Jest taki stary już chyba dowcip:

- Co się stanie jak skończy się kalendarz Majów?
- Rozpocznie się kalendarz Czerwców...

I tak zapewne się stanie... ;)

Mały dodatek dla ewentualnie zainteresowanych: kalendarz Majański nigdy nie zapowiadał "końca Świata", po pierwsze dlatego że taka koncepcja w wersji Judeo-Chrześciańskiej tam nie istniała (były co prawda kolejne następujące po sobie 'światy'), więc po zakończeniu tego cyklu nastąpić miał nowy; drugi powód jest ściśle matematyczny. Majowie posługiwali się rachubą opartą o system dwudziesiętny, który służył np. do ustalania tzw. kalendarza długiej rachuby, służący do obliczania cykli dziennych, rocznych, 20 letnich, koło 400 letnich itd (kalendarz pozycyjny gdzie każda pozycja liczyła 20 jednostek) z pewnymi wyjątkami, np. na pozycji piątej - Baktun (około 400 lat) -  zapisywano jedynie 13 jednostek. To właśnie to sprawia że kalendarz długiej rachuby liczył 5125 lat i kończy się (według kalibracji G.M.T.) w przesilenie zimowe 2012r. Ale to tylko kwestia zapisu, gdyż w innych miejscach zapisywali daty o wiele dłuższe, a sama rachuba mogła mieć niezliczoną liczbę pozycji. Cały ambaras wziął się stąd że kilku New Ageowców w latach 70 (z Arguellesem na czele) 'wymyśliło' koniec świata, łącząc kalendarz Majański z apokaliptycznymi tradycjami Europejskimi. Krótko mówiąc tzw.'Kalendarz Majański' popularny w kręgach N.A. nie ma prawie nic wspólnego z oryginałem.

Przepowiednie ks Klimuszko dla Polski są optymistyczne, ale była moda na złe przepowiednie.

A ja postanowiłem żyć wiecznie. Jak dotychczas, to wszystko idzie zgodnie z planem. >;-)

Tylko głupota nigdy się nie skończy

Ten kto czytał Apokalipsę Św. Jana wie jakim ogromnym przedsięwzięciem jest koniec świata.  Wydatki na Euro 2012 czy organizację kolejnej Olimpiady to mały pikuś w stosunku do takiego spektaklu jak koniec świata. Myślicie, że tylko u nas jest kryzys? Pewnie  tam na górze już przełożyli tę imprezę na lepsze czasy. Trzymają nas tylko w niepewności.

Bardzo dobry artykuł, wszystko pięknie, tylko czemu autor uparcie myli astronomów z astrologami?