W tekście zostało postawionych kilka kontrowersyjnych tez. Pierwsza z nich to mit o "kwitnącej niemieckiej gospodarce opartej na eksporcie". Proszę sobie sprawdzić aktualne dane na temat dynamiki wzrostu PKB Niemiec, a przy okazji dane na temat poziomu długu publicznego Niemiec. Drugi z nich to mit o Londynie, jako stolicy finansowej świata. Cóż, to już było i się nie wróci. Trzeci, to mit o tym, że Chiny nie mają wizji swojego bycia w świecie. Muszę przyznać, że tu najbardziej się uśmiechnąłem - pomysł na chińskie bycie w świecie jest prosty: dbać maksymalnie o swoje interesy i nie bawić się w politykę globalną. Jest to być może model mało ambitny i niezbyt wyrafinowany, ale realizowany skutecznie i z żelazną konsekwencją. Czwarty mit oparty jest na przekonaniu, że przyszłość euro jako wspólnej waluty UE została już uratowana. Piąty mit jest taki, że Europejczykom w ogóle zależy na byciu obywatelami supermocarstwa.

Za kilka miesięcy, może lat to, co napisał Unulfo (zakładam, ze dziś to jest aktualne) będzie przeszłością. Natomiast tekst autora znakomicie pokazuje, jak diametralnie różne były - i zapewne są - opinie specjalistów. Przy czym, różnice nie dotyczą szczegółów, ale pryncypiów! I na podstawie takich "widzimisię" różnych autorytetów, rządy prowadzą politykę międzynarodową i wielką ekonomię. Zawierane są sojusze, interweniują wojska...
I jak tu się dziwić religijności przywódców, potrzebujących wytłumaczenia swoich często tragicznych w skutkach, decyzji: "Jam niewinny - Bóg tak chciał!"
@Unulfo   >Piąty mit jest taki, że Europejczykom w ogóle zależy na byciu obywatelami supermocarstwa.
Dla mnie jest niewytłumaczalne, że zamiast dążeń do różnego rodzaju unii, tworzenia supermocarstw, tak silne są tendencje separatystyczne, szowinistyczno-narodowe!Czy rzeczywiście "lepiej być całym krasnoludkiem, niż kością olbrzyma"?

Mocarstwowość demoralizuje, a zwłaszcza demoralizuje władzę. Mocarstowość też wiele kosztuje, a zwłaszcza wiele kosztuje obywateli.

 aspekt dominacji zachodu. USA po wojnie wylansowalo proletariacka terapie ubraniowa, muzyke rockowa i papierosy. Towarzysze za nic w swiecie nie chcieli wymienic swojej gremplinowej garderoby i pidzam mao na stroje kowbojskie. Mlodym ludziom w wielu krajach wolnosc kojarzyla sie z dzinsami i rockiem, wszyscy zapragneli konsumpcji. We Francji byly dzinsy, dozwolone sluchanie koncertow rocka, ale mlodziez buntowala sie przeciwko starszej generacji i sympatyzowala z gremplina. Narody swiata przed konsumpcja ubieraly sie roznorodnie, obecny trend to proletariacka moda kowbojow czy poszukiwaczy zlota. Rozwoj kina byl nalepsza reklama konsumowania tej kultury na swiecie.
Chiny produkuja 6 milj. dzinsow (moze wiecej) rocznie i prawie wszystko co znajduje sie na zach. rynkach, dopasowujac sie do smaku i portfeka klienta. Placa zach. firmom za logo markowe. Gdyby rozbili kod markowy, ubrali by zachod w swoje szmatki.
"Stare" komputery i inny sprzet elektroniczny z USA i innych panstw zabieraja statki o ladunku 5 tys. ton do Chin do przerobki, zach. doplaca do interesu. Eksperci od ekonomii nie pozwalaja podnies cel, bo Chiny nie beda kupowaly od zachodu. Mowia tez, ze gdy zabierze sie chinszczyzne z rynkow, ukaze sie przerazajacy widok biedy.Konina i hamburgery z goo. jest OK

Ciekawe jaki byłby skutek umieszczenia w tekście zamiast efektownego zdjęcia myśliwców jednej z fotografii, która została wybrana jako zdjęcie roku w konkursie World Press Photo 2013? Polecam tu wziąć pod rozwagę poranek wczasowiczów w Jesolo i 71-letnią Mirellę opiekującą się mężem chorym na demencję.
wyborcza.pl/duz(*)99,World_Press_Photo_2013.html
Pewnie byłoby albo bardzo wesoło, albo bardzo smutno, ale z pewnością z mniejszym zadęciem i bliżej problemów zwykłych ludzi.

też się łapię za głowę, ilu jest tych tępych nacjonalistów.  UE jest brana za trupa, bo nacjon. przywodcy w roznych krajach zwalaja na Bruksele wine za swoje niepowodzenia. Zabawne jest to tworzenie potegi z Chin - kraju ktory powaznie ucierpial na kryzysie, i ma malo elestyczna gospodarke , a na dodatke nadal maly budzet wojskowy. Nie ma chyba kraju ktorego kryzys by nie dotknal, a UE i tak radzi sobie lepiej niz USA i podobnie jak Chiny. Niech nas nie zmyli pkb - Chiny i Indie nadrabiaja zaleglosci, Japonia w latach 70 tez miala 9%

Pana logika jest zaiste cudowna! UE jest brana za trupa, ponieważ nie da się ze sterty martwych członków złożyć żywego ciała! O co mi chodzi? O to, że sam Pan sobie przeczy - z jednej strony twierdzi Pan, że UE to ambitny, chwalebny i możliwy do zrealizowania projekt, z drugiej - sam Pan potwierdza, że nie ma w krajach unijnych klimatu, który służyłby ponoszeniu wspólnej odpowiedzialności za realizację tego projektu. Jak UE ma trwać bez ludzi, dla których ten projekt miałby jakikolwiek sens? Piękna katedra - w planach, tylko w rzeczywistości każdy kamień chyli się w inną stronę, zabrakło materiałów na zwieńczenia wież, bo fundatorzy się rozmyślili albo dawno pomarli, a budowniczowie stracili zapał i wrócili do domów, gdzie mają ciekawsze zajęcia. Zaiste, malownicza ruina. Po co reanimować tego trupa, skoro dynamizmy, które podtrzymywały go przy życiu już dawno wygasły?

To, że istnieją egoiści -nacjonaliści, którzy nie widzą dalej niż czubek wąłsnego nosa (jak zapewne pan :), to jedno, a czy UE ma szanse to drugie .

Moja osobista perspektywa jest tu zupełnie nieistotna, ponieważ i tak nie mam żadnego wpływu na bieg historycznych zdarzeń. Zajmuję jednak postawę, że budowanie zjednoczonej Europy na czysto ideologicznych założeniach to wielka pomyłka. Skutki tej pomyłki są mi jednak zupełnie obojętne.