Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Poltiser - Mam mieszane uczucia... 1 na 1 Dziękuję za artykuł. Pełno w nim "słuszności" oraz ciekawych nawiązań do badań biologii i fizjologii naszego gatunku. Biologiczne znaczenie procesu dojrzewania w ludzkim środowisku jest prawdą niezmienną od lat. Forma tego procesu, rzeczywista i porządana to zupełnie inna strona medalu. Pamiętam mój entuzjazm kiedy zacząłem lekturę "Wyzwolenia Człowieka" Spasowskiego... Kubeł zimnej wody otrzeźwił mnie w drugiej części książki. Orwell przy Spaspwskim to nawet nie Andersen z "Dziewczynki z zapałkami". I pomyśleć, że jego idee trafiły na podatny grunt w USSR, Chinach, Kambodży i Korei Północnej. Jak pokazuje przykład Robespierre i Torquemady dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Wszelkie "misjonarskie" wizje mogą skończyć się zadufaniem w sobie i tępym ideologizowaniem dzieci. Czym się to kończy dzisiaj wystarczy przyjrzeć się "tresurze" bliskowschodnich mudżahedinów oraz amerykańskich krzyżowców z "Black Water". Z podanych przykładów nie wynika konieczność zaniechania wysiłków do stworzenia nowej filozofii edukacji opartej bardziej na odkryciach Chomskiego (lingwisty) a nie Chomskiego (ideologa). Każdy człowiek nie tylko ma prawo, ale jest to fizjologiczna konieczność, do społecznego i rodzinnego wychowania... za podjęcie tego wysiłku jestem Państwu wdzięczny!
Reklama
GrzeTor - Wymieranie narodów przez takie.. A ja się zupełnie z tym nie zgadzam - te grupy etniczne, które to wprowadzą w życie wymrą, ze względu na nadmierne koszty dzieci. Zauważmy, że duży przyrost demograficzny jest tam, gdzie dzieci są tanie i nie niosą ze sobą niebezpieczeństwa pójścia do więzienia itp. Np. w Afryce jest dużo dzieci, bo można zrobić ich dowolnie dużo bez żadnych konsekwencji (nawet jak umrą z głodu). Tymczasem w krajach gdzie dzieci są drogie i ryzykowne (można zostać ukaranym za niedotrzymanie wysokich wymagań związancych z dziećmi) - np. w Skandynawii - demografia jest nieciekawa, mimo że Skandynawowie są bogatsi od Afrykańczyków. Mowa tu o prostych zasadach, które potwiedzi każdy ekonomista - jak coś staje się drogie, to tego jest mniej, jak coś staje się ryzykowne, to tego jest mniej. Dodatkowo takie wymagania grożą całkowitym wymarciem narodów w przypadku wieloletnich kryzysów (wojen, biedy itp.). Np. Koreańczycy z połnocy nie są w stanie spełnić wymagań stawianych przez autora artykułu - więc powinni nie mieć dzieci i wymrzeć? Tak samo w targanej przez wojną Syrię - ludzie powinni przestać mieć dzieci i wymrzeć, bo podczas wojny nie da się zapewnić dziecku standardu życia? A w Polsce - jak koszt dziecka zwiększycie swoją ideologią np. do 2500 zł/mc to co się stanie?
i. o. Od zawsze czym innym były edukacja i wychowanie plebsu a czym innym edukacja i wychowanie elit. Do tego, żeby orać pole albo stać przy taśmie fabrycznej a nadwyżkę zarobionych pieniędzy przepić w przydrożnej karczmie, nadawała się nawet niepiśmienna ofiara sadysty pedofila. Podobnie i dzisiaj do wykonywania prostych algorytmicznych procedur, do jakich sprowadza się większość współczesnych zajęć zarobkowych, również nadaje się każdy, nawet wychowanek ulicy. A jak się zdarzy ktoś kto się do żadnej roboty nie nada, to dostanie zasiłek wypłacany z kieszeni tych, którzy się nadają. Każdy też nadaje się do tego, żeby kasę pod dyktando reklamodawców wydać na gadżety i tym samym zasilić budżety korporacyjne. Byle pisać, czytać i rachować umiał, co szkoły powszechne zapewniają. Nawet jak pewnemu odsetkowi ludzi całkiem psychikę zryło, to i tak taniej wyszło ich posłać na szafot, czy współcześnie zamknąć w więzieniu albo psychuszce, niż jakąś pracę u podstaw wykonać. I jakkolwiek by to było okrutne i niesprawiedliwe, to obawiam się, że żadna rewolucja tego nie zmieni. To pieniądz, nic innego, zawsze będzie decydował o prawodawstwie i moralności.
Autor:
i. o. Dodano:
31-05-2014 Wojciech Siarkiewicz 3 na 3 By problem rozwiązać trzeba go wpierw sobie uświadomić i nazwać rzeczy po imieniu. Zła jest sama zasada, że "ludzie mają prawo mieć dzieci". NIE. To dzieci mają prawo do rodziców. Jak to zrealizować to inne pytanie. Pewną odpowiedź oferował Lem w "Powrocie z gwiazd". Ja osobiście skłonny bym był się do jego pomysłu przychylić. Pewnie sie nie da. Ale przynamniej zdać sobie sprawę z tego kto do czego ma prawo i czyim kosztem...
Poltiser - prawo do rodziców! Brawo! To powinien być punkt wyjścia do wszelkich dalszych rozważań. Dobre sformułowanie problemu i wyzwania... Pozdrawiam.
Arminius - prawo do normalności -1 na 1 "Ostatnie dziesięciolecia przyniosły ogrom informacji na temat tego, jak kształtuje się nowy człowiek, a przede wszystkim — od czego uzależniony jest jego psychiczny i fizyczny rozwój". W jednym z poprzednich tekstów było o pseudonauce i "Zakazanej psychologii " Witkowskiego. Wskazanym więc byłoby zachować dużą dozę ostrożnosci przy bezkrytycznym i entuzjastycznym akcpetowaniu wszelkich nowinek, zwłaszcza tych, które nie wynikają z nauk "twardych", a takowych przecież w "nauce o wychowaniu" ogrom. Wszak chodzi o to aby nie wylać dziecka z kąpielą. Wielu nauczycieli, pedagogów, wychowawców zwraca uwagę na specyficzny rys współczesnych dzieci i młodzieży - to jest słabą odporność na stres, trudy życia i porażki, na ich egoizm, postwę roszczeniową i materializm, którego przyczyną jest "usłane różami" dzieciństwo i młodość naszych latorosli. Wychowanie dziecka to wielka umiejętność - oby jednakże nie sprowadzała się ona do unikania za wszelką cenę konfrontacji z młodym człowiekiem - który bardzo często myli się, bo przecież jako dziecko ma do tego prawo.
Arminius - czas nasz bezcenny -1 na 1 Jest jeszcze kwestia czasu. Obecny rodzic to człek zagoniony, zapracowany, biegający jak szalony żeby związać koniec z końcem. Do takiego hektycznego życia proponuje mu się jeszcze dodać kolejny obowiązek - kurs bycia dobrym rodzicem. Czyż nie lepiej byłoby, gdyby zamiast uczenia się jak być dobrym rodzicem, spędził więcej czasu z córką na rowerze czy też zabrał ją na wypad w góry?
i. o. - @ Arminius 1 na 3 Skąd pomysł, że współczesne dzieci mają usłane różami dzieciństwo i są bardziej podatne na stres i bardziej egoistyczne, niż dawne? Przecież nikt nie przeprowadzał stosownych badań w minionych epokach, żeby sprawdzić poziom stresu u dzieci i poziom ich egoizmu. Nikt też nie zawracał sobie głowy, żeby sprawdzić poziom beztroskości dawnego dzieciństwa. A to co wiadomo z różnych przekazów, to właśnie dawne dzieciństwo stawia na piedestale. Zgodnie z naturą, na podwórku, na luzie, bez wyścigu szczurów, w pełnych rodzinach, cały czas wśród znajomych twarzy. Może biednie i bez gadżetów, ale za to spokojnie i przewidywalnie. Może dzieciaki miały więcej domowych obowiązków, ale takowe miały wszystkie w okolicy i raczej nikt nie czuł się z tego powodu pokrzywdzony ani nawet nikomu do głowy nie przyszło, że coś jest nie tak i trzeba się tym stresować. Nawet ta przemoc w rodzinie dotyczyła przede wszystkim mobilizowania do uczestnictwa w tych pracach domowych, występowała równo w każdym domu i w gruncie rzeczy dość łatwo było jej uniknąć. Nie słyszy się, żeby przedstawiciele starszego pokolenia czuli się maltretowanymi dziećmi.
Autor:
i. o. Dodano:
31-05-2014 Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama