Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Złota myśl Racjonalisty:
Nauka jest wielką republiką z wieczystem liberum veto, wedle którego głos jednego uczonego, gdy słuszny, zmusza do posłuchu wszystkich, naturalnie nie zaraz, ale ostatecznie zawsze. Więc w imię tych praw owej wielkiej republiki naukowej, stojącej ponad narodami, państwami, autorytetami, trzeba być cierpliwym. To nie oświata, to nauka. To nie popularyzacja lecz badanie. Jeśli ktoś mniema, że nie ma..
Dodaj swój komentarz… (x) - sprostowanie @Nauczyciel Oczywiście zgadzam się że mózgi ludzkie są różne. Różne są również żołądki... Różnice te (tak w mózgach jak i w żołądkach :)) przekładają się moim zdaniem na zróżnicowanie profili klas gimnazjalnych i licealnych oraz kierunków studiów. Jasne jest również że nie każdy chce studiować, a ci którzy studiują z przymusu przyczyniają się niejednokrotnie do obniżenia szeroko pojętego poziomu nauczania. Problemy to: - umożliwienie nauki wszystkim tym którzy po prostu chcą się uczyć - wytłumaczenie tym którzy nie chcą że istnieje inna droga - stworzenie programów nauczania odpowiadających wymaganiom pracodawców - wskazanie tym którzy zakończyli naukę potencjalnych miejsc zatrudnienia (jedynie w formie propozycji, bez przymusu) Moim zdaniem podwyższenie wymagań spowoduje jedynie eliminację losowo wybranych jednostek. W procesie takim zdanie eliminowanej jednostki nie ma znaczenia, a korelacja z predyspozycjami jest raczej niewielka. Testy służące do wytypowania jednostek do eliminacji można bardzo łatwo oszukać przerzucając dane bezpośrednio ze źródeł do pamięci krótkotrwałej skąd są kasowane po upływie czasu koniecznego do napisania testu/sprawdzianu/kolokwium/egzaminu...
Autor: (x) Dodano: 09-06-2010
Reklama
Zwyklak - Dwa razy Pomimo obawy autora o cierpliwosci czytajacych artykul zaciekawil mnie do tego stopnia, ze przeczytalem ponownie. Nie, nie odrazu. Musial sie "odlezec":) Dla mnie ciekawy dodatkowo, gdyz corka moja jest tegoroczna polska maturzystka. Artykul jest jakby lustrzanym odbiciem, wzbogaconym o pewne dane, moich przemyslen tyczacych systemu edukacji w Polsce. Wychowalem sie w rodzinie nauczycielskiej. Moja mama jest emerytowana nauczycielka, moje starsze ode mnie siostry sa pedagogami i nauczycielkami. Choc sam (jako jedyny z najblizszej rodziny) od wielu, wielu lat mieszkam na tzw. Zachodzie jestem rodzinnie spaczony:) moim osobistym zainteresowaniem o stanie edukacji w RP. Tego typu publikacje jak "Pokladelki" (nick zastanawiajacy-tarmosic sie z psychologia, czy moze dziecko autora tak okreslalo CUS lub KUGUS?:) sa ze wszech miar wskazane. Do Kelly. Gdzie u autora jego hipokryzja wzgledem "runsztokowego bluzgopolskiego" gdy sam kurwe (jako slowo, bo w rzeczy samej kurwa nie zawod, a charakter:) tu i owdzie wtraci? Prosze POPATRZEC na artykul jako forme. Forme przekazu refleksji. Do takiej formy jaka autor zapisal wlasne przemyslenia Jego nieliczne bluzgi wkomponowuja sie w calosc jako bluzg "stosowany z wprawa, elokwencja i nad jezykiem swym niczym orez panujacym":)))
nauczyciel@X - Loteria... Drogi X, całe życien człowiekaq jest loterią, jest zbiorem przypadkow losowych. Na własny los mamy częściowy wpływ, możemy uczyć się skutecznie, pracować akuratnie i możemy spotkać na swej drodze ludzi którzy pomogą nam w szeroko pojmowanej karierze. Możemy ale nie musimy. Edukacja podstawowa jest niezbędna dla władzy, do zarządzania szerokimi masami ludzkimi, spoleczeństwo powinno rozumieć czego od niego oczekują "przewodnicy" Nie każdy chce być tym "przewodnikiem" są tacy którzy pragną aby ktoś byl odpowiedzialny za ich los, a do tego studia nie sa niezbędne. Można zająć własne wypracowane stanowisko kompetencji i czerpać radość z faktu że jest się cenionym za .... Pogoń za doktoratem nie jest koniecznością życiową, a ile z tym frustracji związanych. Studia dla każdego sa mrzonką, wpawdzie żołądki ludzie mają identyczne ale o mózgach tego już nie można powiedzieć. A więc studia powinny być za darmo jako spoleczna nagroda którą nicxzym zaciągnięty kredyt należy oddać spoleczeństwu, tak sądzę.. ja ten kredyt spoleczny już dawno spłaciłem, nawet z nawiązką.
Autor: nauczyciel@X Dodano: 08-06-2010
(x) @Nauczyciel - naprawdę myśli pan że problemy polskiej edukacji można wyeliminować poprzez eliminację? Widzę w tym trochę racji - problem z produkcją można rozwiązać przez zamknięcie zakładu lub ograniczenie ilości produkowanych egzemplarzy. Jednakże czy w szeroko pojętym przekazywaniu wiedzy chodzi właśnie o to żeby ową wiedzę posiadała jedynie elita? Co się zaś tyczy studiów jako nagrody to nie mogę pozbyć się skojarzenia z loterią w której główną nagrodą jest właśnie potwierdzona dyplomem "wycieczka na studia". Doprawdy myślę iż dużo skuteczniejsze jest podejście w którym studia są traktowane jako praca, a student jako pracownik mający określone prawa i obowiązki.
Autor: (x) Dodano: 08-06-2010
Nauczyciel - Tak mniało być Polskie łucnie za PRL-u jak londowali w łobcych skołach bo rodziciele mnieli tzw pasus kontraktowy albo dyplomatycny na zachodzie, po roku byli najlepse i dostawali pierwse mniejsca za nauke. A wsystkie zagranicne naucyciele godoli ze to samo jezd z fińcykami i duńcykami co to mnieli 7-8 klas łobowiązkowych a potem liceum albo technikum a potem studiowanie. Ale to bylo do dupy bo to było komunistycne i tsa było zmniany na taki dobry system edukacji jaki zastosowal Napolion a ten jak wimy mondry był i ruskim dupa psetsepał a dla nos stol sie psykładem jako Pon i Wódz do wolności a śpiwamy o tym kazdego dnia jeśli śpiwoć potrafiemy. Jest dobrze!! mamy 6-ciolatkę (dodamy zerówkę i będzie 7 klas podstawówki) potem coś zrobimy z gimnazjum (trzy lata zawodowki jako profil techniczny albo humanistyczny dla tych co dalej pojdą) do liceum egzaminy jak kiedyś i eliminacja!!! (bez sentymentów !!) jednostek nie utrzymujących poziomu liceum (zachowanie też!!) po liceum matura z bezwzględną eliminacją kandydatów na studia które MUSZĄ być dla wybranych.. jest to rodzaj społecznej nagrody! Problem kadry ? dać godziny w liceach pracownikom z wyższych uczelni. Pozdrawiam, emeryt z tego fachu
Autor: Nauczyciel Dodano: 08-06-2010
Wenancjusz Zgadzam się całkowicie z racjami wyłuszczonymi przez Autora publikacji. Dramatem i całkowitą plajtą okazała się wielka reforma powszechnej edukacji. Daje się to odczuć coraz więcej i powszechnie. Brak "fachowców" odbije się czkawką napewno na gospodarce polskiej i to niebawem. Ci naprawdę dobrzy uciekają z kraju. Kolejne rządy zdają się nie zauważać problemu, beztrosko i mętnie usprawiedliwiają takie zjawisko lub udają, że nic złego się nie dzieje. Absolwent szkoły podstawowej i co gorsza ponad podstawowej rzadko kiedy potrafi się swobodnie wysławiać, nie mówiąc o umiejętności budowania składni wyrazowej w ojczystym języku. Mało oczytania i mało nauki pisania. Jestem naturalnym wrogiem formy testowej egzaminów. Testy nie określają wiedzy egzaminowanego i nie uczą umiejetności kreatywnego myślenia i wypowiadania się. Myślę, że kolejne rządy nie rozwiążą zdecydowanie już narastającego wielkiego problemu. Jest zbyt wiele czynników hamujących. Przebudzenie się z ręką w nocniku nie będzie przyjemne, ale zdaje się być nieuchronne. Z pozdrowieniami dla Autora tekstu, były nauczyciel szkoły zawodowej (wtedy jeszcze takie były), jeszcze nie ofiara masowej produkcji magistrów, tylko inżynier Wenancjusz.
Autor: Wenancjusz Dodano: 08-06-2010
(x) Poprzedni komentarz był jedynie krótką refleksją na temat obserwowanych w społeczeństwie poglądów :) Względem samego artykułu (który teraz już przeczytałem i to razem z komentarzami) to ogólnie rzecz biorąc dobrze że problem jest zauważany. Dobrze również, że wbrew ogólnej tendencji do akceptowania otaczającej rzeczywistości są ludzi chętni i zdolni do dyskusji na temat dotyczący przecież nas wszystkich. Jeśli chodzi o mnie i moje poglądy to sytuację w polskim szkolnictwie opisałbym jako przegraną bitwę w której uciekający marszałek znieważa uciekających żołnierzy oskarżając ich o głupotę i brak poświęcenia. Uważam że szkolnictwo musi się dostosować do takiego społeczeństwa jakie aktualnie istnieje. Nie "równać w dół" czy też "iść za najlepszymi" tylko po prostu dobrze wykonywać swoją pracę bez względu na zajmowane stanowisko. Rozważania na temat ilości potrzebnych nam magistrów nie są dla mnie niczym więcej jak poszukiwaniem metod zatrzymania zmian klimatycznych. Selekcję lepiej zostawić prawdziwemu doborowi naturalnemu koncentrując się na zmianach metod kształcenia. Poza tym nie sądzę by problemy polskiego szkolnictwa mogły zostać rozwiązane po prostu przez zwiększenie wymagań. Jeśli byłoby to takie proste to ktoś już dawno by to zrobił...
Autor: (x) Dodano: 07-06-2010
Pokładełko Dotyczy - Zjadliwy : Miło mi. Tylko jedno "ale". Z planem Balcerowicza, na który wszyscy psioczą, to właściwie nikt się nie zapoznał. A moim zdaniem to z głównych tez owego planu zrealizowano raptem dwie (zachęcam do lektury i przemyśleń). Uważam, że Balcerowicz stał się symbolem i ofiarą jednocześnie...Jak mogłaby wyglądać rzeczywistość gdyby naprawdę został wysłuchany..?
Zjadliwy - Do autora Skoro, jak sam Pan zauważył, rozwarstwienie zarobkowe w Polsce jest najwyższe w Europie, to polska rzeczywistość dość dobrze "odzwierciedla plan" (a może raczej plany) Balcerowicza. Artykuł skądinąd ciekawy i większość jego tez w pełni popieram.
Autor: Zjadliwy Dodano: 06-06-2010
Pokładełko 2 na 2 Dotyczy (x) - Rozwalił mnie ten komentarz:) Jak można zajmować jakiekolwiek stanowisko na podstawie małej części tekstu? Wizjoner, jak nic! Gdyby wnioskować po pierwszej stronie, to Quo vadis Sienkiewicza stanowi poradnik epistolarny, a Dzieci z Bullerbyn są opowiastką o niewinnych latach przyszłych dresów i blokersów:) A "(...) przyczyn różnic w średniej długości życia pomiędzy różnymi grupami społecznymi" to było sporo, wspomnę o dostępie do medycyny, poziomie życia, higienie. Pogubiłem się też, gdzie umieściłem "(...) zachętę do posiadania możliwie wielkiej liczby potomstwa". A "(...) sytuację w której dobrem konsumpcyjnym staje się drugi człowiek" mamy u kanibali, czyli antropofagów. Smacznego!Krzysztof Pochwicki vel Pokładełko
crml - 'system' edukacji Sądzę, że wychodzicie Państwo z błędnego założenia, że 'system' edukacji nadaje się do poprawy, ew. do zastąpienia zgoła innym systemem. Tymczasem kłopotliwy jest sam system, tzn. różne usztywnienia w drodze edukacyjnej ucznia. Takim najjaskrawszym usztywnieniem jest egzamin państwowy po ukończeniu szkoły średniej; jego wyniki są wiążące dla większości uczelni, w związku z czym np. uniwersytet nie może przeprowadzac egzaminów na wszystkich kierunkach, a to przecież w jego interesie leży przyjęcie najlepszych absolwentów. Druga sprawa: samo finansowanie uczelni musi się brac się bezpośrednio z kieszeni rodzica/studenta, z pominięciem ministerstwa. Nie chodzi nawet o marnotrawstwo, lecz o to, iż wówczas ilośc uczących się na d. kierunku dostosowałaby się do faktycznego popytu na absolwentów tych kierunków na rynku pracy, innymi słowy masowe nauczanie chocby sławetnej socjologii nie mogłoby się opłacac, co pociągnęłoby za sobą taką cenę tych studiów, iż niewielu wybrałoby je. Wreszcie: decentralizacja programów nauczania na poziomie szkół śr. pozwoliłaby rodzicom wybierać dla dziecka taką szkołę, którą uważają oni za najkorzystniejszą dla jego dalszej edukacji i drogi zawodowej. Dziś o tym, co jest korzystne dla dziecka decydują nie rodzice, lecz urzędnicy w Warszawie.
Autor: crml Dodano: 05-06-2010
(x) -3 na 3 Z braku czasu przeczytałem tylko fragment pierwszej strony, być może mylę się więc w ogólnej ocenie całego tekstu. Jednakże trudno jest mi oprzeć się wrażeniu iż tak autor jak i co najmniej kilku komentujących pragnie powrotu do sytuacji w której 90% finansowała zdobywanie wiedzy dostępnej dla pozostałych 10%. Warto w tym miejscu wyjaśnić iż w społeczeństwach takich prace wykonywane obecnie przez maszyny stanowiły jedną z przyczyn różnic w średniej długości życia pomiędzy różnymi grupami społecznymi. Dodając do tego zachętę do posiadania możliwie wielkiej liczby potomstwa otrzymujemy sytuację w której dobrem konsumpcyjnym staje się drugi człowiek...
Autor: (x) Dodano: 05-06-2010
KarolG - @Kali 2 na 2 Waskich specjalistów w Twoim rozumieniu, to miałem nieszczęscie spotkać w pracy. Byli tak wąsko wyspecjalizowani, ze nie rozumieli problemu, który mieli rozwiazać. Wyniki obliczeń były błedne, bo nie znając mechaniki, źle zdefiniowali obciązenia w ANSYSIE. Wyniki ich pracy przeczyły podstawowym zasadom mechaniki, a oni tego nie zauwazyli! Potem jeszcze się kłócili, że na pewno jest dobrze bo to ANSYS policzyl :D Takich przykładów mam więcej.... Wąska specjalizacja, owszem jest niezbędna, ale na solidnej szerokiej podbudowie wiedzy ogólnej. Dlatego w liceum i na pierwszych latach studiów są przedmioty ogólne. I nie chodzi o to, aby ze wszystkich robić "ludzi renesansu". BTW. Jeżeli chodzi o funkcje trygonometryczne, to tak, znam specjalizację lekarską, w której podstawowe chociaż pojęcie o tym jest potrzebne.
Autor:
KarolG Dodano:
05-06-2010 Pokładełko 2 na 2 Dotyczy Rrr - opcjonalnie : Zachęcam do wnikliwej lektury. Po pierwsze drażni mnie kontekst, z zarobkami się zasadniczo pogodziłem. Problem rozwiązałem tak jak większość lekarzy i innych wykształconych realnie osób - chałturzę:) A prawda jest prozaiczna - dobry lekarz, to m.in. lekarz wypoczęty, a nauczyciel powinien mieć czas na kulturę, lekturę, poszerzanie horyzontów. W każdym zawodzie trafiają się entuzjaści (ja przykładowo za takiego się uważam), ale zawód nie może wspierać się na entuzjaźmie. Gdyby komentatora coś jeszcze gryzło, to spokojnie mógłbym zarabiać więcej (ukończyłem m.in. historię, AON w Rembertowie, znam się na tym i na owym) - ale chcę wytrwać jak najdłużej przy wyborze podjętym świadomie przed laty. I wytrwam o ile system i proza życia będą mi sprzyjać. Dręczy mnie też o którego naukowca chodziło? Zakładam, że o tego przytoczonego w przypisie dotyczącego wulgaryzmów. Masz prawo o nim nie słyszeć, zresztą ilu żyjących naukowców potrafisz wymienić (polskich przykładowo?). A ten konkretny po prostu wykazał, że ludzie klną. Klniesz nieraz? Nie odpowiadaj... Krzysztof Pochwicki vel Pokładełko
Koraszewski - Chiny 3 na 3 @Jarus. Jeśli ma się zero informacji na jakiś temat to może lepiej jest powstrzymać swoje dzikie żądze wypowiadania poglądów. Zapoznanie się nie tylko z polityką oświatową Chin, ale również z jej rezultatami imponuje bezgranicznie. Próba opowiadanie Jarusowi jak ona wygląda wpędziłaby w depresję, bo jak wyjaśnić cokolwiek komuś, kogo nic nie interesuje, a jest przekonany, że wie.
Jarus - fetysze świata zachodniego -6 na 6 "Inwestowanie w naukę" to jeden z dogmatów świata zachodniego, który zupełnie nie sprawdza się w Chinach, gdzie ludzie zamiast się uczyć to produkują - to oni są potęgą. Wyuczenie pracownika fabryki zajmuje kilka miesięcy - zbędne jest trzymanie go na siłę w szkole. W Polsce z powodu masowości standardy nauczania są stopniowo zaniżane bowiem udźwignięcie rosnącej masy uczniów, jest niewykonalne bez dostosowania wymagań programowych do średniej tłumu. Z tego "inwestowania w naukę" porobiły nam się rzesze absolwentów politologii, socjologii, kulturoznawstwa, polonistyki, którzy pracę coraz częściej znajdują za granicą w innym zawodzie. Powoływanie się na standardy Finlandii, jest zwyczajnie śmieszne. Finlandia to kraj liczebnie mniejszy od Polski o osiem razy, a powierzchniowo obszerniejszy. U nas nauczanie jest masowe i to się daje odczuć - u nich skala ta jest znacznie mniejsza. USA z kolei to kraj bogaty i oni już od dawna sprowadzają najlepszych fachowców z zagranicy bo ich na to stać. Eldorado u nas nie ma więc fachowców sami musimy wykształcić bo od nikogo ich nie wykupimy. Inną chorobą toczącą edukację jest demokracja. Tutaj to bez kilku reform na każde pięć lat obejść się nie może bo w przeciwnym razie co taki polityk powie wyborcom.
Autor: Jarus Dodano: 04-06-2010
Rrr - opcjonalnie) -5 na 5 wkurwiony, bo mało zarabia. zniechęca to do czytania, a powoływanie się na "amerykańskich naukowców", których nikt nie widział ani nie słyszał jest cokolwiek zabawne. widywałem lepsze publikacje na racjonaliście. >.>
Autor:
Rrr Dodano:
04-06-2010 szampans - Politykow to nie interesuje 3 na 3 Nie wszyscy chyba zdaja sobie sprawe z faktu, ze inwestowanie w nauke owocuje najwiekszym przyrostem dochodu narodowego, nieporownywalnie wyzszym od inwestycji w przemysl. Niestety, o ile inwestycje w przemysl daja owoce juz po kilku latach, to te w nauke daja sie zauwazyc dopiero po latach 20. Zatem politykom inwestowanie w rozwoj nauki sie nie oplaca. Za dwadziescia lat ktos inny bedzie sie cieszyc wzrostem stopy zyciowej spoleczenstwa, a oni beda juz od dawna na emeryturze. Nasze panstwo jest niestabilne. Singapur mogl sobie pozwolic w latach '60 na niezwykly rozwoj edukacji ze wzgledu na jego ustalonna sytuacje polityczna - mozna powiedziec, ze zamordyzm. Ale byla to "monarchia oswiecona". Juz po 20 latach stopa zyciowa spoleczenstwa niezwykle wzrosla i nadal wzrasta. Ogromna role odgrywa swiadomosc spoleczna. Gdyby Polacy zadali bardziej stanowczo poprawy sytuacji w tej dziedzinie - jak to robi Autor - mogloby sie cos zmienic. Niestety, w interesie politykow i Kosciola jest utrzymywanie spoleczenstwa na jak najnizszym poziomie intelektualnym. Na dowod przytocze dzialanosc dwoch ministrow edukacji: Giertycha i Orzechowskiego. Nie wierze, aby cos tu sie moglo wkrotce zmienic.
placownik - Temat rzeka 1 na 1 Temat na niejedno i nie drugie wypracowanie, artykuł, książkę. Nie dziwota więc, że powstają - wypracowania, artykuły, książki. I cóż z tego, skoro tak niewiele w nich prób wskazania dróg wyjścia z edukacyjnej zapaści. No może poza jedną, powtarzającą się coraz częściej receptą - rezygnacją z powszechności kształcenia. Dodam - receptą fałszywą.
Przygnębiająca jest zwłaszcza postawa środowiska, czego przykładem może być reakcja szefa potężnego związku nauczycielskiego Sławomira Broniarza
tinyurl.com/33nkrpj na krytyczny artykuł prasowy
tinyurl.com/2vt4rbg W odróżnieniu od autora artykułu, powstrzymującego się od własnych wniosków podrzucę dwie recepty. Cząstkowe, to pewne, ale mogące stać się punktem wyjścia do poważnej debaty, niebędącej jedynie rwąca rzeką narzekań.
Pierwsza, to jak najszybsze odejście od testów jako metody finalnego sprawdzania wiadomości i umiejętności ucznia po zakończeniu kolejnego etapu kształcenia.
Druga, to jak najszersze wprowadzanie do szkół realnej samorządności - uczniów, rodziców i nauczycieli.
PS Nieco wstydliwie.
Kurwa , w kontekście użytym przez autora, to nie inwektywa!
Kelly 1 na 1 Refleksja nawet jeśli nieszczególnie odkrywcza, to poparta imponującą ilością danych. Aczkolwiek nie podpisałabym się pod wszystkimi wnioskami i trochę zapachniało mi hypokryzją, kiedy Autor komentował "rynsztokowy bluzgopolski" studentów.
Autor: Kelly Dodano: 03-06-2010
Kali -1 na 1 @Karol- matematyka akurat jest lekarzowi potrzeba ale w pewnych granicach, nie musi znać geometrii algebraicznej, tak jak lekarz musi obliczyć dawkę leku, tak ja, nie mogę się dać oszukać w sklepie ale na cholerę mi do tego pojęcie funkcji trygonometrycznej. Tak bym porównał przydatność przedmiotów wykładanych na studiach przygotowujących do zawodów A pierwszej pomocy to powinien umieć udzielić każdy, nie tylko lekarz. Naprawdę do tego jest potrzebana szczegółowa znajomość anatomii? Jestem zwolennikiem wąskiej specjalizacji a w polskim systemie szkolnictwa kazdy matematyk chce zrobic z kazego ucznia matematyka, geograf geografa, itd. A kto jest do wszystkiego, ten jest do niczego. Oczywiście nalezy szanować i wspierać ludzi z szerokimi horyzonatmi, tzw ludzi renesansu", w wymaganiach zdrowy rozsądek musi byc jednak zachowany
Autor:
Kali Dodano:
03-06-2010 Bill Kilgore - Program i system 5 na 5 Muszę się zgodzić z Atlantis- brakuje nam szerszego spektrum szkolnictwa. Uczęszczałem do liceum- studiuję na kierunku inżynieryjnym za granicą. Głęboko żałuję, że nie miałem możliwości wyboru dobrego technikum- takiego, które przygotowałoby mnie nomen omen technicznie ALE I JĘZYKOWO! A tak musiałem wybierać- albo matura i język obcy i szarp się za granicą sam z inżynierią, albo technikum- i zostajesz w Polsce bez możliwości studiowania i pracy w pożądanej branży, ale z wiedzą techniczną potrzebną jako podwaliny. Niezbędna jest dywersyfikacja szkolnictwa, restytuowanie techników i szkół zawodowych jako prężnych placówek edukacyjnych produkujących specjalistów A NIE WYGODNYCH PRZECHOWALNI DEBILI mówiąc eufemistycznie. Liceum ma kuć kadrę nauk humanistycznych i przyrodniczych, technikum- techników up-to-date i materiał na wyspecjalizowaną kadrę inżynieryjną, szkoły zawodowe- wykwalifikowanych pracowników. Sytuacja, gdzie ktoś z liceum zdaje na kierunki techniczne dla mnie jest już indykatorem patologii.
KarolG - @Kali 6 na 8 Twój przykład z lekarzem psychiatrą, to dokładnie to samo co słyszę od nastolatków, którym każą się uczyć np matematyki: "Po co mi matma, ja chcę iść na medycynę". No, niestety zanim zostanie się lekarzem trzeba zdać parę egzaminów na których matma się przydaje: chemia, statystyka, fizyka medyczna - to tylko na pierwszym roku. A i lekarz ze zdanym LEP'em musi umieć przeliczyć dawkę. Psychiatra, jak każdy lekarz, ma obowiązek udzielić pierwszej pomocy, więc chyba i jemu anatomia może się przydać.
Autor:
KarolG Dodano:
03-06-2010 atakama - Metody nauczania... 2 na 2 powinny się zmienić,bo szkołach niewiele się dzieje.Reklamy zachęcające do odkrywania matematyki, pewnie były kosztowne.Lepiej chyba szkolić nauczycieli,by umieli przekazywać wiedzę.Podają temat, robią jeden przykład na lekcji, potem na sprawdzianach uczniowie nie rozwiązują tych zadań,za malo ćwiczeń. Sytuację ratują korepetytorzy. Nawet w szkole społecznej, gdzie jest mało uczniów, nauczyciel nie umie nauczyć. A książki...? Niektóre z nich pozostawiają wiele do życzenia.Tekst jest wciśnięty między ramkami i mapkami, źle się z tego uczyć. Nie wspomnę o tekstach,oto próbka z historii: "Zrazu błahe spory o kompetencje patriarchów Wschodu po likwidacji związku Rawenny z Cesarstwem, a nastepnie w dobie rozpadu monarchii Karola Wielkiego przy pogłębiającym się z czasem wzroście znaczenia papieża jako głowy całego chrześcijaństwa i pojawiającej się teorii o wyższosci wladzy świeckiej nad duchową spowodowały znaczne zaostrzenie stosunków między Kościołem Wschodnim a Zachodnim." Uczeń średnio zainteresowany odłoży czytanie. W takim razie, o co tu chodzi - prześlizgnąć się przez szkołę, czy czymś zaciekawić? Są przecież teraz możliwości zaintreresowania młodych ludzi. Rozumiem rozgoryczenie Autora, powinien być lepiej wynagradzany, ale tych k..ew radziłabym mimo wszystko zaniechać.
Autor: atakama Dodano: 03-06-2010
Pokładełko 2 na 2 Jakby co jestem autorem tego tekstu:) Cytat z komentarza Koraszewski: Artykuł można by odczytać, że było dobrze jest źle. Mam jednak wrażenie, że Autor miał na myśli, iż było koszmarnie jest gorzej." I o to generalnie chodzi. Jest coraz gorzej. Tekstem chciałem zwrócić uwagę na ten, zamiatany pod dywan problem, otworzyć oczy m.in. rodzicom. A recepty na poprawę sytuacji nie dam, nie dam mimo, że parę pomysłów mam. Lekarz stawia diagnozę, przepisuje lekarstwa - on tych medykamentów nie wymyśla. Opisałem stan pacjenta - oświaty, zasugerowałem parę lekarstw...Reszta to już domena mądrzejszych. Jam szaraczek jeno, trybik machiny wielgachnej.
Socki - PRL 1 na 3 W PRL-u nie mieliśmy powszechnego wyższego wykształcenia, ale poziom absolwentów też nie był rewelacyjny. Obowiązywała zasada: wysłuchaj wykładu, zanotuj, naucz się na pamięć. Rezultat zależał nie tyle od zdolności, co od dyscypliny i odporności na tortury umysłowe. Środowiska ludzi z wyższym wykształceniem były znormalizowane, zdyscyplinowane i pozbawione osób wyróżniajacych się.
Autor:
Socki Dodano:
03-06-2010 Kali -3 na 9 Problem ze studiami wyższymi w Polsce jest taki, że wielu uczniów nie idze na wyższe uczelnie po to aby się rozwijać intelektualnie, ale, żeby mieć tzw "dobrą pracę" a pasjonaci, wybierający kierunki typu matematyka, filozofia, historia, słysza kretyńskie pytania, odzwieciedlające niski status nauczyciela, "no i co ty będziesz po tym robił?! nauczycielem będziesz...?!" Często też, wybierająć kierunek po którym ma byc rzekomo praca, nie kierują sie przeprowadzoną wcześniej analiza rynku, ale stereotypami i co roku jest pełno kandydatów na prawo, tymczasem prawników jest nadmiar, podobnie jak ekonomistów i informatyków Co do 30 % wymaganych do zaliczenia, nie przekonuje mnie argument przeciwko tak niskim kryteriom, "bedzie mnie leczył lekarz, który zdał na 30 %", dlatego, że na studiach i w szkole jest dużo debilnych, bardzo wysokich wymagań na przedmiotach, które i tak sie w zawodzie nie przydadzą. Czy adwokat musi znać szczegółow historię powszechną państwa i prawa? Czy lekarz psychiatra musi znac budowę kolana? Jeśli zna to chwała mu za to, ale wymaganie tego jest idiotyzmem. Większości umiejętności potrzebnych do wykonywania określonego zawodu zdobywa się poprzez praktykę, podglądaie bardziej doświadczonych a nie przez nauke na uczelni czy w szkole.
Autor:
Kali Dodano:
03-06-2010 Ruffo - przywilej 5 na 5 Obywatel RP ma zagwarantowane bezpłatne, dostępne każdemu, szkolnictwo na poziomie średnim. Ale to powinien być PRZYWILEJ, a nie PRZYMUS. Każdy, kto chce i spełni podstawowe wymagania (takie jak np.poszano- wanie regulaminu szkolnego) może ukończyć gimnazjum. Ale, jeśli się zakłada, że młody człowiek MUSI ukończyć tę szkołe, bez względu na to, czy zakłada nauczycielom kubły na głowę, molestuje koleżanki czy jest pijany na lekcjach, o ile w ogóle na nich jest - to nie może być mowy o autorytecie nauczyciela (szkoły), co indukuje (nie)skuteczność procesu pedagogicznego, co dalej daje to, co mamy....
Autor: Ruffo Dodano: 03-06-2010
waldeck77 6 na 6 Edukacja w Polsce wygląda tak, jak i inne dziedziny życia. Poza produkcją księży i kościołów, Polska wlecze się we wszystkich dziedzinach w ogonie UE i OECD, więc dlaczego z edukacją miałoby być inaczej. I prawdę mówiąc nie widzę przesłanek do poprawy sytuacji. Taką nadzieją była UE, ale władza kościelna i świecka bardzo pilnuje, żeby nic światłego nie przeniknęło z Zachodu do Polski. Od początku było mówione, że integracja ma nastąpić tylko na płaszczyźnie gospodarczej, a nasza bogoojczyźniana tradycja ma być nienaruszalna. A to właśnie przebudowy mentalności polskie społeczeństwo potrzebuje najbardziej. Nawet jeżeli Polak sam wyjedzie za granicę wygnany polską beznadzieją i brakiem perspektyw, to trafi tam do zamkniętej polskiej społeczności, której życie koncentruje się wokół niedzielnej mszy. Więc jeśli nawet wróci, to żadnych ożywczych idei stamtąd nie przywiezie. Pozostanie nam nadal wybór między Jarkiem a Bronkiem, czyli na Wschodzie bez zmian.
Koraszewski - kilka uwag 10 na 10 Artykuł można by odczytać, że było dobrze jest źle. Mam jednak wrażenie, że Autor miał na myśli, iż było koszmarnie jest gorzej. Na całym świecie słyszymy to samo: w oświacie gorszy system wypycha lepszy system. Powtarzany do znudzenia argument – przyczyną jest masowość. Tu i ówdzie ktoś dorzuca jeszcze nowoczesną psychologię z jej odrzuceniem wszelkiego autorytetu. Pytanie pierwsze – czy masowa edukacja na poziomie średnim i wyższym jest potrzebna? Pytanie drugie czy możliwa jest lepsza edukacja na poziomie masowym? Na obydwa te pytania odpowiedź jest pozytywna. Nie można mieć gospodarki opartej na wiedzy bez powszechnej oświaty na poziomie średnim i masowej oświaty na poziomie wyższym. Dlaczego nam wychodzi to gorzej niż innym i komu wychodzi najlepiej? A/ Warunkiem powodzenia każdego systemu oświaty jest wczesne zainteresowanie dziecka nauką. W przypadku oświaty elitarnej wczesnej stymulacji intelektualnej dostarcza dom rodzinny (już to w formie wkładu rodziców, już to w formie wynajętych pedagogów) . Masowa oświata musi nadrobić brak tej stymulacji w domu. Nie ma co mówić o jakichkolwiek reformach szkolnictwa, kiedy lwia część uczniów jest zgubiona i skutecznie zniechęcona w pierwszych latach nauczania. Pomieszanie modelu oświaty masowej i elitarnej to recepta na marnowanie talentów dzieci motywowanych i niemożność wyłowienia talentów dzieci z domów bez stymulacji intelektualnej. B/ Obecnie wszyscy pretendenci do fotela prezydenta odkryli, że dzieci powinny mieć prawo do przedszkola. Przy wprowadzaniu obowiązkowych zerówek mieliśmy informację o stanowisku rodziców do nauki ich dzieci. Większość była przerażona, że maluszkom odbierze się dzieciństwo. Ten stosunek jest efektem koszmarnego systemu nauczania w przeszłości, katolickiej tradycji, w której liczy się tylko książeczka do nabożeństwa, kretyńskiej psychologii sprzed 40 lat mówiącej, że dziecko powinno rozwijać się bez nauki. Efekt – wprowadzono zerówki z zakazem uczenia w nich dzieci czytania i pisania. (Żeby to zmienić potrzebna gigantyczna akcja oświeceniowa dla rodziców.) C/ Żadna szkoła nie może być lepsza niż jej nauczyciele. Prestiż zawodu nauczyciela jest tak niski, że do tego zawodu trafiają w 90 procentach nieudacznicy, którzy nie mieli szans na sukces w innych zawodach (i 10 procent wariatów, którzy po prostu lubią uczyć dzieci i których reszta kadry nauczycielskiej systematycznie niszczy i którzy w tym systemie nie mają szans na realizację swojej pasji). Bez radykalnego podniesienia prestiżu zawodu nauczyciela nie onanizujmy się dyskusją o reformie oświaty. Podnoszenie prestiżu nauczyciela winno się zacząć od radykalnej zmiany systemu naboru i kształcenia nauczycieli w przedszkolach i nauczycieli nauczania początkowego. (Od wyników ich pracy zależy komfort pracy pozostałej kadry nauczycielskiej. Dziś już gimnazjum otrzymuje produkt nie nadający się do dalszej obróbki.) D/ Nie zgubić żadnego dziecka – to hasło rozpoczętej przez Busha reformy szkolnictwa w USA (po cichu wzorowanej na systemie przyjętym w Finlandii). Uczeń nie mający kontaktu z programem to problem dla niego samego, dla nauczyciela i reszty klasy. Dlatego też w momencie kiedy uczeń ma problem natychmiast muszą się włączyć sygnały alarmowe w formie dodatkowej nauki i wzmocnionej współpracy z rodzicami). W Finlandii i Singapurze to działa, w Ameryce zaczyna tu i ówdzie przynosić pewne efekty. E/ Nadzwyczajne talenty wymagają nadzwyczajnego wsparcia. System wczesnego wyławiania i wspierania talentów jest sprawą osobną i niezwykle ważną. Podobnie zresztą jak politycznie wrażliwy problem klas specjalnych. F/ Naszym głównym problemem jest kultura, w której sukces dziecka nie jest czynnikiem statusu społecznego, kujon jest wyśmiewany, książka pogardzana. (Jednym z moich hobby jest pokazywanie ludziom zdjęć poczekalni w Chinach i w Polsce, z prostym poleceniem – poszukaj na tym zdjęciu kogoś bez czegoś do czytania i poszukaj na tym zdjęciu kogoś kto czyta.) Mamy kulturę taką, a nie inną. Problemem nie jest sama kultura, a zdolność stwierdzenia, że taki jest stan rzeczy i chęć poszukiwania strategii zmienienia tego stanu rzeczy. Chwilowo nie zaczęliśmy nawet mówić o potrzebie stwierdzenia oczywistości.
Atlantis 6 na 6 @Gołębiewski: Zgadzam się z Tobą co do zawodówek, najpierw jednak trzeba uporać się z innym problemem - ludzi NAPRAWDĘ nienadających się do dalszej edukacji. Zwykle jest tak, że zawodówka jest traktowana jak miejsce zesłania dla tych, którzy nie nadają się do niczego lepszego. Szkołą taką "trzęsie" grupka bezczelnych wyrostków, którzy tak naprawdę nie mają opchoty się uczyć i dany zawód ich nie interesuje ale "system" wymaga, aby kontynuowali oni naukę. Gdziekolwiek. Gdy ja chodziłem do gimnazjum słowa "bo pójdziesz do zawodówki" brzmiały jak groźba, zwłaszcza z połączeniu z opowieściami o "wyczynach" dresiarzy z paru okolicznych szkoł tego rodzaju. Po pierwsze należałoby zaprowadzić tam porządek, po drugie wyjaśniać dzieciakom, że edukacja zawodowa nie jest karą a o wartości człowieka nie świadczy wykonywane zajęcie, ale to jak dobrze je wykonuje.
Gołębiewski 6 na 6 Zgadzam się, istnieje ogromny problem z edukacją w Polsce. Potrzebna jest nam restrukturyzacja. Nauka obowiązkowa winna kończyć się na gimnazjum. Dalej uczeń winien wybrać: a) nowoczesne zawodówki przygotowujące do realnych zawodów 40-50% gimnazjalistów powinna do nich wpadać. b) Licea ogólnokształcące powinny charakteryzować się udziałem 10-15% absolwentów gimnazjum c) technika udział 25-30% d) 5-25% koniec edukacji, czas na pracę (fizyczną)
Skarabeusz 1 na 3 Dobry artykuł. Pominięty został tylko jeden, chyba najważniejszy problem.. Nieważne jak doskonałą reformę systemu byśmy wymyślili, nigdy nie spełni ona naszych oczekiwań, jeżeli będzie to jednakowy dla wszystkich, centralnie zarządzany program. Jedną z największych wad będzie zawsze założenie, że nic się nie będzie zmieniać, lub będzie się zmieniać w z góry założonym tempie i kierunku. Każda najmniejsza zmiana powoduje, że system staje się nieaktualny i przestarzały. Efektem są wprowadzane co kilka lat kolejne reformy, których celem jest naprawa starych błędów nie zwracając uwagi na to co niesie ze sobą przyszłość.
Autor: Skarabeusz Dodano: 03-06-2010
Bill Kilgore 6 na 6 Muszę przyznać słuszność autorowi, aczkolwiek z pewnymi zastrzeżeniami. Równanie w dół zgodnie z tendencją „dyplom dla ludu” jest naganne. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że nieprzystosowanymi do życia pierdołami są często... nauczyciele. Kształcę się obecnie za granicą na kierunku technicznym i rad jestem, iż etap obowiązkowej edukacji szkolnej już za mną. Wykształcenie odebrałem w „elitarnym” liceum państwowym, dodatkowo w szkole muzycznej drugiego stopnia, co trochę poszerza moje spektrum postrzegania. W wielu przypadkach niestety kadra pedagogiczna okazała się rezerwatem post- socjalistycznych betonowych dinozaurów zawsze skorych do stłamszenia młodzieży o bystrym, krytycznym i świeżym spojrzeniu na rzeczywistość, najczęściej- by zamaskować własną nieporadność. Zarówno merytoryczną, jak i wychowawczą. Jeśli zaś chodzi o kwestie czytania w młodym pokoleniu... Przetrzepać koniecznie kanon lektur! Kocham literaturę, sam piszę odrobinę liryki, czytam wiele, około stu książek rocznie (niezwiązanych ze studiami) ale niestety większość lektur przerabianych w szkole muszę zakwalifikować jako odstające od współczesnych realiów, miałkie gnioty. P.S. Żałuję, że nie było mi dane zdawać „starego” egzaminu dojrzałości.
hipi - cytat 1 na 5 Państwo, którego wszyscy poddani mieliby wykształcenie, byłoby tak samo potworne, jak ciało z oczami we wszystkich swoich częściach. Posłuszeństwo byłoby w nim równie rzadkie, jak pycha i zarozumialstwo codzienne. kardynał Richelieu
Autor: hipi Dodano: 02-06-2010
Jarus 2 na 6 Jeżeli chodzi o system edukacji państwowej to mamy 100% komunizmu z tą jedynie różnicą, że zamiast ideologii komunistycznej promuje się ideologię humanitaryzmu. A poza tym wszystko jest identyczne. Mamy MEN, czyli ośrodek, gdzie siedzi grupka wszystko wiedzących leśnych dziadków, którzy ustalają wzory programu nauczania dla wszystkich uczniów. Nie ważne są różnice w poziomie intelektualnym samych uczniów w jednej klasie bowiem ważne, jest by spełnić wymagania stawiane w oparciu o MEN, a nie przez konkretną szkołę czy konkretnego nauczyciela. W zasadzie nauczyciel nie ma nic do gadania w procesie przekazywania wiedzy bowiem, jest jedynie wykonawcą programy zatwierdzonego bez jakiejkolwiek konsultacji z nauczycielem. Pytanie nie jest o to co zrobić ze szkołą by było lepiej bo odpowiedź, jest banalnie prosta, ale politycznie niepoprawna. Istota problemu tkwi w intencjach i założeniach państwa, które obecnie usilnie robi wszystko by produkować watachy mało rozgarniętych obywateli państwa, którzy w obliczu kryzysu państwowego nigdy nie będą zadawać niewygodnych pytań - wszakże skoro nie potrafią zrozumieć tekstu, który przeczytali to i nie będą wiedzieć w czym problem. Głupcami zawsze łatwiej się rządziło, a w systemie, gdzie tłum decyduje pokusa, jest zbyt wielka.
Autor: Jarus Dodano: 02-06-2010
rudyment - sposób 2 na 6 No dobra: łzy wylane, szaty rozdarte, głowy popiołem posypane - a co dalej? "Koń, iaki jest, każdy widzi", ale nie każdy wie, co z nim dalej poczynać.
Autor: rudyment Dodano: 02-06-2010
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama