Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.490 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
W istocie, tylko naiwny antropocentryzm może upatrywać wyłącznie w ludzkości zarówno stronę bierną, jak i czynną przy rozważaniu problematyki zła.
Komentarze do strony W obronie świeckiej szkoły

Dodaj swój komentarz…
dark magus
Bardzo pieknie, tylko jak wyobrazacie sobie udzielanie pomocy niepelnoletnim? Zabronicie rodzicom wychowywac dzieci tak jak chca?

No wlasnie, czy to nie rodzice powinni decydowac o nauce religii w szkole? Jako odpowiedzialni za dziecko. Ani PSR ani szkola - tylko rodzice. Czy PSR zamierza wchodzic miedzy dzieci i rodzicow i zabraniac badz zmuszac?

Czy PSR uwaza sie za sile polityczna?
Autor: dark magus  Dodano: 22-09-2008
Reklama
Ray - Apel PSR...
popieram. A odnosząc się do wypowiedzi Dark'a Magnus'a. Zgadzam się z Tobą, ze od wychowania dziecka w duchu religii rodziców są...no właśnie-rodzice. Więc na pewno nie powinno się tejże religii nauczać w szkołach, ale właśnie w domu-ewentualnie w pomieszczeniach należących do danego kościoła lub związku wyznaniowego. Pozdrawiam.
Autor: Ray Dodano: 22-09-2008
Mariusz Agnosiewicz - odp.
>Czy PSR zamierza wchodzic miedzy dzieci i rodzicow i zabraniac badz zmuszac?

Między rodziców i dzieci często wkraczają różne instytucje. Np. Rzecznik Praw Dziecka, Sąd Rodzinny itd. jeśli rodzice naruszą prawa dziecka. W rozwiniętych społeczeństwach, w przeciwieństwie do starożytnych, dziecko nie jest rzeczą i własnością rodziców, leczma swoje prawa na straży których stoją intytucje społeczne i państwowe.

Idąc za tym dalej. Dziecko ma zagwarantowaną w konstytucji wolność sumienia i wyznania. Jeśli rodzice zmuszają "dziecko", które jest w istocie 16letnim młodzieńcem, uczęszczania na praktyki religijne, to łamią tym samym po prostu konstytucję. I tutaj nie ma wątpliwości prawnych.

Kwestia egzekucji tych praw dziecka. Niektórzy rodzice po prostu nie uświadamiają sobie, że dziecko ma swoje prawa i często wystarczy odpowiednia interwencja organizacji społcznej i uświadomienie problemu rodzicom. Jeśli to nie wystarczy - można iść dalej. Np.do Rzecznika Praw Dziecka. W zależności od tego, jak bardzo dziecko czuje się porzywdzone łamaniem swojej wolności sumienia i wyznania.
Autor: Mariusz Agnosiewicz  Dodano: 22-09-2008
kosa1 - W obronie praw dziecka
Jestem całym sercem za tymi postulatami. Oświadczam, że moja córka (V klasa szkoły podstawowej) jest krzywdzona w wyniku działań proreligijnych. Bo jak inaczej nazwać stopień z religii na świadectwie? Przez to, że nie pobiera katechezy jej średnia ocen jest zaniżona, a szkoła nie gwarantuje w miejsce nauki religii (jakby wiary można było się nauczyć) innego przedmiotu. Tak, to rodzice decydują w jakim duchu i jak wychowywać swoje dziecko i życzę sobie, żeby takie decyzje dotyczyły tylko spraw duchowych. A jest tak, że wielu rodziców, dla spokoju wychowuje swoje dzieci w fałszywy sposób, bo przecię - właśnie stopnie, albo środowisko. Okropność!
Autor: kosa1 Dodano: 22-09-2008
Stanisław Hałewer - Ostracyzm.
Fakt, że procent dzieci nieuczęszczających na naukę religii jest znacznie niższy niż procent rodziców niewierzących, można tłumaczyć na różne katolicko pokrętne sposoby, ale wytłumaczenie jest tylko jedno – uleganie "naciskom". Ten ostatnio modny eufemizm, w tym konkretnym przypadku, oznacza jedno: szantaż. Rozumiem ojca (bo znam takiego), który mówi, że nie chce by jego syn był wykluczony z podwórkowej drużyny piłkarskiej, bo nie chodzi na religię (na podwórku mówi się "żyd"). Rozumiem matkę, która nie chce ocierać łez, pobitego po szkole, dziecka. Rozumiem rodziców posyłających dla ŚWIĘTEGO spokoju swoje dziecko na różne imprezy kościelne z nauka religii włącznie. Nigdy, natomiast nie zrozumiem rodziców tolerujących uczestnictwo ich dzieci w prześladowaniu kolegów, za to tylko, że nie chodzą na religię i inne zajęcia kościelne. Krzywda, jaką tacy rodzice wyrządzają swoim dzieciom jest może większa niż krzywda dziecka poddanego ostracyzmowi. Musimy zrozumieć, że apel PSR pośrednio broni, również te dzieci. Broni je przed wypaczaniem ich charakterów na skutek namawiania do bojkotowania ich niewierzących kolegów.
Autor: Stanisław Hałewer Dodano: 22-09-2008
Małgorzata Osipczuk
przede wszystkim chcę podziękować PSr-owi za ten, tą inicjatywę, jako rodzic mam poczucie - ważne dla mnie - że jest ktoś kto sie za mną ujmie,

i zgadzam się z Tobą Stanisławie - skutkiem zaniedbania i poddania się instytucji Kościołowi są i bedą szkody nieodwracalne wyrządzane zarówno wykluczanym i potępianym, jak i dzieciom "wydelegowanym" do potępiania tych "innych". Ksiądz, dyrektor, katecheta, kurator i minister stoją z boku i umywają ręce, zawsze potem mogą powiedzieć "przeciez nie kazałem nikomu bić tego ateisty!" - to wygodna pozycja i obłudna, takie zrzucanie z siebie odpowiedzialności niestety króluje wśród dyrektorów szkół, kuratorów, etc.

a tymczasem to oni sa dorośli i oni odpowiedzialni za stosowanie prawa i tworzenie atmosfery sprzyjającej przemocy i wykluczaniu,
nie wymagajmy od dzieci żeby były bardziej odpowiedzialne od wychowujących ich dorosłych! i nie tylko rodzice wychowujący nietolerancyjne dziecko są winni - ja przede wszystkim obarczam winą kierowników tych instytucji - szkoły, kuratorium, którzy często bezmyślnie uginają się propozycjom z tzw. góry, którzy niby wykształceni a nie potrafia oddzielić nauki od wiary, itd.
Autor: Małgorzata Osipczuk  Dodano: 22-09-2008
dark magus - pytanie polityczne
http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,157062
Autor: dark magus  Dodano: 22-09-2008
Małgorzata Osipczuk
mówimy o dzieciach i ich prawie do wybranego światopoglądu, ale jeszcze jedno pytanie mi powstao w glowie w dniu 1 września gdy nowa wychowawczyni mojego dziecka odprowadzała swoja nową klasę na mszę rozpoczynającą rok szkolny - mianowicie: co ma zrobic nauczyciel-wychowawca klasy, ateista np., gdy zostanie w ramach obowiązku zawodowego poproszony o odprowadzenie klasy na mszę do kościoła, bycie z nimi w kościele?
pewnie znajdzie sie tu kilka pomysłów - ja tylkoi chce pokazać kolejny element tego uwikłania szkoły w religię
pozdrawiam
Autor: Małgorzata Osipczuk  Dodano: 22-09-2008
Mariusz Agnosiewicz - Co robić
Można pisać listy interwencyjne do organu założycielskiego szkoły, do władz gminy. Spływanie takich skarg może powodować konieczność tłumaczenia się przez dyrektora, co może powodować zmianę tych praktyk. Można również słać listy ze skargami o naruszenia wolności sumienia i kontytucyjne prawo nie zmuszania do praktyk religijnych do Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeśli Rzecznik będzie miał dostatecznie dużo takich skarg wówczas jest szansa, że podejmie urzędową interwencję w MEN. Można również korzystać z naszego wsparcia - jeśli ktoś do nas się zwróci z prośbą o konkretną pomoc - interwencję w związku z naruszeniami wolności sumienia w szkole - nie odmówimy.

Widać, że w naszym liście pominęliśmy dwie istotne kwestie: zmuszania przez władze szkoły nauczycieli niewierzących do uczesdtniczenia w ceremoniach religijnych na początek roku oraz w czasie rekolekcji.
Autor: Mariusz Agnosiewicz  Dodano: 22-09-2008
Stanisław Hałewer - Pani Małgorzata
Służę odpowiedzią, Pani Małgorzato. Nauczyciel-ateista, poproszony o odprowadzenie dzieci na mszę, w ramach swoich obowiązków zawodowych – powinien odmówić, powołując się na podobne argumenty, jak farmaceuta poproszony o sprzedanie środków antykoncepcyjnych (też w ramach swoich obowiązków zawodowych).
Autor: Stanisław Hałewer Dodano: 22-09-2008
aseduz
Sprawa nauczycieli-ateistów nie przedstawia się tak prosto. Otwarte ogłoszenie swojego ateistycznego światopoglądu może wiązać się z utratą pracy. Nowoprzyjęci nauczyciele mają umowy zawarte na czas określony. Istnieje poważna obawa, że wyrażanie swojego oporu przeciwko klerykalizacji szkoły może spotkać się z negatywną reakcją dyrekcji i nieprzedłużeniem umowy o pracę, o którą w tym zawodzie niezwykle trudno.
Autor: aseduz  Dodano: 22-09-2008
Kalegeo - To ludzkie pojęcie przechodzi
Ile jeszcze będziemy oglądać takie cyrki jak to co umieszczono na stronie liceum, którego jestem absolwentem? Cytuję:

"Inauguracja roku szkolnego rozpocznie się 1 września o godz. 8.00 Mszą świętą w kościele NSPJ w Nowym Targu. A dalsza część uroczystości na boisku szkolnym o godz. 9.15"

( można sprawdzić: www.goszczynski.nowytarg.pl/ )
Autor: Kalegeo Dodano: 22-09-2008
Tronicki
odzice płaca za szkołei rodzice decydują o tym jaki ona ma mieć charakter, jesli państwo nie uznaje głosu obywateli w tej spawie mamy doczynienia z totalitaryzmem(a nie obroną praw dziecka, posyłanie dzieci do takiej a nie innej szkoły zawsze jest podyktowane wolą rodziców nie dzieci). Dziecko jest też własnoscią rodziców bo niby czyja inna ? Państwa ? A może racjonalistów ? Tego tupy akcje są niczym innym jak odbieraniem dzieci odzicom i ozbijaniem wspólnot pierwotnych, wiąze się to między innymi z tym że ludzie eligijni są barrdziej pzywiązani do wartosci rodzinnych i mają tych dzieci więcej, a ludzie "neutralni swiatopoglądowo"(nie ma czegoś takiego) tych dzieci jakimś trafem mają mniej, częsciej padają ofiarą konsumpcjonizmu i życia wygodnickiego nie czują obowiazków tylko mają ciągle "prawa", nie maja dzieci, to też póbują je innym odebrać. To jest zwykły żal.pl.
Autor: Tronicki  Dodano: 23-09-2008
Ray - Do Tronicki...
A więc zgodnie z twoją wypowiedzią gdyby większość rodziców była np. faszystami to szkoła powinna nauczać dzieci w szkole faszyzmu? Albo gdyby większość rodziców była np. muzułmanami to powinna szkoła nauczać Islamu? A może odpuśćmy sobie religię w szkołach i wróćmy do salek katechetycznych? Wtedy twoje dzieci i Tobie podobnych rodziców będą się uczyły tego czego pragniesz (katechetę czy księdza opłacajcie z własnej kieszeni). Dzieci rodziców innych wyznań również zajmą się nauczaniem dzieci ich religii we własnym zakresie, a szkołę zostawmy dziedzinom naukowym. Wtedy nie będzie problemu. Pozdrawiam.
Autor: Ray Dodano: 23-09-2008
Małgorzata Osipczuk - do Tronicki
>>> Dziecko jest też własnoscią rodziców bo niby czyja inna ? Państwa ? A może racjonalistów ?

hmm, ja podchodz edo tego tak, że nie jestem WŁAŚCICIELEM swojego dziecka a jedynie przewodnikime i osoba za nie odpowiedzialną - wyczuwasz różnicę?

>>>Tego tupy akcje są niczym innym jak odbieraniem dzieci odzicom i ozbijaniem wspólnot pierwotnych,

kto komu odbiera dziecko? ja jako ateistka może komus odbieram dziecko? w sumie to oburzające dla mnie stwierdzenie...

>>ludzie religijni są barrdziej pzywiązani do wartosci rodzinnych

błąd uprzedzenia, kompletnie nieuprawnione wnioskowanie, wniosek a priori nie mający żadnego pokrycia w niczym i conajmniej niesprawiedliwy dla ludzi niereligijnych

>> ludzie "neutralni swiatopoglądowo"... częsciej padają ofiarą konsumpcjonizmu i życia wygodnickiego nie czują obowiazków tylko mają ciągle "prawa", nie maja dzieci, to też póbują je innym odebrać.

no cóż, ponieważ nie znam zadnych badań potwierdzających twoje pełne uprzedzeń twierdzenia pozostaje mi potraktowac jej osobiście - otóż dowiedz się że mam poczucie obowiązku - nawet dość duże, mało we mnie "wygodnictwa" ale poczucie wł. praw mam dość silne rzeczywiście- to zarzut?
Autor: Małgorzata Osipczuk  Dodano: 23-09-2008
Tronicki
Co to znaczy byli by faszystami ? Oczywiscie, jesli rodzice dziecka nie są karalni, płacą podatki i nie są w konflikcie z prawem to moga je uczyć czego chcą gdyż sami takiego zagrożenia nie stwarzają. I tak samo rodzina muzułmańska która nikogo nie okrada, nie zabija może domagac się aby szkoła(za która płacą) nauczała dziecka ich religii i pzekazywała wartości kultuy z której pochodzą. Szkoła to nie tylko miejsce do nauki w znaczeniu stricte "sience" ale także służy do tego aby pzystosowac dzieci do życia w społeczeństwie, przekazywać im pewne wartosci(pewien światopogląd wiec neutralne nigdy nie bedą). Są do tego aby WYCHOWYWAĆ, są więc narzędziem rodziców do realizacji określonych celów,szkoła ma wspierać rodziny nie odbierać dzieci za to że ktoś wierzy w Boga, to czysty komunizm. Obecnie na zachodzie kśiezy zastapili "edukatorzy" seksualni, na korytarzach wywieszane są eczowe flagi, a zycią w rodzinie ucza feministki. Dodać można zakaz mówienia "mama" i "Tata" oraz pisania pocztówek "mary christmas" oczywiscie to wszystko jest "Neutralne"
OCzywiscie lepiej wszystko pociągnąc w jakąs skajnośc nie ? Dla mnie wiekszym zagrozeniem jest to że ktoś może dziewczyny chować na feministki
Autor: Tronicki  Dodano: 23-09-2008
Małgorzata Osipczuk
osobiście bardziej obawiam się nauk o rodzinie prowadzonych przez faceta w spodnicy niz edukacji na temat praw osobistych z ust feministek:)) ale to chyba osobny temat...

Tronicki - czy mozesz mi wyjaśnic co ty masz na myśli pisząc uparcie o odbieraniu dzieci??? bo nijak nie mogę zrozumieć...?
Autor: Małgorzata Osipczuk  Dodano: 23-09-2008
Natalia - Moje problemy
Witam,
Bardzo cieszy mnie że taki list znalazł się na biurku pani Hall i pana Smirnowa. Sama w tym roku szkolnym, w celu "wypisania się" z religii (choć przecież powinno być tak, że to chętni się wpisują, a nie niezainteresowani wypisują) udałam się do mojej wychowawczyni. Ona, usłyszawszy co miałam do powiedzenia, bardzo się oburzyła i przez dobrych kilkanaście minut próbowała mnie odwieźć od tego pomysłu. Na koniec stwierdziła, że jako jedyny uczeń w szkole wypisujący się z religii "stwarzam szkole problem" i "zachowuję się jakbym była najważniejsza na świecie". Uważam, że nie miała prawa tak do mnie powiedzieć, właściwie gdyby moja wrażliwość na obrazy była na podobnym poziomie do tej katolickiej, pewnie uznałabym jej reakcję za wyjątkowo obraźliwą. W każdym razie odmówiła mi udzielenia mi pomocy (prosiłam, aby zapytała o to dyrektora), i powiedziała że takie sprawy muszę załatwiać sama. Na szczęście dyrektor szkoły zachował się tak jak powinien, czyli po prostu powiedział że poinformuje księdza o tym, że mnie nie musi oceniać. Ciągle jednak nie podoba mi się to, że nie mogę uczęszczać na etykę (bardzo bym chciała, ale podobno do tego musi zebrać się w szkole 5 chętnych osób), po za tym muszę w trakcie trwania religii przebywać w klasie lub w czytelni (religia jest "w środku" planu lekcji). Dlatego jak najbardziej popieram wszelkie inicjatywy związane z propagowaniem neutralności religijnej w placówkach publicznych.
Z podziękowaniem i ukłonem
Autor: Natalia  Dodano: 24-09-2008
racjonalniejszy? - a może jeden krok naprzód...   1 na 1
Zauważyłem, że kilka razu w komentarzach pojawiła się opinia krytykująca zaangażowanie kleru w system edukacji i dająca pełne prawo rodzicom do wychowywania swoich dzieci w wierze w jakiej oni (rodzice!) chcą. Indoktrynacja przez kościół nie wymaga chyba komentarza. Przeraża mnie jednak, że można dopuszczać indokrynację przez rodziców i to w komentarzach, które mają uchodzić za postępowe.
Nie ma dzieci katolickich, islamskich czy prawosławnych. Są tylko dzieci rodziców wyznających religię katolicką, islam lub prawosławię. Dzieci nie mają podlądów religijnych tak samo jak nie mają poglądów politycznych, gospodarczych czy filozoficznych. Dzieci są indoktrynowane lub nie [1].
Uważam, że w tym zakresie, kochani rodzice, macie takie same prawo do narzucania swojej religii swoim dzieciom jak kościół... czyli żadne.
Niech w końcu modlący się sześciolatek źle świadczy o swoich rodzicach.
Pozdrawiam.

[1] inspired by Richard D. ;)
Autor: racjonalniejszy? Dodano: 24-09-2008
Agata - Kilka uwag i dodatkowych pomysłów
Bardzo się cieszę, że PSR podjęło taką akcję. W sumie od niedawna jestem stałą użytkowniczką portalu Racjonalista.pl i nie wiem nic narazie o podobnych przedsięwzięciach docierających do oświaty. Dobrze, że racjonalnie myśląca i nie zawsze katolicka polska młodzież będzie miała sojusznika w walce z kolosem jakim w naszym "świeckim" państwie jest Kościół Katolicki. Żałuję, że nie dałoby się wysłać takich listów do wszystkich polskich szkół. Od podstawówek do liceów, ale zdaję sobie sprawę, że jest to cokolwiek awykonalne. Obawiam się, że u Minister Edukacji, Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka będzie to jak rzucanie grochem o ścianę.

Do listu można byłoby dodać
1. nauczycieli, którzy przekazując wiedzę okrajają ją z treści według nich sprzecznych z naukami KK lub razem z wiedzą starają się przepchnąć także treści katolickich dogmatów. (Jest to uważam niedopuszczalne np na lekcjach biologii, chemi czy fizyki a spotkałam się z takimi przypadkami)

2. Zawieszanie w klasach , na szkolnych korytarzach
i w bibliotekach krzyży i innych symboli religijnych (katolickich)

3. Odgórne zakładanie, że każdy nowy uczeń przyjmowany do szkoły jest katolikiem i chce uczesniczyć w lekcjach "religii" Jestem uczennicą klasy 3 licemum. Ale kiedy przyjmowano mnie do szkoły nikt nie pytał się mnie (lub też moich rodziców) o zdanie.

4. Negowanie i krytykowanie poglądów odmiennych od "(katolickiej) normy" nawet na lekcjach nie związanych z wiarą i religią.
--
Trafiłam obok? Tam był mój cel.
Autor: Agata  Dodano: 24-09-2008
Teresa Staniszewska - Klerykalizacja życia społecznego w Polsce
Szanowni Państwo,

Jestem coraz bardziej zaniepokojona rosnącą klerykalizacją naszego życia. Tym trudniej mi to zrozumieć, zwłaszcza że sprawa dotyczy tylko jednej religii: rzymskokatolickiej. Przypominam, ze w Polsce są nadal i inne wyznania, i ludzie niereligijni - cokolwiek to znaczy.
Nie podzielam również opinii, ze katolicy stanowią w naszym państwie większość (a gdyby nawet stanowili, to co z tego?). Ta "większość" to po prostu ludzie deklarujący sie jako, a nie prawdziwi katolicy. Uważam, ze religia zobowiązuje - nie tylko do coniedzielnego pójścia do kościoła, ale przede wszystkim do życia według jej nakazów NA CO DZIEŃ. Gdyby tak się działo, w Polsce nie byłoby w ogóle żadnych problemów, a są i to niezwykle trudne do rozwiązania!
Wystarczy wprowadzić tzw. podatek kościelny, jaki znakomicie funkcjonuje w cywilizowanych państwach Zachodu i wnet wszyscy przekonają sie, że ta, jakże słynna liczba - 99% wyniesie zaledwie 9% całej populacji kraju. Po co więc ta tania retoryka? Zwłaszcza że gdyby nawet ta większość była realna, to i tak nie zmienia faktu, że w tym państwie żyją inni ludzie, o innych poglądach i wrażliwości, naprawdę uduchowieni (do czego żadna religia nie jest naprawdę potrzebna) i ci ludzie tez płacą podatki i nikt nie ma prawa ich dyskryminować. A obecnie jesteśmy, niestety, dyskryminowani. Ja nie mogę nikomu bezkarnie powiedzieć, że np. religijność to głupota, ale osoba religijna bez żadnych zahamowań może mnie wyzwać od najgorszych i powiedzieć mi np., że "mam nasrane w głowie". Co zdarzało się iejednokrotnie (może tak uczą ich na lekcjach religii??).

Nie życzę sobie takiej asymetrii w życiu społecznym. tym bardziej, że przez państwo jestem zmuszana do płacenia podatków na rzecz kościoła r-k, finansując m.in.lekcje religii katolickiej. Na temat których to lekcji mam jak najgorszą opinię.

Zdumiewa mnie również fakt, ze biskupi polscy z tak nieskrępowaną łatwością mają śmiałość wypowiadania się na tematy będące wyłączną i intymną sprawą ludzi, jak np.aborcja. Z drugiej strony, ci sami biskupi milczą jak zaklęci, ilekroć media podają mrożące krew w żyłach przykłady maltretowania i molestowania seksualnego kobiet i dzieci w rodzinie katolickiej, znęcania się nad małymi dziećmi, na temat zawrotnej liczby wyjeżdżających na drogi pijanych kierowców (w tym również katolików), którzy sa potencjalnymi zabójcami i nic nie może ich usprawiedliwiać, itp., itp.

Nikomu nie wolno zabraniać wiary - w cokolwiek. Religia jest natomiast niczym innym jak perfidnym narzędziem propagandowym używanym w celu manipulowania ludźmi oraz wyciąganiu od nich pieniędzy i egzekwowania posłuszeństwa. To sprawne narzędzie kontroli całych grup społecznych. Kościół naciska na powstawanie rodzin, wtedy bowiem ta kontrola jest o wiele łatwiejsza - zwłaszcza nad kobietami: ich stylem bycia, aktywnością seksualną, płodnością, itd.

Oburza mnie, ze ludzie religijni domagają sie, ażeby ich wierzenia i wynikające z ich wiary dogmaty religijne, stały się w Polsce prawem obowiązującym dla wszystkich obywateli. Nie zgadzam się na to. Protestuję przeciwko wychowywaniu dzieci w duchu religijnym. Nikt nie rodzi sie religijny, a dziecko nie jest własnością rodziców. O to powinien zadbać nasz rząd. A nie układać sie z możnowładcami kościelnymi.

Apeluję raz jeszcze: rażąca asymetria w stosunkach kościół r-k - państwo jest zjawiskiem groźnym i tak rząd jak i ta część społeczeństwa, która nadal jest w stanie myśleć bez obciążeń, musi wziąć na siebie ciężar stworzenia równowagi społecznej.

Jeżeli nie ma innego sposobu, będziemy organizować regularne manifestacje pod sejmem i prosić o pomoc komisję europejską. Nie chcemy żyć i pracować w państwie wyznaniowym. Katolicyzm precz ze szkół. Proszę w jej miejsce wprowadzić etykę starannie kontrolować, aby nie była to etyka oparta na bazie chrześcijańskiej.

Rodzice, pragnący swoje dzieci wyedukować religijnie w jakiejkolwiek wierze, niechaj czynią to na własną rękę i za własne pieniądze, a nie za moje.
Autor: Teresa Staniszewska  Dodano: 24-09-2008
Ratioasia - Neutralność światopoglądowa
To prawda, że udział przedstawicieli instyyucji religijnych , w szczególności kościoła katolickiego, w uroczystościach świeckich przybrał rozmiary niepokojące. Czy polskie dzieci dorastające w takim klimacie będą miały zdolność wyobrażenia sobie, że istnieją inne modele życia społecznego, że obecność kleru poza obrzędami religijnymi i w instytucjach prowadzonych przez kościoły nie jest konieczna? Czy jest w ogóle sposób na ograniczenie wpływu instytucji kościoła katolickiego na prces kształtowania się światopogądu dzieci i młodzieży w naszym kraju? Niezależnie od tego, że powszechne naucznie religii katolickiej nie przyniosło oczekiwanych efektów w postaci ukształtowania się pożądanych cech osobowościowych młodzieży, czego dowodem jest poziom agresji i neuctwa w polskich szkołach, dwie godziny religii katolickiej pozostaja nienaruszone. Nawet wtedy, gdy rodzice proszą o zastąpienie jednej z nich dodatkową godzina fizyki czy matematyki. Wyniki testów gimnazjalnych od kilku lat pokazują wyrażnie, że wiedza z przedmiotów ścisłych przestała być mocną stroną polskich uczniów. Dyrektorzy, zwykle z nadania politycznego, zaciekle bronnią pozycji i pensum zajęć nieefektywnych z punktu widzenia morale i inteletu. Cała nadzieja w etyce, pod warunkiem, że podręcznik przygutuje neutralny światopoglądowo filozof-etyk Słyszłam jednak, że autorem zatwierdzonego odręcznika jest ksiądz...
Autor: Ratioasia  Dodano: 24-09-2008
Ray - Do Tronicki...
Nie bardzo rozumiem co miałeś na myśli mówiąc o "odbieraniu dzieci". Ponadto nie zgadzam się z Tobą, ze szkoła jest "narzędziem do wychowywania dzieci w rękach rodziców". To rodzice są od wychowywania dzieci. Szkoła poza nauką niesie pewne elementy wychowawcze, ale niejako dzieje się to "przy okazji" niesienia wiedzy-np. podczas omawiania postaw i zachowań bohaterów lektur na języku polskim (jedynym przedmiotem "typowo" wychowawczym jest tzw. godzina wychowawcza, ale jeśli jakiś rodzic sądzi, ze 1 godzina w tygodniu wystarczy aby wychować jego dziecko to powinien udać sie do psychiatry:). Szkoła powinna nieść wiedzę nieskażoną żadnym konkretnym systemem politycznym czy religijnym. Fakt-to ideał, ale to nie znaczy, że nie można do niego dążyć. W czasach PRL-u indoktrynowano dzieci Marksem, Engelsem i Leninem (choć nie pamiętam aby było to zbyt nachalne za moich czasów). Dzisiaj indoktrynuje JP II, Konstantynem Wielkim i jedyną słuszną nauką kk. W obu przypadkach to chore. Ponadto zwróć uwagę, ze szkoła jest utrzymywana z podatków zarówno katolików (nie będę rozróżniał na praktykujących i niepraktykujących), ale także przez pozostałych obywateli.
Autor: Ray Dodano: 24-09-2008
Ray - Do Racjonalniejszy...
Witam. Od razu rozpoznałem słowa Richarda D. z "Boga Urojonego". :) Słuszna uwaga-mam na myśli tą wypowiedź o dzieciach katolickich, islamskich itd. Jednakże nie mogę się z Tobą zgodzić w kwestii wychowania przez rodziców. Moim zdaniem rodzice mają prawo wychowywać dzieci w swoim światopoglądzie (nawet jeżeli jest on katolicki:) jednakże-i to uważam jest bardzo ważne-nie mają prawa go przymuszać do swojego światopoglądu. Faktem jest, że indoktrynacja od urodzenia jest niejako formą "przymusu", ale na to już nic nie poradzimy. Ważne jest natomiast aby rodzice potrafili uszanować wolność światopoglądową dziecka, gdy ich potomek któregoś dnia stwierdzi, że droga narzucona mu w początkowych latach życia nie jest drogą, którą dalej chce podążać. Pozdrawiam.
Autor: Ray Dodano: 24-09-2008
m.twardowski - link
http://www.infobydgoszcz.pl/wydarz.php?i=67207&n=3
Autor: m.twardowski Dodano: 24-09-2008
Tronicki
<nie>

Jeżeli szkoła nie liczy się ze zdaniem rodziców w kwestii tego czego uczone są ich dzieci i np odbiea im możliwość nauczania religii w szkole mimo że rodzice są mili i grzeczni dla społeczeństwa, płaca podatki itp. To zwyczajnie w życiu zabiera im te dzieci i wychowuje po swojemu tylko że tym razem główną ideologią staje sie "neutalny światopoglądalizm" który neutralny nie jest. Rodzice więc są zmuszani do opłacania szkoły i wysyłania tam dzieci wbew swej woli. Już jasniej nie można. Faszyzm nie polega na podnoszeniu prawej ręki do góry tylko na tworzeniu jednolitego programu ustanawionego przez rząd który zmusza wszystkich do partycypowania w nim mimo odrębnych poglądów, szkoły powinny być róznorodne i dostosowane do kultury i specyfiuki określonego rejonu w jednych bedą katolickie w innych muzułmańskie jeszcze gdzie indziej triumf będą swiecic feministki i geje. Tylko że jakoś do tych ostatnich NIKT dobrowolnie dziecka posłać nie chce, nie dziwi więc że tylko te ostatnie domagają się jakiś przymusów i "neutalnośći" Szkoła jest dla rodziców a nie dla jakieś ideologii państwowej do której wszyscy maja sie dostosow
Autor: Tronicki  Dodano: 24-09-2008
Ray - Do Tronicki...
A skąd wiesz, ze nie chce? Skoro takich szkół nie ma. Zauważyłem, ze powołujesz się często na coś, czego w ogóle nie sprawdziłeś...
"ludzie eligijni są barrdziej pzywiązani do wartosci rodzinnych i mają tych dzieci więcej"...
"ludzie "neutralni swiatopoglądowo"(nie ma czegoś takiego) tych dzieci jakimś trafem mają mniej, częsciej padają ofiarą konsumpcjonizmu i życia wygodnickiego nie czują obowiazków tylko mają ciągle "prawa", nie maja dzieci, to też póbują je innym odebrać"...
Jakieś statystyki poproszę. Jakieś badania. Dowody. Gdybym miał patrzeć po naszym katolickim podobno społeczeństwie (chlubicie się 95 %) to stwierdziłbym, że jest akurat odwrotnie. :)
Inna sprawa-szkoła nie jest miejscem głoszenia żadnej ideologii. Czy ja optuje za wprowadzeniem przedmiotu "Ateizm" dla twojego dziecka? Nie. Bo w szkole na to też nie ma miejsca. To nie miejsce dla żadnej ideologii, ale dla wiedzy. Wiedza nie jest ideologią. Wiedza to fakty. To ja jestem zmuszany do opłacania katechetów, których tam - w miejscu przekazywania wiedzy-być nie powinno. Takim jak Oni powinieneś płacić Ty i Tobie podobni bo to we waszym interesie jest przekazywanie waszej religii.
Autor: Ray Dodano: 24-09-2008
Racjonalniejszy? - do Raya
Rodzice będą wychowywać swoje dzieci zgodnie ze swoimi światopoglądami - to jest rzecz naturalna i nieunikniona. Zostałem wychowany w rodzinie katolickiej i zapalałem do kościoła co niedzielę. Teraz jestem ateistą. Do czego zmierzam...
Uważam, że mój światopogląd się wiele nie zmienił, mam podobny system wartości, tak samo traktuje innych ludzi, podobnie patrzę na to co się wokół mnie dzieje.
I zadaję sobie pytanie... Czy gdyby rodzice wychowali mnie w tym samym światopoglądzie, ale bez wspominania rodzącej dziewicy, faceta który chciał zadźgać swoje dziecko w ofierze czy innego bohatera, który podobno wie o czym ja teraz myśle i dobrze by mu zrobiło gdybym troszkę poklęczał... Czy nie byłoby milej?:)
Dzięki.

PS. Przepraszam za zjazd z tematu...
Autor: Racjonalniejszy? Dodano: 24-09-2008
kosa1 - Do racjonalniejszy?
W sprawie wychowywania dzieci w religii rodziców.
Ja swoje dzieci nie przypisałam do żadnej religii. A to dlatego, iż moim zdaniem, każda z nich (dwie dziewczyny), mają prawo same wybrać swoją drogę duchową, albo mogą zostać np. ateistkami. Ale ma to być ich własny wybór osiągnięty w chwili dojrzałości do niego. Jeśli, np. któraś z nich zechce zostać mniszką, a druga wojującą ateistką - nie moja to sprawa. I takie jest moje zdanie w tej kwestii.
Autor: kosa1 Dodano: 24-09-2008
Ray - Do Racjonalniejszego:)
Pewnie byłoby milej:) Niestety-rodzice chowali nas (mnie tak jak i Ciebie) w religii w jakiej ich wychowano. Na szczęście jednak nie była to bezwzględna indoktrynacja powiązana z zakazem myślenia. I to wystarczyło abym dzisiaj mógł siebie nazywać ateistą. :)
Autor: Ray Dodano: 24-09-2008
Małgorzata Osipczuk
widzę Tronicki, ze nie potrafisz wyobrazić sobie tego, ze można nie nauczać żadnej ideologii, w twoim wyobrażeniu dzieciom trzeba robić "wciski" w głowy - oczywiście tylko te twoim zdaniem dobre wciski...
smutne to... i chyba to jest dla mnie ostateczny argument dlaczego warto religię wyrugować na out, smutne że ludzie zindoktrynowani nie potrafią wyobrazić sobie normalnego zycia i nauczania i wychowawania bez wciskania bajek, mitów, systemu wierzeń i przekonań,

a dobre nauczanie jest po prostu tylko i aż: przekazywaniem wiedzy o faktach i uczeniem samodzielnego myślenia

jak już wspomniałam moje dziecko nie jest moją własnością i choć przyznaję się przed nią do zdeklarowanego ateizmu - ona od 8-go roku życia uważa się za agnostyczkę, i ok, jak będzie chciała stanie się teistką, ja nie mam z tym problemu

ciekawi mnie ilu 8-10-latków w Polsce wie, kto to jest teista, ateista i agnostyk? :) a ilu ma pełną świadomość swojego światopoglądu?
Autor: Małgorzata Osipczuk  Dodano: 24-09-2008
Ray - Do Małgorzaty Osipczuk
Pewnie niewielu:) I tylko tych dzieci żałować. Na szczęście dzisiaj dzieci i młodzież myślą bardziej samodzielnie niż ich rodzice. Niestety-poza religijnością wielu rodziców nie potrafi nauczyć swoich potomków niczego więcej.
:)
Autor: Ray Dodano: 24-09-2008
Mgwit - Poparcie
Jestem z Wami, popieram wasze działania z całego serca. Tym bardziej, że mój dwunastoletni syn powiedział mi, że nie będzie chodzić na religię a ja nie wiem co mu powiedzieć. Jeszcze poważnie nie rozmawialiśmy na ten temat.

Pozdrawiam.
Autor: Mgwit  Dodano: 24-09-2008
marta
Do Aseduza . Zgadza sie. Odmowa nauczyciela odprowadzenia uczniów do kościoła jest w praktyce niemożliwa. Nawet, gdy nauczyciel-ateista był zatrudniony na czas nieokreślony.Gorliwy dyrektor znajdzie zawsze przysłowiowe 1001 sposobów, by delikwentowi życie "uprzyjemnić", a i zwolnić pod pozorem "zmian organizacyjnych" nie jest znowu tak trudno("Jestem dobry, chciałbym ,ale brak godzin").Rekolekcje są w ogóle w dniach pracy i nieobecność w kościele traktowana jest jako...nieobecność w pracy. Jedynym "unikiem" może być zwolnienie lekarskie. Innych usprawiedliwień nie ma. Mnoża się natomiast różne "perełki" jak organizowanie wspólnych obchodów patriotyczno- religijnych przez parafie, szkoły i lokalne organy administracji państwowej i samorządowej, w których w karnych szeregach MUSZĄ uczestniczyć uczniowie i nauczyciele.Przykład można spotkać na stronie www.q4.pl
Autor: marta  Dodano: 25-09-2008
Ray - Zgadzam się....
z Aseduzem i Martą... Takie konsekwencje są możliwe szczególnie w mniejszych miejscowościach (na zaścianku zawsze przemiana mentalności trwa dłużej, a i władza kleru jest tutaj większa). Jednakże czy to powód do milczenia? Czy to powód do chowania się po kątach? Jeżeli tak będziemy robili to nigdy niczego nie zmienimy. Ktoś powiedział: chcesz zmienić świat-zacznij od siebie. Zawsze ktoś musi zacząć. Może się okazać, ze brakuje jedynie jednego aktu odwagi, aby inni-którzy również sie boją, ze są sami- poszli w nasze ślady...Pozdrawiam.
Autor: Ray Dodano: 25-09-2008

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365