Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… qubix89 Mises nie Misses, podobnie jak Hayek nie byli by zadowoleni z mianowania ich neoklasykami. Myśle, że to właśnie w ich głosy powinniśmy się wsłuchać.
Reklama
Maciej - o kartach kredytowych Świetny artykuł, trafia w dziesiątkę. "Infantylna konsumpcja" (trudno o lepsze określenie!) została rozbudzona przez zalew kart kredytowych czyli kupowania za cudze pieniądze po to żeby mu oddać z odsetkami. Coś kompletnie bez sensu - kupować można za swoje a jak się nie ma to się nie kupuje. Branie kredytu po to żeby kupić coś na co nie ma się pieniędzy to bodaj najgłupsza rzecz jaką można sobie samemu zrobić, równa ekonomicznym Nagrodom Darwina. Prawie wszystkie karty kredytowe niczego nie dają "Klientom" czyli złapanym owcom - zysk idzie tylko w jedną stronę, w stronę pożyczkodawcy. Wyjątkiem są karty kredytowe, które dają minimalny zysk (z reguły 0,5%-1% wydatku) dla posiadacza. Wówczas bank mówi: "Mamy dla ciebie ofertę. Jeśli będziesz nam od razu oddawał nasze pieniądze, które wydasz, dostaniesz 0,5%-1%. Jeśli nie to nam oddasz 10%-20% ". To ryzykowny, ale jako-tako uczciwy interes. Oczywiście, całkowicie bezpieczne byłoby jedynie dodanie tych odsetek do wydaktów z karty płatnicznej z której wydaje się własne pieniądze. Było takie konto w UK (1% zwrotu - Halifax Moneyback), ale okazało się... za dobre i bank je zlikwidował. Zmiana systemu powinna zacząć się od zakazania kart kredytowych, które niczego nie dają a jedynie doją.
Autor:
Maciej Dodano:
22-07-2009 Maciej - o kartach c.d. Żeby jeszcze bardziej rzecz skomplikować niektóre banki owszem dają 1%, ale nie w formie gotówki tylko jako zniżkę na określone produkty. Jeśli się nie wyda kolejnych pieniędzy tam gdzie bank chce - zniżka przepada. Przy czym kupowanie akurat tam lub tego co podtyka bank wcale nie musi być korzystne dla klienta. Inny trik to danie gotówki, ale przy jednoczesnym wprowadzeniu opłaty miesięcznej, która zjada część zysku. Trzeci trik to zmniejszanie stopy zwrotu wraz ze zwiększaniem wydatków lub wprowadzenie górnego limitu zwrotu, np. 20 funtów i ani pensa więcej. A wszystkie te triki można z sobą łączyć... Tak więc to danie czegoś przy korzystaniu z karty kredytowej też jest w dużym stopniu odwołaniem się do "emocjonalnej ręki rynku". W Polsce takie karty oferuje zdaje się tylko Ryanair - wtykają to ludziom na lotniskach, ale nie piszą, że można wyciągnąć z karty tylko "bilet", który może być "za złotówkę" przy cenie ostatecznej grubo ponad 100 zł. Uważam, że karty kredytowe powinny być zabronione za wyjątkiem tych, które coś realnie dają (a raczej mogą dać) czyli: 1) nie mniej niż 0,5% zwrotu w gotówce lub 2) nie mniej niż 1% zwrotu w postaci zniżek.
Autor:
Maciej Dodano:
22-07-2009 Maciek Cóż...dla Was założeniem jest, że kryzys jest zły i należy się przed nim bronić, przy czym obrona jest dla Was jednoznaczna z interwencją państwa.Ja mam na ten temat inne zdanie. Nie jestem ekonomistą, ale za to czuję się mocny z logiki.Przyczyną kryzysu nie jest wcale jak to Wy nieświadomi komuniści piszecie "niewidzialna ręka rynku".Przyczyną jest interwencja rządu amerykańskiego , której założeniem było pobudzenie rynku nieruchomści.Banki nie jest w ciemię bite, pozostawione same sobie nie dadzą kredytu byle frajerowi, bo chcą mieć pewność, że klient spłaci, w końcu chodzi o ich (banku) kasę.Czy to nie jest logiczne?Rząd posmarował tu i tam, i banki zaczęły prowadzić ryzykowną grę, dając kredyty na przysłowiowy dowód.W normalnej gospodarce kapitalistycznej również dochodziłoby do kryzysów, tyle, że zapominacie, że kryzys ma wiele pozytywnych aspektów i w ogólnym rozrachunku jest korzystny dla gospodarki bo ją oczyszcza (pod warunkiem, że nie miesza się w to państwo, bo wszelkie dofinansowania prywatnych firm z budżetu państwa są głeboko demoralizujące). Praw naturalnych nie da się przeskoczyć a Ci co sądzą inaczej kończą marnie. Takich kozaków w historii było już wielu.Ja nie chcę w tym uczestniczyć, bo to się zawsze źle kończyło.
Autor: Maciek Dodano: 23-09-2009
Dawid Hybsz - propaganda Artykuł należy, niestety, ocenić jako nietęgie bzdury. To próba wprowadzenia socjalizmu i keynesizmu do gospodarki. Zresztą pozbawiona racjonalności, a tylko momentami pseudoracjonalna. Zgadzam się z pierwszym komentującym - wystarczy sięgnąć do Misesa czy Hayeka, żeby zorientować się w demagogicznym tonie artykułu. Tekst kierowany wyraźnie do osób nieznających ekonomii - czyli do dyletantów.
farloon Artykuł nierzetelny. Mises i Hayek nie są przedstawicielami neoklasyków tylko Austriackiej Szkoły Ekonomii stojącej w bardzo wielu założeniach w opozycji do neoklasyków! Tym bardziej oburzające jest przypinanie Misesowi i Hayekowi takiej łatki, gdy wspomina autor, że neoklasycy uznają koncepcję homo oeconomicus - czyli człowieka zachowującego się zawsze racjonalnie w celu maksymalizacji zysku. Tymczasem Austriacy właśnie tę koncepcję odrzucili, opierając się na Człowieku Działającym - kierującym się subiektywnie postrzeganymi celami i dobieranymi środkami. Absolutnie ich podejście nie zakłada, że człowiek musi działać racjonalnie, efektywnie, czy z chęcią zysku! To niby subtelności, ale prowadzą do drastycznych różnic we wnioskach, do których dochodzą przedstawiciele różnych szkół. To właśnie Austriacy przewidywali kryzys 2008 kilka lat przed jego wystąpieniem - wystarczy posłuchać na YT Petera Shiffa czy Rona Paula (którego Shiff był ekonomicznym doradcą).
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama