Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.454.218 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
(..) dlaczego ktokolwiek miałby ufać Bogu albo też w ogóle uznawać jego istnienie? Jeżeli "dlaczego" znaczy "na jakich podstawach, podobnych tym, do których odwołujemy się, przyjmując hipotezy naukowe" - odpowiedzi nie ma, jako że nie ma takich podstaw.
Komentarze do strony Komplementarna zagadka

Dodaj swój komentarz…
KORIUS - HEHE   1 na 1
Zaprawdę ciekawe co jeszcze te religijne błazny wymyślą, aby nadać swoim banialukom choćby cień intelektualnej wiarygodności.
Autor: KORIUS  Dodano: 15-12-2010
Reklama
Hekat - Cz I  -6 na 6
Przede wszystkim chciałbym złożyć Autorowi wyrazy szacunku. Przyznanie się do braku znajomości logiki i posiadania jedynie amatorskiej wiedzy, to akt nie lada odwagi. W ramach analogicznego aktu, zaznaczę, że nie jestem osobą wierzącą, a poprzez akt apostazji nie mogę współpracować z Kościołem rzymsko-katolickim nawet jakbym chciał ;-)
To powiedziawszy przystąpię do krytyki artykułu, który rzeczywiście, ani przejrzystością logiczną, ani erudycją nie błyszczy. Mocne wejście wypadałoby jakoś uargumentować, nieprawdaż? Nie ma problemu. Z racji ograniczeń objętości komentarzy skupię się wyłącznie na słówku „komplementarność” i ślicznie narysowanych „trójkątach doskonałości”.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
Martyn
>(stopniowego rozwoju,
wznoszenia się, doskonalenia się, rosnącej komplikacji ustrojów, dążącej wzwyż
ku samoświadomości), czyż nie tak?

Uff! Brzmi jak tekst natchniony. Nacechowany celowością (wznoszenie się, doskonalenie, wzwyż). Widać, że nawet ateistom brak czasem słów.

Wykres nie jest doskonały:  od prostych związków do jednokomórkowców droga daleka i wciąż ciemna. Nadto TE nie obejmuje tego procesu, bo zajmuje się ewolucją ŻYCIA. Jaka teoria wyjaśnia ten proces - na razie żadna. Wykres powinien zaczynać się więc od żywej komórki.
A dalej zależnie od światopoglądu.
Jeśli uznajemy celowość ewolucji, czyli jeśli mamy punkt odniesienia w postaci np. świadomego obserwatora przyrody, to możemy mówić o wznoszeniu się, postępie itp.
Z punktu widzenia czystego materializmu mamy linię prostą. Bo czy euglena zielona jest mniej doskonała od baobabu?  Przy okazji: co jest wg. materialistów miarą doskonałości? Przystosowanie? Każdy organizm jest przystosowany w swoim czasie i miejscu. Patrząc materialistycznie Lem pisał nawet o ,,ujemnym gradiencie ewolucji" twierdząc, że gdyby ta była postępowa po niebie latałyby nie prymitywne hydrauliczne maszyny a fotoloty (jak widać też nie uniknął ,,grzechu" celowości).
Autor: Martyn  Dodano: 15-12-2010
PiotrB - hmm
A ja tylko zaznaczę drobny (sarkazm!) szkopuł - wywody Autora byłyby całkiem ciekawe, gdyby nie to, że katolicy, którzy tak poruszyli szerokie, racjonalne koła, sugestią, że ich wierzenia nie są sprzeczne z teorią ewolucji, nie traktują Księgi Rodzaju literalnie, a jedynie metaforycznie. Ja rozumiem, że niektórzy mogą z tego powodu ubolewać - wszak kpiny z ludzi, którzy utrzymują, że świat został stworzony w 6 dni, są bardziej spektakularne. Katolicy jednak, powiedzmy, już od czasów św Augustyna (ponad 1500 lat!) nie traktują opisów biblijnych dosłownie. Oczywiście ktoś może zaraz stwierdzić, że niektórzy wierzący to zatwardziali kreacjoniści - ale pozwólcie, że przypomnę! To katolickiego wyznania arcybiskup, na którego powołuje się Autor, prawi o komplementarności. Tak więc no normalnie zupełnie nie kumam, czemu wmawia się katolikom, wbrew ich intencjom, że mają (mają!) interpretować stworzenie świata dosłownie. Zastanawiające.

No i pewnie zaraz ktoś powie, że katolicy to sobie dowolnie interpretują Biblie, w zależności od potrzeb. Odpowiem - nie jestem pewien, ale tych modyfikacji do rozumienia Biblii było przez te 2 tysiące lat, ze dwa (sobory), a papieskie encykliki nie gryzą się ze sobą - wydają się spójne. Ale tylko wydają się (mi), może ktoś wie więcej i inaczej.
Autor: PiotrB  Dodano: 15-12-2010
Hekat - Cz II  -4 na 4
(...)
„Komplementarność”, mimo jednoznacznie brzmiącej definicji ze „Słownika wyrazów obcych” PWN można rozumieć na dwa sposoby. Mogą to być dwa uzupełniające się opisy w obrębie jednej dziedziny (np. dwa komplementarne opisy światła w obrębie fizyki) albo dwa uzupełniające obraz danej rzeczy opisy z różnych dziedzin (np. opis fragmentu Muru Berlińskiego dokonany przez chemika i historyka). W obu przypadkach mamy do czynienia z komplementarnością i jak łatwo się domyślić, w tym konkretnym wypadku chodzi o komplementarność „typu drugiego”. A mimo to, Autor z entuzjazmem godnym lepszej sprawy, usiłuje wykazać, że mamy do czynienia komplementarnością „typu pierwszego”.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
kognitywista - komplementarność rzekoma i niepotrzebna   4 na 4
Jak słusznie zauważył PiotrB, katolicy już dawno połapali się w oczywistych sprzecznościach między treścią Biblii a osiągnięciami nauki i przerzucili się na interpretację Pisma św. w duchu poetyckim. Nie wyczerpuje to jednak wymogu komplementarności, bo wszystkie używane przez KK argumenty opierają się na dowodzeniu rozłączności opisów, a nie ich uzupełniania się. W ten sposób można uznać, że wszystko pasuje do wszystkiego i nic się z niczym nie kłóci. To sprytny wybieg pozwalający dogmatykom spać spokojnie ... i nic ponadto. Co istotnego wnosi opis biblijny do historii świata ? Bo musimy przyznać, że do chemicznego opisu kawałka Muru - opis historyczny coś jednak wnosi. Tymczasem neodarwinizm opisuje historię przyrody w sposób wyczerpujący a więc nie wymagający żadnej komplementarności w postaci mitologicznego bajania ...
Autor: kognitywista  Dodano: 15-12-2010
PiotrB - taaak   1 na 1
Jak ktoś chce szukać informacji z zakresu nauk przyrodniczych w Biblii to powodzenia. Katolicy, którzy parają się nauką, np Życiński czy Heller, będą utrzymywali, że prawa przyrody to w pewnym sensie ślady jakiegoś Rozumu, po których można dojść do istnienia Boga. Moim zdaniem bliżej im do deizmu - od takiego nieporuszonego poruszyciela spora droga przecież do uznania istnienia osobowego stwórcy, który wysłuchuje modlitw. Sęk w tym, że można opowiadać ewolucyjną historię o powstawaniu gatunków, natomiast jak to możliwe, że coś takiego w ogóle zaistniało, skąd się wziął wszechświat razem z jego prawami, to pytanie, które bardzo często i bardzo łatwo potrafi przywołać myśli o Kimś, kto za tym wszystkim stoi. Fizyk czy biolog, ograniczony metodologicznym naturalizmem może tylko powiedzieć, że nie wie, skąd się wziął świat czy jak powstało życie z nieorganicznej materii. Ludzie wierzący natomiast myślą, że wiedzą.  
Autor: PiotrB  Dodano: 15-12-2010
Hekat - Cz III  -4 na 4
Aby wykazać brak komplementarności między dwoma poglądami, należałoby pokazać, że prowadzą one do sprzecznych wniosków na tej samej płaszczyźnie. Jaka więc jest wspólna płaszczyzna obu „Trójkątów doskonałości” zaprezentowanych w artykule? Oczywiście doskonałość. Ale jaka? Pierwszy problem, na jaki natrafiam dotyczy zakresu. W przypadku ewolucji dotyczy on wszystkich istot żywych, w przypadku religii jedynie człowieka. Zgrzyt, który da się wyeliminować, zawężając zakres dociekań, do człowieka.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
kognitywista - @Hekat   4 na 4
Od niesprzeczności daleko jeszcze do komplementarności. Aby był sens wykazywania braku komplementarności, trzeba ją najpierw udowodnić. A nie jedynie postulować. Aby zaś wykazać komplementarność (uzupełnianie się, przystawanie do siebie) trzeba rzecz rozpatrywać na tej samej płaszczyźnie. Ucieczka od tego jest jednocześnie utratą możliwości wypowiadania się o ewentualnej komplementarności. Pozostaje jedynie rzekoma niesprzeczność, której nie trzeba nawet dowodzić, bo poprzez rozłączność samych dziedzin interpretacyjnych (nauka i poezja) ta niesprzeczność pojawia się niejako "per se".
Autor: kognitywista  Dodano: 15-12-2010
CHOLEWA - Niedouczenie, alfabetyzm   3 na 3
wręcz kokietujący i rozbrajający Autora i Komentatorów. Wystarczy na początek podróży intelektualnej zamówic w Racjonaliście książkę Nauka zlożoności Vinoda K. Wadhawana w przełożeniu Pani Małgorzaty Koraszewskiej. Wiele miesięcy temu - za nim powstała książka- teksty były publikowane w odcinkach w Racjonaliście; dyskusję powyższą uznaję za regres poznawczy.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-12-2010
Hekat - Cz IV  -2 na 2
Wypadałoby się więc zastanowić, czym dokładnie jest „doskonałość” w ewolucji, a czym „doskonałość” biblijna. Według wielu poglądów ewolucjonistycznych, miarą doskonałości jest skala przystosowania do danych warunków. Im lepiej ktoś/coś jest przystosowane do warunków A, tym bardziej to coś jest doskonałe. To prowadzi nas do kłopotliwego wniosku, że nie można pisać/mówić o doskonałości w rozumieniu ewolucyjnym. To co jest „doskonałe” w warunkach A, nie będzie doskonałe w warunkach B. Można powiedzieć, że człowiek jest „względnie doskonale” dostosowany do życia na powierzchni ziemi, ale bardzo dużo (cała?) wody w Wiśle musiałoby upłynąć, żeby móc to samo powiedzieć o nim w odniesieniu do środowiska wodnego albo przestrzeni kosmicznej. We wspomnianych środowiskach ustępujemy pod względem doskonałości byle bakteriom. To zaś prowadzi nas do kolejnego wniosku – doskonałość w rozumieniu ewolucyjnym nie oznacza w żadnym wypadku złożoności.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
Hekat - Cz V  -3 na 3
A tymczasem „trójkąt doskonałości” dedykowany ewolucji, właśnie taką zależność przedstawia. Ba, dookreśliłbym nawet – przedstawia konkretnie „wykres” złożoności pewnych rejonów układu nerwowego na podstawie materiałów kopalnych. Tylko wtedy moglibyśmy pisać o takim „otwartym trójkącie”. Co oznacza, że, aby mówić o komplementarności, musielibyśmy dowieść, że historia człowieka w judeochrześcijańskiej kulturze jest historią rozwoju mózgu… niezła teza.
Ale jak to jest w przypadku drugiego trójkąta? Autor sugeruje, że począwszy od stworzenia świata, ludzkość ulega cielesnej i duchowej dewaluacji. Miałby w sumie rację, gdyby nie trzy szczegóły. Pierwszy nazywa się „Jezus Chrystus” (kojarzycie gościa?) drugi „koniec świata” a trzeci „ciał zmartwychwstanie”. Gdy uwzględnimy te trzy szczegóły okaże się, że nie mamy do czynienia z żadnym trójkątem a już zwłaszcza otwartym. Nie wspominając, że nie mamy do czynienia z żadną refleksją nad układem nerwowym.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
Hekat - Cz VI (ostatnia)  -1 na 3
(...)
Mamy po prostu pewien pogląd na historię i rozwój człowieka, który, jeśli założymy, że jest prawdziwy, może uzupełnić naszą wiedzę o sobie, innych ludziach czy świecie. Dla mnie i większości osób na tym portalu przyjęcie tej prawdziwości jest oczywiście niemożliwe, z różnych względów, ale nie tego dotyczył omówiony artykuł ani komentarz.
Podsumowując, mam małą radę. Jeśli ktoś chce pisać kryptopaszkwile, musi się lepiej postarać. Podręcznik do logiki i "profesjonalna wiedza", choćby liźnięta, bardzo mogą pomóc – niezależnie od tematu.

Do uwag użytkownika "kognitywista" odniosę się, gdy tylko będę mógł.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
CHOLEWA - @KORIUS   2 na 2
"cień intelektualnej wiarygodności"- to zrozumiała metafora. Ale w dosłownym znaczeniu cień może zaistnieć tylko wtedy, gdy współistnieją jednocześnie rzeczywiste dwie cielesności: kwanty światła padające na inne ciało, z reguły dające iluzje w naszej percepcji swiata zewnętrznego. I o tych iluzjach mówią religie, nie mogąc odwołać się do żadnej cielesności; za to naszą cielesność i inne artefakty naturalne przypisują wymyślonemu stwórcy( cieniowi).
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-12-2010
Hekat - @kognitywista  -2 na 4
Dotychczasowe komentarze nie dotyczą poruszonego przeze mnie tematu. Pojawia się pytanie o "istotność opisu", która nie może być żadnym kryterium, gdyż "istotność" zależy wyłącznie od "użyteczności", ta natomiast jest uzależniona od zastosowania, aspektu. Opis historyczny jest BEZUŻYTECZNY dla chemika, na tej samej zasadzie, na jakiej opis chemiczny jest BEZUŻYTECZNY dla historyka.

> Aby był sens wykazywania braku komplementarności
> trzeba ją najpierw udowodnić

Nie rozumiem tego zdania.

Ad rem: skoro autor zdecydował się na podjęcie tematu, narysował "sprzeczne wykresy", skoro porównuje dwa poglądy, to powinien je porównywać merytorycznie. Tymczasem wykłada się już na rozumieniu słowa "komplementarny", a pogłębia wpadkę przy rozwinięciu wątku. Dlatego uważam, że tekst jest kryptopaszkwilem i nie nosi znamion racjonalnej polemiki, choćby dokonywanej w celu wykazania niedorzeczności stanowiska KRK.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
CHOLEWA - Uważam, że Hekat   5 na 7
to fanatyk religijny i troll. O komplementarności pisać i mówić jest bez sensu: nie można jednocześnie opisywać elektronu jako falę i cząstkę albo ciągłość materii i jej nieciągłość zarazem. Przyjmujemy dualizm w fizyce ze względu na jej praktyczność przede wszystkim. Poucz się Hekacie trochę i nie uprawiaj scholastyki.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-12-2010
Hekat - @CHOLEWA  -1 na 3
Jak rozumiem, uważasz komplementarność poglądów (ujęć) jako taką za bzdurę? Jak rozumiem komplementarność i pragmatyka są zjawiskami wykluczającymi się wzajemnie? Jak rozumiem, aby ujęcia były komplementarne, muszą być wyrażane "jednocześnie"? Fascynujące.
Czyli na przykład ujęcie falowe nie wnosi nic do zbioru informacji o świetle czy prądzie? A - kontynuując analogię - ujęcie historyczne nie wnosi nic do zbioru informacji dotyczących obiektu zwanego "berlińskim murem". Nieźle...

Argumentację ad personam pozostawię bez komentarza.
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
Scarabaeus - Cz. I i ostatnia   5 na 5
Ograniczenia w ilości znaków moim zdaniem służą temu by nie zamieszczać przydługawych komentarzy. Rozumiem, że czasem tych znaków jest zbyt mało by wyrazić swoją opinię, ale żeby aż 6 części pisać? Jeżeli ktoś mimo wszystko czuje taką potrzebę to chyba lepszym rozwiązaniem jest przesłanie całego tekstu redakcji i opublikowania go.

Co do artykułu, to osobiście odebrałem go jako kpinę z prób łączenia wiary z nauką a nie jako  poważny naukowy wywód. Oba trójkąty przedstawiają dla mnie obrazowo podejście religii do ewolucji. W takim ujęciu (katolickim) ewolucja jest procesem dążącym do doskonałości, szczytem którego jest człowiek. Mielibyśmy wtedy do czynienia z procesem, który staje się coraz doskonalszy. Nie przeszkadza to jednak równocześnie mówić o procesie biegnącym w odwrotnym kierunku, od raju do grzechu. Jeżeli osobom wierzącym to nie przeszkadza, no to cóż, nie takie nonsensy muszą przełknąć więc jeden więcej czy mniej nie robi różnicy.
Przenoszenie całej dyskusji z kpiarsko religijnej na grunt naukowy mija się z celem bo nie o ewolucje chodziło. Kościół katolicki i jego hierarchowie używając tego terminu mówią o pseudo ewolucji.
Autor: Scarabaeus  Dodano: 15-12-2010
CHOLEWA - Zgodnie z definicją   6 na 6
na początku artykułu, ewolucja biologiczna nie jest komplementarna z wiarą chrześcijańską, bo: dlaczego tylko z tą wiarą? Wiara pociąga istnienie boga, o którym informacji w bitach jest zero. Natomiast elektron w ruchu posiada długość fali oraz masę czyli stanowi o dualizmie fizycznym cząstki materialnej. I to jest właśnie owa komplementarność w fizyce kwantowej. W znanym nam Wszechświecie wszystkie zjawiska naturalne podlegają prawom mechaniki kwantowej z ograniczeniami termodynamicznymi a jej podstawowym prawem jest równanie Schrodingera. Ewolucja biologiczna jest efektem tychże praw.; również ja i Ty przy swoich komputerach, tworzącymi mnóstwo informacji. Zdania o wierze tak są komplementarne z nauką, jak chodzenie Twardowskiego po Księzycu w tej chwili.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 15-12-2010
farmer   1 na 1
A to ja wiem o co chodzi  z tymi trójkątami......już to kiedyś widziałem 
dwa trójkąty= trójkąt równoramienny w środku jest oko narysowane z boków rozchodzą się promienie
mówią na to trójca  święta.......na dolarze już to dawno mieli :)
Autor: farmer  Dodano: 15-12-2010
Hekat - @CHOLEWA  -1 na 3
Artykuł nie dotyczy (nie)istnienia Boga. Artykuł prezentuje pewne spojrzenie na sprawę. Użytkownik Scarabaeus słusznie zauważa - kpiarskie. Po co pisać kpiarski artykuł, który jest poparty niemerytorycznymi argumentami i opiera się na błędnym rozumieniu terminu komplementarność. Jeśli kpić - to merytorycznie - nie oznacza to automatycznie "kpiarstwa naukowego". Wystarczy elementarna dyscyplina intelektualna i pomysł. Wówczas i dowcip trafniejszy i puenta bardziej przekonująca. Stąd moja krytyka.

Reszta Twojej wypowiedzi to bełkot... "komplementarność w fizyce kwantowej" (komplementarność wobec czego? Chodzi Ci o mechanikę kwantową w ogóle? Czy o kwantową teorię pola i jej komplementarność z STW? Co to w ogóle za określenie? Gdzie Rzym, gdzie Krym), "podstawowym prawem jest równanie Schrodingera" (Heisenberg się w grobie przewraca...), "zdania o wierze są tak komplementarne z nauką, jak chodzenie Twardowskiego po Księzycu w tej chwili" - a czy ja kiedykolwiek napisałem, że są? Czytaj waść ze zrozumieniem, że aż Twardowskim (nie księdzem) zajadę.

Bzdurność artykułu nie leży w diagnozie - brak komplementarności - tylko w sposobie tego braku wykazania (irracjonalnym i amerytorycznym).
Autor: Hekat  Dodano: 15-12-2010
CHOLEWA - @Hekat   2 na 2
Heisenberg w grobie się nie przewraca( to nie kot Schrodingera). Ad rem: zasada komplementarności polega na tym, że cząstka i fala są pełnym opisem tej  samej rzeczywistości. Ale opisanie tylko cząstki albo tylko fali nie jest kompletnym opisem. Pełny opis powstaje dopiero jako synteza: cząstki i fali. Chcąc opisać rzeczywistość atomową, konieczne są oba opisy w ramach ograniczającej zasady nieoznaczoności Heisenberga. Dotychczasowe moje komentarze najbardziej koncentrowały się na tezie arcybiskupa, że komplementarność ewolucji biologicznej z wiarą chrześcijanską jest prawdą. I to jest dopiero bełkot pseudofilozoficzny.Arcb.miał zapewne na myśli jedność przeciwieństw w filozofii; w marksizmie nazywa się to dialektyką. Poza tym podtrzymuję, że od Bing Bangu dziala równanie Schrodingera, zaś nieoznaczonośc Heisenberga w mechanice kwantowej przydaje się ludzkości w poznawaniu Natury mikroświata i w chwilach jego narodzin jej znajomość nikomu nie była potrzebna; stała się potrzebna na pewnym etapie rozwoju nauki. Jak pisze Vinod Wadhawan w "Nauce złożoności";..."mechanika kwantowa gładko zlewa się z mechaniką klasyczną,kiedy mamy do czynienia z makroskopowymi obiektami codziennego życia".
Autor: CHOLEWA  Dodano: 16-12-2010
Hekat - @CHOLEWA  0 na 2
Cały czas piszesz o komplementarności "typu pierwszego" czyli o uzupełniających się opisach w ramach jednego aspektu. Tymczasem chodzi o komplementarność "typu drugiego", czyli uzupełnianie się wiedzy z różnych dyscyplin dotyczących tego samego przedmiotu. Jedność przeciwieństw i dialektyka nie ma z tym nic wspólnego. Tam nie ma przeciwieństwa - żadnego, a przynajmniej nie w sensie, o którym napisał Autor artykułu. Nawet w przybliżeniu.
Ta uwaga ma się jednak nijak do uznania za prawdziwe stanowisko KRK. NIJAK. Ja uważam je za nieprawdziwe - dochodzę do tych samych wniosków, co Autor czy Ty. Ale wskazuję na błędy w rozumowaniu Autora.

Zasada nieoznaczoności Heisenberga jest matematycznym opisem pewnej właściwości pomiaru (każdego zresztą - chociaż tylko w skali mikro ma to realne znaczenie). Równanie Schroedingera pozwala natomiast wyliczać stan kwantowy cząstki i znajduje zastosowanie wyłącznie w mechanice kwantowej. Przykład z kotem, do którego zapewne się odnosisz za większością opracowaniań popularno-naukowych, co najwyżej ilustruje równanie laikom - gdyż nie mówi o żadnym "wykresie stanu kwantowego kota" (treść równania), tylko o niemożliwości stwierdzenia stanu kota z całą pewnością.
Autor: Hekat  Dodano: 16-12-2010
CHOLEWA - @Hekat   2 na 2
Rad jestem z rysującej się asymptoty w naszych poglądach. Mam zastrzezenia do komplementarności "drugiego typu", którą tworzy się dowolnie, subiektywnie, nieostro, werbalnie i dyplomatycznie(zakłamanie). Jeśli prędkość jest wektorem pierwszego rzędu, to przyspieszenie jest drugiego rzędu, a trzeci rząd to już szarpanina; tu cudzysłów jest zbędny. Nieprawdaż? Mam samochód; paliwo do niego staje się elementem komplementarnym. A brak paliwa?(nie wnikam w przyczyny jego braku). To samo dotyczy trójkąta(od euklidesowego zaczynając) i poprzez trójkąt z artykułu możemy dojść do trójkąta partnerskiego w łóżku. Odrzucam takie komplementarności "wyższego rzędu". Wszelkie metafory, hipostazy odrzucam, bo nie można ich sprowadzić do cielesności fizykalnej i matematycznego modelu.
Co do kota Schrodingera: grobu otwierać nie ma potrzeby, a co do pokoju z kotem, to należy po prostu do niego wejść a nie deliberować.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 16-12-2010
Hekat - @CHOLEWA  -1 na 1
Proszę, mniej retorycznej piany - więcej treści.

Zadam więc inne pytanie, na które odpowiedzi unikasz (ja wiem, dlaczego). Czy analiza chemiczna obiektu zwanego Murem Berlińskim wyczerpuje zbiór informacji, który dotyczy tegoż? Co w takim razie z opisem architektonicznym, historycznym, kulturowym czy w końcu fizycznym albo wręcz geometrycznym? Czyżby były to "zerobitowe komunikaty"? Czekam na odpowiedź.
Co do zarzutu o nieostrości kryterium, dowolności - nie widzę w tym absolutnie żadnego zarzutu. Jeden obiekt może być opisywany z rozmaitych perspektyw (Popper i Kuhn się kłaniają głęboko tutaj).

Stanowisko KRK jest w odniesieniu do ewolucji jasne. Przytoczona opinia, była wyrażana ze stanowiska, wedle którego nauka wspomnianego wyznania jest dorzeczna. Dorzeczna - czyli opisująca rzeczywistość, a więc i komplementarna z założeniami modeli ewolucyjnych.

Ja się z tym nie zgadzam, Ty się z tym nie zgadzasz, większość użytkowników tego portalu zapewne podziela nasze przekonanie. Ale posiadać jakieś przekonanie, a umieć je wykazać - choćby w dowcipny, ironiczny sposób, wymaga merytorycznego przygotowania. A tego w tekście zabrakło.
Autor: Hekat  Dodano: 16-12-2010
CHOLEWA - @Hekat   1 na 1
1.Nie biję retorycznej piany! Proszę nie uprawiać erystyki.
2. Mur Berliński jako zbiór informacji: chemicznych, geometrycznych, architektonicznych i innych, jest zbiorem informacji niepełnym; można również o nim pisać, że ulegał dysypacji, że istniał i istnieje w świadomości ludzi(w mózgu), że uległ entropi, itd. Był on i jest elementem dynamicznej ewolucji świata naszego. Można go potraktować nawet jako komputer o wielu aplikacjach; można go potraktować jako N bitów, mających wpływ na dalsze przetwarzanie ich i wpływające na inne bity. Czy są granice takiego podejścia? Moim zdaniem są, jeśli chcemy uniknąć absurdów.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 16-12-2010
Hekat - @CHOLEWA
Ad. 1.: Zbędna hipokryzja, ale doceniam, że w następnym komentarzu piany jest dużo mniej.
Ad. 2: komplementarność aspektów w ramach jednego przedmiotu nie musi wcale oznaczać zupełności. To są dwa różne pojęcia. Co się zaś tyczy granic, nie muszą się one pojawiać - "obiekt" i "informacje o obiekcie" to dwie różne rzeczy. Zbiór informacji o obiekcie jest potencjalnie nieskończony, bo nie ma żadnej przesłanki, by go ograniczać (ze względu na czynniki, o których sam wspomniałeś - świadomość, czasy, ewolucja świata, weryfikacja poglądów). Podobnie sytuacja się przedstawia z aspektami. Ich liczba jest potencjalnie nieskończona.

Wydaje mi się, że temat został wyczerpany. Żałuję, że zabrakło dobrej woli.
Autor: Hekat  Dodano: 19-12-2010
Lucjan Ferus - odpowiem ogólnie   1 na 1
Jedno się zgadza, ten tekst jest napisany w formie
intelektualnego żartu, tak samo jak za żart można by uznać cytowaną w tekście
wypowiedź abp Ravasiego. Wiadomo, iż jest to stara i dobrze znana taktyka
Kościoła kat; jeśli czegoś nie można pokonać, należy to wchłonąć i uczynić
elementem własnej tradycji. Skoro nie udało się zwalczyć teorii Darwina, trzeba
ją przedstawić tak jakby była dopełnieniem nauk religijnych, uzupełnieniem
biblijnej historii. Wydawało mi się, iż dla każdego kto zna historię naszej kultury
jest to banalnie oczywiste, stąd ta żartobliwa forma przekazu, mająca jednak
swoją wymowę: nic z tego panowie teolodzy, ta operacja się wam nie uda! Są
bowiem ludzie, którzy przejrzeli wasze cwane pomysły, a dzięki temu portalowi
będzie ich coraz więcej. Okazuje się jednak, iż muszę być chyba odosobniony w
tym poglądzie, co wynika z wielu komentarzy. Czyżby Racjonalista znalazł
odbiorców pośród słynnego już pokolenia? Pozdrawiam.</link>
Autor: Lucjan Ferus  Dodano: 19-12-2010
Irracja
... artykuł zawiera pewien mały błąd. Zakłada iż lista długowiecznych ludzi była pisana w okresie kiedy Ci żyli. A to raczej jest zapis długowiecznej tradycji ustnej, która sprzyja przekłamaniom i gloryfikacji dziejów. Drugie błędne założenie to przyjęcie, że kalendarz ludzki, według którego czas życia jest przyjmowany, nigdy nie podlegał zmianom i modyfikacji, podczas gdy tylko w "naszej erze" podległ kilku modyfikacjom. Forma liczenia czasu mogła ulec "gwałtownej i diametralnej" modyfikacji.Pewne przesłanki daje sama lista, gdyż w pewnym momencie (mimo pewnej stałej, lecz powolnej recesywności wieku życia) następuje gwałtowna i duża różnica różnica wieku życia między kilku (zaledwie) pokoleniami.
Autor: Irracja  Dodano: 04-11-2012
Irracja
"Ludzka pycha - czas..."
Czy świat, w wiele mi­lionów lat pow­stał.
A może w sześć dni, stworzo­ny zos­tał.
Czy życie mo­tyla jest tak krótko złud­ne,
A może, w swym mo­zole, długie i trud­ne.
Czy człowiek dąży do długo­wie­czności,
A może tyl­ko se­kundę, na ziemi gości.
Czy ból jest wie­czny a miłość króciut­ka.
Ta­kie py­tania, to Nasze­go umysłu trut­ka.
Jak to umieścić w cza­sie, człek się bie­dzi.
Lecz nig­dy nie znaj­dzie dob­rej od­po­wie­dzi.
W tej ma­terii, od­kryć no­wych nie do­kona.
Nic nie wskóra, włas­na pycha go po­kona.
Bo człowiek jest głupi, ma nad­miar wiary,
Że czas zas­to­suje je­go... ludzkie miary
Autor: Irracja  Dodano: 04-11-2012

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365