Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.410.195 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Systemy budowane przez mędrców są tylko bajkami wymyślonymi gwoli zabawy wiekuistego dziecięctwa ludzkości.
Komentarze do strony Nerwica eklezjogenna

Dodaj swój komentarz…
Zulka - wrrr!   7 na 7
Na dodatek ci sprzedawcy nerwicy i schizofrenii uczą Dzieci w Polsce „przygotowania do życia w rodzinie”! Mam ochotę gryźć i kopać.
Autor: Zulka  Dodano: 13-11-2008
Reklama
F-16A - !  -4 na 4
w tekście jest "Wyleczyło ją całkowite odrzucenie religijnych przekonań, czyli po prostu racjonalizm", a winno być: "Wyleczyło ją całkowite odrzucenie religijnych przekonań, czyli po prostu >>racjonalizm<<";) To znacznie bardziej przystaje do tego co prezentuje tekst,bo [uwaga!] racjnalizm nie równa sie "racjonalizm"! Mało, jedno z drugim nie ma nic współnego to tylko homofonie...
No i postulat ateizmu psychiatrów: pięknie! To bardzo w stylu rewolucji francuskiej - kto nie ateista ten na gilotyne.
Autor: F-16A Dodano: 14-11-2008
zgadnij kto - ...   1 na 3
@F-16A:

Kiedy katolik stawia tezę, że coś bez boga jest złe (stąd dążenie do utrzymania religii w szkole, przeciwko zdejmowaniu krzyży ze ścian w budynkach publicznych itd.) to wynika to tylko z jego przekonań i próba forsowania takiego poglądu jest rzeczywiście dość apodyktyczna;

kiedy wolny mysliciel stawia tezę, że gdzieś bóg jest zły - to tak jak w temacie powyżej, opiera się na doświadczeniach, na udokumentowanych i opracowanych wynikach badań bądź obserwacji. Jeśli rzeczywiście skuteczność psychologów nie cackających sie z bogiem jest większa, to "kto nie ateista ten na gilotynę" zaczyna mieć sens.
Autor: zgadnij kto Dodano: 14-11-2008
Mariusz Agnosiewicz - odp.
Chodzi mi po prostu o to, aby w leczeniu nerwicy eklezjogennej korzystać z tego, co może być po prostu skuteczne, nawet jeśli wiąże się to z koniecznością podważenia "religijnego świata", który może być po prostu toksyczny. Nie generalizowałem przecież, że psycholog ateista jako taki jest lepszym psychologiem, tylko akurat w odniesieniu do nerwicy tego rodzaju prywatne przekonania lekarza mogą być przeszkodą w leczeniu jego pacjenta.
Autor: Mariusz Agnosiewicz  Dodano: 14-11-2008
Humanożerca  0 na 2
Mi się zdaje, że zarówno zmiana wizerunku jak i zanegowanie bóstwa są tu dwoma równie dobrymi ścieżkami, ta druga o tyle niebezpieczniejsza, że może ale nie musi doprowadzić do pojawienia się innych zaburzeń psychicznych. Jeśli zaś idzie o Witwickiego to jego doktryna na temat wiary religijnych wydaje mi się racjonalizacją własnych przeżyć autora. Bo ja w przeciwieństwie do niego nie mam ezoterycznego wglądu w prawdziwe a nie pozorne przekonania- to znaczy ta dualizacja i interpretacja wydaje mi się zrobiona pod tezę. jak się przyjrzeć jego stosunkowi do Platona, to ma się wrażenie, że ma go za idola, obraz pozytywnego bożka, nadczłowieka co o ludzkość i myśl dbał.
Autor: Humanożerca  Dodano: 14-11-2008
mama - Terapia i etyka   2 na 2
Celem psychoterapeuty nie jest nigdy przekazanie jakiegoś określonego zbioru twierdzeń (nawet jeśli są one prawdziwe), psychoterapia to nie zabieg edukacyjny. Wynikiem psychoterapii natomiast może być całkowite odrzucenie wierzeń religijnch (dlatego chrześcijański psychoterapeuta - jeśli postępuje z zasadami sztuki, a nie doktryny, też powinien dopuścić taką możliwość). To pacjent sam powinen odkryć co jest dlaniego dobre: zmiana wizerunku Boga (pardon boga) czy jego zupełne odrzucenie.
Co więcej, kwestia istnienia Boga/boga nie koniecznie jest przedmiotem wiedzy - według niektórych raczej niewiedzy.
Autor: mama Dodano: 14-11-2008
filifjonkka - och&ach
bóg dowiedziony za pomocą wiedzy bogiem nie jest, waira należy bowiem do doxa, nie episteme.
problem może być o tyle trudny, iż 'Patients with mental and physical illness derive comfort, meaning and hope from religion, helping them to cope with their limitations', wg jednego z angielskojęzycznych opracowań tematu. czym zatem zastapić nadzieję? kolejną ułudą?
dylemat: pozostawić cierpiącego wierzącego w sferze jego 2nd life, czy odrzeć go ze złudzeń (które terapeucie wydają się bezpodstawne) i leczyć go?
Autor: filifjonkka Dodano: 15-11-2008
mama - doxa-episte
Stanowisko ateistczyne też należy raczej do doxa - nie zaś do episteme, jeśli episteme, czyli wiedzę zdefiniujemy klasycznie jako prawidzwe i dobrze uzasadnione przekonanie. Otóż kwestii istnienia/nieistnienia Boga/boga nie da się dobrze uzasadnić. Niektórzy twierdzą, że samo pojęcie Boga/boga nie należy do sfery poznania a do sfery moralności (takie jest mnej więcej stanowisko Kanta).
Wracając zaś do samej treści artykułu: kultura jako taka, a nie tylko religia w szczególności jest źródłem nerwicy. Można znaleźć znerwocowanych i wcale dobrze funkcjonujących katolików, protestantów itd. Pytanie jest więc zasadnicze: jakie są granice terapii, rozumianej jako pewna rewizja przekonań dotyczących siebie i świata. Teza: relgia jest jedynym źródłem newicy jest wątpliwa. Raczej jest tak: religia ze względu na pewne jednostkowe predyspozycje oraz ze względu na pewne okoliczności może stać się czynnikiem nerwicy.
Autor: mama Dodano: 15-11-2008
nousferatu - neurosis   1 na 1
Artykuł rzetelnie prezentuje problem, ale z ostatnich stwierdzeń wynika fałszywa alternatywa: albo zdrowie psychiczne(ateizm), albo męki kościelne. Po piewsze: zgadzam się w stu procentach z mamą. "Neurotyczna osobowość naszych czasów" to nie tylko i wyłącznie efekt patologii w obszarze życia religijnego. Po drugie: zadaniem psychoterapii jest ulżyć cierpieniom pacjenta. Jeśli w jej wyniku dojdzie do zmian w przekonaniach o charakterze światopoglądowym, to w porządku. Natomiast próba forsowania lub obalania jakichś tez światopoglądowych już w trakcie terapii, jeśli byłaby podjęta przez prowadzącego świadomie i z rozmysłem, byłaby moim zdaniem poważnym nadużyciem i brakiem kunsztu. I uwaga natury ogólnej: posługiujecie się tu przymiotnikiem "racjonalny". Sam w sobie wyraża on postawę neutralną ideologicznie i światopoglądowo. Ma jednak naturę dialektyczną - zbyt mocno zradykalizowany zamienia się we własne przeciwieńswto. Racjonalność w czystej postaci w realnym życiu nie istnieje a pomiędzy tym, co racjonalne, a co nie,granic po prostu nie da się wyznaczyć. Warto pamiętać o tym, że nie wszystko, co nie "racjonalne" jest automatycznie, godnym potępienia, irracjonalizmem.
Autor: nousferatu Dodano: 15-11-2008
Mariusz Agnosiewicz - odp.   1 na 1
Po pierwsze z artykułu nie wynika sugestia, że religia jest jedynym czy nawet głównym źródłem nerwic. Kto to wyczytał powinien przeczytać tekst jeszcze raz. Ja pisałem o jednej z nerwic.

Nie twierdzę też, że terapia ateistyczna jest jedyną sensowną, bo w zależności d przypadku może "dekompozycja toksycznego obrazu Boga" okazać się wystarczająca. Niemniej zasugerowałem, że być może terapia poprzez racjonalizm może być najskuteczniejszą. Niestety tego prawdopodobnie trudno się będzie dowiedzieć że względu na tabu i tak zdumiewające enuncjacje psychoterapeutów: nie można podważać "świata religijnego" nawet jeśli jest on oceniany jako przyczyna problemów. Czyli znów tabuizowanie religii: szanujmy ją, nawet jak szkodzi. Ja namawiam: zrezygnujcie z tabuizowania religii w terapii nerwic eklezjogennych.
Autor: Mariusz Agnosiewicz  Dodano: 15-11-2008
Witold Chmielewski - Panu "ojcu" ...   4 na 4
... Antoniemu Nowakowi mogę od razu przyprowadzić z 10 osób z grona moich znajomych i rodziny, którzy ewidentnie cierpią na zaburzenia emocjonalno-psychiczne spowodowane jak najszerzej pojmowaną tzw. bojaźnią bożą, w tym bardzo atrakcyjną i wykształconą 40-latkę, której psychika została zdemolowana przez matkę-dewotkę i która kompletnie nie może poukładać sobie relacji z mężczyznami, choć bardzo by tego chciała.
Taaak, ale dla niego to raczej jednostki godne naśladowania ... "boży szaleńcy" czy jakoś tak.
Autor: Witold Chmielewski Dodano: 15-11-2008
Piotr Bogdanowicz
Sądzę, że problemem jest nie tyle "tabuizowanie" religii jako takiej, a pogląd zakazujący psychoterapeucie bezpośrednią ingerencję w przekonania pacjenta, dość powszechnie obecny w niektórych szkołach psychoterapii. Podkreśla się tu konieczność samodzielnego dojścia pacjenta do tego, co dla niego dobre / prawdy, zadaniem psychoterapeuty jest jedynie umożliwienie tego pacjentowi i wspieranie go na tej drodze. Nie jestem jednak specjalistą od psychoterapii czy jej zróżnicowania, w każdym bądź razie trudno przyjąć odgórne zalecenie, by w leczeniu nerwicy eklezjogennej stosować przede wszystkim "terapie ateistyczną" bądź głównie "łagodzić obraz Boga" - nerwica nerwicy nie równa, bez stosownych badań pozostajemy jedynie w sferze wyobrażeń i przypuszczeń.
Autor: Piotr Bogdanowicz  Dodano: 16-11-2008
Ritta - do sadu   2 na 2
Jesli chodzi o te strone religii i kk to popieram tekst MA w 100%. Jak sobie przypomne moje wlasne pokorne mlodziencze spowiedzi o masturbacji i stosunkach seksualnych...Oblesne bylo zadanie ode mnie takich wyznan...Uwazam ze PSR powinno wystapic z jakas inicjatywa - kk promuje w tym zakresie choroby i patologie, narazajac ludzi na przyszle problemy seksulane. Oczywiscie placimy za to my podatnicy bo Ci ludzie pozniej musza sie leczyc z beztrosko wtloczonych im do glowy bzdur o grzesznej seksualnosci. Takie zachowania kk to wrecz lamanie konstutycji w zakresie praw i wolnosci. Ostatnio 200 rodzin czlonkow kosciola scjentologicznego pozwalo ten kosciol za pranie mozgu czlonkom ich rodzin. Ciekawe gdyby pozwac kk za robienie ludziom wody z mozgu wlasnie na tle seksualnosci. Ja bym chetnie wystapila jako swiadek w sprawie, zreszta mam wiele ozieblych kolezanek ktore wyznaly mi ze czuja sie grzeszne uprawiajac tylko zwyczajna masturbacje!
Autor: Ritta Dodano: 17-11-2008
ten sam - nie demonizujmy   1 na 1
Nerwica eklezjogenna jest rzadką odmianą nerwic więc nie demonizujmy problemu.Ciekawy jestem jakie kompetencje ma psychoterapeuta katolik wobec przypadku nerwicy eklezjogennej, czy ma przedstawić pacjentowi swój punkt widzenia na kościelną naukę jako taką,która w nim nie czyni spustoszenia emocjonalnego czy może obiektywnie zasugerować rezygnację z wiary katolickiej?Ciekawy dylemat moralny, bo jeżeli psychoterapeuta jest katolikiem to jakie może mieć zdanie na temat choroby która stoi frontem przeciwko nauce kościoła?
Autor: ten sam Dodano: 19-11-2008
lilia   1 na 1
Ten sam- może i jest to rzadka choroba,ale z perspektywy jednostki-osoby chorej, jest to życiowy dramat. Ja własnie tego doświadczam i mam wrażenie, że już nic mi nie pomoże i będę do końca życia musiała cierpieć. Nikt, kto nie zapadł na n.e. nie jest w stanie sobie wyobrazic tego bólu. 
Autor: lilia Dodano: 01-01-2010
lilia   1 na 1
aha
chciałam się jeszcze odnieść do tej metody wyparcia Boga i religii w
leczeniu. Mam co do tego mieszane uczucia, gdyz jak dotąd Bóg stanowił
bardzo ważny element mojego życia, zresztą gdyby tak nie bylo to pewnie
nie zachorowałabym na tą chorobę. Jednak muszę przyznać, że kiedy
wyjechałam w czasie wakacji do kraju, w którym prawie w ogóle nie ma
kościołów katolickich, i nie mialam żadnej stycznosci z religią czułam
się o wiele lepiej, ale kiedy wróciłam, znowu to wróciło  to ze
zdwojoną siła. Ja jeszcze u nikogo nie szukałam pomocy, nikomu o tym
nie mówiłam, ale   to nie pozwala normalnie funkcjonować, wiec chyba
w koncu bede musiała coś poradzić. Moja choroba nie dotyczy sfery
seksualnej, tylko tego, że MUSZĘ isć do zakonu. Może dla kogoś wyda się
to śmieszne, ale to jest nerwica i nie da sie tego wyleczyć radami typu
nie myśl o tym, Bóg cie to tego nie zmusi itd, to nie działa.
Autor: lilia Dodano: 01-01-2010
lilia   1 na 1
c.d Niestety duża część duchowieństw w ogóle nie potrafi pomogać ludziom w rozterkach dot religii. Dzisiaj totalnie załamała mnie wypowiedź ksiądza:
"Możemy stwierdzić, że trudno człowiekowi spełnić
życie, jeśli odrzuci zaproszenie Boga. Jakie wartości tego świata
mogłyby zaspokoić apetyt pobudzony dotknięciem Boga. Nie ma rzeczy,
człowieka, uczucia czy doznania, które potrafiłoby zapełnić lukę, jaka
powstaje, kiedy odrzucamy zaszczyt i szczęście bycia "Bożym
wspólnikiem". Owszem, przez jakiś czas głos powołania można zagłuszać,
jednak prędzej czy później odezwie się ze zdwojoną siłą. Można być
dobrym, uczciwym, czynić wiele dobra, ale to nie pozwoli unicestwić
tego wspaniałego daru, jakim obdarzył nas Stwórca. Osoby odrzucające
swe powołanie by zagłuszyć Boży głos w sercu, potrafią popełniać dużo głupot, czynić
wiele zła, zdobywają się nawet na próbę usunięcia samej myśli o Bogu.
Ale to wszystko na dłuższą metę zazwyczaj i tak nie pomaga.
Podjęcie powołania i wierność jemu jest warunkiem spełnienia życia, osiągnięcia szczęścia. Spotykając czasami ludzi, którzy powołanie odrzucili lub porzucili, łatwo dostrzec - ich oczy są smutne."

I jak tu żyć;(
Autor: lilia Dodano: 02-01-2010
nerwica eklezjogenna
Sądzę, że problem oddziaływania religii na psychikę człowieka jest o wiele poważniejszym i znacznie szerszym problemem, niż tylko wychwycone przypadki nerwicy eklezjogennej. Uważam, że kliniczne przypadki nerwicy eklezjogennej są jedynie wierzchołkiem góry lodowej . Powszechność występowania tych groźnych, zawładajacych człowieka mitów, powoduje degenerowanie całych społeczeństw. Buduje okaleczone kulturowo i intelektualnie ogromne rzesze społeczeństwa, wraz z mnóstwem ograniczeń, barier, zachamowań i lęków. Religia dlatego jest największym przekleństwem tego świata, bo jest w pełni zalegalizowanym i w pełni akceptowanym sposobem na rządzenie ludźmi. Inaczej niż 'rządzenie' nie mogę tego nazwać. To tyrania wręcz doskonała. Większego absurdu na tym świecie nie zauważam. Amen.
Autor: nerwica eklezjogenna  Dodano: 05-05-2010
Bojątko
Lila...! "Totalnie załamała mnie wypowiedź księdza". No proszę Cię... Przecież ksiądz nie wwygłasza bezstronnych prawd o życiu, tylko zatopion w swoje sekciarskie bagienko próbuje "reklamować" własną instytucję. To tak, jak z pokazami promocyjnymi pewnych produktów, np. garnków. Jak przyjmiesz zaproszenie na "spotkanie dotyczące zdrowego gotowania" (nie wiem czy dostajesz takie ulotki pod drzwi,ja często) to czego się spodziewasz? Że będą rozprawiać o zdrowiu, czy zachwalac własne produkty? I jak ci na tym spotkaniu powiedzą, że "bez naszych garnków nie możliwe jest zdrowe gotowanie", to im uwierzysz i tez będziesz pytać "jak tu żyć (bez tych garnków)"?? Trochę logicznego myslenia, obserwacji świata, wiedzy, poznania i dasz radę! jakby Cię dopadły znowu takie chore myśli- pisz na priv. Może uda mi się Tobie jakos pomóc. Pozdrawiam:)
Autor: Bojątko  Dodano: 15-03-2012
sanczes
Czy zna ktoś dobrego psychoterapeutę z okolic wrocławia,legnicy,bolesławca czy Lubina,który podjąłby się leczenia nerwicy eklezjogennej?
Autor: sanczes  Dodano: 09-04-2013
AlexRener - Sanczes
Tylko pan Bóg może was uleczyć z tego. Takie są fakty. Musicie pójść do kościoła, mówię poważnie. Tylko teizm ma rację bytu i tyle w temacie.
Autor: AlexRener  Dodano: 29-08-2017

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365