Szwedzi to bardzo pomysłowy naród. Od 1 lipca weszło w życie srogie prawo o zgodzie na seks. Dotąd, by można było mówić o gwałcie musiała istnieć przemoc, groźby, przymuszanie lub wykorzystywanie szczególnej sytuacji w jakiej znalazła się ofiara, np. upojenie. Według nowego prawa gwałtem jest każdy akt, w którym nie wyrażono zgody.
Według nowego prawa, gdy ktoś zostanie oskarżony o gwałt może mieć problem w udowodnieniu, że zgoda była. By rozwiązać ten problem szwedzka adwokat Baharak Vasiri wymyśliła aplikację klarownego kontraktowania seksu.
Osoby, które mają zamiar pójść ze sobą do łóżka, spisują cyfrowy kontrakt, używając elektronicznej legitymacji. W razie późniejszego konfliktu między nimi, prokurator lub policja może łatwo sprawdzić kontrakt seksualny. Po zaledwie dwóch dobach z aplikacji skorzystało 200 osób.
Feministka Tina Wilhelmsson podkreśla jednak, nawet kontrakt na seks nie może chronić przed zarzutem gwałtu, ponieważ osoba, która zawrze kontrakt może rozmyślić się w trakcie i wtedy też będzie gwałt.
Turbopostęp jeńców nie bierze.
Źródło: rp.pl |