Zmiany klimatu dają się mocno we znaki Europie. Niespodziewanie zimny rok, z licznymi deficytami słońca i wiatru sprawił, że europejskie ceny energii, w dużej mierze zależnej od chybotliwych OZE, poszybowały w górę. Według informacji dziennika The Times, większość istniejących w Wielkiej Brytanii farm wiatrowych nie przetrwa bez subsydiów. Jak zauważyli angielscy analitycy: "Zakłócenia w łańcuchu dostaw, susza w Chinach, a przede wszystkim zwiększony popyt na energię w związku z ożywieniem światowej gospodarki 'zamieniły węgiel, jeden z najbardziej niepopularnych surowców na świecie w jedną z najlepszych inwestycji'" (focus.de). Swoje zrobił także rosnący monopol Gazpromu - Rosja skwapliwie wykorzystała sytuację, dostarczając do Europy "mniej gazu niż oczekiwano", w efekcie i jego ceny poszybowały. Kreml liczy utarg. Jak do tego dojdzie jeszcze zimna zima, to będzie naprawdę nietęgo.
W Polsce tymczasem, gdzie nie zdążono jeszcze wygasić energetyki węglowej, ceny znacznie niższe. Węgiel nie zawsze będzie jak obecnie najtańszy. Przeciwnie, za jakiś czas znów sztucznie zostanie zdławiony. Ale zawsze oznacza bezpieczeństwo kraju w okresach nadzwyczajnych, których w przyszłości będzie więcej niż dotychczas. W swoim aktualnym przeglądzie Federalny Urząd Ochrony Ludności w Bonn ocenił, że prawdopodobieństwo katastrofy spowodowanej blackoutem, brakiem energii, jest w Niemczech wyższe niż jakiekolwiek inne ryzyko, w szczególności, że jest to obecnie większe zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego niż pandemia koronawirusa czy niedawna katastrofalna powódź na zachodzie kraju. ("Die Energiewende treibt die Blackout-Gefahr")
Poza tym, KGHM i amerykańska firma NuScale podpisały porozumienie ws. budowy w Polsce czterech małych reaktorów jądrowych. Pierwsze mają powstać do 2029. Mariusz Agnosiewicz |