Ekologia W ciągu wieku zazielenienie Polski wzrosło aż o 30% (03-05-2020)
Wielu z nas, w oparciu o dane medialne, jest przekonanych, że polska przyroda ginie a wszystko zakrywa beton. Rzeczywiste dane są nieco inne. W ciągu ostatniego wieku zazielenienie Polski wzrosło aż o 30%! Dane pochodzą z pracy naukowej Richarda Fuchsa z Uniwersytetu Wageningen, który wykazał, że cała Europa zielenieje.
W ostatniej dekadzie 2010-2020 trend ten jest kontynuowany. Wiele obszarów dawniej użytkowanych przez człowieka, obecnie porastają lasy. Jednocześnie jest nas dużo więcej i produkujemy dużo więcej żywności. To się nazywa rozwój.
Naturalnie, wiele osób przekonanych jest, że w Polsce nie ma już prawie "prawdziwych lasów" a jedynie "gospodarcze plantacje sosny". I znów, rzeczywistość jest inna. Monokultury sosny były sadzone po wojnie, obecnie drzewa te mają trudności z wyższymi temperaturami. Od ponad trzech dekad trwa przebudowa lasów, co jest ludzką ingerencją, ale to lepszy kierunek, niż czekać jak cały las umrze naturalnie. Wycina się więc sukcesywnie monokultury sosny i sadzi zróżnicowane drzewostany o strukturze przerębowej, żeby były jak najbardziej zbliżone do dzikiego naturalnego lasu. Podczas przebudowy drzewostanów wprowadza się większą liczbę gatunków liściastych oraz iglastych nie tylko sosnę i świerka. Wprowadza się podszyt i gatunki biocenotyczne. Zostawia się część ściętych drzew na zgniecie i zasiedlenie przez grzyby, owady i zwierzaki. Proporcjonalnie przyrasta więcej lasów nie przeznaczanych na produkcję. Owszem część drzew jest w nich wycinana, ale w celach np. jego przebudowy.
Nie wszędzie jednak można łatwo odejść od monokultur. Zalesia się głównie nieużytki, bardzo słabe siedliska, poza tym w ostatnich 20 latach wielu drobnych chłoporobotników "puściło dla państwa" swoje małe gospodarstwa lub przestało uprawiać rolę, co poskutkowało niekontrolowaną ekspansją samosiewek sosny i brzozy. Dlaczego akurat sosny i brzozy? Bo na piątej klasie nic innego nie będzie rosło. Buk, świerk, klon lub dąb potrzebują wilgoci i gleby z gliną, których na ziemiach polskich jest stosunkowo niewiele. Brzoza i sosna wchodzą na takie tereny jako pionierki, co przecież nie znaczy, że nie mają walorów przyrodniczych.
Obecny poziom wiedzy o lasach jest zdecydowanie większy niż sto czy nawet trzydzieści lat temu, współcześni leśnicy wprowadzają nie-sosnę gdzie tylko się da, chociażby po to, żeby las był ciekawszy, piękniejszy i bardziej różnorodny. Zmiany te jednak wymagają czasu. Dąb potrzebuje 100 lat żeby rozwinąć swój majestat, dlatego na zmiany prowadzone teraz możemy się zwyczajnie nie załapać.
Naturalnie, prowadzenie lasów gospodarczych jest rzeczą bezwzględnie ważną, jeśli mamy zamiar korzystać z drewna w życiu codziennym: meble, okna, konstrukcję dachowe, parkiety, panele, schody, poręcze, styliska i inne uchwyty, przyjemny żar z kominka i wiele wiele innych zastosowań. Alternatywą jest jedynie całkowite przejście na "ekologiczny" plastik czy beton. W eksploatacji drewna zastąpiono zrywkę wielkoobszarową - wycinką na małej powierzchni w środku lasu, przy czym zostawia się pojedyncze drzewa na środku dzięki czemu szybko się odnawia i nie ma dużego zaburzenia.
Podobnie jest ze zwierzętami. Kierując się doniesieniami medialnymi, ludzie sądzą, że myśliwi dobijają już ostatnie ganiające sztuki. W rzeczywistości liczba zwierząt w polskich lasach w ostatnim wieku bujnie wzrosła. Wróciło wiele gatunków zwierząt, których nie było. W naszym dzieciństwie nie było ani jednego bobra, a teraz są wszędzie. Podobnie z łosiami. Wilki, rysie, żubry powoli też wracają. Wiesza się budki lęgowe i chroni mrowiska.
Tymczasem zielony aktywista nie chce dostrzegać tych zmian. Zobaczy ścięte drzewa, zrobi fotkę, wrzuca ją do internetu i grzmi o apokalipsie.