Doświadczenie piękna to "nagroda", jaką ludzki umysł może sobie
zafundować, jeśli np. dokona jakiegoś odkrycia niejednoznaczności albo
otworzy się przed nim nowe pole do interpretacji. O neurofizjologicznych
uwarunkowaniach postrzegania piękna mówi psycholog dr hab. Piotr
Francuz.
To, czy uznamy jakieś dzieło sztuki za piękne, związek ma z tym, co
dzieje się w mózgu, kiedy je widzimy. Z odczuwaniem piękna powiązana
jest bowiem aktywacja ośrodka nagrody w mózgu. Mówi o tym w rozmowie z
PAP dr hab. Piotr Francuz z Instytutu Psychologii Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego.
Psycholog podsumowując w rozmowie z PAP dotychczasowe badania
neurobiologów nad ludzkimi sądami estetycznymi, zwraca zwłaszcza uwagę
na dwa mechanizmy, które mogą sprawiać, że dany obiekt się komuś
spodoba. Jednym z takich ważnych mechanizmów jest zasada wyolbrzymiania.
Psycholog wyjaśnia, że ludziom podobają się obrazy, w których pewne
cechy są wyraźniejsze niż w rzeczywistości, podkreślone czy nawet
karykaturalne. "Jeśli popatrzymy na Narodziny Wenus Botticellego,
możemy zauważyć, że szyja i tułów postaci kobiecej są nienaturalnie
wydłużone. Efekt podobnego rodzaju osiąga się w pismach dla kobiet za
pomocą Photoshopa, uwydatniając cechy wiązane z kobiecością: duży biust
czy długie nogi" - mówi neurofizjolog i przyznaje, że neurobiolodzy mają
już pewne hipotezy, dlaczego efekt ten sprawia, że dany obiekt nam się
podoba.
Piotr Francuz przypomina badania hinduskiego neurobiologa Vilayanura
Ramachandrana, który zwrócił uwagę, że podobny mechanizm można
zaobserwować i u zwierząt - np. u mew. Na dziobie mewiej matki, która
daje pokarm młodym - znajduje się zwykle pojedynczy pasek. Naukowcy
zauważyli, że jeśli stopniowo zwiększano liczbę pasków na sztucznym
"matczynym" dziobie, entuzjazm karmionych młodych rósł. "Młode silniej
reagowały więc na bodźce wyolbrzymione w stosunku do tych występujących w
przyrodzie" - komentuje dr hab. Francuz i wyjaśnia, że analogiczne
mechanizmy zachodzić mogą i w mózgu człowieka, a efekt wyolbrzymienia od
wieków wykorzystywany był w sztuce. "Często nawet nie zdajemy sobie
sprawy, że postać w dziele sztuki jest przerysowana - np. rzeźby greckie
mają nienaturalnie rozbudowaną muskulaturę, a przecież patrzenie na
takie obiekty sprawia nam przyjemność. Ten efekt przyjemności
interpretujemy jako wrażenie estetyczne" - mówi badacz.
Innym mechanizmem, na który zwrócili uwagę neurobiolodzy w badaniu
piękna, jest zasada niejednoznaczności, niedokończenia. "Michał Anioł
nie ukończył dwóch trzecich swoich dzieł. Być może to, co robił, nie
zaspokajało jego poczucia, że zbliżył się do ideału. Jednak
pozostawiając swoje dzieła niedokończone, jednocześnie otworzył widzom
szerokie pole do interpretacji" - opowiada Piotr Francuz i zaznacza, że
właśnie to stanowi wartość tych dzieł. Obserwator potrafi docenić, że
dzieło sztuki ma w sobie jakąś zagadkę, którą rozwiązuje, albo że
dostrzega wiele różnych intrygujących interpretacji. "Jeśli pojawia się
potrzeba dopełnienia niejednoznaczności, wówczas aktywizuje się ośrodek
nagrody w mózgu. A pobudzenie tego ośrodka wywołuje w nas uczucie
piękna" - opowiada badacz z KUL.
Wyjaśnia, że jeśli ktoś oglądając zachód słońca, obrazy Vermeera czy
pejzaż z jeleniem na rykowisku, stwierdza: "ale to piękne", to dlatego,
że jest w tej scenie coś nadnaturalnego lub niejednoznacznego. I to jest
źródłem zachwycenia. "Najpierw więc jest rodzaj odkrycia w odniesieniu
do obiektu, które pociąga za sobą pozytywną reakcję afektywną. Ona z
kolei jest interpretowana jako doświadczenie przyjemności wynikające z
faktu obcowania z czymś. To nazywamy właśnie doświadczeniem estetycznym"
- wyjaśnia badacz.
Rozmówca PAP twierdzi również, że u ekspertów, mających ze sztuką do
czynienia na co dzień, ośrodek nagrody pobudzany jest pod wpływem innych
bodźców niż u laików.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl |