Opinii publicznej często serwuje się elegancki obraz neuronauk jako wyrafinowanej dziedziny badań, korzystającej z rozwiązań na najwyższym poziomie technologicznego zaawansowania, w której człowiek zdaje się ogrywać rolę niepozornego dodatku do imponującej aparatury. Media - zarówno te popularne, jak i te specjalistyczne prezentują dokonania neuronauk w formie, która kojarzy się przede wszystkim z laboratoryjną sterylnością i precyzją, a czynią to w sposób tak sugestywny, że niewiele osób spoza tzw. środowiska zdaje sobie sprawę, jak uprawianie neuronauk i praktyczne wykorzystywanie ich osiągnięć tak naprawdę wyglądają od kuchni.
Kształtowaniu takiego wizerunku neuronauk sprzyja zapewne profesjonalny chłód i powściągliwość, które cechują nieprzystępny żargon fachowej literatury przedmiotu, ale również nieodmienna fascynacja mediów relacjonujących osiągnięcia naukowców i ich odbiorców klimatem high-tech. Czasami można wręcz zapomnieć, że za atrakcyjnymi obrazami - na przykład finalnymi efektami obróbki danych uzyskanych w trakcie skanowania mózgu - kryje się nie tylko żywa tkanka, ale po prostu człowiek, o którego przede wszystkim powinno tu chodzić.
Na przykład wydaje się, że dość niska jest społeczna świadomość, jak poważnym problemem towarzyszącym od początku wykorzystaniu technik neuroobrazowania zarówno do celów diagnostycznych, jak naukowo-badawczych jest klaustrofobia, czyli lęk przed przebywaniem w zamkniętej, ograniczonej przestrzeni. Zagadnienia klaustrofobii nie da się zignorować, gdy mowa między innymi o obrazowaniu metodą rezonansu magnetycznego, co z pewnością łatwo zrozumie każdy (pacjent czy osoba badana), kto musiał przebywać przez dłuższy czas w wymuszonym i nienaturalnym bezruchu w długiej i wąskiej komorze skanera, nawet z pełną świadomością, że samo badanie, przy zachowaniu pewnych minimalnych środków ostrożności, uchodzi za całkowicie bezpieczne.
Ocenia się, że nieprzyjemne, lękotwórcze doznania (ograniczenie ruchu, hałas i wibracje, obawa przed utknięciem) związane z przebywaniem w zamkniętej komorze rezonansu magnetycznego są udziałem nawet 35% osób badanych. Zdarza się, że nadmierny lęk osoby badanej, mimo zachowania empatycznego i cierpliwego podejścia personelu, wymaga wydłużenia czasu badania (lub nawet jego przerwania) lub zastosowania środków farmakologicznych o działaniu uspokajającym i przeciwlękowym (sedacja), co oznacza dodatkowe koszty i nie zawsze jest całkowicie bezpieczne.
Nic dziwnego, że zapobieganie klaustrofobii stało się prawdziwym wyzwaniem dla konstruktorów urządzeń do rezonansu magnetycznego, dzięki czemu ośrodki diagnostyczne coraz częściej korzystają z aparatów o krótkiej lub otwartej komorze.
Czy jednak zastosowanie tych urządzeń rzeczywiście istotnie zmniejsza ryzyko wystąpienia klaustrofobii? Wyniki badań prowadzonych nad tym zagadnieniem przedstawili naukowcy z Uniwersytety Medycznego Charité w Berlinie. Zostały one opublikowane online w PLoS ONE w dniu 22 sierpnia 2011.
"Klaustrofobia jest wyzwaniem powszechnie towarzyszącym przeprowadzaniu obrazowania metodą rezonansu magnetycznego, co jak dotąd stało się przedmiotem pewnej liczby nierandomizowanych badań - zauważają naukowcy. - Ustalono, że w przypadku od 1 do 15% badań rezonansem magnetycznym z udziałem dowolnej grupy pacjentów konwencjonalne badanie nie może zostać ukończone z powodu klaustrofobii lub wymaga podania leków uspokajających. Interwencje poznawczo-behawioralne, polegające na konfrontowaniu pacjenta z lękotwórczymi bodźcami, okazały się jednym ze skuteczniejszych sposobów radzenia sobie z problemem klaustrofobii. Ustrukturalizowane okazywanie empatycznego zainteresowania pacjentom ze strony specjalnie przeszkolonego personelu, a także instruowanie pacjentów w zakresie stosowania autohipnotycznych technik relaksacyjnych również okazało się dość skutecznym środkiem redukowania lęku w czasie badania rezonansem magnetycznym i przy przeprowadzaniu innych procedur medycznych. Jednakże zastosowanie powyższych rozwiązań nie zawsze jest możliwe. Dlatego inne podejście, służące obniżaniu częstości napadów klaustrofobii, polega na modyfikowaniu budowy samych skanerów. Dwa ostatnio zastosowane pomysły to otwarty panoramiczny skaner i skaner z krótką komorą. Porównaliśmy te dwa typy skanerów w randomizowanych badaniach z grupą kontrolną, z udziałem pacjentów z grupy podwyższonego ryzyka napadu klaustrofobii w czasie przeprowadzania obrazowania metodą rezonansu magnetycznego".
W badaniach wzięło udział 172 pacjentów obu płci, kierowanych na obrazowanie głowy, kręgosłupa lub obręczy barkowej metodą rezonansu magnetycznego z użyciem krótkiego lub otwartego skanera z uwagi na podwyższone ryzyko wystąpienia klaustrofobii. Ryzyko klaustrofobii oceniano na podstawie specjalnego kwestionariusza. Przeważającą część osób badanych stanowiły kobiety (80%), co zbieżne jest z wynikami badań wskazujących na niższą odporność na stres, wyższy ogólny poziom lęku i wyższą reaktywność emocjonalną kobiet w porównaniu z mężczyznami.
Dobrane w ten sposób osoby badane losowo przydzielono do badań z użyciem skanera o krótkiej komorze lub skanera otwartego. Za atak klaustrofobii uznano takie nasilenie reakcji lękowych, które uniemożliwiało dokończenie badania. Jeżeli osoba badana nie była w stanie przejść badania na jednym skanerze, po tygodniu kierowano ją na badanie drugim urządzeniem. Jeśli i to nie pomogło w redukcji symptomów lękowych, dopiero wówczas stosowano środki farmakologiczne.
Jak zauważają naukowcy, wyniki badań okazały się dość rozczarowujące, nawet biorąc pod uwagę, że osoby badane pochodziły z grupy podwyższonego ryzyka klaustrofobii.
W grupie skierowanej do badania skanerem o krótkiej komorze aż u 33 osób (39%) wystąpił atak klaustrofobii, który nie pozwolił na dokończenie badania. W przypadku zastosowania otwartego skanera ilość ataków klaustrofobii była nieco niższa, ale nadal znaczna: atak klaustrofobii wystąpił u 23 (26%) osób badanych, a średni czas badania był nieco dłuższy; z drugiej jednak strony ze względów technicznych czas potrzebny na zakończenia badania z sukcesem był istotnie krótszy w przypadku wykorzystania skanera o krótkiej komorze.
U 12 osób badanych atak klaustrofobii wystąpił już w momencie wchodzenia do gabinetu badań, a więc jeszcze zanim w ogóle zbliżyły się do urządzenia. Aż 37 ataków klaustrofobii wystąpiło w czasie zajmowania pozycji na ruchomym stole, czyli przed wjazdem do komory. W czasie samego badania, które jest - jakby się wydawało - najbardziej lękotwórcze, ze względu na długi czas trwania, ograniczenie swobody ruchów, hałas i wibracje, u badanych wystąpiły tylko 4 ataki klaustrofobii (po 2 w każdej z grup).
"Biorąc pod uwagę wyniki naszych badań, w przyszłych badaniach klinicznych należałoby się zająć skanerami MR bardziej skoncentrowanymi na pacjencie i poszukiwaniu możliwości dalszego ograniczania ryzyka klaustrofobii. Obiecujące podejście związane jest z opracowaniem przenośnego otwartego skanera MR. Jednakże niskie i niejednorodne pola magnetyczne nadal stanowią wyzwanie dla klinicznego zastosowania takich systemów. Wyniki naszych badań podkreślają, że najtrudniejszą fazą procedury badania jest zajmowanie miejsca na stole skanera, a także wejście do gabinetu badań. Dlatego modyfikacja samej procedury badania również może mieć wpływ na ograniczenie częstości ataków klaustrofobii".
Naukowcy podkreślają, że w redukcji poziomu ryzyka wystąpienia ataku klaustrofobii w trakcie badania MR przydatne mogą być obok rozwiązań typowo technicznych również metody psychologiczne, takie jak wystandaryzowane kwestionariusze klaustrofobii i zaburzeń lękowych, powalające na wcześniejszą identyfikację pacjentów podwyższonego ryzyka, a także dążenie do stworzenia w czasie badania otoczenia bardziej przyjaznego pacjentowi.
Referencje dokumentu: Enders J, Zimmermann E, Rief M, Martus P, Klingebiel R, et al. (2011) Reduction of Claustrophobia with Short-Bore versus Open Magnetic Resonance Imaging: A Randomized Controlled Trial. PLoS ONE 6(8): e23494. doi:10.1371/journal.pone.0023494
Fot. Klasyczny skaner MRI z długą komorą prod. General Electric, źródło: National Institute of Mental Health Caden O. Reless |