacy nie mili, nie wrazliwi jak kamienie,nie rozumiejacy,głusi,głupi,obojetni i chamscy.Trzeba robic groźne miny -jak oni i nie okazywać strachu-a wtedy się odczepią.Chciałabym,żeby ktos TAM na mnie czekał-NIKT NIE BĘDZIE CZEKAŁ.Ps:Książkę przeczytam na pewno-serdeczne pozdrowienia dla autorki.
Autor: Iwona Dodano: 10-11-2007
narsil - Pytanie do Jarusa Możesz zdradzić jaki jest tytuł książki o której opowiadasz? Bo z Twojego opisu wydaje się bardzo ciekawa. Artykuł jest wspaniały. Wielkie podziękowania dla autorki ;)
Autor: narsil Dodano: 06-11-2007
kobieta - wiele nauk w tym tekscie Czasem spotkalam sie z powiedzeniem, ze cierpienie jest kara za grzechy, wtedy oczywiscie staram sie wytlumaczyc nawet na przykladach rozwoju medycyny, ze to moga byc inne przyczyny, zreszta grzech to pojecie bardzo wzgledne, to co jest grzechem u wielu wcale nie jest grzechem u innych. Serdecznie pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 03-11-2007
ellubis - odp. do P. @ffe 1 na 1 > Jeśli cierpienie nie ma sensu, to co go ma? prawda?! a jakież to wspaniałe narzędzie władzy! straszyć cierpieniem wiecznym i obiecywać rekompensatę w wieczności za cierpienia za życia. od dwóch tysięcy lat nie ma lepszej metody na trzymanie za gardło. powodzenia ;)
Autor: ellubis Dodano: 02-11-2007
Andrzej Koraszewski - sens, cel i czysta frajda Walka z cierpieniem jest i szlachetna i potwornie trudna więc łatwo tam skierować reflektor, ale ponieważ biologicznie jesteśmy, żeby dożyć do samej śmierci, produkując po drodze trochę kopii własnych genów - dzieci dostarczają nam całkiem sporo celu lub jak kto woli sensu życia, dalej wspólnota czyli przyjaźń, miłość i temu podobne, co daje okazję do altruizmu, czyli frajdy dzielenia się, ciekawość (będąca samym fundamentem nauki). To na początek. Ta lista jest znacznie dłuższa. Myślę jednak, że bez tych prób zapobiegania cierpieniu byłoby to wwszystko kuolawe.
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 31-10-2007
@ffe? - Po prostu Jaki cel może mieć człowiek poza walką z cierpieniem? Nie mając tego wroga, nie zdoła docenić jego braku.
Autor: @ffe? Dodano: 30-10-2007
Andrzej Koraszewski - cierpienie Zafascynowało mnie retoryczne pytanie: jeśli cierpienie nie ma sensu, to co ma sens? Brzmi to troszkę jak westchnienie masochisty. Można rozważyć szukanie sensu w zapobieganiu cierpieniu, ograniczaniu cierpienia, ba, w walce, żeby cierpienie nie stało się czynnikiem dominującym. Sprzeciw wobec cierpienia jest znacznie ciekawszy niż znajdowanie sensu w cierpieniu. ale może ja czegoś nie rozumiem.
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 30-10-2007
M.P-P - 3 świadome grosze Od wielu lat żyję w miejscu, gdzie śmierć nie jest teorią, tylko wredną praktyką. Walczę z cierpieniem z całych sił i z użyciem wszelkich możliwych środków. Czasem, właśnie wtedy, gdy przegrywam walkę z cierpieniem, śmierć jest moją sojuszniczką. Nienawidzę cierpienia. Wygłaszać tezy o sensie cierpienia może jedynie ktoś, kto nie stał bezsilny wobec bólu innego istnienia, kto na nie nie patrzył. Pani Tuszyńska zapewne wolałaby nigdy nie stać się autorką tej "wartościowej książki", oraz radośnie oddałaby manuskrypt, gdyby ktokolwiek w zamian zaproponował, że utraty nie będzie; że uda się ją cofnąć. Zapewne braki wyobraźni powodują, że są ludzie, którzy cieszyć się życiem, z całym jego dobrodziejstwem inwentarza, mogą jedynie na zasadzie żydowskiej kozy. Należę do tych, którzy woleliby, aby "Treny" Kochanowskiego nie musiały być napisane. Diccit. Serdecznie pozdrawiam autorkę artykułu, dziękując także za wszystkie poprzednie :)
Autor: M.P-P Dodano: 30-10-2007
Jarus - neoprorocy ... stracił. Odkrył pewnego dnia na poddaszu swego domu obraz za kotarą ukryty. Wizerunek pomarszczonego, ohydnego starca o twarzy szydercy i zimnym spojrzeniu przeszył lękiem na wylot wnętrze wiecznego młodzieńca. Był to obraz jego duszy. Mam nieodparte wrażenie, że coraz to więcej ludzi chowa za kotarą, gdzieś tam w ukryciu, te obrazy, których tak bardzo się brzydzą. Język dzisiejszych proroków podpowiada im iż te obrazy wcale nie istnieją, a same ich troski są zupełnie niepraktyczne. Taka mowa niezmiernie przypada im do gustu.
Autor: Jarus Dodano: 30-10-2007
Jarus Kult wiecznie młodych i pięknych ciał, niejednokrotnie technicznie "ubogacanych" tylko po to by "wygrać z czasem". Terminologia pseudonaukowa, coraz bardziej obecna w naszym życiu, która skłania społeczeństwa do zapomnienia o filozofii, historii wojen i zarzucenia religii bowiem coraz bardziej lubimy rzeczywistość prostą, nieskomplikowaną, spisaną językiem prostych wzorów tłumaczącą sens życia i cel śmierci bez żadnych odwołań do tego z czym pogodzić się nie możemy. Boimy się cierpienia, starości i śmierci bo te burzy nowy kult człowieka wiecznie młodego, ułagodzonego przez nową instytucję państwa opiekuńczego, która skłania człowieka by coraz to większą odpowiedzialność za swoje życie zrzucał na karb państwa. To takie wielkie żarcie, które się na naszych oczach odbywa. Kiedyś Oscar Wilde napisał taką bardzo ładną książkę o chłopcu, który chciał być wiecznie młody i w zamian zaprzedał swoją duszę. Ciało jego, rzeczywiście, wygrało z czasem. Dawni znajomi i kochankowie jego tracili coraz więcej ze swojego młodzieńczego uroku i dziwiąc się temu co widzieli nie mogli poznać sekretu wiecznego chłopca. Nie potrafili dostrzec tego co chłopiec niemal bezpowrotnie str
Autor: Jarus Dodano: 30-10-2007
Adomas - Cierpienie ma sens! Gdyby nie cierpienie, Pani Agata Tuszyńska nie napisałaby tak wartościowej książki! Myślę, że nawet cierpienie obraca się w dobro. Sensem cierpienia jest uświadomienie sobie wartości chwil szczęśliwych. Tęsknota za kochaną osobą jest jedną z części miłości do niej. Nie mam z resztą nic mądrego do napisania, już wielu pisało o tym mądrzejszych ode mnie. Pozdrawiam Adam
Autor: Adomas Dodano: 30-10-2007
@ffe? - Cierpienie Jeśli cierpienie nie ma sensu, to co go ma? To pytanie retoryczne.
Autor: @ffe? Dodano: 30-10-2007
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama