Zaiste, pod interesującymi budkami z piwem musi pan przebywać, skoro takowe słownictwo tamże słyszał. I tak, powszechne oznacza często spotykane. I co? A to już wyjaśniłem w owym artykule. Jeśli pan nie pojął treści.. to nic - nie każdy potrafi.
Przeczytałby pan może nieco więcej tekstów, a następnie skomentował je tam, gdzie należy - w komentarzach? Aczkolwiek wolałbym ujrzeć argumenty przemawiające za stwierdzeniem tak naukowym jak 'strata czasu'.

Wszedłem, poczytałem. Co to znaczy, że kobiety są tak "powszechne"? Często spotykane, tak? Ano, są. I co? Jeśli potencjalny czytelnik nie wrócił właśnie spod budki z piwem i jest nienawykły do tamtejszych standardów krasomówczych i myślowych - niczego na mentalrapist dla siebie nie znajdzie. Strata czasu.

Problem można widzieć szerzej. Nie tylko nie likwidujemy kryminalizowania wolności słowa, ale wręcz rozszerzamy. Jako racjonaliści powinnismy stosować wolterowską zasadę krytykowania niemadrych poglądów ale "umierania za wolność ich głoszenia". Tymczasem tworzymy nowe precedensy. Wielu z nas popierało wprowadzenie karalności tzw. "kłamstwa oświęcimskiego" , co było przejawem wybiórczego traktowania historii i uznania racji polegającej na tym, że wystarczającym powodem do ścigania kogoś staje się kwestionowanie uznanej wersji historycznej. Jako europejczykowi jest mi wstyd, że w XXI wieku aresztuje się np. "historyka" Irvinga za głoszenie jakichś głupstw ... Bądźmy obiektywni i walczmy z absurdalną modą penalizacyjną na wszystkich frontach, bo nie jesteśmy wiarygodni domagając się jedynie zniesienia karalności obrazy uczuć religijnych. Dla jednych bolesne będzie oglądanie genitaliów na krzyżu a dla innych oglądanie np. orgii seksualnej w Auschwitz. Szukajmy punktu Archimedesa i nie ulegajmy zbytnio własnym emocjom. Czy chodzi nam naprawdę o wolność głoszenia pogladów czy tylko o wolność do krytykowania religii włącznie z jej ośmieszaniem i lżeniem ?

Prosiłbym wejść tu: mentalrapist.blogspot.com/
jeśliś zainteresowany/a myśleniem.

A ja bym z wielką chęcią oglądnął ten film..."Liebeskonzil", ale znając polskie realia, pewnie ciężko go będzie dostać gdziekolwiek.

przez jej antytezę czyli pomniejszenie, poniżenie czlowieka. Gdyby prawo opieralo się na nauce , nie byłoby miejsca na obrazę uczuć religijnych.

Artykuł ciekawy. Chociaż mógłby być luźniejszy, mniej akademicki.
Zgadzam się w pełni z argumentacją. Depenalizacja obrazy uczuć religijnych jest jak najbardziej wskazana. Sądzę, że w tej kwestii odpowiednia byłaby droga cywilna. Skoro religia jest czymś prywatnym, osobistym to powinno przysługiwać co najwyżej roszczenie z tytułu naruszenia dóbr osobistych, a co za tym idzie ewentualne odszkodowanie.