Duże drapieżniki, takie jak lwy, wilki, pumy czy niedźwiedzie od zawsze budzą w ludziach przemożny lęk. Zasługują jednak na szczególną ochronę, gdyż stabilizują ekosystemy. Świadczy o tym przegląd wyników wielu wcześniejszych badań, opublikowany w "Science".
William Ripple z Oregon State University w USA wraz z zespołem analizowali wyniki wielu wcześniejszych badań chcąc określić status, zagrożenia i znaczenie ekologiczne aż 31 dużych ssaków-drapieżników: wilków, dingo, tygrysów, dużych drapieżnych kotów, niedźwiedzi, hien, a nawet wydr.
Praktycznie za każdym razem naukowcy znajdowali dowody na to, że duże drapieżniki pomagają ekosystemom zachować równowagę. Dzięki istnieniu rozmaitych mechanizmów zwierzęta te (w sposób pośredni i bezpośredni) pomagają zachować bioróżnorodność, zapobiegają szerzeniu się różnych chorób albo stanowią bufor dla skutków zmian klimatu.
Korzystny wpływ na równowagę ekosystemu wywierają np. wilki. Naukowcy zebrali jednak dość dowodów na to, by dostrzec, że bardzo skutecznie utrzymują one w ryzach populacje zwierząt roślinożernych, pozwalając przetrwać i rozmnażać się roślinom, wiążącym dwutlenek węgla. W ten sposób obecność wilków ma pośredni wpływ na klimat, zmniejszając skalę emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. I przeciwnie, ich wybicie może uruchomić serię efektów kaskadowych, prowadzących do zakłóceń w łańcuchach pokarmowych i zależnościach pomiędzy gatunkami. O prawo do odstrzału wilków starają się myśliwi z coraz to innych części świata, m.in. w USA - w Górach Skalistych i okolicach Wielkich Jezior Amerykańskich.
Naukowcy znaleźli też przykłady miejsc, w których populacje dużych drapieżników wytrzebiono, co odbiło się na populacjach ptaków, ssaków, płazów i gadów, a także (pośrednio) na biegu cieków wodnych czy wielkości plonów. Jako przykład podają lwy afrykańskie, które obecnie można spotkać zaledwie na 17 proc. ich dawnych terytoriów. W czerwonej księdze Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody mają one status gatunku "narażonego na wyginięcie". Doprowadziło do tego zajmowanie przez ludzi ziemi zajmowanej przez lwy i bezlitosnego ich zwalczania, gdyż lwy są oskarżane o uszczuplanie stad.
Naukowcy zwracają jednak uwagę, że obecność lwów i panter trzyma w ryzach populacje pomniejszych drapieżników, takich jak pawiany. Gdy w Afryce Zachodniej zaczęło brakować dużych drapieżnych kotów - szybko przybyło pawianów, a mniej więcej w tym samym czasie zaczęło ubywać małych zwierząt kopytnych i innych naczelnych. Uważa się, że wśród dużych ssaków właśnie pawiany stanowią jedno z większych zagrożeń dla hodowli bydła i upraw. Jest tak dlatego, że poszukują one białka zwierzęcego i roślinnego pochodzącego z tych samych źródeł, z których korzystają ludzie.
W komentarzu do publikacji Richard Roberts z University of Wollongong w Australii sugeruje z kolei, że wilki workowate i diabły tasmańskie wyginęły na Tasmanii wcale nie z powodu psów dingo. Winni byli ludzie i zmiany klimatu.
Z przeglądu w "Science" wynika, że rola zwierząt drapieżnych jest o wiele bardziej złożona, niż wcześniej sygnalizowano, i że potrzebne są skuteczne strategie ochrony tych zwierząt - takie, które zapewnią pokojowe współistnienie gatunków: ich - i naszego.
Zauważają też, że wiele z drapieżników ma dziś status gatunków zagrożonych, a ich populacje stale się kurczą. Myśliwi nie są jednak w stanie zastąpić drapieżników w ich ekologicznej roli ani zrekonstruować ich kaskadowego, stabilizującego wpływu na środowisko - podkreślają autorzy publikacji. (PAP)
Zob. też: The first wolf family in Denmark since centuries? |