Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.487.136 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Jednym z najbardziej odpychających skutków ubocznych mieszania dobra moralnego z "duchowością" jest fakt, iż umożliwia to ogromnej liczbie ludzi zwykłe wałkonienie się kosztem cudzej ofiarności i pracy, ukrywane pod niewypowiedzialnie świętą (..) maską pobożności i głębi moralnej.

Dodaj swój komentarz…
Żmudzki - panu R, Brzezińskiemu robbo od..
co do mojej wiedzy na temat eliminacji filozofii radziłbym prześledzić komentarze do rozważań Wittgensteina, z których wynika, że ten filozof zlikwidował całą dotychczasową filozofię swoimi rozważaniami. A dobił ją ostatecznie Rorty działając z jego inspiracji poprzez zwrot językowy. Jednak obecnie nie zauważamy pojawiania się nowych filozofów, gdyż pytania dawniej filozoficzne zaczynają być wyjaśniane badaniami neurobiologicznymi, rozważaniami interdyscyplinarnymi, dochodzi do tego cały dorobek kognitywistyki. Na dawną filozofię w tej sytuacji nie ma już miejsca - o czym zresztą pisałem w swoich rozważaniach zamieszczanych wcześniej na łamach Racjonalisty. Wspomniany wcześniej Rorty nawet postulował, żeby "filozofować w świetle nauki" i tylko do tego ograniczyć działania filozoficzne...
Autor: Żmudzki  Dodano: 03-06-2014
Reklama
R.Brzeziński robbo - P Olgierdzie.Żmudzki
historia pozytywizmu dowodzi,ze nauka bardzo,starała się wyeliminować filozofię.
Wcale nie jest tak,że nauka,[czy w imię nauki]: " niezbyt się starała działać na tym polu".
Wystarczy przeczytać ks.K.Ochockiego"Spory wokół filozofii",aby wiedzieć,że istniały starania wyeliminowania filozofii.
Starań tych pod wpływem pozytywizmu podejmowali także "myśliciele marksizmu".Dowodzi tego podana książka ,oraz książka którą napisał Marice Cornforth "W obronie filozofii .Przeciw pozytywizmowi i pragmatyzmowi".
Zdaje się,ze nie posiada p.na ten temat wiedzy.
Pomimo mojej znajomości epistemologii,wiem,że istnieją poważne zarzuty wobec nauki.(także filozofii)
Dowodzi tego książka J. Horgana :"Koniec nauki,czyli o granicach u schyłku ery naukowej".
Nie rozpędzałbym się wiec na p. miejscu z nazbyt wielkimi zaufaniem do nauki.
Nie zmienia to jednak faktu,że nauka powinna wpływać na światopogląd.Tak jak w naszych czasach trzeba "filozofować w kontekście nauki".
Niemniej istnieją działy filozofii z których jedne więcej inne mniej korzystają z nauk przyrodniczych.
Mamy przecież,pragmatyzm,instrumentalizm,filozofię analityczną,atomizm logiczny,filozofię jeżyka potocznego,egzystencjalizm itp.
Niektóre -jak egzystencjalizm- odwracają się nie bez dostatecznych powodów,od nauki-neopozywizmu.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 02-06-2014
Żmudzki - dla R. Brzeziński robbo od autora
Z obszernych głosów dyskusji, które Pan przedstawił zainteresowały mnie dwie myśli:"Niezależnie od tego faktem jest,że nauka może mieć wartości dla światopoglądu. Niemniej nie może sama w sobie zająć jego miejsca,czy po prostu być światopoglądem. Zresztą nieudane starania wyeliminowania przez naukę (pozytywizm) filozofii -dowodzą,że nauka jest niewystarczająca." Pierwsza z nich potwierdza tylko to, co napisałem w swoim tekście, że nauka może być pomocna w tworzeniu światopoglądu, ale nie może być jego pełną podstawą, tę musimy sobie tworzyć sami na własną odpowiedzialność. Zgadzam się, że nauka nie potrafiła jeszcze wyeliminować filozofii, ale to dlatego, że niezbyt się starała działać na tym polu...
Autor: Żmudzki  Dodano: 02-06-2014
R.Brzeziński robbo - P. Olgierdzie Żmudzki...i inni
"Konieczne staje się sprzężenie nauki z innymi,humanistycznymi elementami światopoglądu".
Z ubolewaniem pisze,że: "pogląd religijny nadal funkcjonuje jako system światopoglądowy i jest przyjmowany przez grupy społeczne i poszczególnych ludzi".
Oczywiście uważa bowiem,że odpowiednią metodą :"dla wykorzystania postępu nauki w celu ukształtowania światopoglądu ,jest metoda materializmu dialektycznego".
Nie zmienia to jednak faktu,ze nauka jako nauka,nie wystarcza na bycie światopoglądem.
Przyznaje tez,że religia:"obiecuje zaspokojenie wielu potrzeb psychicznych".
Niezależnie od tego faktem jest,że nauka może mieć wartości dla światopoglądu.Niemniej nie może sama w sobie zająć jego miejsca,czy po prostu być światopoglądem.
Zresztą nieudane starania wyeliminowania przez naukę (pozytywizm) filozofii -dowodzą,że nauka jest niewystarczająca.
Patrz ks."Spory wokół filozofii".
Poza tym jak zauważył prof.Leon Brodowski tzw. światopogląd fideistyczny,czy naukowy przekracza kompetencje nauki ,"jest ponadnaukowy".
Kompetencje te przekracza także empiryzm.Istnieją w obu "irracjonalne elementy".
Patrz.ks.prof.Stanisława Kowalczyka "Podstawy światopoglądu chrześcijańskiego" str.17
Ogólnie patrz książkę ks.S.Knapa "Czas wiary" str.135-137
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 01-06-2014
R.Brzeziński robbo - P. Olgierdzie Żmudzki...i inni
bezdyskusyjnie zainteresował mnie artykuł,z tej to przyczyny -moje komentarze.
Nie nie zgadzam się z próbami wywyższenia nauki ponad jej możliwości i przypisywania jej statusu światopoglądu.
Nie wiem,czy usłyszę odzew z p.strony-może kolejny art.,ale "napiszę ,co napiszę".
Jak napisałem ,istnieje możliwość zbudowania swojego światopoglądu na nauce.Więcej-istnieje tego potrzeba.
Pisał o tym zwolennik materializmu dialektycznego prof.Jerzy F. Godlewski w ks."Kontrowersje wokół światopoglądu".
Jego zdaniem światopogląd wspierany naukami społecznymi z jednej strony i przyrodniczymi z drugiej:"przyczynia się do wzbogacenia osobowości ludzi oraz społecznych funkcji światopoglądu".
Niemniej :"sama nauka nie może wskazać ludziom szczęścia.Może nawet być źródłem takiego zagrożenia,jakie dotąd nie mogło się mieścić w wyobraźni człowieka .Nauka ,jej rozwój ,może nie tylko pomagać",ale nieść zagrożenia.
Wszystko to wskazuje,że nauka "nie może zrezygnować z uogólnionych światopoglądowych zasad prowadzących naukę"
Czysta nauka wspierana "scjentystycznym poglądem"
-to za mało.
c.d.n.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 01-06-2014
R.Brzeziński robbo - O.Żmudzki .Nie jest to...
rozstrzygające,ale zdaniem prof.G. Białkowskiego ,który ukończył wydział mat.fiz.,i którego zainteresowania odnoszą się do teorii cząstek elementarnych,zajmującego się także "twórczością poetycką".
Wiele zarzutów kierowanych wobec nauki jest nieuzasadnionych z tego powodu,że obwinia się ją za to :"co w ogóle nie leży w jej kompetencji.Jak zresztą chwali za to,co jest jej obojętne".
Jego zdaniem nauka nie nadaje się: "na nowy światopogląd".
"Nauka to po prostu systematyczne poznawanie świata i n i c w i ę c e j".
Jego zdaniem zarzuty wobec nauki nie są słuszne ,te bowiem dotyczą tego:",że nie jest tym,czym ona nie jest i być nie może.Na przykład to,że nauka nie jest światopoglądem ani,ze nie formułuje w sposób bezpośredni żadnych tez światopoglądowych.I rzeczywiście nie formułuje,bo to nie jest jej zadaniem.Co nie znaczy,ze na podstawie stwierdzeń naukowych nie można snuć rozważań światopoglądowych,tylko że będą one należały do innej sfery niż czysto naukowa".
I to jak ,i w jakim celu stosuje się osiągnięcia nauki ,i jej córki techniki :"leży poza samą nauką,w sferze wartości i celów społecznych.Natomiast nauka,do momentu ,gdy jest właśnie nauką,jest neutralna z punktu widzenia zastosowań".
Niestety z ubolewaniem dodaje,że "uprawianie nauki nie wpłynęło łagodząco na obyczaje".
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 01-06-2014
R.Brzeziński robbo - Dyskusja o światopogląd naukowy
...powinna zacząć się nie tyle od starań zdefiniowania terminu "prawda",ale światopoglądu.
Tak naprawdę istnieją poważne trudności z definiowaniem nauki.Istnieje "chaos znaczeniowy",terminu nauka.
Istnieją jednak wartościowe i właściwe definicje światopoglądu.
Niestety nauka nie spełnia wielu wymogów stawianych światopoglądowi,i zadań jakie ten ostatni powinien spełniać w kulturze.
Zresztą, nauka nie poddaje się w pełni zjawisku kultury.
Zdecydowanie wymogów tych nie spełnia ateizm-o czym kilka razy pisałem -chociażby w komentarzach pod jednym z art.R.Parysa.
Pod dyktando nauki i jej kryteriów można poddać wszystko.
Jeżeli jednak podda się ją samą-to nie wychodzi ona zawsze z tej konfrontacji z podniesioną głową.
Niemniej wystarczy zapoznać się z definicją światopoglądu,by wiedzieć,ze nauka nie do końca nadaje się na światopogląd.
Ten może opierać się na wywodach nauki.
(Na tych opierał się według rzeczników komunizmu -materializm dialektyczny Karola Marksa).
Ona sama jednak nie nadaje się na światopogląd.Ten zdecydowanie przewyższa naukę.
Taka jest prawda.
Robert Brzeziński.
Autor: R.Brzeziński robbo  Dodano: 01-06-2014
Jacholek - syntezy naukowe
Autor "narzeka" na mnogość specjalizacji naukowych utrudniających rozumienie nauki w ogólności przez przeciętnego, oświeconego sympatyka nauki. Otóż nie zapominajmy iż w naukach istnieje trend do ich syntetyzowania w celu właśnie uzyskanie w miarę jednolitego i koherentnego obrazu Wszechświata i naszego w nim miejscu. Wiele pojawia się np książek popularyzujących wyniki tych wielkich syntez naukowych, takich autorów jak Hawking czy Krauss ( www.amazon.com/(*)Something-Rather/dp/1451624468 Jest to w pewnym sensie powrót do filozofii ale budowanej na innych bazach aniżeli ta uprawiana w starożytnej Grecji.
Autor: Jacholek  Dodano: 23-05-2014
myprecious   1 na 1
@Arminius
Konkretnie zatem -gdybyśmy się jedynie mordowali nie osiągnęlibyśmy statusu społecznych małp. Odkrycie Bonobo wskazuje, że nasi przodkowie nie musieli być tacy jak współczesne szympansy.
Autor: myprecious  Dodano: 22-05-2014
dobromeg - Emocjonalny belkot
Bardzo dziekuje Panie Olgierdzie za doskonaly tekst. Zgadzam sie zupelnie z tym stwierdzeniem: "Omówienie jakiegoś zjawiska / czynu w kategoriach obiektywnych, wymaga potwierdzenia jego koherencji, pragmatycznych konsekwencji i zgodności z rzeczywistością. Bez takiej analizy wypowiadanie słów dobry/ zły jest bełkotem."
Dobro, zlo, Bog, milosc - te slowa nic nie znacza, jezeli ktos nie nada im kontekstu, oraz nie wyrazi prywatnej opinii co przez nie rozumie. To emocjonalne pustoslowie, naduzywane przez religijna propagande, albo cynicznych politykow, ktorzy przemawaja do tlumu pozbawionego zdolnosci do samodzielnego myslenia, laknacego glownie "duchowej" pociechy dla ego. Empatia i altruizm, ktora sugeruje taki emocjonalny belkot sa hipokryzja, jesli nie stoja za nimi konkretne dzialania. Wzywanie do modlitwy to hipokryzja, jesli za modliwa nie ida akty konkretnej pomocy. Religijne spoleczenstwa, wychowane w stawianiu uczuc przed mysleniem, niestety tego nie rozumieja, i latwo ida za emocjonalnym pustoslowiem, co zwieksza tylko ich frustracje i poczucie bezsilnosci. Jedynie naukowy swiatopoglad daje gwarancje skutecznego rozwiazania problemow ludzkosci, gdyz bazuje na faktach. Nawet socjotechniki stosowane przez "duchowych" liderow opieraja sie na racjonalnych przeslankach.
Autor: dobromeg  Dodano: 22-05-2014
Żmudzki - dla Arminiusa - amerykańscy wojskowi   2 na 2
Pomysł z zrzuceniem bomb atomowych na tereny nie zamieszkane jest pewną hipotezą, która pomija mentalność Japończyków w trakcie II Wojny ŚWIATOWEJ i faktyczną sytuację w tym czasie. Bo co by było, gdyby takie bomby zrzucono, a Japończycy nadal by chcieli się bić - co było bardzo prawdopodobne? A Amerykanie nie mieli kolejnych bomb!!!! Czyli co innego teoria, a co innego pragmatyka. Mentalność Niemców została nadwątlona po nalocie na Drezno, w trakcie którego było nie mniej ofiar, niż po zrzuceniu bomb atomowych. Czyli dopiero znaczne straty ludzkie wywołują chęć kapitulacji. Moralność w trakcie wojny rządzi się innymi prawami - skrajną pragmatyką!
Olgierd Żmudzki
Autor: Żmudzki  Dodano: 22-05-2014
mieduwalszczyk
Jeżeli przyjmiemy monistyczną naturę rzeczywistości, to płynie stąd prosty wniosek, że jest ona poznawalna. Nie ma potrzeby wówczas zajmować się "nadprzyrodzonym" źródłem zjawisk, gdzie nieodzowne stają się "objawienia" i tzw. "wiara" czyli "metody", które w nauce są zbędne. Rzeczywistość jest bowiem jednorodna i jej poznanie rownież metodologicznie jednorodne. Skoro więc altruizm istnieje w świecie ludzi, i nawet jak pokazują przykłady biolodzy w świecie zwierząt, to znaczy, że jego geneza i mechanizm jest możliwy do poznania bez odwoływania się do istniena duchów czy duszków rzekomo szepcących do ucha jak postępować etycznie. Zatem, altruizm w świecie przyrody jest to zjawisko jak każde inne i podlega badaniu oraz kryteriom systemu, który wykształciła nauka. Jest kwestią czasu jego zadowalające wyświetlenie - jak przypomina Holman już w dużej mierze to się stało, ale zagadnienie będzie drążone nadal - chyba trudno to będzie zatrzymać.
Autor: mieduwalszczyk  Dodano: 22-05-2014
Arminius - to zależy - myprecious
"Jesteśmy małpami społecznymi - bycie dobrym jest tak potrzebne jak rozróżnianie odcieni zieleni, to przystosowanie ewolucyjne, imperatyw".
Dyskusja dowodzi, iż pojęcie dobra jest całkowicie względne, w związku z czym próby jakiegoś stanowczego przesądzenia problemu są skazane na porażkę. Bo zawsze będzie można daną tezę obalić odwołując się do tego relatywizmu. I ja też mogę stwierdzić, iż te społeczne małpy są może i dobre ale tylko w określonym zakresie i w określonych uwarunkowaniach, itp, itd, itp. Może są tylko dobre wobec członków swojego klanu, a pozostałych to właśnie w myśl zasady ewolucyjnej mogłyby wymordować bez żadnych skrupułów? To trochę tak jak z dekalogiem Starego Testamentu. Nie zabijaj ale tylko członka swojego plemienia, innych zabijaj ku wiekszej chwale bożej. Bez norm moralnych, obyczajowych, prawa, kar, propagandy i glajszachtowania ludzkich umysłów - cywilizacja ludzka - niestety -  przekształca się w stan hobbsowski - gdzie homo homini lupus est i trwa bellum omnia contra omnes. Czy taki stan rzeczy ma coś wspólnego z "dobrem"? To zapewne znów zależy..........
Autor: Arminius  Dodano: 22-05-2014
Arminius - amerykańscy wojskowi   1 na 1
"A co do naukowego światopoglądu, to poruszony przeze mnie problem opisany w "Fizykach" Durrematta opierał się na wyborach, które musieli dokonać politycy / wojskowi z USA. Czy zabić kilkaset tysięcy Japończyków, czy nie używając bomb atomowych zdobyć Japonię, co kosztowałoby kilkaset tysięcy istnień żołnierzy amerykańskich. To był realny, a nie wydumany problem moralny wyborów dobra/zła".
Politycy i wojskowi z USA mogli wybrać opcję zdecydowanie bardziej "dobrą". To jest - na przykład - zrzucić tylko jedną bombę atomową, czy też  - jeszcze "lepiej" - zrzucić ową bombę na obszarach niezamieszkanych redukując do minimum cierpienie ludzi , a zarazem demonstrując nalezycie potęgę tej nowej broni. Efekt finalny byłby podobny, cierpienia ludzkiego znacznie mniej, wykreowanego "dobra" znacznie więcej.
Autor: Arminius  Dodano: 22-05-2014
Żmudzki - dla p. Franka Holmana od autora   1 na 1
punktem wyjścia i pojawiania się określeń dobre/złe jest omawiana przeze mnie w tekście indywidualna prawda subiektywna, czyli czyjeś widzimisię. Omówienie jakiegoś zjawiska / czynu w kategoriach obiektywnych, wymaga potwierdzenia jego koherencji, pragmatycznych konsekwencji i zgodności z rzeczywistością. Bez takiej analizy wypowiadanie słów dobry/ zły jest bełkotem. A co do naukowego światopoglądu, to poruszony przeze mnie problem opisany w "Fizykach" Durrematta opierał się na wyborach, które musieli dokonać politycy / wojskowi z USA. Czy zabić kilkaset tysięcy Japończyków, czy nie używając bomb atomowych zdobyć Japonię, co kosztowałoby kilkaset tysięcy istnień żołnierzy amerykańskich. To był realny, a nie wydumany problem moralny wyborów dobra/zła.
Olgierd Żmudzki
Autor: Żmudzki  Dodano: 22-05-2014
Frank Holman - @Autor   3 na 3
cały czas jednak odnoszę wrażenie, że Pana dodatkowe wyjasnienia w komentarzach ("dobre?, dla kogo?") to ciągłe powtarzanie dawno zdezaktualizowanego argumentacji ala adwokaci w procesie norymberskim, tymczasem ludzkość dawno już te sprawy rozstrzygnęła i potrafiła może nie zawsze zapisać (bo pisze wprost o tym cytowany przeze mnie Harris np. dopiero od kilku lat), ale uznać, że dobro/zło to są wartości w znacznej części obiektywne i stwierdzalne (nie muszą być w 100%, bo w praktyce każda definicja nie jest oczywista na 100% oraz są możliwe interpretacje i dowodzenie, że pewna część potencjalnych elementów tego zbioru jednak powinna do niego nie należeć). W znacznej cześci (może nie p100% jak mówiłem) ale wystarczającej jednoznacnzie na tyle alby porzucić manipulacje zarówno o pustosłowiu jak i mieszające wartości z indywidualnym interesem bez względu na wszystko inne ("bo dla kogo dobre"). To co jest korzystne dla wielu ludzi, a nie jest niekorzystne dla nikogo, ani nawet dla środowiska naturalnego, jest czystym dobrem i nie ma tu żadnego pola do manipulacji, tak samo w drugą stronę: definicję zła - znacząca przewaga niekorzystnych skutków (na które nie wyrażono zgody) nad korzystnymi obiektywnie wyklucza takie postępowanie ze zbioru uczynków dobrych.
Autor: Frank Holman  Dodano: 22-05-2014
dobromeg - dobro-zlo   1 na 3
Terminy "dobry" czy "zly" sa w istocie puste znaczeniowo, przez ich brak precyzji. Okreslaja jedynie chwilowa, subiektywna sytuacje emocjonalna w jakims okreslonym kontekcie odnoszonych korzysci. Podobnie jak nie ma "dobrych" czy "zlych" mutacji genetycznych, gdyz moga one prowadzic do roznych subiektywnych dla organizmu czy gatunku efektow w jednym okreslonym momencie, lecz zupelnie innych w dluzszym okresie czasu ("zlem" bylo kosmiczne wydarzenie, ktore wykonczylo dinozaury, dajac "dobry" poczatek ssakom). Terminami zla i dobra posluguje sie religia, nadajac zjawiskom emocjonalny, subiektywny kontekst w oparciu od zasady ustalonej dogmy. Z racjonalnego punktu widzenia zjawiska mozna okreslac jedynie jako korzystne/niekorzystne w danym kontekscie. Dualizm dobro/zlo wydaje sie zatem jedna z cech "ojca" religii, ktora byc moze odejdzie kiedys do lamusa. Nie oznacza to jednak, aby nie nalezalo szanowac odczuc jednostki czy grupy wobec wydarzen dla nich niekorzystnych, "zlych". Wzajemny szacunek wydaje sie korzystny zarowno dla jednostek jak i grup w kontekscie ewolucji spolecznej, pozwalajac na wspolprace, z korzyscia dla wszystkich. Slowu "korzysc" moze brakuje sexappeal'u  slowa "dobro", ale jego wartoscia dodana jest precyzja w okreslaniu rzeczywistosci.
Autor: dobromeg  Dodano: 22-05-2014
myprecious   8 na 8
@Arminius
Jesteśmy małpami społecznymi - bycie dobrym jest tak potrzebne jak rozróżnianie odcieni zieleni, to przystosowanie ewolucyjne, imperatyw.
Autor: myprecious  Dodano: 21-05-2014
Żmudzki - dla p. Holmana  0 na 2
Pisze Pan : "obiektywnie dobre może być tylko to co jest korzystne dla jednego człowieka a jednocześnie co najmniej neutralne dla dowolnego innego człowieka (lub szerzej)." Obiektywnie, ale w którym ze znaczeń obiektywnego? Obiektywna prawda ma takie trzy znaczenia, o czym była mowa w moim tekście. Warto by obiektywizm dokładniej określić, choćby przez przedstawienie kontekstu. Podobnie trzeba sprecyzować co znaczy - dobre - i dla kogo, o czym zresztą pisałem we wcześniejszych uwagach. Używając słów - obiektywny - czy -dobry- rozpoczynamy dopiero proces wyjaśniania, o co nam w związku z użyciem tych słów chodzi.
Olgierd Żmudzki
Autor: Żmudzki  Dodano: 21-05-2014
Frank Holman - nie zgadzam się z komentarzami..   5 na 7
Słowa dobry zły nie są puste znaczeniowo. To nadal zdezaktualizowane już tezy. Wartości są sprawami obiektywnymi, co od lat dowodzi choćby Sam Harris. Kwestii SS-mana w żadnym aspekcie nie można oceniać w kategoriach dobra, co najwyżej interesu. Żadne postępowanie będące korzystne dla jednej osoby a sprawiające niekorzyść dla innej osoby (tak, to taki np. przypadek) nie jest postępowaniem dobrym w obiektywnym tego znaczeniu, a przypadek gdy korzyści jednostek są okupione stratami wielu, to przypadek czystego obiektywnego zła. Od tego poszukiwania i stwierdzenia obiektywnych znaczeń należy zacząć, co już lata temu został jak mówiłem zrobione, a logika rozważań ujawni się sama. Natomiast gdy zaczniemy od założenia pustosłowia i że nic się nie da, to faktycznie zajdziemy do ślepego punktu, na którym skończył Pan swój artykuł. Co więcej tek kontekst dobra, czyli korzyści dla osoby, to absolutnie minimum, albowiem można go już tylko rozszerzać na inne aspekty, jak zwierzęta, środowisko, szeroko pojmowane życie itd. Zawężać nie możemy: obiektywnie dobre może być tylko to co jest korzystne dla jednego człowieka a jednocześnie co najmniej neutralne dla dowolnego innego człowieka (lub szerzej).
Autor: Frank Holman  Dodano: 21-05-2014
Żmudzki - uwaga dla p. Arminiusa   1 na 1
problem z użyciem słów dobry - zły polega na tym, że wymaga zawsze dokładnego sprecyzowania, co dla kogo jest dobre, a co złe. Co innego będzie dobre - podam sytuacje skrajne - dla SS mana na rampie w Oświęcimiu w trakcie dokonywania selekcji więźniów do gazu, a co innego dla działacza AK, który dał się w tym samym obozie zamknąć, żeby następnie przekazać relację o tym, co się w nim dzieje za granicę. Co innego będzie dobre dla Matki Teresy, a co innego dla organizatorów czystek etnicznych. Same słowa dobry - zły są puste znaczeniowo do czasu ich skonkretyzowania, do czego ich używamy.
Olgierd Żmudzki
Autor: Żmudzki  Dodano: 21-05-2014
Żmudzki - dla p. Holmana  0 na 2
Szanowny Panie!
Z mojego tekstu wynika, że można wprawdzie opisać różne wartości, które są podzielane przez społeczeństwa różnych krajów ( podałem etnografię, czy antropologię). Dodanie do tej listy psychologii ewolucyjnej, neurobiologii, czy ekonomii, jak to Pan robi, niczego istotnego nie wnosi. Opisanie gdzie generowane są jakieś wartości nie daje bowiem odpowiedzi na zasadniczy problem : jakie j a s a m w a r t o ś c i m a m w y b r a ć !? Na jakiej podstawie te, a nie inne wartości wybieram? I tym pytaniem kończę mój tekst, czyli moje rozważania niezależne od statusu emeryta.
Olgierd Żmudzki
Autor: Żmudzki  Dodano: 21-05-2014
Arminius - czy opłaca się byc dobrym?  -5 na 7
""Albowiem w sporej częśći mamy już niejako udowodnione, skąd i jak powstały tzw.wartości, jak one są kreowane w naszych mózgach, a także to, że wywołują one realne pozytywne skutki ("opłaca się byc dobrym"); dlatego z ewolucyjnego i pragmatycznego powodu dobrzy głownie jesteśmy".  Odnoszę wrażenie, iż jest dokładnie na odwrót. Nie opłaca się być dobrym w przyrodzie (przy całej wieloznaczności tego terminu). Wśród zwierząt trudno jest mówić o funkcjonowaniu pojęcia dobra, jednakże jeżeli chodzi o ludzi bycie dobrym wcale nie popłaca, tak na poziomie jednostki jak i grupy. Bycie dobrym dla człowieka  - to postawa heroiczna, którem sprzyjają normy kreowane przez pozanaukowe obszary ludzkiego definiowania rzeczywistości, o których wyżej, bycie złym postawa egoistyczna i opłacalna, której - o ironio - sprzjają tezy generowane przez naukę. Tak więc fakt, iż jesteśmy głównie dobrzy (to chyba zresztą założenie zbyt optymistyczne, lepiej powiedzieć nie totalnie źli) wynika z norm generowanych przez obszar pozanaukowego poznania, który uzyskuje status sankcji prawnej wcielanej w życie przez aparat przymusu pod groźbą kary.

 
Autor: Arminius  Dodano: 21-05-2014
Frank Holman - ciekawy tekst, ale...   8 na 8
ale odnoszę wrażenie, że autor z całym szacunkiem, lecz chyba z racji bycia emerytem, ma dość nieaktualne informacje co do zagadnień niektórych dziedzin nauki. Moim zdaniem jest już od lat dobrych kilka dziedzin nauki zajmujących się wyraźnie tzw. wartościami, np.
- psychologia ewolucyjna, starająca się ustalić m.in. skąd i jak tzw. wartości się wzięły,
- neurobiologia, starająca się ustalić, jak ludzki mózg rzeczywiście funkcjonuje realnie odtwarzając stan tzw. wartości lub realizcując zachowanie człowieka zgodne/niezgodne z tymi wartościami,
- po części ekonomia, gdy bada czy zachowania zgodne z wartościami (realizacja wartości) wywołuje realny pozytywny efekt, tj. czy dobre postępowanie, mówiąc prostacko, popłaca czy nie
itd.
Podsumowując: bardzo fajny początek (str.1), poważna acz troszkę przekomplikowana analiza "prawdy" (str.2), oraz niepotrzbnie smuty koniec, oparty chyba na błędnych przesłankach co do stanu tzw. nauki
Albowiem w sporej częśći mamy już niejako udowodnione, skąd i jak powstały tzw.wartości, jak one są kreowane w naszych mózgach, a także to, że wywołują one realne pozytywne skutki ("opłaca się byc dobrym"); dlatego z ewolucyjnego i pragmatycznego powodu dobrzy głownie jesteśmy.
Autor: Frank Holman  Dodano: 21-05-2014

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365