Większość z nas co pewien czas znajduje zapewne wśród swoich znajomych z mediów społecznościowych soczyste apele w stylu: "Popierający partię X - usuńcie się z moich znajomych" (wszystko oczywiście w stylistyce inwektywnej). Wielu z nas w efekcie ma przez to opory przed podejmowaniem jakiejkolwiek polemiki politycznej, gdyż często kończy się ona w ten sposób, że zostajemy usunięci z grona znajomych. Tymczasem nie każdy z nas chce palić mosty ze znajomymi z którymi różnią nas poglądy polityczne.
Amerykańska ponadpolityczna instytucja badawcza Public Religion Research Institute (PRRI) przeprowadziła sondaż dotyczący skłonności do blokowania znajomych za poglądy. Wyszło im, że 13% Amerykanów zablokowało, usunęło ze znajomych lub przestało śledzić inną osobę w związku z jej wypowiedziami dotyczącymi polityki. Wbrew pozorom nie jest to mało, gdyż tylko pewna część społeczeństwa jest zaangażowana politycznie, a w ramach tej części znaczna część ogranicza się jedynie do "bezpiecznego kręgu dyskusyjnego" w zakątkach i na stronach wyraźnie sprofilowanych politycznie, innymi słowy większość tkwi w kołach wzajemnej adoracji. W realne polemiki polityczne wchodzi zapewne zdecydowana mniejszość społeczeństwa.
Jak się okazuje większą skłonność do nietolerancji politycznej wśród znajomych okazują liberałowie, a przede wszystkim kobiety. Blisko jedna czwarta (24%) Demokratów przyznała, że zablokowała znajomych z tego powodu. Wśród Republikanów oraz niezależnych: blisko jedna dziesiąta (po 9%). Liberalne kobiety blokują dwa razy częściej niż liberalni mężczyźni.
Warto pamiętać, że nasz światopogląd, także polityczny, najlepiej rozwija się nie przez potakiwanie, lecz przez spór. By zwiększyć nasze szanse na udaną polemikę dobrą metodą może być częstsze stawianie pytań zamiast formułowania określonych tez.
Źródło: PRRI Mariusz Agnosiewicz |