Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.503.885 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 706 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Grecy dokonali odkrycia największego z dokonanych przez ludzkość: odkryli potęgę rozumu."

Dodaj swój komentarz…
Arminius - bluszczowy aromat?
"Kwitnące tysiącami kwiatów bluszcze zamieniają się we wrześniu i październiku w brzęczące kłębowisko pszczół, os, trzmieli i innych owadów."
I jako taki dziki bluszcz zaliczany jest do ważnej rośliny miododajnej, gdyż obficie kwitnie w okresie, gdy już kwitnienie roślin generalnie stopniowo zanika. Kwiaty bluszczu wydzielają - dla przywabienia owadów- specyficzny, słodkawy zapach. Wielu twierdzi, iż jest to odór padliny (podobne opinie są co do innej rośliny miododajnej- ligustra), w moim odczuciu jest to być może dosyć intensywny, tym niemniej jednak aromat (nie smród), mogący się kojarzyć z florą egzotyczną.  Ciekaw jestem opinii autora co do tego zapachu, który jest tym bardziej intensywny w sytuacji, gdy kwitnący bluszcz zajmuje duże przestrzenie? Czy traktuje go w kategoriach aromatu czy odoru?
Uwagi autora na temat różnorakich zalet bluszczu są bardzo trafne i cenne. Spory fragment ogrodzenia mojej posesji jest pokryty winoroślą, nieprzecinaną i puszczoną na żywioł. Jest to swoista nisza ekologiczna, z występowaniem sporej części tych sytuacji, o których wspomniał autor. Ale w przypadku bluszczu, ze względu na jego wieczną zieloność oraz miododajność, ów fenomen jest tym bardziej zaakcentowany.
Autor: Arminius  Dodano: 02-02-2015
Reklama
Arminius - bluszczowy dom a fallingwater
Dom otulony bluszczem tworzy specyficzny rodzaj architektury wychodzący naprzeciw potrzebom świata przyrody, dążący do haromonii, kompromisu, do wypracowania formuły na kohabitację cywilizacji i natury. To nie musi być od razu cały obiekt. Miniogród na dachu domu, czy też zakwiecony balkon - to już jest pierwszy krok w tym kierunku. W stanie Nowy Jork latem występuje koliber rubinobrody. Wystawienie na balkonie odpowiedniego zestawu nektarodajnych kwiatów daje dużą szansę zwabienia i podziwiania tych cudów natury. A pod spodem ruchliwa ulica z całym swym zgiełkiem. I nie trzeba jechać do dżungli. Gdzie indziej w USA, w Appallachach, kilkadziesiąt km. od Pittsburgha, znajduje się obiekt zwany "Fallingwater". Wybudowany w środku dziewiczego lasu, w korycie leśnego potoku, nad wodospadem, w latach 30-ch 20 w. przez F. Lloyda Wrighta jako letnia rezydencjja rodziny Kaufmanów - uchodził/uchodzi za wzorcowy przykład owej kohabitacji. Ale tak nie jest, bo jego powstanie i funkcjonowanie oznaczało(a) gwałt na dzikiej naturze. Model postępowania proponowany przez autora cechuje się autentyczną wrażliwością i rzeczywistym ekologizmem.
en.wikipedia.org/wiki/Fallingwater  
Autor: Arminius  Dodano: 02-02-2015
timki - ;-)
Mam bluszcza i ptaki w nim (na garażu) obok rośnie dziki czarny bez, jak dojrzewa wszystko wokoło jest osrane na fioletowo, ściany powały, słupki ogrodzenia, płot, samochody. Bluszcz mi się podoba a łowny kot rozwiązał problem ;-)
Autor: timki  Dodano: 02-02-2015
M.Stępień - M.Stepień - o zapachu   2 na 2
Arminius napisał: „Ciekaw jestem opinii autora na temat zapachu”. Prawdę mówiąc, ja sam sobie trochę się dziwię, że mi ten wątek umknął. Może dlatego, że odbieram go
(zapach) podobnie jak właśnie Arminius. W każdym razie też nigdy nie nazwałbym go zapachem padliny. Z zapachami jest chyba analogicznie, jak z gustami. Znam osobę dla której woń kwiatów bluszczu jest smrodem, ale jednocześnie zapach lawendy jest dla niej, jak to określa - duszący i odpychający. Spośród wielu ludzi, którzy mieli okazję w okresie kwitnienia tutaj przebywać choć parę minut (a na przestrzeni lat, od kiedy kwitną moje bluszcze było ich setki), nikt nie użył określenia „zapach padliny”. Natomiast na palcach jednej ręki policzę osoby które w ogóle zwróciły na to uwagę. A wśród nich jedna która posłużyła się słowem „smród”.
Autor: M.Stępień  Dodano: 03-02-2015
M.Stępień - o zapachu c.d.   1 na 1
Tak jak napisałem w tekście, przygniatająca większość kwiatów znajduje się na szczytach rośliny. W żaden sposób ich zapach nie dostaje się do wnętrza domu, nawet przy stale otwartych oknach i drzwiach. Zaś na zewnątrz jest on mocno wyczuwalny (dla tych najbardziej nietolerujących go) dopiero z dość bliskiej odległości tj. ok. 2-3 m od porośniętej ściany. Podsumowując – na co dzień zapach ten nie jest dla nikogo z nas domowników uciążliwy. Zaś słowo najbardziej zbliżone do określenia rzeczywistego jego wpływu na nas to „obojętny”.   Co nie zmienia faktu, że dla niektórych osób będzie on faktycznie bardzo przykry.
Autor: M.Stępień  Dodano: 03-02-2015
julek - Architektura i bluszcz   1 na 1
Oprócz bluszczu jest jeszcze architektura.
1.Przedstawia Pan stary dom obrośnięty nieregularnie bluszczem co tworzy architektoniczny koszmar. Oczywiście jeżeli komuś podoba się wielka kupa bluszczu, to nad tym nie ma co dyskutować, jego wybór.
2.Zastąpienie materiałów dociepleniowych, bluszczem, dla osiągnięcia wymaganych normą współczynników przenikania ciepła jest pomysłem absurdalnym.
3. We współczesnej architekturze stosuje się zieleń na ścianach i dachach bardzo często lecz robi się to w sposob przemyślany dla osiągnięcia odpowiedniego architektonicznego wyrazu.
4. Rozbijanie się ptaków o ściany domów / szczególnie niskich obiektów mieszkalnych / to wymyślony problem.
5. Zdecydowanie popieram stosowanie takiej czy innej/np bluszczowej/ zieleni na ścianach czy dachach domów czy dużych obiektów, lecz trzeba to robić w sposob przemyślany najpierw zachowując obowiązujące normy projektowe.
Autor: julek  Dodano: 04-02-2015
M.Stępień - do julek   3 na 3
Być może julek przeoczył, ale mój artykuł jest skierowany głównie do wszystkich entuzjastów przyrody chcących ją wspierać. Mnie akurat nie przekonuje argumentacja o konieczności „osiągnięcia architektonicznego wyrazu”. Ja miałem zupełnie inne cele. Aby je osiągnąć, potrzebna była "kupa bluszczu" i wynikający z tego zdaniem Julka koszmar. Aby cel był osiagnięty jeszcze skuteczniej należało się także wyłamać z utartych szablonów. Co zresztą uczyniłem bez szczególnych rozterek. Napisałem też wyraźnie o różnicy gustów. Być może co niektórych może dziwić, ale ja biorę też pod uwagę gusta dzikich zwierząt. Przyjmuję jednak z pokorą zupełnie odmienne zdanie julka w tej kwestii.
Autor: M.Stępień  Dodano: 05-02-2015
M.Stępień - do julek c.d.   3 na 3
Jeszcze kilka drobnych uwag do julek. Ad.1 Czy mam rozumieć, że gdyby bluszcz obrastał regularnie i w dodatku nowiutki   dom   byłoby już pięknie i ok.? :). Mój jest starszy, ale zapytam, bo różnie z tym bywa, czy piętnastoletni albo dwudziestoletni dom to jest jeszcze  nowy dom? Bo bluszcz   takie rozmiary osiąga właśnie dopiero po 15 – 20 latach. W zależności od stanowiska na którym rośnie, a także od wielkości domu ktory miałby on porosnąć.Ad.2 Dziękuję za fachową, konkretną uwagę co do konkurowania bluszczu ze styropianem. Ja wspomniałem w tekście o tym tylko jako o niczym nie potwierdzonej ciekawostce. Ad.3 O braku obowiązku podporządkowywania się szablonom już wspominałem wcześniej.   Ad. 4 Co do problemu rozbijania się ptaków o ściany niskich budynków , to problemu nie trzeba było wymyślać, bo on sobie istnieje (przyznam nieskromnie, wiem o tym co nieco). Choć bez wątpienia w dużo mniejszej skali, niż w przypadku budynków wielopiętrowych. Ad. 5 Zapewniam julka, że wspieram u siebie przyrodę w sposób przemyślany. Ale dziękuję za troskę.xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />
Autor: M.Stępień  Dodano: 05-02-2015
Arminius - julek - nieregularny bluszcz
"Przedstawia Pan stary dom obrośnięty nieregularnie bluszczem co tworzy architektoniczny koszmar".
De gustibus non est disputandum. Ale żeby twierdzić, iż ów dom porośnięty dzikim bluszczem to architektoniczny potworek - to trzeba mieć odwagę. A co w zamian, jak z niego zrobić architektoniczne cudo? Może regularnie obić "saidingiem"? W moim odczuciu - w myśl tej zasady ze wstępu -  ów zabluszczony domek jest architektonicznym cacuszkiem.
Autor: Arminius  Dodano: 05-02-2015
julek - Odwieczny spór.   2 na 2
Julek robi w architekturze od lat i śmiało można go nazwać profesjonalistą, Panów natomiast nazwę delikatnie amatorami. Jednym z najgorszych truizmów jest stwierdzenie że o gustach się nie dyskutuje. Architektura jest sztuką, taką jak muzyka, malarstwo itd. Tak jak muzyki, malarstwa uczy sie architektury. Ludzie w sztukach wykształceni wpływają na niewykształconych, tworzą standardy piękna i poddają się oczywiście osądowi ludzkości. Komercjalizacja sztuki to nic dobrego, i nic innego jak wpływ dyletantów. Po to jest architekt by wskazywał drogę. Itd, itd, itd na co nie ma tu miejsca. W tych stwierdzeniach jest zawarta cała odpowiedz, nie ma tu miejsca na szczegółowe wyjaśnienia, zresztą pierwsza odpowiedz była też jasna, jak ją uważnie przeczytać.
PS . Stwierdzenie o sidingu jest w oczywisty sposób obraźliwe, bo jak ogólnie wiadomo licowanie ścian sidingiem i cały gargamelizm amerykańsko - polski jest oczywistym kiczem.
Należy mi się "to" znane wszystkim słowo.
PS . Jak poprawić architekturę Waszych domów - zwrócić się do uznanego profesjonalisty, najlepiej architekta. Julek
Autor: julek  Dodano: 05-02-2015
Arminius - architekci i piękno - julek   1 na 1
"Julek robi w architekturze od lat i śmiało można go nazwać profesjonalistą, Panów natomiast nazwę delikatnie amatorami".

Proszę wybaczyć, ale gdy patrzy się na współczesną architekturę polskich miast i - chyba jeszcze gorzej - polskich wsi - to nieodmiennie dochodzi się do wniosku, iż w tym kraju nie ma profesjonalnych architektów a ludzie tu mieszkający to cyborgi niewrażliwe na elementarne piękno.
Przywołanie maksymy, iż o gustach się nie dyskutuje, było manewrem eufemistycznym. Skoro zakamuflowany przekaz nie dotarł pod wskazany adres - zmuszony jestem nadać go otwartym tekstem. Otóż - w moim subiektywnym odczuciu - ktoś kto nie widzi piękna w domku pokrytym bluszczem jak ten na fotografii - ma gruntownie zachwiane poczucie piękna.
Autor: Arminius  Dodano: 05-02-2015
julek - Niezachwiane poczucie piękna Arminiusa   1 na 1
Proponuję "nie iść tą drogą" , uogólnień w ocenie polskiej architektury bo to nie na temat.
Proszę zestawić architekturę domu w bluszczu Pana Stępnia z np Pawilonem Miesa van der Rohe, Barcelona , ://pl.m.wikipedia.org/wiki/Pawilon_barceloński - i wydać swoją opinię, człowieka z niezachwianym poczuciem piękna. Julek z gruntownie zachwianym poczuciem piękna.
Autor: julek  Dodano: 05-02-2015
dusktill
Tak szczerze... to bardziej przemawia do mnie bluszcz na "starym" domu P. Macieja niż wyglądający niczym resztki schronu przeciwatomowego po III wś. budynek tego pawilonu (czy cokolwiek to jest).
Jestem jednak amatorem estetyki budowlanej i mogę tak napisać :)
Autor: dusktill  Dodano: 06-02-2015
M.Stępień - polskie przykłady "koszmarów"
Szanowny Panie Julek! Niestety (dla Pana) w Polsce jest dużo więcej "amatorstwa". Proszę rzucić okiem na przykład na zamki w Pieskowej Skale albo w Książu. Widać, że tacy specjaliści jak Pan, nie są tam zbytnio w cenie (kto wie, może to i dobrze). To dopiero są stare chałupy! I do tego w sporych partiach porośnięte nieregularną kupą bluszczu. Nawet po sam dach. 
Autor: M.Stępień  Dodano: 06-02-2015
julek - @ Pan M.Stępień
Przepraszam Pana, mówimy w dwu różnych językach, to nie jest dyskusja. Julek
Pozdrawiam
Autor: julek  Dodano: 06-02-2015
kamilko
Powiem tak: warunki dla żabek są idealne, nie dziwota, że czują się tam jak u siebie w... domu :D
Autor: kamilko  Dodano: 26-02-2015
jacek.placek - @Autor
Bardzo lubię bluszcz na murze, ale fotografia nr 2 mnie przeraża. Widzę pnącza wciskające się pod obróbki blacharskie, pokrywające cały dach. Bluszcz rośnie stosunkowo wolno, ale prędzej czy później dojdzie do naprawiania jakiegoś przecieku, np. przy kominie. Już współczuję. Także dekarzowi.
Autor: jacek.placek  Dodano: 27-02-2015
Ewa Szemraj   1 na 1
Nie jestem architektem :) ale jestem entuzjastka przyrody. Mam rowniez spory zmysl estetyczny. Nie bedac specjalistka w zadnej z tych dwoch dziedzin moge jedynie podejrzewac jak trudno jest pogodzic piekno z checia posiadania tak wspanialego miejsca jak opisuje Autor.
W Polsce nie ma tradycji korzystania z uslug architektow. Nigdy w historii nie bylo nas na to stac. I to trwa nadal. W Holandii gdzie mieszkam wlasciwie nie ma budynku nietknietego przez architekta. W Polsce, gdzie mieszkalam 50 lat, mialam przyjemnosc kibicowania dwom pracowniom architektonicznym w Katowicach, ktorych projekty, wspaniale, czesto musialy byc korygowane a czesc z nich w ogole nie doczekala realizacji, z powodu brak funduszow wlasnie.
Wiec co mozna powiedziec o architekturze polskiej wsi?
Dom opisywany w artykule ma zupelnie inna wartosc. Nie zostal pokazany jako przyklad piekna ( choc jest nim w inny sposob).
Pozdrawiam serdecznie obu adwersarzy!
Autor: Ewa Szemraj  Dodano: 05-03-2015
Calamita - Rzekotka drzewna
Czy bluszcz jeszcze istnieje i czy w pobliżu domu są zbiorniki wodne w których rozmnażają się płazy?
Autor: Calamita  Dodano: 06-12-2022

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365