Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.836 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
W czasie dziecięctwa nowej religii ludzie mądrzy i uczeni powszechnie ignorują tę sprawę, uznając ją za zbyt błahą (..) A kiedy później chcą zdemaskować oszustwo, by otumanione masy przejrzały na oczy, jest już zbyt późno, i dokumenty a także świadkowie, którzy pomogliby sprawę wyjaśnić, znikli bezpowrotnie.
Komentarze do strony Młodzież - światło narodu?

Dodaj swój komentarz…
karol - niestety
Jeśli nauczyciel będzie dalej zarabiał tyle, co zarabia,a policjant dostanie kilka lat więzienia za postrzelenie młodocianego bandyty to będzie jeszcze gorzej...
Autor: karol Dodano: 29-06-2005
Reklama
Krypto
Jest wiele przyczyn takiego obrotu spraw. Przede wszystkim problemy nastolatków zaczynają się w domu. Jeśli jako społeczeństwo nie będziemy dbać o zdrowy rozwój rodzin, to daleko nie pociągniemy. Z reguły większość moich znajomych, których bardziej pociąga wino niż szkoła, to ludzie z niepełnych rodzin - rozwiedzeni rodzice czy chociażby problem alkoholizmu u starszych. Można narzekać na demoralizację, na niezdrowe zainteresowanie seksem, indyferentyzm moralny i religijny. Myślę jednak, że to od Was, dorosłych, głównie zależy jakie pokolenie wyrośnie z moich rówieśników.
P.S. Sama chętnie widziałabym się w jakiejś grupie dyskusyjnej dla młodzieży. Problem jednak w tym, że jedyną instytucją, która w mojej okolicy organizuje spotkania dla ludzi młodych jest Kościół. Z oaz jednak nie skorzystam...
Autor: Krypto Dodano: 27-05-2006
iwonam - Aż tak źle?
Nie zaprzeczam, że problem ukazany w artykule istnieje i jest bardzo poważny. Trzeba na ten temat dyskutować, podjąć jakieś kroki (gdy już coś realnego wymyślimy/ się wymyśli), ale... znam wiele osób (podkreślam młodych), dla których ważny jest rozwój, kultura, którzy w życiu kierują się ssystemami wartości nie opartymi na "bierz ile wlezie, resztą się nie martw". Sama się do nich zaliczam... ale może my już jesteśmy za stara młodzież, bo 20 letnia...
Autor: iwonam Dodano: 16-03-2007
Fanatico - Jedna sprawa
Jedna drobna sprawa - "człowiek sukcesu" nie jest nazywany kapitalistą przez zawistnych - pojęcie kapitalisty jest neutralne moralnie - to posiadacz kapitału, względnie ktoś, kto swoim kapitałem obraca. A bynajmniej nie każdy, kto się nastawi na sukces finansowy, ma możliwość zdobycia kapitału. Wręcz przeciwnie - większość odpada po drodze, a "zwycięzca bierze wszystko". Natomiast jeśli chodzi o bycie wyzyskiwaczem, to ktoś, kto w drodze do sukcesu finansowego nie liczy się z dobrem innych, siłą rzeczy staje się nim. To nie jest żadne wyzwisko, stosowane przez zawistników, którym się "nie udało", jak to tłumaczą entuzjaści liberalizmu gospodarczego, tylko po prostu fakt. To, że Autor użył w swoim artykule elementu "propagandy sukcesu", świadczy niestety, że często wpływa ona również na światopogląd swoich przeciwników. A od tego tylko krok do akceptacji.
Autor: Fanatico Dodano: 30-03-2007
dsj - Materializm
Moim zdaniem główną przyczyną tego wszystkiego jest materializm, rozumiany jako postawa światopoglądowa, a nie tylko gonienie za pieniędzmi. Materializm polega na uznawaniu wartości materialnych za najważniejsze lub jedyne.
Materializm docenia tylko to, co materialne, w konsekwencji także fizyczne i biologiczne. Materializm cofa człowieka do bytu przyrodniczego, który ma wyłącznie cielesność, popędy i dążenia do przyjemności. Nawet największy materialista odczuwa ból czy przyjemność po wypiciu alkoholu, choć sam ból czy przyjemność, jako odczucia, materialne nie są.
Tak rodzi się materialistyczny hedonizm, zwany konsumpcjonizmem. Tworzy on egoistyczne, skoncentrowane na sobie, wyizolowane oraz dążące do łatwizny i wygody bez oglądania się na innych jednostki. Gdy w społeczeństwie taka tendencja zaczyna dominować, wszyscy zaczynają się nawzajem krzywdzić i ranić. Podstawowym odczuciem w takim społeczeństwie staje się niechęć, a potem nienawiść wszystkich do wszystkich. Ludzie zaczynają marzyć, by uciec od siebie nawzajem. Więzi miezyludzkie zastępują więzi ze zwierzętami. Nie przypadkiem dziś szerzy się pogląd, że "ludzi jest za dużo" - choć ilość mieszkańców Polski nie rośnie, a maleje. Na tym tle pojawia się zrazu tajone, a potem wyrażane coraz bardziej jawnie marzenie o krwawej wojnie czy rewolucji, która by zlikwidowała ten "nadmiar".

Główne zagrożenie ze strony materializmu polega na tym, że powszechna jest nieświadomość zagrożeń z niego płynących. Kościół niby sprzeciwia się konsumpcjonizmowi, jako zjawisku niszczącemu chrześcijańską/katolicką duchowość, ale ma problemy ze zdefiniowaniem pojęcia konsumpcjonizmi, co ułatwia jego zwolennikom szerzenie poglądu, że ten sprzeciw to przejaw "wpływów marksistowskich" (nieprawda - marksizm był też konsumpcjonistyczny, choć mniej wydajny) albo wyraża ono jakieś dziwne pretensje frustratów życiowych, "którym się nie udało".
Z drugiej zaś strony Kościół milcząco zgadza się na atomizację społeczeństwa w imię materializmu. Próbuje wprawdzie ratować rodzinę, ale ponieważ zarazem nie walczy z panującym w rodzinach wielkomiejskich materializmem, więc tak naprawdę chroni patologiczny i odhumanizowany model rodziny, której główną rolą ma być biologiczne produkowanie podatników dla państwa tak, jak się produkuje np. samochody czy długopisy. Mówienie o pozamaterialnych obowiązkach rodziców wobec dzieci również jest bezprzedmiotowe, ponieważ dla materialisty brzmi to jak puste i bezsensowne frazesy.
To materializm powoduje np., że obecni rodzice utożsamiają wychowanie dzieci z ich utrzymaniem, a więc z zaspokojeniem potrzeb materialnych. Dlatego to on właśnie rodzi zdegenerowanych luzaków oraz pragnących "wyładować się" kiboli i dresiarzy.
Kościół potrafi również popierać materializm, na co wskazuje wyraźnie poparcie rozmaitych środowisk kościelnych dla masowej turystyki. Powszechna jest radość, że oto znaleziono źródło dużych dochodów dla ludności, i to takie, któremu globalna gospodarka nie tylko nie przeszkodzi, ale jeszcze będzie pomagać (bogaci turyści z całego świata!).
Patrzy się, oczywiście, na to w sposób materialistyczny, widząc tylko zyski. Natomiast uchodzi już uwadze entuzjastów masowoturystycznej "żyły złota", skąd tak naprawdę biorą się te wielkie dochody z "przemysłu" turystycznego. A biorą się one z przerabiania na trywialne "atrakcje turystyczne" dziedzictwa narodowego, nieraz gromadzonego przez tysiące lat. Wyprzedawana i konsumowana jest wartość naukowa zabytków, dzieł sztuki i przyrody, tożsamość różnych grup lokalnych i środowisk turystów kwalifikowanych, która staje się towarem. Istniejące dotąd więzi zastępowane są efemeryczną więzią ekonomiczną z ludźmi pochodzącymi z dowolnego miejsca na świecie, których nie obowiązują żadne zasady, a tylko płacenie pieniędzy. To wpływa na dewaluację pojęcia wartości naukowej i atomizację społeczeństwa. W końcu zaś konsumowana jest również sama przyroda i zabytki, jak o tym świadczy choćby "zadeptywanie" licznych cennych przyrodniczo miejsc przez masowych turystów.
Powstaje pytanie - dlaczego materializm, powodując np. erozję wartości społecznych, miałby oszczędzać duchowość chrześcijańską/katolicką? Nie istnieją takie powody, a jedynie sztucznie wyznaczone przez Kościół granice, za którymi mówi się: "Non possumus!". Problem w tym, że materializm nabiera sił PRZED , a nie tylko za tymi granicami, ponieważ groźne jest już samo jego istnienie, gdziekolwiek by się nie znajdował. Zaś częściowa akceptacja ze strony środowisk, które jako niemal jedyne są w stanie stawić mu skuteczny opór, jest z punktu widzenia materializmu cenniejsza, niż nawet bardzo silny wzrost radykalizmu jego zwolenników, ponieważ jest to - co z tego, że częściowa? - kapitulacja wodzów.
Jeśli zrozumiemy, że każdy światopogląd stanowi pewną całość, która oddziaływuje na wszystkie dziedziny życia, wówczas zrozumiemy, że nie da się na dłuższą metę w jednej dziedzinie walczyć z efektami materializmu, a w drugiej go popierać. Tak naprawdę w tym momencie należy mówić o umiarkowanym poparciu.

Podobnie nie byłaby się tak łatwo przyjmowała demoralizacja, gdyby nie to, że dla materialisty zmiana światopoglądu i systemu wartości jest tylko kwestią dostosowania się, jako że niematerialny światopogląd jest sam w sobie bez wartości. Jeśli trzeba się dostosować do czegoś łatwiejszego - to tym lepiej. Ktoś gotowy oddać życie za swoje poglądy, to dziś "nienormalny fanatyk". Materialistyczni zwolennicy "równości gejów" ze zdziwieniem patrzą na ludzi, którzy przeciwstawiają się szerzonemu publicznie przez środowiska gejowskie hedonizmowi. "Przecież ci geje nie zrobili nic złego". Czyli - nie naruszyli niczyjej fizyczności ani dóbr materialnych. Naruszanie dóbr niematerialnych jest OK.
Na materializmie i materialistycznej koncepcji wolności oparty jest też liberalizm gospodarczy. Dlatego też opowieści, że dla liberała " jego wolność kończy się tam, gdzie się zaczyna cudza wolność", są śmieszne. W rzeczywistości ta "cudza wolność" jest tylko fizyczna, biologiczna i materialna, i to dosłownie, bezpośrednio. Kradzież lub skrzywdzenie kogoś zachodzi dla liberała wtedy, gdy musi on przy tym przełamywać jakieś bariery psychiczne lub wiążą się ono z nieprzyjemnym dla niego widokiem czy odczuciami, wyrywającymi go z materialistycznego otępienia. W przeciwnym natomiast razie nie ma kradzieży czy krzywdy, tylko "wolna konkurencja". Jest to więc hedonistyczne mierzenie zła intensywnością negatywnych odczuć krzywdzącego, bez przejmowania się krzywdzonym - a przy okazji dowód na niekonsekwencję liberalnego materializmu, który mimo wszystko nie jest w stanie zupełnie przemilczeć np. psychologii, choć, oczywiście, patrzy na nią z materialistycznego punktu widzenia.

Materializm powszechnie już opanował wielkie miasta, gdzie wywołać jest go najłatwiej, gdyż istnieje anonimowy tłum (społeczeństwo zatomizowane) - wystarczy go tylko utrwalić i pogłębić. Na naszych oczach kosmopolityczna popkultura wypiera kulturę inteligencką z Krakowa - w Warszawie niemal już ślad po inteligenckości nie został, choć roi się w niej od "ludzi z papierkami". Kosmopolityzm, opierający stosunki międzyludzkie na nieposiadającym ojczyzny pieniądzu, jest również jednym z instrumentów szerzenia materializmu, i odwrotnie - komuś, kto nie przywiązuje wagi do rzeczy niematerialnych, jak tożsamość, łatwiej jest stać się kosmopolitą.
Środowiska, które nie zostały jeszcze zarażone materializmem, żyjące we wsiach i miasteczkach, są nieustannie marginalizowane, obrzucane obelgami i niedopuszczane do głosu. Propaganda libertyńska (liberalna moralnie) zarzuca im też "zawiść, nienawiść i obłudę". Obecnie "katolicko-patriotyczne" rządy dążą zaś wręcz do wyludnienia małych miejscowości i zgromadzenia ich mieszkańców w wielkich miastach, zwłaszcza w Warszawie, pod pretekstem "budowy trzech milionów nowych mieszkań". Ma to się odbywać kosztem zabudowania każdego wolnego skrawka ziemi na terenie stolicy, bo przecież niematerialne warunki krajobrazowe nie są dla materialistycznych "katolickich patriotów" i liberałów wartością, w odróżnieniu od materialnego mieszkania. Za to świetnie doceniają tą wartość - oczywiście, jako finansową (o ile więcej jest w stanie zapłacić klient za okna wychodzące na park?) - deweloperzy. Nic dziwnego - władza na ładnym widoku dla ogółu mieszkańców miasta nie zarobi, a jeszcze musi "niepotrzebnie" o niego dbać.
Wychodząc z takiego założenia, można dojść do wniosku, że marnuje się dobro publiczne, którego jeszcze nie wyprzedano "prywatnemu inwestorowi". Otwarta droga do prywatyzacji terenów chronionych i dóbr kultury, już zresztą zapoczątkowanej. Ponieważ prawo własności dla materialisty jest absolutne (jakie miałoby być, skoro nie uznają oni dobra wspólnego?), a hedonista nie nawykł do narzucania swoim zachciankom jakichkolwiek hamulców, to oznacza to, że zarówno tereny chronione, jak i dobra kultury będą poddawane konsumpcji - a więc zużyciu.
Autor: dsj Dodano: 30-03-2007

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365