Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.714 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Klucz do udanego życia to umiłowanie wiedzy. Jak pokochać naukę? - Znaleźć pasję, wtedy wysiłek staje się przyjemnością.

Dodaj swój komentarz…
tamara be jot - Tamara, słuchaj
Ja z tym "wielkim światem" mam na pieńku. I to nieustannie.Ten "wielki świat", świat wipowych nietykalnych  nadludzi, również nadludzi-pisarzy (o czym piszesz w eseju w Czasopisie) przeraża mnie. Nie wmawiaj mi, proszę, rzeczy, których nie robię. Jadaczki jednak nie zamknę. Chcę być słyszalna. Będę jadaczkować.
Autor: tamara be jot Dodano: 18-08-2010
Reklama
Elżbieta Binswanger-Stefańska - moje zastrzeżenia do książki Domosławskiego
mój najnowszy tekst nosi tytuł "'Kapuściński non-fiction' - klucz do
biografii?", jest to zarazem mój debiut na portalu Studio Opinii:




http://alfaomega
.webnode.com/products/el%C5%BCbieta%20binswanger-stefa%C5%84ska%3a%20%22kapu%C5%9Bci%C5%84ski%20non-fiction%22%20-%20klucz%20do%20biografii-/
Autor: Elżbieta Binswanger-Stefańska Dodano: 07-04-2010
PiotrB - hmm  -1 na 1
no to ładnie
Autor: PiotrB  Dodano: 21-03-2010
tamara be jot - Za daleko   2 na 2
te biografie w Polsce to produkcyjniaki, tzw. rynkowe, i tyle. Wydawca za wszelką cenę chce zarobić, i tyle, i wcale nie chodzi mu o poziom tekstu. I to już zaszło za daleko. Bardzo, bardzo za daleko.
Autor: tamara be jot Dodano: 21-03-2010
Elżbieta Binswanger-Stefańska (ellubis) - moje pożegnanie z portalem
Biografia "Kapuściński non-fiction", książka jako taka, jej styl i treść, może się podobać lub nie podobać, jest też mnóstwo odcieni pomiędzy - i o tym można merytorycznie dyskutować.

Ponieważ jednak portal Racjonalista ewidentnie pochwala łamanie kodeksu etycznego i w sensie ludzkim, i zawodowym, a to kłóci się z moim wewnętrznym kompasem etycznym (który jako osoba niewierząca jak najbardziej posiadam, choćby z racji dziedzictwa wypracowanego przez religie moich przodków), więc pora na mnie.

Dziękuję przychylnym mi Czytelnikom za motywujące mnie opinie, dziękuję wnikliwym Krytykom, bo dzięki ich uwagom miałam możność doskonalenia się w pisaniu.

PS. Andrzeju, jeśli już krytykujesz Kapuścińskiego: "nie odkrywał swoich błędów, miewał za złe, kiedy mu pokazywano, że nie wszystko było tak", to tym bardziej oczekiwałabym, że przeprosisz za swoje  "ten autor nigdy nie wracał do krajów, które opisywał", skoro jest to krzywdząca go nieprawda.
Autor: Elżbieta Binswanger-Stefańska (ellubis) Dodano: 21-03-2010
ellubis - Kapuściński o reportażu literackim
In www.charlierose.com/view/interview/3091
on American television in 2001, Kapuscinski himself called his work
“literary reportage,” and explicitly connected it to what Americans
call the New Journalism movement of the 1960s. Literary reportage,
Kapuscinski said, was “created in the United States by American writers
like Norman Mailer, like Tom Wolfe, like Truman Capote.” Explaining the
approach, he added:
You take the real facts, the real persons, but you are using the
tools, the techniques, the achievements of fiction literature — of
novels. Because the reality is so rich, so colorful, that you are
unable, using purely journalistic language — which is usually very poor
and very shallow — you are unable to describe the richness and the
variety of the situations and of the world. So… writing about real
facts you have to use those techniques of great novelists, who invented
the way of describing the colors, the smells, the landscape, the faces,
and all these things — human beings, human psychology and all this sort
of thing. That was invented in the United States in the 1960s — it was
called ‘The New Journalism.’ And the form, the genre new journalists
are using, it is exactly literary reportage.
Autor: ellubis  Dodano: 19-03-2010
ellubis - @PiotrB
RP w ogóle nie jest /nie musi być/ dziennikarzem, wystarczy, że ma gadane i prezencję, i dobrze wie co mówić a czego nie mówić...
Autor: ellubis Dodano: 19-03-2010
PiotrB - ellubis
Jest to dziennikarstwo, bo Hołownia nie opiera się na własnym widzimisie ale przedstawia poglądy pewnej grupy społecznej - katolików. To tak, jakby rządowego rzecznika prasowego obwiniać za niefortunne reformy.
Autor: PiotrB  Dodano: 19-03-2010
ellubis - @Sławomir Jankowski
dziękuję Panu za ten tekst. zbieram i ja różne, czasami skrajne opinie na temat mojego. najbardziej zdumiał i zaskoczył mnie ktoś, kto powiedział, że jest napastliwy, mój Boże, pewnie nigdy nie czytuje komentarzy na forach dyskusyjnych ;( nawet nie napisałam nic o "szkalowaniu", a już wyszło (niestety), że napisałam, ech... :(.

zacytuję wypowiedź RK z Pana tekstu Szymonowi Hołowni, przesympatycznemu baby-face -entertaineROwi w studiu TV, który na poważnie rozważa, czy RK w ogóle był dziennikarzem:

„Wykonuję właściwie dwa zawody: korespondenta i reportera. Ten pierwszy jest ważniejszy, bo po to jeżdżę, żeby nadawać wiadomości, pisanie reportaży jest moim zajęciem na wpół prywatnym. Wieczorne notatki – to są moje codzienne depesze do PAP. Jestem ten „czarnoroboczyj” korespondent agencyjny, z tej najczarniejszej armii pracy, jaka jest w dziennikarstwie . Dzień w dzień muszę zebrać materiał, usiąść i napisać go na maszynie, potem
sperforować na teleksie, jeśli mam teleks, potem doczekać się łączności
z Warszawą – i rano jestem nieprzytomny, i jeszcze nie mam pewności,
czy ten materiał w ogóle doszedł do centrali. Jeżeli to się powtarza
następnego dnia, następnego i następnego, to ja już nie mam siły, żeby
jedno słowo zapisać dla siebie.”
Autor: ellubis Dodano: 19-03-2010
ellubis - @PiotrB   1 na 1
sama na własne uszy słyszałam, jak opowiadał, że człowiek trafi w zaświaty w swojej optymalnej powłoce, a nie jako schorowany starzec (jeśli tak akurat zakończy życie), kombinował też jak koń pod górę co się stanie z przeszczepionym organem, który powędruje do nieba z nowym właścicielem...

tu martwi się o Michała Piróga, czy ten w ogóle trafi do nieba... i żeby to na żarty:

www.onet.tv/bog(*)6912,3,klip.html#m=6396912,c=3

a tu, po tym jak biolog Paweł Golik powiedział, że jeden udowodniony cud, a cała dotychczasowa nauka stanęłaby na głowie, Sz.H. rozprawia, że Watykan poddaje cuda bardzo solidnym naukowym badaniom i uznaje tylko te "naprawdę naukowo potwierdzone":

dziendobrytvn.p(*)czy_nie,aktualnosci_detal.html

dla mnie Hołownia jest świetnym entertainem, naprawdę :) natomiast poważne dziennikarskie rozważania o tym, gdzie trafi przeszczepiona nerka po śmierci obu właścicieli jest cokolwiek metadziennikarska, przyzna Pan? ;)

@Sławomir Jankowski: dziękuję za zaproszenie, przeczytam :) 
Autor: ellubis Dodano: 19-03-2010
sławomir jankowski - Zapraszam do Studia Opinii
Moje zdanie na ten temat znajdziecie na blogu itinerarium.bloog.pl/ , ewentualnie na łamach internetowego "Studia Opinii" alfaomega.webnode.com/
Autor: sławomir jankowski Dodano: 19-03-2010
PiotrB - Hołownia
A co on takiego po dziennikarsku pisze, czego się nie da dziennikarskimi metodami sprawdzić? Nie wiedziałem, że to jakiś prorok.
Autor: PiotrB  Dodano: 18-03-2010
ellubis - @Soplic & o Hołowni   1 na 1
no, tak, napisałam, że biografia ma być dobra, a p. Soplic zaraz zrobił z tego, że napisałam, że "ładna" i nuże atakować, klasyczne walenie w chochoła, straw man argument, ja tu nie mam czego odpierać, ja tego, co p. Soplic zrozumiał, po prostu nie napisałam, niech sobie p. Soplic sam posiecze powietrze ;(

ktoś mi zarzucił, że "dokopałam Hołowni", więc wyjaśniam, że zażartowałam sobie zaledwie, bo jak tylko poszło w świat Domosławskiego, że "Kapuściński konfabulował", to już Szymon Hołownia zastanawia się, czy Kapuścińskiego w ogóle można nazwać dziennikarzem, on dziennikarz, było nie było, od spraw nadprzyrodzonych, czyli normalnymi dziennikarskimi metodami nieweryfikowalnych.

a Hołownię lubię za jego występy w rozrywkowych programach TVN i, jak już jesteśmy przy temacie, to właśnie Kapuściński pisał o zasadniczej różnicy między pracownikami mediów ("media workers", prezenterami, moderatorami, prowadzącymi programy itd.), a dziennikarzami ("journalists"). ci pierwsi są bardziej od "sprzedawania towaru, jakim jest zabawa i informacja", ci drudzy od zgłębiania obrazu świata, ci pierwsi należą bardziej do resortu rozrywki, "kultury zabawy", która nie ma nic wspólnego z rzetelną informacją i wiedzą. Sz.H. zawiaduje też "resortem wiary" i to też nie jest wiedza, prawda?
Autor: ellubis Dodano: 18-03-2010
Soplic  -2 na 2
Nie za bardzo rozumiem autorkę, nie podoba jej się biografia bo jest rzetelna? Proszę Pani, biografia ma być prawdziwa a nie ładna, jak się Pani nie podoba życie Kapuścińskiego to pretensje proszę kierować do niego.
PS Artykuł zdecydowanie marny merytorycznie za to rozemocjonowany, a już fragment o szczerym uśmiechu mistrza... Mistrzostwo świata, szczerość w kontekście konfabulacji i rozmów ze smutnymi panami z UB? "Abo tak, abo tak": Albo był szczery w rozmowie z tymi panami, albo ze znajomymi, albo, albo, ewentualnie z nikim szczery nie był... Przyjaciołom i znajomym nie opowiadał o tych panach, w takim razie wiemy kiedy mógł być szczery a z kim nie był na pewno.
Autor: Soplic Dodano: 18-03-2010
ellubis - @ats42   3 na 3
są dobre, a nawet b. dobre biografie i są złe biografie pisane pod zły gust (tych drugich jest jak zwykle więcej), b. dobra biografia jest literackim wydarzeniem. proponuję przeczytać art. w aktualnej "Polityce". ja, owszem, przeczytałam w swoim życiu mnóstwo biografii, b. dobrych, bo śmiem twierdzić, że mam dobry literacki gust. b. dobre są np. Agaty Tuszyńskiej o Singerze, Krzywickiej, już się cieszę na Verę Gran... tak się złożyło, że zanim otworzyłam biografię RK, zamknęłam "Autora widmo" Harrisa, wg niego jest (bdb) film Polańskiego; w filmie o tym nie ma, bo skąd, ale w książce jest dużo na temat technik pisania ("auto")biografii, polecam. AD miał szansę napisać bdb biografię - o ile poiformowałby o swoim zamiarze p. Alicję Kapuścińską, bo od niej miał pozwolenie na dostęp do pracowni RK, do kontaktów, do informacji, do cytowania, nie poinformował i zastrzegł sobie u wyd., żeby jej nie mówiono, że pisze, sic! - a napisał coś, co jest porachunkiem przeciętnego ucznia z niedościgłym mistrzem (przypomina mi to intrygę Salieri-Mozart w sztuce Petera Shaffera). nie zastanowiło nikogo, że AD, który napisał już kilka książek i miał kontakty choćby przez swojego przyjaciela RK, nigdy nie był tłumaczony na obce języki? nie był fetowany jako kongenialny uczeń swojego mistrza?
Autor: ellubis Dodano: 18-03-2010
ats42   2 na 4
Komu w ogóle jest potrzebna biografia Kapuścińskiego i po jaką cholerę?! Na pewno Domosławskiemu, dla pieniędzy, i na pewno nie mi. Nie lubię biografii, nawet tych "uczciwych", co to starają się nie być hagiografiami. Oceniam dzieła, a nie autorów. Nie wierzę w stuprocentowych herosów i kryształowe charaktery, każdy ma jakieś swoje słabości, coś intymnego do ukrycia i życzyłbym sobie, aby inni to szanowali. Nie potrzebuję wiedzieć, czy, dajmy na to, Szopen, komponując drapał się po łbie, czy po dupie i czy w ogóle był w stanie cokolwiek skomponować, póki się nie nabzdryngolił, a w ogóle to najlepsze kawałki napisała mu ciotka. To dzieła są towarem, który kupujemy albo i nie, a nie ich autorzy (kupowanie dzieła ze względu na autora a wbrew własnemu gustowi to snobizm, chytrość albo inna fiksacja). Było kilkadziesiąt lat na obrabianie Kapuścińskiemu dupy, póki żył, i trzeba było z tego korzystać. Teraz krytyka jest mocno spóźniona, a biorąc pod uwagę, spod czyjego wyszła pióra, wręcz nikczemna, i niech się idą pierdolić wszyscy tacy krytycy i "obiektywni" żurnaliści! Mieli czas wcześniej.
Autor: ats42 Dodano: 18-03-2010
Abadonna - @catseye
No i właśnie ponosi konsekwencje. Większość odbiera go krytycznie i otwarcie nazywa szubrawcem. Spora grupa deklaruje, że nie dość, że nie weźmie do ręki szmatławego "Non-fiction", to jeszcze na dobitkę nie tknie niczego co ten "upichci" następnym razem. 
Wdowę pomijam? No pomijam, bo raczej tu mamy do czynienia z rozrachunkiem typu Szubrawiec kontra Mistrz versus jego czytelnicy. 
Jest mi przykro, że pani Kapuścińska została oszukana bezczelnie. Osobiście uważam, że autor postąpił niegodnie, by nie rzec - podle. Niemniej nadal optuję za tym, aby pisał co chce (w granicach prawa), nawet jeśli ociera się to o (przekracza?) granicę dobrego smaku. 
Autor: Abadonna  Dodano: 17-03-2010
RyszardW   2 na 2
Proza Kapuścińskiego to dla mnie kawał dobrej lektury. Nie interesuje mnie, co prasa, głównie zachodnia, wyciągnęła jako cygaństwa w tej prozie z pracy Domosławskiego, bo wiele doniesień z tej prasy - w pracy tej nie ma, są tylko domysły korespondentów. "Życzyłbym Kapuścińskiemu lepszych czytelników, ot tyle." Tak napisano wyżej. Ot, tyle.
Autor: RyszardW  Dodano: 17-03-2010
catseye   3 na 3
@abadonna
> Gościa pewnikiem przestanę nazywać przyjacielem, ale nadal będę bronił jego prawa do pisania czego tylko chce.
A ja naiwnie myślalem, że z wolnością (także pisania) powinna być (nieodłącznie!) związana odpowiedzialność.
> W ostatecznym rozrachunku najprawdopodobniej straci więcej, niźli zarobi na swoim "dziele". 
Pozwole sobie zauważyć, że w tym rachunku całkowicie pomijasz wdowę.
Autor: catseye  Dodano: 17-03-2010
ellubis - @Andrzej Koraszewski   3 na 3
Andrzeju, ze wszystkich tu uwag i poglądów, najbardziej zdumiała mnie wiadomość, jakoby RK (programowo) nigdy nie wracał do raz opisanego kraju! to jakaś antylegenda, oto lista krajów Afryki, w których był, kilka się powtarza, znany był też z tego, że szczerze dziękował, jak tylko ktoś zwrócił mu uwagę na jakąś nieścisłość (niby dlaczego miałby trwać przy błędach?):

<h2>Podróże - Afryka</h2>
</div>

1958
</div>
Ghana, Dahomej, Niger</div>

1960
</div>
Egipt, Sudan, Kongo, Tanzania, Kenia, Uganda, Somalia, Etiopia, Ghana, Nigeria, Senegal, Gwinea, Mauretania</div>

1962
</div>
Tanzania, Zanzibar, Kenia, Uganda, Rwanda, Burundi, Somalia, Etiopia, Sudan, Zambia, Malawii, Południowa Rodezja</div>

1964
</div>
Kamerun, Niger, Nigeria, Dahomej, Togo, Ghana,
Górna Wolta (Burkina Faso), Wybrzeże Kości Słoniowej, Senegal, Mali,
Mauretania, Algieria, Libia</div>

1975
</div>
Angola</div>

1976
</div>
Ogaden</div>

1992
</div>
RPA</div>

1995
</div>
Etiopia, Erytrea</div>

1997
</div>
Senegal, Nigeria, Lagos, Liberia, Sierra Leone, Mali</div>
</div>
Autor: ellubis Dodano: 17-03-2010
ats42   2 na 2
Książki Domosławskiego nie czytałem i raczej nie jest mi to potrzebne. Raz, aby wszy kulawej i fałszywca nie wspomagać ani finansowo, ani statystycznie; dwa, aby nie mącić sobie w głowie.
Jeżeli, będąc tak blisko Kapuścińskiego, nie poważył się na otwartą krytykę, ani nie usiłował wpłynąć na mistrza, aby nic nie można było jego pracy zarzucić, to zdrowiej było by dla niego samego, gdyby teraz milczał.
Odnośnie tego, co p. Ela napisała nt. pewnych grafik i ich odniesienia do fotografii stwierdzam, że jest to b. bliskie temu, co sam robię, a mianowicie też wykonuję zawodowo grafiki o quasifotograficznej jakości, które mają na celu pokazanie więcej i czytelniej, niż można by było wywnioskować z oryginalnej fotografii. Trzeba oszukiwać światłocień starając się go jednocześnie zachować tak, aby wszystkie detale były widoczne, a plastyka bryły na tym nie ucierpiała. Jest to rodzaj kreacji. Zawsze też czekam na słowa krytyki (nie wszystko robię przecież idealnie), aby móc na nią zareagować, i jej w przyszłości uniknąć. Nie kryję się też z krytyką innych twórców o ugruntowanej pozycji i imponującym dorobku, jeżeli coś spartaczą lub "odwalą", bijąc im jednocześnie brawa za całokształt, i licząc na to, że ta krytyka do nich dotrze i będzie konstruktywna. D. sucks!
Autor: ats42 Dodano: 17-03-2010
CHOLEWA - do ellubis   2 na 2
Pisząc do Abadonny ,miałem na uwadze hipotetyczną chronologię zdarzeń ,jeszcze nie wdowy pani Kapuścińskiej,uległej plotkom i pomówieniom.Pan Abadonna nie chce rozstrzygać problemu w kategoriach sumienia,lojalności i nienaruszania dóbr małżeństwa Kapuścińskich.Niedawno Pan Koraszewski metaforycznie porównał prawdę i fałsz do oślizgłego węża trującego.Trucizna tego rodzaju jest niedopuszczalna przy ubezwłasnowolnieniu poszkodowanej.Życie oczywiście nie jest uładzone ,ale to człowiek dla drugiego człowieka zbyt często jest nieuczciwy ,będąc w okowach pieniądza jako współczesnego znaku niewolnictwa robiąc jeszcze z tego obrzydliwą sensację. W pełni solidaryzuję się z Panią.Kłaniam się.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 17-03-2010
kognitywista - jaka znowu cenzura ???  0 na 2
Wydaje mi się, że casus cenzury w omawianym przypadku w ogóle nie zaistniał. Paweł odważnie (moim zdaniem słusznie) walczy z samą ideą cenzury prewencyjnej (i zbiera za to cięgi) ale gdzie ta cenzura ? Niezależne wydawnictwo w wolnym kraju odrzuca propozycję wydania szmatławej książki i ma do tego pełne prawo. Musielibyśmy dopiero udowodnić, że odbyło się to pod wpływem nacisków, a i to jeszcze mało. Cenzura prewencyjna to blokada niewygodnej prawdy przez kogoś, kto ma odpowiednie proceduralne możliwości, by to uczynić ? A tutaj ? Autor bez problemu wydał książkę pod innym szyldem. Ten, kto mu odmówił, doskonale wiedział, że nie powstrzyma publikacji. Po prostu ktoś nie chciał brudzić swojego dobrego imienia i tyle. Niczego nie zablokował, a jedynie odmówił brania udziału w tej hucpie. Żadne wydawnictwo nie ma obowiązku wydawania wszystkiego, czego ktoś sobie zażyczy.
Autor: kognitywista  Dodano: 17-03-2010
ats42   2 na 2
Żeby móc Kapuścińskiego opisywać i krytykować należało by być razem z nim w miejscach, które opisywał, i stworzyć równolegle ich opis, czyli należało by być nie odstępującym go na krok asystentem. Żadnego tam "jedna pani drugiej pani powiedziała"! Rzeczywistość nigdy nie jest tak wyrazista, barwna, sugestywna, jak jej opisy. Rzeczywistość jest przede wszystkim banalna, zwłaszcza dla ludzi w niej zatopionych, tak jak ja i mój widok za oknem. Mimo tego, że gierkowskie blokowisko jest pomalowane w soczyste kolory, że porozrzucane wokół śmietnika odpadki są i kolorowe i czasami nawet atrakcyjne pod względem formy, mimo przeróżnych typów ludzkich przechodzących mi nieustannie przed oknami - dla mnie jest to szarzyzna. Już szarzyzna. I nagle pojawia się z zewnątrz obserwator, który przez krótki czas ma okazję i potrzebę opisać to wszystko. Czy będzie polegał na własnej wrażliwości na formę, czy dojrzy jakiś ukryty przekaz, czy też oprze się na mojej interpretacji i ulegnie moim odczuciom, bo ja jestem autochtonem? A może zobiektywizuje opis widzianego wycinka rzeczywistości łącząc swoje wrażenia z moimi?
Nie będąc ani mną, ani tym postronnym obserwatorem nie można temu ostatniemu zarzucić żadnej nierzetelności, nie można przesądzić, jak wypośrodkował relację.
Autor: ats42 Dodano: 17-03-2010
ellubis - @Abadonna, CHOLEWA...   2 na 2
RK mówił: "Zanim osądzisz, zrozum." dlatego napisałam, że trzeba się zapoznać z przedmiotem sporu, czyli samemu przeczytać książkę i choć po części debatę (Panie Pawle, gdyby ludzie wypowiadali się po uprzednim zapoznaniu się z faktami, fora byłyby mniej wściekłe za to mądrzejsze). gdy dowiedziałam się, że AD pisze książkę o RK już wiedziałam, że ją przeczytam. gdyby to była "hagiografia", nie podobałaby mi się z całą pewnością. nie mam problemu z "niewygodną prawdą" czy odbrązowieniem, choć uważam, że to takie - w złym tego słowa znaczeniu - polskie. najpierw wynoszenie pod niebiosa a potem wdeptywanie... ale mniejsza o to.

od przeczytania tej biografii mam uczucie głębokiego niesmaku, bo wyziera z niej coś, co napawa mnie obrzydzeniem, fałsz. kiedyś przeczytałam "Lity bór" A. Żuławskiego, dziś omijam szerokim łukiem jego "Nocnik"... AD ma o wiele lepszy warsztat... i dlatego jest o wiele gorszy. z jego biografii "przyjaciela" wyziera coś, na co nie ma mojej zgody, w perfidny sposób zamaskowana nienawiść. bo tylko człowiek, który nienawidzi orzeka na podstawie plotek i anonimowych informacji na niekorzyść bohatera. jeśli do tego dodać, że oszukał wdowę, to mi wystarczy:

wyborcza.pl/kap(*)_Wojciechowska___Punctum_.html
Autor: ellubis Dodano: 17-03-2010
Abadonna - do Cholewy  -1 na 1
Przesadzam? Być może. Nie jestem zwolennikiem uładzonego świata. Idealny ład i porządek przynależy cmentarzom i obozom koncentracyjnym. Zapewniam, że gdyby autor (tudzież mój hipotetyczny przyjaciel z wypowiedzi catseye) nawoływał do zbrodni, to byłbym pierwszy, który by mu prawa do głoszenia przekonań odmówił. Myślę, że to wystarczy gwoli skomentowania "czego tylko chce" z mojej powyższej wypowiedzi. 
Pozdrawiam. 
Autor: Abadonna  Dodano: 17-03-2010
CHOLEWA - do Abadonny   1 na 1
Nie tylko Pan przesadza, pisząc o prawie wyrażania czego tylko się chce; przesadził również Wolter, którego wypowiedż cytuje się również jako Złotą Myśl Racjonalisty: oddam życie byś mógł wypowiedzieć to co myślisz(to nie jest cytat dosłowny).Nawet w Hyde Park nie wolno nawoływać do zbrodni. Tajemnice przyjaciół zabiera się do grobu a w moim przypadku do krematorium.Zdradę żony przez Kapuścińskiego mogła jedynie wykorzystać ona przed sądem  w sprawie rozwodowej i to przy drzwiach zamkniętych. I to nie są jeszcze imponderabilia.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 17-03-2010
Abadonna  -2 na 2
No to wyobrażam sobie, drogi catseye. Gościa pewnikiem przestanę nazywać przyjacielem, ale nadal będę bronił jego prawa do pisania czego tylko chce. Jeśli "upichci" gniota, to ludzie się na tym poznają i stanie się on pożywką dla krytyki. W ostatecznym rozrachunku najprawdopodobniej straci więcej, niźli zarobi na swoim "dziele". 


Bardzo rzadko się z Elą nie zgadzam. Najczęściej nasze myśli biegną zadziwiająco równolegle. Ten artykuł, to ten rzadki wyjątek.
Autor: Abadonna  Dodano: 16-03-2010
catseye   3 na 3
No to sobie wyobraź, drogi Pawle, że przyjaciel Twój i Twojej niedawno zmarłej żony bez porozumienia się z Tobą publikuje książkę, w której opisuje (między innymi) jej liczne przygody miłosne. Dalej uważasz, że wszystko jest w porządku i blokowanie jest skandalem? Ja bo tak sobie myślę, że to, co zrobił pan A.D. to czystej wody świństwo, żeby nie powiedzieć chamstwo.
Autor: catseye  Dodano: 16-03-2010
Paweł - Paweł - @ellubis  -1 na 5
Jeśli przyjmiemy, że by wypowiedzieć opinię na dany temat trzeba mieć za sobą doktorat z owego tematu i kilka lat praktyk - fora po prostu zanikną. Oczywiście, że nie wiem zbyt wiele o Domosławskim, Kapuścińskim, jego żonie, kochance i kucharzu, co nie znaczy że moja opinia o durnowatym bronieniu tzw autorytetów za wszelką cenę - jest pozbawiona sensu. Mnie także nie podoba się sytuacja gdy dawny przyjaciel okazuje się małą hienką, ale bardziej nie podoba mi się sytuacja, gdy z racji nie mówienia żle o zmarłych i nie mówienia żle o zdolnych, ludzie się oburzają(to jeszcze pół biedy) ale niektórzy blokują książkę (co jest skandalem). Nie interesuje mnie czy Kapuściński był Carollem Mayem i czy kiedykolwiek opuścił Polskę. Intersuje mnie by nie dochodziło do blokowania Domosławskich, Dederek, Nieznalskich i kolejnych. Nawet jeśli ich dzieła są gówno warte.
Autor: Paweł Dodano: 16-03-2010
tamara be jot - Istotne   2 na 2
Książkę upichcił człek, który do autora ani do literatury zwyczajnie nie dorasta. Dla mnie czytanie tego jest stratą czasu. Czytanie Kapuścńskiego nadal stratą czasu nie jest. Mechanizmy, odkryt przez niego, nadal się dzieją - to jest istotne. 
Autor: tamara be jot Dodano: 16-03-2010
aron  -3 na 3
popularnosc ksiazek Kapuscinskiego wziela sie zapewne stad, ze  jak pisal o cesarzu i szachinszachu to ludzie mysleli ze to o Gierku. A on byc moze faktycznie pisal o Hajle Sellasje, no bo skoro sie okazuje ze jednak naprawde do pewnego czasu wierzyl w komune.
Autor: aron Dodano: 16-03-2010
robert.forysiak - do Autorki  -3 na 3
Proszę zdefiniować "kochanie".To tyle w kwestii problemu znajomości pojęć:)
Żeby móc ocenić pewne aspekty Pani artykułu wystarczy przeczytać artykuł. Nie zaś od razu całego Domosławskiego...
Z poważaniem
R.F.
Autor: robert.forysiak  Dodano: 16-03-2010
luxforos (Stanisław Pietrzyk) - bez tytułu   3 na 3
Nikt nie jest idealny. To niemożliwe choćby z tego względu, że każdy jest inny (i jest tylko człowiekiem a co ludzkie, nie powinno być obce), ma spory "bagaż" niedoskonałości (jak każdy) więc i oceny są rozmaite. Jedne oscylują wokół przyjętych w danym środowisku standardów, inne wokół innych. Ja, ateista, powiem: "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Śmieszne, że ateista tak mówi. Lecz nie należy, tak uważam, stawiać nikomu pomników. Nie trzeba ich wtedy obalać. Ale uczmy się od kogoś, kto coś potrafi. Jednak będąc uczniem, nie warto opluwać nauczyciela. To poniża nas samych. A jako przyjaciel nie pisałbym czegoś takiego. Niech robią to jego przeciwnicy. Chyba że brak tematu, by zaistnieć.
Autor: luxforos (Stanisław Pietrzyk) Dodano: 16-03-2010
kognitywista - @ellubis  -2 na 2
Czy w publikacjach Gontarczyka i Cenckiewicza też zaakceptujemy podobną "licentia poetica" ? Wszak jest faktografia i jest sztuka faktografii.
Autor: kognitywista  Dodano: 16-03-2010
ellubis - @robert.forysiak @Paweł   3 na 3
jest kochanie i jest sztuka kochania (ars amandi), czy może jak jest sztuka to już nie jest kochanie? to dopiero jest kochanie! ale to już nie każdy potrafi! dlatego podniesione jest do rangi sztuki!

Pawłowi proponuję doinformować się o co chodziło pani Kapuścińskiej i co znaczy pojęcie cenzura (zwłaszcza dawniej w PRL i dziś w RP).

a tak w ogóle to wszystkim wypowiadającym się proponuję najpierw zrobić to, co ja zrobiłam, przeczytać biografię Domosławskiego, przeczytać całą debatę wokół niej na stronie GW, przeczytać (odsłuchać, obejrzeć) co poza tym działo i dzieje się wokół tej publikacji (nie tylko w Polsce), dodam też, że nie zaszkodzi znajomość tego wszystkiego co napisał Kapuściński i co o tym napisano (tylko tego ostatniego  nie znam w całości, bo nie sposób, ale znam wystarczająco dużo...) nie mówiąc o podstawowej znajomości takich pojęć jak sztuka, cenzura i.in. i wtedy się wypowiadać.
Autor: ellubis Dodano: 16-03-2010
robert.forysiak - Sprzeczności artykułu  -2 na 4
"Podobnie jak Kapuściński artystą sztuki reportażu"
Jeśli reportaż jest sztuką przestaje być reportażem. Reportaż to reportaż. Sztuka to sztuka,  literatura piękna to literatura piękna. Kłamstwo w sztuce jest sztuką, a w reportażu jest kłamstwem. Sorry za ten dogmatyczny ton. Wystarczy zakwalifikować "reportaże" Kapuścińskiego do innego gatunku literackiego i wszystko się wyprostuje - dla chwały utalentowanego pisarza. Nie rozumiem czemu autorka tekstu broni Kapuścińskiego jako "twórcę szkoły reportażu"...
Dziwne są pretensje autorki do p. Hołowni. Można się z jego rozważań nawet śmiać, ale jako katolicki dziennikarz otwarcie reprezentuje chrześcijański punkt widzenia na świat i każdy telewidz jest o tym uprzedzony. Kapuściński nie uprzedzał we wstępach że będzie zmyslał...
Czy autorka musi się wyżywać na chrześcijaństwie, nawet  w kontekście dyskusji o Kapuścińskim, hm?
Autor: robert.forysiak  Dodano: 16-03-2010
Paweł - .  0 na 6
Nie ma większego znaczenia, z jaką intencją Domosławski pisał książkę. Nie ma też większego znaczenia jaka książka powstała. Nie ma znaczenia czy Domosławski to świnia, wykorzystująca dawnego przyjaciela, czy bezkompromisowy publicysta. Ma za to znaczenie  próba cenzury i zablokowania wydania niewygodnej książki.
Autor: Paweł Dodano: 16-03-2010
CHOLEWA - Proteofobia   1 na 1
to neologizm Z.Baumana a znaczący lęk przed chamstwem. Od dzisiaj lękam się postaw takich jak Z.B. i A.D.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-03-2010
ellubis - fragment z powyższego tekstu tłumaczki R.K.   2 na 2
A.D. napisał prawdziwą książkę-sensację. W rozdziale
"Podziękowania" autor dziękuje między innymi swojemu coachowi (Gosia,
żona A.D.), który "zagrzewał go do dalszej gry" oraz swojemu
wydawcy (Paweł Szwed), który "/.../ Przywrócił mi wiarę w
to, że wydawca i autor mają wspólny cel, i że mogą żyć w przyjaźni".
Jaki był cel tej wspólnej przyjacielskiej gry? Oto jest pytanie! A.D. dziękuje także wielu osobom, które przeczytały całą książkę
lub jej fragmenty, choć niestety nie jest jasne, kto co przeczytał.
Ciekawe, czy osoby, które czytały tylko niektóre fragmenty nadal
aprobują książką po zapoznaniu się z jej całością? Ale A.D. i
tak nie jest zainteresowany ich odpowiedzią. Już na pierwszych stronach
swojej książki w sprytnie zawoalowanym stylu zadbał o alibi: "W jakimś
stopniu wszyscy moi rozmówcy są współautorami tej książki, nawet jeśli
nie zgodzą się z jej efektem finalnym lub jego fragmentami." I tu
nurtują mnie kolejne pytania: czy wybitny socjolog prof. Z.
Bauman, który we wstępie nazwał publikację A.D. "wielką
książką", przeczytał całą książkę czy tylko niektóre jej fragmenty? /.../ Ja wątpliwości nie mam:
metodologia gromadzenia, analizowania i interpretacji materiałów oraz
język i ton narracji dyskwalifikują publikację A.D. do
ochrzczenia jej mianem "wielkiej książki".
Autor: ellubis Dodano: 15-03-2010
ellubis - @Paweł   1 na 1
Autor: ellubis Dodano: 15-03-2010
Paweł - Nietykalny Kapuściński   1 na 5
Nie wiem jak innych, ale mnie osobiście wkurzyła reakcja Życińskiego i Bartoszewskiego na książkę. Żonę, rozumiem - wiadomo każdy chciałby być żoną autorytetu. Ale te dwa dęte patafiany i cała armia broniąca Kapuścińskiego jak niepodległości. Po co?
Autor: Paweł Dodano: 15-03-2010
ellubis - @komentarze   5 na 5
gdy w latach 70. odkryłam dla siebie czy to poezję Szymborskiej, czy reportaże Kapuścińskiego, świat jeszcze w ogóle nie wiedział, że takie nazwiska istnieją - polubiłam ich pisanie dla samego ich pisania a nie dla ich międzynarodowej sławy, bo do tej było im jeszcze ho, ho i trochę... to, że teraz są znani i cenieni również w świecie cieszy mnie, bo potwierdza mój prywatny podziw... ale ani nie mam tendencji do stawiania kogokolwiek na piedestał, ani do ściągania go w dół, lubię, bo lubię i ani mniej ani więcej... biografii Kapuścińskiego napisanej przez Domosławskiego zarzucam to, że jest ewidentną zdradą wobec zmarłego przyjaciela i jego rodziny. bo jest! nie dlatego że odbrązawia Kapuścińskiego - dla mnie Kapuściński nigdy nie był pomnikiem, przedstawienie go jako człowieka odpowiada mojemu postrzeganiu go - ale dlatego, że go sprzedaje. Triapiczkin to nader trafne określenie.

Pan Adrian Sadura projektuje na mnie swoje emocjonalne podejście do tematu, zapewniam Pana, że mój tekst jest przemyślany a nie pisany na emocjach, jeśli jednak myśli Pan, że tak nie jest, no, to tak Pan myśli i tyle. jednak z ciekawości proszę o zacytowanie choćby jednego miejsca wskazującego na to, że poniosły mnie emocje i zdominowały myślenie.

bardzo dziękuję za wszystkie komentarze...
Autor: ellubis Dodano: 15-03-2010
Zella - Brawo!   1 na 7
Brawo, Pani Elżbieto Binswanger-Stefańska!
Za tę recenzję książki Artura Domosławskiego o Ryszardzie Kapuścińskim, należy się Pani ocena celująca! Ale mnie nie wystarczyłoby na tyle ocenić Panią za tę pracę! Uważam,że tak jak najlepszemu śpiewakowi operowemu, bije się brawa na stojąco, tak i Panią należałoby w ten sposób uhonorować ! Należy się to Pani, za niezwykle profesjonalne i ludzkie podejście do tak napisanej biografii przez Domosławskiego o swoim mistrzu i rzekomo przyjacielu. Między innymi, wbrew protestom wdowy, Domosławski poszedł "po trupach do celu" !Już audycja Tomasza Lisa, w której Domosławski tłumaczył się z tej książki, wywołała mój niesmak.Okazuje się,że podobnie, powszechnie, oceniono tę biografię, rzekomo:"non-fiction"!
Autor: Zella  Dodano: 15-03-2010
kognitywista - ... stało się  -1 na 1
Choćby nie wiem jakim świństwem było wchodzenie w biograficzne błotko, tak ostatnio modne, nie próbujmy przy okazji słusznej krytyki autora biografii, jednocześnie starać się z powrotem dobrązowić bohatera, bo jest to śmieszne.
Chyba większość czytelników książki Domosławskiego odczuwa co najmniej niesmak (na razie z trudem dobrnąłem do połowy) ale nie zmienia to faktu, że trochę tego błota na Kapuścińskim zostanie. Po prostu niektóre opisywane fakty nie stawiają go w najlepszym świetle ... i tyle. Lepiej było nie wywlekać ich, ale stało się inaczej. Tymczasem Autorka, oprócz świetnej charakterystyki Domosławskiego, stara się stworzyć taką trochę wirtualną rzeczywistość na zasadzie: "im bardziej obrzydliwie opluto Króla Reportażu, tym bardziej był on godny szacunku i nieskazitelny". A to chyba nie tak. Niestety, błoto ma tę cechę, że brudny wychodzi z niego i ten kto wciąga ... i ten wciągany.
Autor: kognitywista  Dodano: 15-03-2010
CHOLEWA - Ci co piszą o odbrązowieniu   3 na 3
też pewnego dnia mogą być odbrązowieni. Kapuściński jest dla mnie świetnym reportażystą, dziennikarzem i eseistą jednocześnie. Nigdy przyjaciela nie zdradziłbym pisząc o jego miłostkach. Znam taki przykład i przez ponad ćwierć wieku o tym żonie przyjaciela i innym osobom nie zdradziłem .Do deprecjacji pojęcia "przyjaciel" przyczyniły się same media, np. z aferą "przyszedł Rywin do Michnika".Ten ostatni to właśnie Triapiczkin.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-03-2010
Adrian Sadura  -2 na 4
"Tymczasem Domosławski trzy lata mierzył, ważył, dochodził, domniemywał,
przesłuchiwał i wyszło mu na sześciuset bitych stronach, że Kapuściński
konfabulował."

Pani również jest dziennikarką, a porywa się na takie osądy?

Cały artykuł jest tak skonstruowany- dużo emocji, mało przemyślanego materiału.
Kapuściński pisał porywająco, ale nie bójmy się "odbrązawiania" go. Jeśli to, co napisał Domosławski to fanaberie, niech znajdzie się drugi uczeń mistrza i je sprostuje...

Pozdrawiam serdecznie
Autor: Adrian Sadura  Dodano: 15-03-2010
PiotrB - hmm   1 na 5
1. Książki o Kapuścińskim nie czytałem.

2. Nie mam chwilowo pojęcia do jakiego gatunku literackiego zaliczyć tekst Autorki, ale na pewno nie jest to recenzja. Roboczo nazwę ten gatunek "A-właśnie-że-nie-bo-nie!!!".

3. Nie kumam po co ten adpersonalny przytyk odnośnie Hołowni? 
Autor: PiotrB  Dodano: 15-03-2010
.V. - Sprostowanie
"Tak czy
inaczej stał się twórcą tzw. „polskiej szkoły reportażu"."


Nie do końca jestem skłonny się z tym zgodzić, jak czytamy w artykule Janusza Rolickiego dla Polityki: Wbrew temu co z okazji książki Domosławskiego już napisano o Ryszardzie, nigdy  nie był on założycielem polskiej szkoły reportażu. Ta szkoła została zrodzona dzięki odwilży połowy lat pięćdziesiątych, stała się faktem, ale bez udziału Kapuścińskiego. On nigdy nie pretendował do roli jej założyciela. Od początku pisał po swojemu, na granicy dziennikarstwa i literatury, i gdy wysyłano go w teren, to zawsze bardzie pociągały go klimaty wokół zjawisk, które opisywał od zwykłego opisu faktów.
Autor: .V.  Dodano: 15-03-2010
Andrzej Koraszewski - kłopot z czytelnikami  0 na 10
No cóż, Kapusciński, świetny reporter z agendą. W innym kraju byłby bardzo dobry na przystawkę, jako pisarz budzący zainteresowanie światem. W Polsce jak Wojtyła, czy Miłosz czy Szymborska,  był traktowany jako krynica wszelkich mądrości i ostateczna wyrocznia, bo świat go uznał, bo nasz, a inni go czytają. Sportowe podejście do literatury i pisarzy  jest raczej zabawne. Spragnieni wielkości czytelnicy nawet nie zauważali, że ten autor nigdy nie wracał do krajów, które opisywał, nie odkrywał swoich błędów, miewał za złe, kiedy mu pokazywano, że nie wszystko było tak. (I to nie chodzi o ulicę czy datę). Jego biografia mało mnie interesuje, ale nie cierpię z tego powodu, że ktoś odbrązawia pana boga. Jako mistrza reportażu raczej bym nie polecał. Jako autora wprowadzającego w świat polecam młodym często. (Polecam również Domosławskiego, bo świetny reporter bez agendy.)  Życzyłbym Kapuścińskiemu lepszych czytelników, ot tyle. Jeśli ta biografia nauczy kogokolwiek krytycznej lektury dobrego pisarza, to duża sprawa. Osobiście wątpię.             
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 15-03-2010
CHOLEWA - Szanowna Autorko   2 na 2
Biograf Kapuścińskiego z Hołownią to Triapiczkiny .To tyle i krótko.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-03-2010

Pokazuj komentarze od pierwszego

« Wróć do strony
Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365