Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.635 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Schlebianie przysparza przyjaciół, prawda wrogów.
Komentarze do strony Chrześcijański umysł

Dodaj swój komentarz…
R.Brzeziński robbo - myprecious...
...pod tytułem "Racjonaliści" i przestał się ośmieszać z tym twoim:
"Różnica istnieje w rzetelności i uczciwości intelektualnej".
Wspomniany autor ,już w 1 rozdz."Prolegomena mniej lub bardziej uczone,lecz niezbędne" napisał,że chociaż istnieje różnica pomiędzy nauką a pseudonauka,a ta pierwsza góruje nad drugą,to nowi socjologowie nauki wykazali:
"że teorie naukowe mogą stanowić dzisiaj przedmiot wiary w takiej samej mierze jak koncepcje paranormalne:potrafiła też zwrócić uwagę na fakt,że nauka jest mniej odległa od pseudonauki,niż się na ogół sądzi".
Zresztą autor we wspomnianej blisko 500 stronicowej książce ,dość udanie to wykazuje.
Dla ostrzeżenia zapamiętaj sobie człowieku słowa polskiego uczonego,który studiował archeologię prehistoryczną i etnologię ,człowieka który wykłada antropologię nauki,jest kierownikiem ekipy,którą powołano do współpracy historyków i socjologów nauki , antropologów zainteresowanych współczesnymi formami wiedzy w kulturze zachodniej W. Stoczkowskiego-szczególnie rozdz.12 "Racjonaliści":
"Pogromcy paranauki i sekt uważają się często za ostatni szaniec powstrzymujący apokaliptyczną ofensywę "nieracjonalności".W rzeczywistości podążają tą samą drogą co ich przeciwnicy...".
W czym?
Odwołuję do cytowanej książki str.406
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 11-08-2012
Reklama
R.Brzeziński robbo - myprecious...
...Koncepcję tę przedstawiłem szczegółowo w książce Tao fizyki,ukazującej podobieństwa tej koncepcji z poglądami wyznawanymi w tradycjach mistycznych,zwłaszcza z mistycznymi teoriami wschodu.Wielu fizykom,wychowanym podobnie jak ja,mistycyzm kojarzy się z czymś niejasnym,tajemniczym i zupełnie nienaukowym,toteż było dla nich wielkim zaskoczeniem,gdy ich idee porównano z ideami mistyków.Postawa ta na szczęście zaczęła się zmieniać.W miarę wzrostu zainteresowania filozofią wschodu wśród coraz większej liczby ludzi i coraz częstszego traktowania medytacji bez kpin (patrz.książkę "Homo orans Tom II) i podejrzliwości mistycyzm zaczyna być traktowany poważnie także w środowisku naukowym.Coraz więcej uczonych zdaje sobie sprawę,że myśl mistyczna tworzy spójne i sensowne podstawy filozoficzne dla współczesnych koncepcji naukowych,dla takiej koncepcji świata,w której odkrycia naukowe mogą pozostawać w idealnej harmonii z ich celami duchowymi i religijnymi przekonaniami".
Fritjof Capra nie jest gołosłowny,czego dowodzi szczególnie jego ks."Tao fizyki",jak i "Punkt zwrotny".
Patrz tez przedmowę  tej ostatniej Anny Wyki str.7 i 8.
Przebrnąłbyś człowieku przez książki typu Wiktor Stoczkowski "Ludzie bogowie i przybysze z kosmosu"rozdz.12
cdn.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 11-08-2012
R.Brzeziński robbo - myprecious...
Niestety nie mam możliwości zbyt często zaglądać na portal "Racjonalista".
Pomiędzy innymi komentarzami znalazłem jeden odnośnie moich komentarzy.do którego się ustosunkuję.
Myprecious do znudzenia powtarza (pyta):
"Jakie przekonania religijne pomogły dokonać odkryć naukowych".
Nie wiem,czy zapomniał,czy świadomie przemilcza fakt,że chociażby Izaak Newton -o którym Richard P.Brennan w ks."Na ramionach olbrzymów" napisał,ze tego "uznaje się za górującego nad innymi geniusza naukowego"itp.
Jego dzieło  "odbiło się znaczącym echem w świecie intelektualnym"
Nawet "słynni krytycy...dołączyli do pochwał ogromnej głebi i zakresu dzieła".
I co istotne dla zarzutu jego dzieła jak i on sam ,nie był atakowany przez religiantów m.in dlatego,że ci "nie postrzegali głęboko religijnego I.Newtona jako zagrożenie dla ortodoksji"
Chociaż ten "kwestionował (teologiczne) ortodoksyjne nauki".
Ponadto I.Newton  "zbudował swój system kosmologiczny na założeniu o istnieniu stwórcy".
Jeżeli chodzi dalej o zagadnienie "jakie zagadnienia religijne ..."to wiadomo,że-jak pisał Fritjof Capra w ks. "Punkt zwrotny":
"Na następnych stronach zostaną omówione pojęcia leżące u podstaw nowej koncepcji świata proponowanej przez współczesną fizykę...

cdn.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 11-08-2012
Jan Rylew - Robert Sliwa   1 na 1
„Gdyby spowiedź wszystko rozwiązywała to sąd ostateczny nie byłby potrzebny. Spowiedź może nie być kompletna, szczera. Może nie być należycie zadość uczyniona i bez postanowienia poprawy.
Sprawa nie jest taka prosta i jest psychologicznym hakiem na wiernych.”
Sprawa jest o tyle prosta, że dla wymienionych przez Pana przypadków chrześcijanie mają czyściec, rodzaj obozu przejściowego, gdzie można się oczyścić z niedociągnięć w życiu człowieka wiary. Wierni mają się starać za życia żeby ten okres był jak najkrótszy i to jest ten „psychologiczny hak“.
Nie ma to kompletnie nic wspólnego ze strachem przed śmiercią chrześcijan, bo każdy wie, że śmierć nastąpić musi żeby potem żyć wiecznie w niebie ( ew. po epizodycznym pobycie w czyścu ;)
Autor: Jan Rylew  Dodano: 09-08-2012
KORIUS   1 na 1
Według apokalipsy Jana grzeszników czeka druga, ostateczna śmierć, całkowity niebyt, ale KRK nadal straszy wiecznym przebywaniem w piekle.“
Możliwe, ale kogo, jakich grzeszników ? Chrześcijaństwo wierzy w
zbawienie przez Chrystusa („Kto we mnie wierzy to choćby i umarł, żyć będzie” - Mateusz).
Więc może ten pejcz strachu bardziej uderza w ateistów, agnostyków i innych niedowiarków ?

-To prawda. Cały mechanizm chrześcijaństwa polega na zastraszaniu i pocieszaniu. Czasami sprawia wrażenie, że trzeba bardzo skrupulatnie, ascetycznie i z nabożeństwem przestrzegać wszelkich zasad bo inaczej marny nasz los, a innym razem, że wystarczy wierzyć i ufać Panu i jakoś to będzie. W końcu bóg jest nieskończenie miłosierny i niezbadane są jego ścieżki i kaprysy. Prawdę mówiąc nie znam wierzących, którzy "wybieraliby" się do piekła, każdy jest przekonany, że kto jak kto, ale on to do nieba trafi, choćby po przystanku w czyśćcu,  bo przecież aż taki zły nie jest. Niektórzy nawet ateistów pocieszają, że jak będą dobrymi ludźmi (m.in szanującymi religię, nie "wojującymi") to nawet oni mają szansę na niebiańskie mieszkanko. Słyszałem nawet o pałacach, już gotowe, wykończone ;-)
Autor: KORIUS  Dodano: 09-08-2012
Jan Rylew - do Mieczysławskiego   2 na 2
„Liczba miejsc w niebie jest ograniczona,“
wręcz przeciwnie, ewangelia zapewnia, że w niebie mieszkań dla każdego dostatek
( wprawdzie nie podano o jakim standardzie, ale w domyśle, można tam nieźle mieszkać :).

„więc według boskiego planu trafi do piekła większość ludzkiej populacji.“
Co do boskich planów to istnieje pewna niepewność :). Wygląda na to, że boskie plany najlepiej rozszyfrowują ateiści :).

„Według apokalipsy Jana grzeszników czeka druga, ostateczna śmierć, całkowity niebyt, ale KRK nadal straszy wiecznym przebywaniem w piekle.“
Możliwe, ale kogo, jakich grzeszników ? Chrześcijaństwo wierzy w zbawienie przez Chrystusa („Kto we mnie wierzy to choćby i umarł, żyć będzie” - Mateusz).
Więc może ten pejcz strachu bardziej uderza w ateistów, agnostyków i innych niedowiarków ? :)
Autor: Jan Rylew  Dodano: 09-08-2012
Agnieszka Kaleta - Brawo!   1 na 1
Bardzo pouczająca anatomia chrześcijańskiego umysłu. Podzielę się tylko taką refleksją, że w takim razie z dużą dozą sceptycyzmu należałoby traktować wytwory kultury z obszaru wpływów chrześcijaństwa (zdaje się, że około 90%
filmów w tv to produkcje amerykańskie). Jeśli jesteśmy przy fenomenie zaświatyzmu, to weźmy na warsztat dramaty: bohaterowie pogrążeni w rozpaczy, nieradzący sobie ze spotykającymi ich przykrościami, w nierównowadze emocjonalnej, chwiejni, niedojrzali, wykonujący jakieś dramatyczne gesty. Ok, to jest może część prawdy o ludzkiej kondycji, ale tylko część. Tych skłonności nie należy podsycać, ich przejawów stawiać za przykład, karmić nimi młodzież.
Autor: Agnieszka Kaleta  Dodano: 09-08-2012
mieczysławski - do Jan Rylew   1 na 1
Wiara w wieczne męki piekielne to silny czynnik stresujący, z uwagi, że łatwo tam trafić. Liczba miejsc w niebie jest ograniczona, więc według boskiego planu trafi do piekła większość ludzkiej populacji. Według apokalipsy Jana grzeszników czeka druga, ostateczna śmierć, całkowity niebyt, ale KRK nadal straszy wiecznym przebywaniem w piekle.
Autor: mieczysławski  Dodano: 08-08-2012
Jacek Tabisz - @RyszardG   4 na 4
Protestantyzm to też wyjątkowa popularność kreacjonizmu, oraz dotowanie fanatycznych misjonarzy, uczących ludność afrykańską, wzorem Lutra, polowań na czarownice.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 08-08-2012
Jan Rylew - Jacek Tabisz
"Podkreślanie obietnicy nieśmiertelności w rytuale chrześcijańskim to fakt, który omawiam."
Właśnie do tego się odniosłem twiedząć, że ta obietnica w chrześcijaństwie przyczynia się do obniżenia poziomu lęku, a nie jego stymulacji, na zasadzie: Będzie śmierć, ale będzie dalsze życie w niebie. Jeśli według Pana jest odwrotnie to proszę o jakiś argument.
Owe „memento mori” , które Pan przytacza stanowić miało argument przeciwko zbytnim dążeniom ku sprawom przyziemnym, które przemijają wraz ze śmiercią ( a dopiero po śmierci zaczyna się życie któremu warto poświęcić doczesne). Tak więc nie był to czynnik straszenia samą śmiercią, raczej wezwanie do medytacji, unikania grzechów i skierowania uwagi na przyszłe życie w zaświatach.
Autor: Jan Rylew  Dodano: 08-08-2012
RyszardG
Z jednej strony ciemnota i zabobony , z drugiej to zachodnie(protestanckie) bardziej oświecone chrześcijaństwo, prowadzące różne hospicja, szpitale, odwyki itp.Są dwie strony medalu.Ciężko wyrobić jednoznaczne zdanie w tej kwestii.
Autor: RyszardG  Dodano: 08-08-2012
RX500 - Poczucie winy   3 na 3
Czy wyrzekacie się poczucia winy?! Czy poczucie winny to nie wyrzuty sumienia? Chrześcijaństwo przerobiło to na grzech. Że niby jakiegoś boga rozgniewali. Idą do spowiedzi i całują księdza w ...szalik, odmówi modlitewną formułkę i już lżej, załatwione. To oczywiście pierdoły dla przygłupów, ale u normalnego człowieka przecież występuje poczucie winy, czuje się nieswojo gdy wyrządzi komuś krzywdę albo sprzeniewierzy się własnemu systemowi wartości. Jak inaczej ma się rozwijać i poprawiać, jeśli nie uzna lub nie rozumie błędu (który go gryzie), machnie ręką i alleluja i do przodu?! Nawet jeśli ktoś przez niego cierpi?  Spokojnie śpimy i bawimy się dalej? To prosta droga do zostania socjopatą i psychpatą.
Autor: RX500  Dodano: 08-08-2012
ratus - poczucie winy   5 na 5
Szczególnie głęboka indoktrynacja kobiet, jaką zafundował KK, polegająca na wmuszeniu w nie poczucia winy (za grzech pierworodny!) i mniejszej wartości (w porównaniu z mężczyzną) jest powodem faktu, że nie tylko kobiety pełnią służebną rolę wobec "ludzi Kościoła", ale również w życiu codziennym, kobiety nader często przejmują ciężar odpowiedzialności za swoje dzieci, mężów, partnerów. Dyskryminacja kobiet nie powiodła by się bez zaszczepionej im psychologicznej trucizny - poczucia winy.
Autor: ratus  Dodano: 08-08-2012
dobromeg - Chrzescijanskie poczucie winy   6 na 6
Dziekuje Panie Jacku za jak zwykle ciekawa pogadanke, wywolujaca wiele komentarzy, co swiadczy o tym, ze daje do myslenia. Jako atrybut umyslu chrzescijanskiego nalezaloby jednak okreslic przede wszystkim poczucie winy. Pesymizm moze wynikac z roznych przyczyn - czasem wrecz fizjologicznej sklonnosci do depresji. Natomiast poczucie winy wpojone przez chrzescijanskie wychowanie (za to, ze zyjemy, ze jestesmy istotami, ktore moga popelniac bledy, ze mamy naturalne odruchy seksualne) bywa prawdziwa udreka nawet po wyrozumowanym odejsciu od irracjonalnej wiary w bostwa. Karcenie przez katolickich rodzicow czy ksiezy, polega glownie na wywolywaniu skruchy, czyli poczucia winy za "zlo". ktore w nas siedzi. Z tego poczucia biora sie rozmaite kompleksy, pesymism, psychosy, a czasem nawet choroby psychiczne (jesli ktos ma sklonnosc). Wina nie pozwala nam na zaakceptowanie samych siebie, przez co powstrzymuje nas od konstruktywnych dzialan. Brak samoakceptacji, ktora z tego poczucia winy wynika hamuje nasz rozwoj emocjonalny i czesto intelektualny.
Irracjonalne poczucie winy jest to moim zdaniem, najbardziej szkodliwa cecha chrzesciajskiego umyslu.
Autor: dobromeg  Dodano: 08-08-2012
Robert Sliwa   4 na 4
Usunięcie wirusa wiary jest możliwe. Wymaga czasu - ale jest możliwe.
Autor: Robert Sliwa  Dodano: 07-08-2012
mieczysławski - do lideg
Niesprawiedliwa ocena agnostyków - "Współczuję tym, którzy zostali skazani na wiarę, w tym i odchodzącym od wiary, i wątpiącym czy nazywającym siebie agnostykami (tak jakby można było być trochę w ciąży;)"
Mam odczucie, że ateiści nie rozumieją agnostyków - nie wiedzą jak działa wieloletnia indoktrynacja, jak głęboko zagnieżdża się w umyśle chrześcijańskie myślenie.
Próba usunięcia wirusa wiary zawsze wywołuje silne zaburzenia psychosomatyczne, zawsze wiąże się to z przeżyciami traumatycznymi. Można tylko osłabić działanie wirusa - podobnie jak z wirusem HIV, nie udaje się całkowicie usunąć - jest to retrowirus.
Autor: mieczysławski  Dodano: 07-08-2012
Robert Sliwa   3 na 3
Panie Janie, to prawda ale jest pewna różnica między pożegnaniem przed czasową rozłąką a pożegnaniem na zawsze. Nawet przed czasową rozłąką ulegamy uczuciom i płaczemy.
Ale jednak inaczej. Jest płacz wzruszenia i jest płacz rozpaczy. Zachowanie o którym napisałem nie zaliczyłbym do tego pierwszego. Jestem zdania, realne uczucie straty jest silniejsze od wiary. Oswojenie ze śmiercią to pięta Achillesa wiary katolickiej i kultury europejskiej.
Gdyby spowiedź wszystko rozwiązywała to sąd ostateczny nie byłby potrzebny. Spowiedź może nie być kompletna, szczera. Może nie być należycie zadość uczyniona i bez postanowienia poprawy. Sprawa nie jest taka prosta i jest psychologicznym hakiem na wiernych.
Autor: Robert Sliwa  Dodano: 07-08-2012
lideg - c.d.   3 na 3
Jestem wdzięczna rodzicom, że nie musiałam słuchać bredni o boskiej miłości, słów nienawiści, gróźb czy niczym nie uzasadnionej ludzkiej pychy w kościołach ani na religii; że pozwolili mi na samodzielne myślenie oraz dali mi wybór, którego pozbawia się ludzi, prowadząc już od dziecka na jedynie słuszną religię. Współczuję tym, którzy zostali skazani na wiarę, w tym i odchodzącym od wiary, i wątpiącym czy nazywającym siebie agnostykami (tak jakby można było być trochę w ciąży;))
Autor: lideg  Dodano: 07-08-2012
Jacek Tabisz - @KORIUS   3 na 3
@KORIUS I mi o to chodzi. Odwołując się do cytatu z Biblii za archetyp "jestem jaki jestem" przywołałem psychopatycznego Jahwe, który owym tekstem chwali swoją niezmienność (pełną okrucieństw i kaprysów), a przecież Biblia, z której zaczerpnąłem ów archetyp, proponuje obraz człowieka na podobieństwo Jahwe.
 
@Jan Rylew. Nie masz racji. Obserwując inne kultury i religie, śmiało można stwierdzić, że chrześcijanie mają największą obsesję na punkcie śmierci. Nie przypadkowo też w obrębie naszej kultury (a nie chińskiej na przykład) powstał egzystencjalizm. Czy swoje poglądy głosisz na bazie porównań z niechrześcijanami obserwowanymi od środka przez długie miesiące? Bo ja tak.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 07-08-2012
Jan Rylew - Robert Sliwa   1 na 1
Panie Robercie, szczerze mówiąc ja nie widzę jakiegoś szczególnego strachu przed śmiercią u chrześcijan, nawet u katolików. Łzy i rozpacz nie muszą być wyrazem strachu.
Myślę, że są one reakcją na utratę kogoś bliskiego, zwłaszcza kochanej osoby.
Jeśli Pan powód strachu przed śmiercią u chrześcijan widzi w obawie przed sądem ostatecznym to argumentem przeciwnym z tej samej łączki jest u chrześcijan spowiedź, ekspiacja i grzechów odpuszczenie, amen :). Chrześcijanin bowiem wierzy w odpuszczenie grzechów. Piekło ma raczej smażyć niedowiarków ;).
A co do zachowań w czasie pogrzebów chrześcijańskich to bywają różne (zaliczyłem ich już dużą ilość). Jest wiele róznych okoliczności wpływających na te zachowania.
Autor: Jan Rylew  Dodano: 07-08-2012
KORIUS - @Boudicca   1 na 1
"nie mogę wiedzieć co autor miał na myśli w tym jednym zdaniu więc ;-) "
Ha. Ten zwrot "jestem jaki jestem" mógłby być tematem oddzielnego wątku. Często to zwykły wykręt i oznaka lenistwa. Komuś nie chce się myśleć, ani działać, żeby coś zmienić. Czasami to przejaw pychy, że lepszy być nie muszę, niech inni się dostosują. Może być też bezradność, chciałbym coś zmienić, ale nic nie poradzę, "siła wyższa". Wszystkie znaczenia raczej negatywne. I te miałem na myśli mówiąc, że nie ma na to zgody. W pozytywnym oznaczałoby akceptowanie siebie i  swojego miejsca na tej planecie, ale bez podkreślania, że to stan niezmienny, a raczej pozycja startowa.
Autor: KORIUS  Dodano: 07-08-2012
lideg - Mam szczęście!   2 na 2
Po przeczytaniu powyższych komentarzy widzę jakie spotkało mnie szczęście! Urodziłam się w rodzinie, gdzie zarówno ojciec, jak i matka nie byli osobami wierzącymi.
Dlatego mogę wypowiedzieć się jako osoba nieskażona indoktrynacją religijną, a jeśli coś z tamtego okresu wyniosłam na ten temat, to przez babcię, która usiłowała nadrobić ów "brak" w moim wychowaniu, ciągnąc mnie za sobą do "kościółka". Pamiętam z owych czasów jedynie niemiłe, dołujące wrażenia wzbudzone całą scenografią kościelną oraz na skutek zasłyszanych tam słów. Pamiętam, że dość wcześnie zaczęłam zauważać głupotę księżych mów; wkurzałam się i później, chodząc z mężem i córką (dla "świętego spokoju" rodziny męża). Pamiętam jeszcze wycieczkę turystyczną (Zamość, Łańcut...) ze zwiedzaniem jakichś kościołów, który zaowocował potem trudnością w zaśnięciu, bo jawiły mi się obrazy "mąk piekielnych". Na szczęście mój strach nie trwał długo, uspokoiła mnie wtedy mama, mówiąc, że nie mam się czego bać, bo boga wymyślili ludzie: żeby ludzie byli dla siebie dobrzy i żeby wszystkim było dobrze. Wytłumaczenie na miarę małej dziewczynki; bodajże nie chodziłam jeszcze wtedy do szkoły.
Autor: lideg  Dodano: 07-08-2012
apiat' Nemo - zacytuję sobie, apiat'
Ateista i antyklerykał, staram się jednak rozumieć uczucia staruszek, które usłyszały słowa, które mogły nimi wstrząsnąć. Choć "obraza uczuć religijnych" generalnie stanowi konstrukt służący zaspokojeniu interesów kościołów instytucjonalnych, to rozumiem pobożne staruszki oburzone ekscesami, jako syn (wnuczek?) próbuję przytulić się do szczerze krwawiących serc staruszek.
Jarosław Klebaniuk
PS: przepraszam Pana Jarosława Klebaniuka i proszę o rozgrzeszenie za dwa grzechy: zacytowałem bez Jego zgody; okroiłem cytat tak, żeby lepiej wyrażał moje nastawienie ... ująć-ująłem, ale nic nie dodałem !
Autor: apiat' Nemo  Dodano: 07-08-2012
Boudicca - @KORIUS
Bardzo do rzeczy komentarz, już miałam po prostu dać plusa (jako wyraz mojego pełnego poparcia), ale ponieważ brak zgody na bycie takim, jakim się jest, może być głównym czynnikiem blokującym stawanie się takim, jakim chce się być, więc jest tylko pół plusa. Rozwinięcie i dalszy ciąg wypowiedzi też do mnie przemawiają, ale nie mogę wiedzieć co autor miał na myśli w tym jednym zdaniu więc ;-)
Autor: Boudicca  Dodano: 07-08-2012
KORIUS - @Jacek Tabisz   6 na 6
"Prawdziwa wolność myślenia polega na zdaniu sobie sprawy z tych dwóch potężnych uwarunkowań i dodania czegoś jeszcze swoim myśleniem i  działaniem."
-Dobre zdanie. Zdawanie sobie sprawy z tego co nas ogranicza, z wielu potężnych uwarunkowań, to podstawa postępu i kwintesencja inteligencji. Taka "nadświadomość". Nie ma więc zgody na "jestem jaki jestem", takim mnie stworzyła natura (bóg). Ważne jakim chcę i mogę być. Nawet jeśli rządzą nami samolubne geny, to teraz możemy trochę wydobyć się spod ich "tyranii" i to najbardziej może nas wyróżnić w świecie zwierząt, a nie ułuda posiadania nieśmiertelnej duszy. I nawet  gdy jesteśmy "zaszczepieni" różnymi ideologiami, w tym chrześcijaństwem, z różnym stopniem uleczalności, to właśnie zdanie sobie z tego sprawy stawia nas w uprzywilejowanej pozycji wobec przeszłych pokoleń. Jednak samo zdanie sobie sprawy to jeszcze nie wszystko, trzeba coś z tym zrobić. I nie najważniejsze w tym zdawaniu sobie sprawy czy jestem optymistą czy pesymistą, bo dla racjonalisty liczy się prawda jako wartość bezwzględna, bez upiększeń i "obrzydzeń" na siłę.
Autor: KORIUS  Dodano: 07-08-2012
Robert Sliwa - @Jan Rylew   10 na 10
"Po pierwsze, lęk przed śmiercią nie jest cechą charakterystyczną
chrześcijaństwa, wręcz przeciwnie, chrześcijaństwo stworzyło właśnie
podstawę do zmniejszenia tegoż. Nie mylmy skutków i przyczyn."

To ja sugeruję udać się na dowolny katolicki pogrzeb i zobaczyć rozmiar łez i rozpaczy.
Tak nie zachowują się ludzie wierzący w życie po śmierci - dla mnie zachowania rodzin w trakcie pogrzebów są obrazem toksyczności doktryny chrześcijańskiej i jej mizernej przydatności. Ogromny lęk przed śmiercią zaliczyłbym raczej do objawów chrześcijańskiego umysłu. Wydaje mi się, że jednym z powodów jest strach przed "sądem ostatecznym" i rozliczeniem ze wszystkich najintymniejszych tajemnic. Nie da się żyć bez grzechu - więc śmierć zawsze przeraża - teraz będzie rozliczenie, a więc potępienie...
Autor: Robert Sliwa  Dodano: 07-08-2012
kraken
"A koledzy z podstawówki, też wszyscy ateiści?"

Hehehehe-niestety,w podstawowce bylem jedyna "czarna owca"-ale w liceum,juz roznie wygladalo,na studiach rowniez
Autor: kraken  Dodano: 07-08-2012
myprecious - @Brzeziński   8 na 8
Różnica między religiantami wszelkiej maści, a ludźmi niewierzącymi nie polega na różnicy w intelekcie. Dla mnie podstawowa różnica istnieje w rzetelności/uczciwości intelektualnej: religianci zawsze stosują podwójne standardy w ocenie swoich wierzeń religijnych. Jeśli racjonalnie wytłumaczysz czemu nie wierzysz w Allaha, i potem zastosujesz te same kryteria do oceny swojej religii, to przekonasz się, że niczym one się nie różnią.
Wyjaśnij mi: jakie to przekonania religijne kiedykolwiek pozwoliły dokonać odkryć naukowych? Bzdura! Metoda naukowa opiera się na naturalizmie metodologicznym - co mają do tego chodzenie po wodzie, zamienianie wody w wino, albo mordowanie kozła ofiarnego? Nic nie mają - to kolejny przykład twojej nieuczciwości intelektualnej - mieszanie nauki z religią. Wierzący, jeśli jest naukowcem, to jest nim wbrew swojej religii - tworzy w swoim umyśle stan ambiwalencji - wierzy bezpodstawnie w rodzące dziewice, jednocześnie w pracy stosuje naturalizm metodologiczny.
Mówienie na temat, o którym nikt nic nie wie, bo wszystko co się nazywa 'wiedzą' zostało zmyślone, jest bardzo proste - wystarczy zmyślać dalej.
Autor: myprecious  Dodano: 07-08-2012
Jacek Tabisz - @Nemo @Finn   8 na 8
Moi drodzy, ja nie lubuję się w czornobiałości. Człowiek to suma doświadczeń i uwarunkowania genetyczne. Jedno drugiemu nie przeczy. Nawet najbardziej dziwaczny człowiek nie jest tylko kompozytem literacko - narracyjnym. Nawet najbardziej dziwaczny człowiek nie jest tylko sumą zachowań behawioralnych będących czystą ekspresją jego memów. Prawdziwa wolność myślenia polega na zdaniu sobie sprawy z tych dwóch potężnych uwarunkowań i dodania czegoś jeszcze swoim myśleniem i działaniem.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 06-08-2012
apiat' Nemo - umysły nie-chrz czytają Ed Y'  -1 na 1
Ed Yong: Szaleństwa mikrobów w kobiecie ciężarnej; a tam, w tym brzuszku mamusi, m.in. wdrukowali nam chemię tej jednej na milion ! a także różne archetypy ? nie-wiadomo, ale jeśli wziąć najgłupszą kurę i próbować łaskotać ją wypchaną łasiczką - wpadnie w panikę ! nigdy nie widziała kuny czy łasicy ! ha, czyli kura nie jest (tylko) sumą jej doświadczeń ... a my ?
Autor: apiat' Nemo  Dodano: 06-08-2012
Huckleberry Finn - @Jacek Tabisz  -4 na 4
Człowiek jest sumą swoich doświadczeń.

Doprawdy? Czy ta bezwzględna dewaluacja nature na rzecz nurture jest oficjalnym stanowiskiem PSR?
Autor: Huckleberry Finn  Dodano: 06-08-2012
Jacek Tabisz - @ rafael 77   7 na 7
Zgoda, my ludzie jesteśmy sumą doświadczeń. Ale nie musimy być ich niewolnikami, nawet jeśli od setek lat pewne zabobony są wzmacniane i promowane. Możemy spojrzeć na to, co nami rządzi i poddać to krytyce. Odrzucić, zmienić, zredefiniować...
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 06-08-2012
R.Brzeziński robbo - Religia to nie sama tępota...  -4 na 8
Przypuszczam,że niewielu z was zna ,ale wystarczy przeczytać książki typu "Nauka a wiara-przestrzeń dialogu"Tadeusz Sieratowicz,aby bezzasadnie nie pisać o tępocie ludzi utożsamiających się z religią.
Nie miejsce ją tu teraz streszczać-nie zasadne jest jednak utożsamianie ludzi wierzących,czy utożsamiających się z religią starających się poruszać zagadnienia metafizyczne,czy teologiczne od tępych.
Jezuita Bernard Sesboue ilustruje ten problem konkretnym przykładem.
Podaje przykład młodego chłopca,który wyśmiewał się z kaznodziei,że ten"zasypywał swoich młodych słuchaczy potokiem abstrakcyjnych,nabożnych formuł".
Ten nie skarcił chłopca ,ale zapytał:
"Czy przyszło  ci człowieku kiedykolwiek do głowy,że nie ma nic trudniejszego,jak mówić na ten temat".
"Chłopiec nie był głupi ,zastanowił się i to wydarzenie stało się dla niego ,jakby pierwszym uświadomieniem sobie dotyczącej tajemnicy człowieka i stwórcy".
Chłopcem tym był Henri de Lubac.
Człowiek ,który został zakonnikiem,aby podjąć się tego trudnego zadania.
Z konieczności posługiwania się "abstrakcyjnymi formułami" zdali sobie sprawę wybitni uczeni,tworzący współczesną kosmologię,twórcy mechaniki kwantowej.
Patrz."Część i całość"Werner Heinsenberg .
Tyle.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 06-08-2012
R.Brzeziński robbo - Religia to nie sama tępota...  -3 na 7
Nie powtórzę tu i teraz zasadności "umysłu chrześcijańskiego" ,uczyniłem to we wcześniejszych komentarzach.
Kiedy czytam o tych waszych-niektórych z was-oskarżeń o tępotę ludzi wierzących ,to nie wiem,czy potępiacie nas z powodu rzeczywistej naszej tępoty,czy z waszego zacofania.
Dla przykładu D.Alexander i Robert S.White ,z których pierwszy jest zawodowym biologiem,drugi fizykiem ,napisali książkę "Nauka blisko wiary".
Ich zdaniem:
"Jak na ironię,niegdyś zdawało się nauce,że wyprowadza religię z życia tylnymi drzwiami.Teraz religia coraz częściej wraca do nas głównym wejściem".Co wspomniani autorzy udanie wykazują we wspomnianej książce.
Można się oburzać,że "niektórzy intelektualiści" udanie bronią "wiary",a do tych niekoniecznie należą duchowni,chociaż niektórzy z nich maja w tym swój udział-że ponownie wspomnę o książkach księdza M.Hellera -autorze chociażby ks."Początek jest wszędzie".
Nie będę tu teraz wszystkiego powtarzał,ale nawet M. Gardner zauważył:
"Powiedzenie,że "nie ma naukowców,których przekonania religijne nie byłyby sprzeczne z nauką zaprzecza istnieniu dziesiątków tysięcy najlepszych naukowców i najwybitniejszych myślicieli świata".
(patrz."Wielcy uczeni i ich postawa  wobec wiary chrześcijańskiej" L.Zaremba.
cdn.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 06-08-2012
rafael 77 - banały,banały...   2 na 2
        Hmmm...nic mnie już chyba nie zdziwi ;)    Apropos tytułu - my-ludzie,w całym swoim jestestwie jesteśmy ni mniej ni więcej, tylko sumą naszych własnych doświadczeń (także indoktrynacji). To samo tyczy się zarówno ideologii religijnych jak i świeckich  ;)
Autor: rafael 77  Dodano: 06-08-2012
apiat' Nemo - ero, ero, bilans musi wyjść na 0   1 na 1
@ Boudicca: tak jest, to jest myślenie wspólne dla wielu religii:
... a karta musi się odwrócić ! ha, zresztą nie tylko: "po zaslugam kazdyj nagrazdion" rym do nagrazdion = zakon; i to nie od starozakonnych, a od nowo-zakonnych, jak najbardziej nowo ...
Autor: apiat' Nemo  Dodano: 06-08-2012
myprecious   5 na 5
@Boudicca
Nasze umysły - wszystkie, są nastawione na postrzeganie intencjonalności nawet tam gdzie jej nie ma.
Ten prosty mechanizm psychologiczny, który łatwo wyjaśnić na gruncie ewolucji, sprawia, że jesteśmy przesądni. Z pewnością ma też wpływ na naszą religijność.

@Brzeziński
Nie widzę powodu, dla którego miałbym szanować czyjeś poglądy, szczególnie te, których podstawą jest prymitywna moralność pasterzy kóz sprzed kilku tysięcy lat.
Autor: myprecious  Dodano: 06-08-2012
Jacek Tabisz - @Jan Rylew   7 na 7
Podkreślanie obietnicy nieśmiertelności w rytuale chrześcijańskim to fakt, który omawiam. Tak samo barokowe "pamiętaj o śmierci", silne, nieobecne w innych kulturach na taką skalę. Chrześcijaństwo ma na celu znaczące spotęgowanie lęku przed śmiercią, gdyż siłą tej religii jest urojone antidotum na ten lęk. Żadna inna wielka, współczesna religia nie ma w centrum zmarwychwstałego boga...
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 06-08-2012
Jan Rylew - Chrześcijański lęk przed śmiercią?   5 na 5
Po pierwsze, lęk przed śmiercią nie jest cechą charakterystyczną chrześcijaństwa, wręcz przeciwnie, chrześcijaństwo stworzyło właśnie podstawę do zmniejszenia tegoż. Nie mylmy skutków i przyczyn.
Po drugie, człowiek który stał się ateistą, przestał wierzyć, mógł utracić dotychczasową orientację w sprawach egzystencjalnych, swoją podstawę egzystencji, sens życia. Myślę, że to się rzadko zdarza, bo człowiek, jak myślę, zwykle przestaje wierzyć mając kilkanaście lat. Wtedy jeszcze cieszy się radością życia wynikającą z biologicznego prawa młodości i nie odczuwa jakiejś pustki w pryncypiach. Z biegiem czasu wyrabia sobie swój własny stosunek do życia, swój system wartości, swoją religię zastępczą, lepszą lub gorszą. Natomiast ludzki lęk przed śmiercią, w miarę upływu lat zamienia się w żal przed utratą swoich bliskich (jeśli na to zasługują :).
Autor: Jan Rylew  Dodano: 06-08-2012
Boudicca - Myślenie chrześcijańskie   10 na 10
jest bardzo trudne do wyplenienia. Wczoraj była piekna pogoda, poszliśmyz mężem na plażę kąpaliśmy się, doskonała temperaturapowietrza, lekki wietrzyk, przyjemności iście hawajskie. Dzisiaj o piątej obudziły nas pioruny i oberwanie chmury. I wtedy mój mąż, ateista, wychowany przez rodziców ateistów, z których przynajmniej teść też miał rodziców ateistów, powiedział "to kara za wczorajszą piękną pogodę". Czy to nie jest iście chrześcijańskie przeświadczenie, że za każdą przyjemność spotka nas kara? Niepogoda trwała tylko do ósmej i teraz znów jest słonecznie, chociaż chłodniej, ale nie daje mi spokoju przeświadczenie, że w listopadzie przyjdzie nam za to zapłacić ;-)
Autor: Boudicca  Dodano: 06-08-2012
Olek Mularski - CD   6 na 6
I to nie wiek gra tu rolę, a właśnie religia, gdyż nienawiść jest wręcz wprost proporcjonalna do głębokości i siły wiary (znam kilku starszych, aczkolwiek bardzo wątpliwej wiary ludzi, których bardziej gorszy widok pijaka lub bandy chuliganów pijących piwo w tramwaju niż obściskującej się pary heteroseksualnej (ich reakcji na parę gejów jeszcze nie widziałem). Poza tym w czasach II w.ś. i wczesnego komunizmu religijność Polaków była bardzo głęboka i to właśnie ona kształtowała ich etykę. Wniosek jest jeden- chrześcijaństwo (a w szczególności katolicyzm) nie toleruje miłości innej niż ta okazywana bogu i każe nienawidzić ludzi, którzy się kochają! Kolejnym dowodem na to jest negatywny stosunek chrześcijan do przyjemności, w szczególności seksualnej. Jest ona przez nich traktowana jako grzech, gdyż życie to marność, a ciało jest plugawe i nie wypada się cieszyć i uprzyjemniać sobie tej kruchej egzystencji na ziemskim padole. Stosunek seksualny wg. chrześcijan to tylko marny akt prokreacji mający zapewnić jedynie trwanie ludu bożego, należy więc dokonywać tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne, kilka razy w ciągu życia, tak, żeby grzeszyć jak najmniej.
Autor: Olek Mularski  Dodano: 06-08-2012
Olek Mularski - Chrześcijaństwo- religia nienawiści.   12 na 12
Co do żula i pary gejów to rzeczywiście taka para jest widokiem może dla większości bardziej szokującym, gdyż rzadko widywanym. Pytanie tylko, czy słowo "szokujący" ma negatywne konotacje. Może lepiej należało by zadać pytanie, który z tych widoków wydaje ci się okropniejszy, albo: koło kogo wolałbyś siedzieć w tramwaju? Menele nie są szokujący, gdyż widzę ich na każdym dyżurze w szpitalnym oddziale ratunkowym, pary ściskających się gejów jeszcze nie widziałem, dlatego na pewno byliby widokiem niecodziennym. Koło kogo wolałbym siedzieć? Jeszcze w czasach studenckich, kiedy nie miałem zbyt wiele praktyki z pacjentami, a z moją tolerancją względem osób homoseksualnych nie było najlepiej pewnie wybrałbym żula. Teraz- widząc choroby, jakie żule posiadają, bez wahania wybrałbym siedzenie koło tej pary ze względu na to, czym można się od żula zarazić. Co zaś się tyczy par okazujących sobie miłość w środkach komunikacji to zgorszenie wśród starszych, głęboko wierzących pań budzą nawet pary heteroseksualne. Nie raz zdarzało się, że taka pani w specyficznym dla swojej grupy nakryciu głowy robiła niezłą awanturę młodym ludziom wyzywając ich od bezbożników, szatanistów, grzeszników itp. Czy ona jak  była młoda nie czyniła podobnie? Może była mniej wierząca?
Autor: Olek Mularski  Dodano: 06-08-2012
KORIUS - @Jacek Tabisz   11 na 11
Jeszcze odniesienie do komentarzy pod wymienionym tu artykułem Piotra Napierały. Lekkie poirytowanie niektórych komentujących wynika z tego, że nikt nie lubi gdy mu się wmawia to, czego on się wypiera. Ludziom, którzy uwolnili się od skutków indoktrynacji religijnej, sugeruje się, że wiele ich cech to jednak pozostałości po chrześcijaństwie i wcale mentalnie tak daleko od niego nie uciekli. Wiele schematów postępowania i systemów wartości wykształciło się w wyniku socjalizacji grup ludzkich, na długo przed zaistnieniem chrześcijaństwa. To religie wybierały sobie niektóre z nich i uznawały za własne. Więc nie będzie nic dziwnego, że pewne typy zachowań i moralności będą wspólne dla chrześcijanina jak i dla ateisty, zarówno tego "post-chrześcijańskiego" jak i tego niepokalanego ;-). Jeśli uważam np. że nie wolno składać fałszywych zeznań "przeciw bliźniemu swemu", a  chrześcijanie zapisali to sobie jako przykazanie, to nie jest to pozostałość po indoktrynacji religijnej, tylko zbieżność poglądów, która musi czasami zaistnieć.
Autor: KORIUS  Dodano: 06-08-2012
Stanisław Hałewer - Nie tak   4 na 4
Myli się Pan pisząc: ... chrześcijaństwo stwarza dylemat "albo wiecznie, albo wcale". To nie jest tak. Chrześcijaństwo zakładało "żywot wieczny" od chwili poczęcia, nie dając możliwości wycofania się z tego żywota. Alternatywa była inna: dla tych co nie żyli w bojaźni bożej, przewidziany był żywot wieczny w męczarniach piekielnych, wymyślanych w ciągu stuleci przez "ojców kościoła". Męki te, wciąż udoskonalane, przewyższały w swym wyszukaniu jakikolwiek ból naturalny, stworzony przez ewolucję, ból dobroczynny ostrzegający ludzi   i zwierzęta przed naturalnymi zagrożeniami. Dla ludzi bogobojnych przeznaczony był żywot szczęśliwy w niebie. Jednak wyobraźnia ojców kościoła chrześcijańskiego, w swym ograniczeniu, nie potrafiła stworzyć żadnego obrazu tego szczęścia. (Szczęście niebiańskie wyznawców innych religii wzbudza dziś jedynie politowanie). 
Pisze Pan również: Chrześcijaństwo propaguje też maksymę "jestem jaki jestem"... Nie można pracować nad własną psychiką, emocjami… Absolutnie nie, jest dokładnie na odwrót. Chrześcijaństwo zakłada istnienie "wolnej woli", i jest to chyba najbardziej fałszywy mit ze wszystkich chrześcijańskich mitów.
Autor: Stanisław Hałewer  Dodano: 06-08-2012
Jacek Tabisz - @kraken
A koledzy z podstawówki, też wszyscy ateiści?
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 06-08-2012
kraken   1 na 1
"Mnie",Jacek-"mnie" a nie "mi"!"Aria"-cyt".Zostaje on zaszczepiony w najlepszym do tego momencie: dzieciństwie,i
do tego przez osoby,którym najbardziej ufamy.To wtedy dowiadujemy się,że
jest bozia,która wszystko wie,wszystko widzi i obserwuje nas
nieustannie i z poczuciem permanentnej obserwacji żyjemy tak,jak się od
nas wymaga."-eeeetam-nie przesadzalbym.Dzieci potrafia rowniez krytycznie myslec!! Nie wiem,czy znasz stary kawal o Jasiu,"wszystkowidzacym"  bogu i piwnicy Kowalskiego??Jesli o mnie chodzi,to powazne watpliwosci i niewygodne pytania, zaczely mnie nurtowac tak mnie wiecej w kl.6 podstawowki-a potem juz poszloooo! Prawda jest iz rodzice byli w zasadzie wierzacymi,lecz NIEpraktykujacymi katolikami,co niezmiernie ulatwialo sprawe,Swoim pociechom pozostawilem w kwestaich wiary calkowicie wolna reke(zona rowniez jest bardzo chlodna katoliczka,choc tesciowie z kolei niesamowicie wierzacymi)-i chlopaki NIE zawiedli moich nadziei-maja w glebokim powazanie KAZDA religie!! Troche wiary w inteligencje "przyszlosci narodu"
Autor: kraken  Dodano: 06-08-2012
kuba008 - Warto pomyśleć   6 na 6
Umysł chrześcijański to umysł zamknięty w klatce religijnych nakazów, zakazów i urojeń, który może chciałby odetchnąć powiewem samodzielnego i krytycznego myślenia, który chciałby spojrzeć daleko w stronę horyzontu, podumać patrząc na rozgwieżdżone niebo i dostrzec swoją nicość wobec ogromu wszechświata - ale umysł ten nie może tego zrobić, wierzy przecież, że to wszystko stało się za sprawą Boga, który może skazać go na wieczne męki w piekle, jeżeli choćby raz zrobi coś inaczej niż inni, niż autorytety, szczególnie autorytet nieomylnego namiestnika wszechmogącego Boga - papieża. Chrześcijański umysł myśli: "Bóg stworzył miliardy galaktyk, miliardy słońc i miliardy planet, oddalonych od siebie nawet o miliardy lat świetlnych, i tego samego Boga interesuje to czy zjadłem szynkę w piątek albo to czy jestem gejem".
Bardzo dobry filmik, mądry i zmuszający do pomyślenia nad tą kwestią. Zgadzam się z Panem, Panie Jacku, mimo że jestem ateistą, beznadziejne chrześcijańskie myślenia czasami się we mnie odzywa. To na prawdę dziwne i ciekawe. Dlatego tym bardziej trzeba utrudnić religijną indoktrynacje dzieci, szczególnie w szkołach.
Autor: kuba008  Dodano: 05-08-2012
Jacek Tabisz - @KORIUS
 Mi nie chodzi o zły, czy dobry humor w danym momencie, ale o stosunek do rzeczywistości. Jak również o stosunek do jej odkrywania, jak i do tego, co może zapewnić lepszą przyszłość.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 05-08-2012
KORIUS - @Jacek Tabisz   5 na 5
Wesołość "w Panu" to moim zdaniem coś zbliżonego do histerii. Po mocnych momentach egzaltowanego szczęścia mogą pojawiać się równie mocne momenty agresywnej rozpaczy
-Zaiste, gdyż religia jest rodzajem narkotyku. "Działka" co najmniej raz na tydzień, a w większe święta "strzał" lub "wziew" ekstra. Ocena stopnia szczęśliwości też nie jest łatwa, czasami ktoś jest tylko bardziej trzeźwy, racjonalny, sceptyczny i wygląda przez to na pesymistę przy lekkomyślnym wesołku, a on po prostu myśli ;-). Można więc powiedzieć o racjonalności posiadania nadzwyczaj dobrego humoru, tzn. czy mamy do tego powód, czy jesteśmy tylko naćpani (choćby Jezusem). No i każdy ma inny temperament, inaczej okazuje wesołość ekstrawertyk niż introwertyk.
Autor: KORIUS  Dodano: 05-08-2012
argia - wirus   11 na 11
Wirus "chrześcijańskiego umysłu" wydaje mi się nieuleczalny lub trudno uleczalny.Zostaje on zaszczepiony w najlepszym do tego momencie: dzieciństwie,i do tego przez osoby,którym najbardziej ufamy.To wtedy dowiadujemy się,że jest bozia,która wszystko wie,wszystko widzi i obserwuje nas nieustannie i z poczuciem permanentnej obserwacji żyjemy tak,jak się od nas wymaga.I nawet w dorosłym,dojrzałym życiu,gdy otwieramy oczy i wiemy,że jest inaczej niż nam wmawiano,poczucie oka wielkiego brata nie zostaje wymazane z pamięci.
Autor: argia  Dodano: 05-08-2012
R.Brzeziński robbo - Umysł społeczny ,różne światopoglądy   2 na 6
Z tej to między innymi przyczyny "umysł chrześcijański"pozostaje religijny,ateistyczny ateistycznym.Laicki może przybrać formę antyreligijną chociaż nie musi.
Swego czasu Maria Jezierska-Srokowska /sekretarz generalny "Towarzystwa szkoły świeckiej" w rozmowie z Andrzejem Wielińskim o tzw."ateizacji szkoły","walce o szkołę świecką" mówiła,że ta nie była walką z religią.
Zwolennikom "świeckiej szkoły" chodziło "o to,by słowo znaczyło słowo,porozumienie -porozumienie,świeckość-świeckość,a humanizm -rzeczywiście humanizm;żeby szanowane były wszelkie poglądy,żeby zrozumieć,że laicyzacja nie znaczy wcale walki ze stwórcą,czy religią".
Nie zmienia to jednak faktu,że istniało wtedy "Stowarzyszenie ateistów i wolnomyślicieli",i z różnych przyczyn doszło do zjednoczenia obu.
Oba,bowiem łączył jeden "umysł".
Jednych łączy "umysł chrześcijański",któremu wielu pozostaje wiernymi.
Innych "umysł ateistyczny",któremu wielu chce pozostać wiernymi.
Zachęcam autora i wielu innych do przeczytania książki "Umysł społeczny -Poznawcze i motywacyjne aspekty zachowań interpersonalnych" ,red.Joseph P.Forgas,Kipling D.Williams,Lodd Wheeler-może nie będziecie tak bardzo zawężać swojego poznania.

Nie chodzi o plusy,czy minusy,tylko o rację.
Tyle.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 05-08-2012
eskulap111 - Zabójca Bogów   4 na 4
Z chęcią, bez oporów a nawet z przyjemnością Ci pomogę.Instruktaż jest krótki,wystarczy "Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe"
Tyle i aż tyle.Jak już sobie z tym poradzisz Ty inni i my wszyscy to cała reszta pójdzie jak po maśle.
Pozdrawiam
Autor: eskulap111  Dodano: 05-08-2012
R.Brzeziński robbo - Umysł społeczny ,różne światopoglądy  -5 na 5
...dostrzegam coś bezcennego,poruszającego do głębi.O tym pragnę mówić i pisać".
W ostatnich słowach swojej książki ""Wolność,równość,katolicyzm" napisał:
"Nie będę już dominikaninem,choć w sobie zachowam to,co piękne w dominikańskiej wizji:poszukiwanie prawdy wszędzie,gdzie jej ziarna zostały rozrzucone po świecie".
Jacek Tabisz pisząc artykuł ,nie rozstrzyga ,czy psychologia społeczna zajmująca się umysłem -jak starał się rozstrzygnąć E.R.Hilgard- bardziej dotyczy "umysłu",czy też "zachowań".
Tak,czy inaczej ,jak zauważyli znawcy:
"Wszelkie sensowne wyjaśnienia zachowań interpersonalnych muszą się opierać na wnikliwej analizie myślii motywów poszczególnych aktorów społecznych.Z kolei czynniki społeczne,takie jak związki osobiste,przynależność grupowa czy kulturowa,odgrywają istotną rolę w kształtowaniu naszych reprezentacji umysłowych i motywów".
J.Tabisz -jak zwykle upraszcza zagadnienie.
Wiadome jest przecież,ze reprezentacje umysłowe dotyczące świata mają wpływ na to jak spostrzegamy siebie i innych.Ponadto procesów poznawczych i motywacyjnych w kształtowaniu zachowań interpersonalnych.
Przecież wiadome jest ,że "pewna część naszej tożsamości opiera się na identyfikacji z grupami do których należymy".
Cierpliwości.c.d.n.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 05-08-2012
R.Brzeziński robbo - Umysł społeczny ,różne światopoglądy  -6 na 10
Psycholodzy społeczni -jak zauważył prof.Dariusz Doliński:
"Wychodzą z założenia,że właściwe zrozumienie interpesonalnych zachowań jednostki wymaga złożonej i precyzyjnej analizy tego,w jaki sposób jednostka ta spostrzega i rozumie świat".
Nie powinno więc nikogo dziwić,ze "umysł chrześcijański" ma swoją specyfikę,która chociaż religijna,nie jest równoznaczna z umysłem religijnym,ale niechrześcijańskim,a tym bardziej niereligijnym.Nie do końca może więc dziwić,że chociazby były dominikanin Tadeusz Bartoś -filozof,teolog,tłumacz średniowoecznych traktatów,komentator aktualnych wydarzeń kościelnych (więcej pisałem o nim pod art. Eric MacDonald "Wolność i tożsamość")porzucając katolicyzm,uczciwie przyznał:
"dwadzieścia lat u dominikanów na trwałe ukształtowały moje myślenie,postrzeganie świata,,także pewien system wartości.
Nie będę tutaj powtarzał tego co napisałem pod art.Erick Mac Donald "Wolność i tożsamość",dodam tylko,że pomimo porzucenia katolicyzmu napisał:
"Nie odchodzę od refleksji nad religią.Pozostaję filozofem i teologiem-jeśli będzie mi dane.Religia to jedna z piękniejszych sfer ludzkiego ducha.To piękno chciałbym odsłąniać,wraz z innymi przecierać drogi duchowych poszukiwań.W nauce (założyciela chrześcijaństwa) dostrzegam ...
c.d.n.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 05-08-2012
Zabójca-Bogów - eskulapie 111 !!!   1 na 1
Dla dobra Nas wszystkich przedstaw we wątku swe propozycje naprawy sytuacji jaka skomentowałeś . Pomóż mi zrozumieć i poprawić się. Bym o zgrozo nigdy do podobnych wniosków co w artykule nie doszedł . (wyślij mi info o wątku)
Autor: Zabójca-Bogów  Dodano: 05-08-2012
eskulap111  -4 na 14
Nie sposób oprzeć się podziwowi dla wnikliwej analizy chrześcijańskiego umysłu przez Pana Prezesa.Niczym wytrawny psychoanalityk obnaża miałkość i niedorzeczność chrześcijańskiego oglądu rzeczywistości.Na pierwszy ogień zasłużenie poszedł pesymizm i chrześcijańska obsesja śmierci.Tu jednak byłbym ostrożniejszy bo wchodząc do kościoła trzeba  mieć naprawdę "wypaczoną perspektywę"by jako główny motyw artystyczny widzieć czaszki i szkielety.Chrześcijanina zaś na ulicy rozpoznasz po smutnych oczach i włosienicy na grzbiecie a jeśli się uśmiecha to tylko po to by nieszczerym gestem zwieść łatwowiernego ateistę.To oczywiście nie dotyczy Pana Prezesa,który niczym Salomon zdemaskuje każdego mistrza mimikry i fałszu.Co gorsza niektórzy ateiści egzystencjaliści byli a niektórzy nawet są zarażeni chrześcijańskim wirusem pesymizmu.Tu jednak genialne słowa słowa Światłego-"żyjemy tyle ile żyjemy"są niezawodnym panaceum na bolączki duszy i dowodzą rzeczywiście,czystego jak kryształ racjonalnego podejścia do świata a nawet więcej-jedynie słusznego.
Autor: eskulap111  Dodano: 05-08-2012
baszarteg   4 na 4
Trochę nie na temat .Panie Jacku wydaje mnie się że lepszym rozwiązaniem od strony czysto wizualnej dla zaprezentwanego filmiku byłaby zmiana tła na np: łono natury bądź klasycznie umeblowany salonik z kominkiem  wypełniony pod sufit woluminami ,schody jakiejś budowli patenon-podobnej itp.W wersji obecnej(przy tym sposobie filmowania) cały czas nie mogę oprzeć się wrażeniu iż został pan porwany przez jakichś Chrześcijańskich integrystów bądź muzłumańskich fanatyków i przemocą zmuszony do odwołania swoich poglądów .W wersji z fanatykami muzłumańskimi , moją wyobraźnie dodatkowo nawiedza cżęściowo zamaskowany brodaty drab z kałasznikowem pchającym się w  w kadr i gardłowo pohukujący iż "Allah jest wielki a Karol Darwin wręcz przeciwnie".To tylko tytułem  małego wtrętu .Pozdrawiam.:)
Autor: baszarteg  Dodano: 05-08-2012
Ćwierćlogik - do chrześcijan  -13 na 15
Ach ci chrześcijanie, jak dobrze, że są, w końcu jest na kogo zwalić poranny ból zęba.
Autor: Ćwierćlogik  Dodano: 05-08-2012
Jacek Tabisz - @Korius   9 na 9
Oczywiście, że nie każdy pesymizm bierze się z chrześcijańskiego umysłu. Wesołość "w Panu" to moim zdaniem coś zbliżonego do histerii. Po mocnych momentach egzaltowanego szczęścia mogą pojawiać się równie mocne momenty agresywnej rozpaczy (tzw. "być opuszczonym przez Jezusa"). Jeśli ktoś jest tak nakręcony, że non stop cieszy się urojeniem boga, stanowi świetny materiał na bezwględnego fanatyka, bowiem tych, "co psują radość" należy eliminować. Jeszcze silniejsze zatopienie się w "radości" sprawia, że dany wesołek jest odgrodzony betonową ścianą od osób i zjawisk na świecie, które nie potwierdzają jego wiary.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 05-08-2012
inga - Pesymizm   5 na 5
Zgadzam się z Koriusem, pesymizm nie w każdym przypadku musi świadczyć o posiadaniu "chrześcijańskiego umysłu".
Autor: inga  Dodano: 05-08-2012
KORIUS - Pesymizm   19 na 19
Z tym pesymizmem to nie do końca jest tak. Chrześcijaństwo to z jednej strony pochwała cierpienia, ascezy wyrzeczeń i ogólnie bycia grzesznym i "maluczkim". Z drugiej trudno nie zauważyć irracjonalnej, wręcz obłąkańczej radości np. pielgrzymów wędrujących na Jasną Górę. Śpiewają, grają ,modlą się i czują uniesienie z powodu bliskości Jezusa i jego mamusi. Grupy określane przeze mnie jako "pogodni kretyni" głoszą, że miłość do Jezusa daje im szczęście największe z możliwych. Wiele zakonnic nie zdejmuje uśmiechu z twarzy, a w czasie modłów doznaje ekstazy, może nawet seksualnej. Księża tańczą, podskakują , śpiewają (pajacują) zabawiając dzieci na katechezach. Pesymizm niektórych ateistów z kolei nie musi wynikać z "chrześcijańskiego umysłu". Trudno czerpać radość z rzeczywistości, która boli, gdy np. kogoś dopadają paskudne (nieuleczalne) choroby, straty bliskich, nieudane życie towarzyskie i rodzinne czy długi. Wizja, że jedyne życie jakie się ma, nie wyszło nie jest pokrzepiająca.
Autor: KORIUS  Dodano: 05-08-2012
apiat' Nemo - poczuć się racjonalistą, to łatwe   2 na 2
... wystarczy przestać wierzyć w boga ... trudniej zmienić swoje myślenie, a zwłaszcza swoje bez-myślenie ...ale lepiej o tym piszą inni, m.in. Many atheists believe in some powerfully stupid stuff: www.alternet.or(*)most-awful-atheists?paging=off The thing about the so-called “rationalist” movement in America is that disbelief in gods seems to be the only qualification to join the club. Disbelief in a supernatural creator, especially as the movement becomes more popular or “hep,” as I'm pretending the kids say, in no way guarantees rationality in matters of foreign policy or economics, for example. Many notable atheists believe in some powerfully stupid stuff— ..., and thereby eroding the credibility of all atheists in the long-term. In other words: The crap always rises to the top.
Autor: apiat' Nemo  Dodano: 05-08-2012
lisowczyk123   11 na 11
Ja przyznaję, że mam problem ze swoim "chrześcijańskim umysłem". Do kościoła przestałem chodzić 3 miesiące temu, a płacz mamy nie powstrzymał mnie przed tą zmianą. Problem ze mną polega na tym, że mimo iż deklaruje się jako agnostyk to nadal ulegam wpływowi ojca. Na siłę chce mi pokazać, że jedyną drogą jest Bóg. Wcześniej nie robiąc tego tak często czyta religijne książki (wybrane dwie), do innych książek nie sięga w ogóle, no może poza książkami akademickimi, gdyż ukończył AWF. Mieszkając z rodzicami muszę wysłuchiwać ich poglądów. Nie wiem czy może przez to czasami zaczynam myśleć o Jezusie jako kimś który mieszka we mnie. Myślę jednak że to przez dłuższą przerwę intelektualną człowiek zaczyna głupieć. Pamiętam, że gdy czytałem dziennie kilkadziesiąt stron książek zacząłem się rozwijać, przestałem umartwiać się nad swoim życiem, dostałem przysłowiowych "skrzydeł". Będąc sam w domu który ma chęć do nauki, rozwoju ciężko jest to utrzymać, widząc pozornie nie patologiczną rodzinę, w której od rana do wieczora włączony jest telewizor i komputer.
Autor: lisowczyk123  Dodano: 05-08-2012
nm123   3 na 3
Mi wypada się tylko z autorem zgodzić. Nie trzeba długo szukać, by przekonać się że dużo ludzi nie może pozbyć się szkodliwych pozostałości po religiach czy wręcz całych schematów. Co sprzyja chociażby powielaniem złych memów. Niestety takie pozostałości są najgorsze, bo
komuś się wydaję, że nic nie ma wspólnego z religijnym myśleniem, a jednak ma i to bardzo dużo. W sumie samo to nie jest tak groźne, gdyby na tym pokoleniu ten "spadek" sie zakończył. Gorzej, że to trudno wyplenić -_-, a ja szybkiego końca nie widzę.
Mimo to z irtee się zgadzam- jest coraz lepiej.
Autor: nm123  Dodano: 05-08-2012
Jacek Tabisz
Dzięki Irtee - żul "wygrał" w moim przykładzie, jako ktoś, kto ma spokój, kto nie ściąga na siebie oburzenia.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 05-08-2012
irtee   6 na 6
Autorowi chodzi raczej o to, że Polakom raczej trudniej zaakceptować normalne zachowanie dwóch kochających się osób, którzy wyróżniają się tylko tym, że są gejami. Dziwne, gdyż kobieta i mężczyzna gdyby znalazł się na ich miejscu nie wzbudził by żadnych emocji. Cóż, jeżeli Polacy, uważają zachowanie zdemoralizowanego pijaka od normalnego zachowania za lepsze, to z Polską jest źle. Ale z tego co zauważyłem idzie ku lepszemu, przynajmniej tak chciałbym wierzyć.
Autor: irtee  Dodano: 05-08-2012
KORIUS - ?   2 na 2
Brzmiało ono tak — gdy wejdziecie do tramwaju, co was bardziej zaszokuje — brudny i pijany żul, czy para czulących się ze sobą gejów? Oczywiście żul, w pierwszym odruchu, wygrał jako „normalny element rzeczywistości społecznej" z ekshibicjonistycznymi gejami, „bo to jednak przesada"…
-Przyznam się, że nie  zrozumiałem wniosków płynących z tych zdań. To kto bardziej zaszokował i czy przez to wygrał czy przegrał? Jeżeli ten żul jest normalnym elementem życia społecznego to oznacza, że mniej zaszokował, więc chyba przegrał w konkurencji... zaszokowania ;-).
Autor: KORIUS  Dodano: 05-08-2012

Pokazuj komentarze od pierwszego

« Wróć do strony
Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365