Dlaczego w Polsce tak niewiele mówi się o sukcesach rodzimych naukowców? Dlaczego informacje o badaniach tak trudno przebijają się do mediów? Czy można to zmienić? I w jaki sposób skutecznie promować polską naukę? - m.in. na te pytania odpowiada w swej najnowszej książce Wiktor Niedzicki.
Publikację "Teleobiektyw. Spojrzenie na naukę" wydał Instytut Fizyki Jądrowej im. H. Niewodniczańskiego PAN w Krakowie, z okazji 60-lecia swojego istnienia. Składają się na nią felietony Niedzickiego, które ukazały się wcześniej w czasopiśmie "Laboratorium - Przegląd Ogólnopolski" - od 2009 r. popularyzator pisał tam teksty poświęcone wizerunkowi polskiej nauki. "Teleobiektyw" jest uzupełniony o teksty napisane specjalnie po to, by - jak wyjaśnia autor - "mniej doświadczonym ułatwić nieco promocję instytutów i uczelni".
"Teleobiektyw pozwala patrzeć, ale nie ingeruje w rzeczywistość. (...) Możemy przyglądać się, krytykować, doradzać, ale głównie podziwiać i, w miarę możliwości, już z bliska pomagać. Promocja polskich naukowców to nie jest kaprys. To nasz obowiązek. Upowszechnianie osiągnięć nauki polskiej to promocja całego kraju" - pisze we wstępie Niedzicki.
We wszystkich felietonach widać zatroskanie autora o stan polskiej nauki. Martwi go u uczonych nieumiejętność promowania swoich badań i osiągnięć, a czasem też ich niechęć do takiej promocji.
Wielokrotnie Niedzicki zestawia również rozgłos, który nadaje się najmniejszym osiągnięciom sportowym ze stosunkiem do osiągnięć naukowych; zwraca uwagę na spore nakłady finansowe na superboiska i małe nakłady na naukę. Porównuje np. koszt Centrum Nauki Kopernik w Warszawie (365 mln zł) z kosztem przebudowy stadionu Legii (374 mln zł + VAT) i kosztem budowy Stadionu Narodowego (ok. 1,5 mld zł). W tym kontekście zastanawia się, czy rzeczywiście budujemy społeczeństwo wiedzy. "Wiemy, za ile milionów można kupić kopacza piłki. Czy tyle samo zapłacimy znanemu profesorowi (na przykład laureatowi Nagrody Nobla) za przejście do polskiej uczelni?" - pyta w jednym z felietonów.
A dlaczego media pomijają sukcesy naukowców? - pytają uczeni Niedzickiego. Jego zdaniem odpowiedź nie jest prosta, a przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. "Niestety, zła wiadomość szybko znajduje odbiorców. A naukowy sukces jest wiadomością dobrą. (...) To pierwszy powód, dla którego media mniej chętnie informują o sukcesach i osiągnięciach" - uważa.
Dodaje, że jest i drugi powód - wielu szefów mediów miało w młodości problemy z nauką. "Trudno, by popierali polskich naukowców. Także politycy nie rozumieją, że nauka jest czymś ważnym. Przecież nie byli prymusami" - pisze.
Trzeci zaś powód - zdaniem Niedzickiego - tkwi w samych instytutach i na uczelniach. "Przyczyną jest lekceważenie popularyzacji i promocji. Podatnicy nie wiedzą, na co przeznaczone są środki finansowe pochodzące z ich portfeli. Co wynika z tych badań? Co z tego ma robotnik, nauczycielka lub emeryt?" - przekonuje.
W tej sytuacji - ocenia autor - trudno się dziwić, że posłowie i ministrowie w ostatniej kolejności przyznają pieniądze na naukę.
Jakie rozwiązanie tego problemu proponuje doświadczony dziennikarz i popularyzator? Według niego konieczna jest długotrwała "praca u podstaw". Uczelnie, instytuty i naukowcy powinni zabiegać o publikacje w mediach informacji o osiągnięciach swoich lub swojego zespołu. Tylko ludzie, którzy usłyszeli o wielkich osiągnięciach, mogą zaakceptować wysokie wydatki na naukę - ocenia i zauważa, że większość polskiego społeczeństwa ma korzenie na wsi. "To oznacza zrozumienie dla konkretu, dla praktycznych zastosowań. To również oznacza szacunek i podziw dla tych, którzy odnoszą prawdziwe sukcesy na arenie międzynarodowej. Wydatki na takich naukowców i takie badania zostaną zaakceptowane" - przekonuje.
"Promocja, promocja i jeszcze raz promocja" - apeluje autor. I proponuje zaangażować w nią także studentów, np. z licznych na uczelniach technicznych kół naukowych, którzy często mają ciekawe, czasem żartobliwe pomysły na pokaz czy zaskakujący gadżet - a to, zdaniem Niedzickiego - może być znakomitą wizytówką uczelni.
W kliku miejscach (m.in. w felietonie "Społeczeństwo (nie)wiedzy") Niedzicki wrzuca kamyczek również do dziennikarskiego ogródka. Zwraca uwagę, że "z niepojętych przyczyn" z gazet i czasopism znikają lub pozostają w okrojonej formie działy "nauka" czy "technika". "Podobno czytelnicy tego nie chcą! A kto pyta czytelników, czy chcą czytać te sążniste i nudne artykuły analizujące politykę lub gospodarkę?" - zastanawia się popularyzator.
Nie lepiej jest w radiu, gdzie - jak zauważa - na sprawy nauki przeznacza się godziny wieczorne lub nocne, zaś w telewizji drastycznie spadła liczba popularnonaukowych i edukacyjnych programów.
Niedzicki przyznaje jednak, że wciąż jeszcze wielu polskich naukowców uważa, że promocja badań to stracony czas i pieniądze.
To tylko niektóre z poruszonych przez red. Niedzickiego kwestii związanych z promocją polskiej nauki. Na nieco ponad 100 stronach ciekawych uwag i propozycji rozwiązań jest znacznie więcej. Każdy, kto na co dzień zajmuje się polską nauką, kontaktuje z badaczami i studentami, z pewnością odnajdzie w felietonach popularyzatora wiele własnych spostrzeżeń, myśli i refleksji.
Chwała IFJ PAN, że z okazji swojego jubileuszu zdecydował się wydać taką publikację. Gdyby jeszcze "Teleobiektyw" przeczytali i wzięli sobie do serca naukowcy, politycy i przedstawiciele mediów... Cóż - dum spiro, spero.
***
Wiktor Niedzicki - dziennikarz, fizyk i muzyk. Autor ponad 900 popularnych programów telewizyjnych o nauce. Wykładowca na Politechnice Warszawskiej i, sporadycznie, na innych uczelniach wyższych. Pracownik Instytutu Fizyku Jądrowej PAN. Laureat konkursu "Popularyzator Nauki", organizowanego od 10 lat przez serwis PAP - Nauka w Polsce.
PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl |