Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… AvBert - Etyka to trudna sprawa... 3 na 5 Ze względów uwarunkowań rodzinnych mój syn chodzi na religię w szkole. Nie mam z tym problemów bo uważam że trzeba wiedzieć czym jest religia i jak jest bardzo jałowa. Etyka jest w szkole w godzinach popołudniowych. Któregoś dnia na zastępstwie za jakiś przedmiot pojawiła się nauczycielka od etyki. Wkrótce potem mój dwunastoletni syn postanowił poświęcić swój wolny czas na zajęcia etyki. Osobiście załatwił u wychowawcy by mógł chodzić na oba przedmioty. I nie ma nic co mogło by uczynić mnie bardziej dumnym z mojego syna.
Autor:
AvBert Dodano:
24-04-2014 Reklama
Jarek Augustynowicz 9 na 9 Nie będzie etyki dla 1 ucznia w szkole, ale dla jednego w gminie, w szkole nadal potrzebna jest siódemka. Rewolucja rozporządzenia polega na tym, że rodzice na kartce zobaczą, że można chodzić i na religię, i na etykę. Rodzice są przekonani, że trzeba wybierać, a że w planie lekcji jest już wpisana religia, więc wybór został dokonany - tak myśli wiekszość rodziców. Na etyce oceny etyczne będą dzieliły uczniów bez względu na religię. Ustawania w kontrze religii i etyki to zaszłość historyczna. Religia zajmuje się przekonywaniem do istnienia Boga w Trójcyjedynego i Szatana, o monopolu na moralność wykładaną przez KrK i modlitw. Etyka uczy dyskusji o postawach moralnych, ich zmianach w czasie. Skandalem jest, że szkoły o etyce (przedmiot w 100% organizowany przez szkołę) milczą w 13 językach o tym czym jest i jakie są zasady jej organizowania. A powinny o tym mówić już w czerwcu, żeby zaplanowac zajęcia w nowym roku szkolnym.
klaio 4 na 4 Dowiaduję się, że znaczna część oporu dyrektorów szkół wobec etyki wynika z kłopotów wynikających z organizowania zajęć dla niewielkiej grupy uczniów a nie ze złej woli, chociaż takie przypadki też pewnie nierzadko wsytępują. Jednakże prawo rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami lub prawo wyboru młodzieży nie może być przeliczane na pieniądze - etyka ma być na takich samych zasadach jak religia, choćby to więcej kosztowało i sprawiało kłopoty organizacyjne. W sprawie wyroku, poproście jakiegoś posła lub senatora o dobrej reputacji (np. Cimoszewicza) o złożenie interpelacji, bo jego nie będą mogli zignorować. Tylko nie tego posła od byłego wydawcy konserwatywno-katolickiego tygodnika, który na inscenizacji zamordowania Łyszczyńskiego nie chciał powiedzieć czy posyła dzieci na religię zasłaniając się prywatnością.
Autor:
klaio Dodano:
24-04-2014 Andrzej Wendrychowicz - @klaio 5 na 5 Z korespondencji do redakcji portalu etykawszkole.pl wynika, niestety, że zła wola dyrektorów szkół jest regułą, a trudności organizacyjne były zawsze przezwyciężane w przypadkach przychylnej etyce dyrekcji szkoły.
Rafał Poniecki - etyka-sretyka 13 na 13 Jeśli księża i katecheci na gwałt robia specjalizacje z etyki, to jaką różnice robi, czy chodzi się na religię czy etykę? Dopóki w Polsce biskupowi nie będzie można powiedzieć: spier...., nic się nie zmieni.
Frank Holman - wychowanie niewolników 23 na 23 "Z listu licealistki do portalu etykawszkole.pl: Zwróciłam się do wychowawcy z prośbą o zgodę na wywieszenie plakatów informujących o zbiórce chętnych na lekcje etyki. Niestety zamiast pomocy dostałam radę, abym przemyślała swoje zachowanie, ponieważ najprawdopodobniej wywodzi się ono z buntu, a może mnie w przyszłości dużo kosztować." Uważam, że każda osoba, która za pieniądze z naszych podatków wychowuje nam kolejne pokolenie niewolników ("nie buntuj się, bo pożałujesz") zamiast właśnie pokolenia buntowników, którzy podniosą wreszcie głowy i rozniosą w pył ten oligarchiczny system powszechne wyzysku i koncentracji kapitału, powinna być z miejsca wywalona z pracy w szkole na zbity pysk z wilczym biletem. I póki tak się nie dzieje, nic się nie zmieni na lepsze. Można tylko takim osobom życzyć, że za jakiś czas same gorzko pożałują swojej niewolniczej postawy; jak np. emeryturka będzie głodowa, albo wcale nie przyjdzie listonosz, albo cokolwiek, jak będzie pokornie zdychać z głodu, bojąc się nawet wyrazić w jakikolwiek sposób słowa sprzeciwu. I pełna pogarda dla takich jednostek, zero szacunku.
Jan Rylew 5 na 5 Wydaje się, że problem jest przedstawiany niezbyt prawdziwie. Nie jest problemem opcja etyka/religia, problemem jest KK w szkole, bo ten nie ma tam nic do szukania. Religia powinna odbywać się w parafialnych salkach katechetycznych, a w szkole powinny się odbywać obligatoryjnie lekcje wychowawcze (jak zwał tak zwał) z etyką niezależną jako podstawą. To się nazywa rozdział państwa i kościoła i tego trzeba się domagać i ciągle podkreślać. Wprowadzenie KK do szkół to był drugi "wielki przekręt" w Polsce za transformacją ustrojową. Wygląda na to, że Polsce potrzebna jest bardziej lewicowa aura.
Rafał Maszkowski - zmiany; który limit; łamanie prawa 1 na 1 Istotne zmiany w rozporządzeniu są dwie: wymóg żeby oświadczenie o życzeniu by dziecko chodziło na zajęcia z etyki lub religii było pisemne oraz zmiana limitu. Ale niestety nie tego, który mówi, że do zorganizowania zajęć w szkole potrzeba siedmiorga uczniów, ale tego, który określa minimum dla grupy międzyszkolnej i zmienił się z trojga osób na jedną. A więc jeżeli w szkole jest tylko 1-6 chętnych, zajęcia mogą być międzyszkolne. Większym problemem jest nagminne łamanie rozporządzenia poprzez zupełne ignorowanie życzenia zorganizowania zajęć z etyki (przy równoczesnym organizowaniu zajęć z religii defaultowej zanim zostaną złożone oświadczenia, w których rodzice określiliby choćby zajęć _jakiej_ religii żądają). Mamy prawo do etyki. Oczywiście może się zdarzyć, że propozycja zajęć międzyszkolnych będzie trudna do przyjęcia z powodów logistycznych, ale szkoła ma obowiązek ją złożyć. Jeżeli tego nie zrobi powinniśmy się upominać u dyrekcji, poprzez Radę Rodziców, u wizytatora w kuratorium i ewentualnie w wydziale oświaty (chociaż oni są raczej od finansów).
Andrzej Wendrychowicz - religia w szkołach 1 na 1 Panowie, oczywiście, że religii nie powinno być w szkołach, ale jest i nic nie wskazuje na to, że rychło zostanie z nich wyprowadzona. Na krakowskim marszu krzyczałem razem z innymi: świecka szkoła, religia do kościoła i jest to, póki co, głos wołającego na puszczy. Zamiast narzekać, postarajmy się, żeby rodzice nie posyłali dzieci na katechezę, żeby wybierali etykę, na której dzieci nauczą się samodzielnego, krytycznego myślenia. To nie prawda, że nie ma chętnych na etykę. Po nowelizacji rozp. MEN z 1992 roku szkoła będzie musiała pytać rodziców, czy wyślą dziecko na religię, czy na etykę, a może na oba przedmioty. Sam MEN szacuje, że przybędzie ca 600 szkół z etyką, a jeśli dotrzemy z dobrymi argumentami do rodziców, to takich szkół będzie więcej.
klaio - @Andrzej Wendrychowicz 1 na 1 Gdyby nie zwrot "Panowie" który wywołuje wszystkich powyższych komentatorów do tablicy siedziałbym cicho bo nie chcę wszczynać dyskusji, która już się wiele razy odbyła, ale w takim razie muszę zaznaczyć swój pogląd, że religia w szkole jest dopuszczalna jeśli chcą tego rodzice. Mogę dyskutować, czy nie powinni za to płacić, ale nie, że państwo ma wychowywać dzieci wbrew lub przeciwko rodzicom - zamiast służyć ludziom wypierać ich z różnych zadań i funkcji, bo to się na tym nie zatrzyma.
Autor:
klaio Dodano:
26-04-2014 Andrzej Wendrychowicz - @klaio 5 na 5 Może i religia mogła by być w szkołach, gdyby była faktycznie dobrowolna , ale tak nie jest. Nierzadko katecheta=proboszcz miejscowej parafii ma w szkole większą władzę niż dyrektor. Może i mogła by być, gdyby na lekcjach religii nie sączono nienawiści do homoseksualistów, żydów, feministek; stygmatyzowano "dzieci z probówki" etc. etc... Tych gdyby jest tak dużo, a ich usunięcie niemożliwe i dlatego lekcji religii w szkole być nie powinno. Rodzice mają, oczywiście, prawo do wychowania dzieci w wierze i tradycji katolickiej, ale szkoła powinna być neutralna światopoglądowo .
Frank Holman - @klaio 2 na 2 Problemem nie jest de facto religia w szkole, zgodnie z wolą większości rodziców, tylko organizacja tych zajęć (oraz także zwiększenie czasu do dwóch godzin, co jest absolutną patologizacją - rozrzutnością pieniędzy publicznych, których na wszystko brakuje). Problemem jest zatem cały czas to samo: zasady "współpracy" RP - KrK. I dotyczy to nie tylko religii ale całej tej sfery kontaktów publicznych. Nie może być tak, że z pieniędzy publicznych jest finansowana usługa, a sfera publiczna nie może nadzorować, nie ma wpływu na istotne aspekty usługi. Na początek podstawa: O tym kto uczy religii dzieci w szkole bezwzględnie i bez żadnych wyjątków musi zacząć decydować dyrektor, posiadający wgląd w dokumenty kwalifikacyjne oraz faktyczną pracę nauczyciela. Tak samo program zajęć musi być akceptowany urzędowo i musi podlegać kontroli czy nie ma od niego odchodzenia w zagadnienia nie do przyjęcia. Itd. Plus zmniejszenie ilości lekcji płatnych publicznie do max. 2 na miesiąc plus ew. dodatkowe jakieś w klasach komunijnych czy w czasie jakiś rekolekcji itp.. Jak ktoś potrzebuje religijności ponad niski rządowy standard niech odrębnie w kościele ją uzyskuje, czy płatnie czy bezpłatnie - sprawa KrK. Tak co najmniej do czasu aż inne usługi publiczne (zwłaszcza NFZ) uzyskają wyższy standard.
Cybulski 4 na 4 Problemem jest obecność zajęć religii w szkole. Póki co zgodnie z konstytucją Polska jest państwem świeckim czyli neutralnym co do jakiejkolwiek religii. Szkoła ma być miejscem edukacji opartej o wiedzę intersubiektywnie komunikowalną i sprawdzalną. Miejscem kształtowania umiejętności m.in. krytycznego i samodzielnego myślenia. Z tego powodu nawet wynajmowanie sal na zajęcia o charakterze religijnym może być podane w wątpliwość. To, że ten sposób myślenia i rozumienia sformułowania "świecki" nie jest powszechny wiem, lecz czy nie jest poprawny? Dla jasności - z tego samego powodu szkoła nie jest miejscem do krzewienia ateizmu. I to, dla mnie ateisty jest równie słusznym rozwiązaniem.
rafal janus - widzę pozytywy 2 na 2 Nie jest źle, powolutku jako społeczeństwo idziemy do przodu. Nie oczekujmy od razu że czarna mafia zniknie ze szkół ale jeśli faktycznie prawdą jest że będę mógł za kilka miesięcy zapisać dziecko na etykę a żona na religię to jest jakiś postęp. Na pewno córka będzie wtedy chodziła na tę etykę i z czasem zrozumie dlaczego ja chciałem etyki a babcie religii ( woli żony nie liczę bo szantaż moralny wyklucza wolny wybór). Ciekaw jestem tylko jak dzięki temu wydawało by się niegroźnemu kroczkowi w ciągu kilku (może kilkunastu) lat odwrócą się statystyki chodzących na religię i wybierających bierzmowanie. Swoją drogą nadal uważam że przedmiot "kulturoznawstwo i religie" byłby tu bardziej na miejscu ale może to będzie któryś z następnych kroczków w naszych przepisach.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama