Niestety proces ewolucji, który uformował nas i świat, w którym przyszło nam żyć czasami działa nam na nerwy....wszystko mutuje i przystosowuje się do nowych warunków (jeśli nie wyginie).

Nie znam się zbyt dobrze na biologii, ale czy to nie oznacza rychłej apokalipsy? Niezliczone, współpracujące ze sobą gatunki komarów roznoszących malarię szybko rozprzestrzenią się po całym świecie szerząc zarazę i panikę. Należałoby poważnie zastanowić się nad tym o czym wszyscy od dawna myślimy - tylko się nie przyznajemy. Trzeba wysadzić Afrykę w powietrze.

Rozwiąże to raz na zawsze dwa problemy: Afrykę i demilitaryzację po zimnej wojnie.

Sarkazm jak najbardziej uzasadniony. Jest w tej nowince zapewne trochę naukowego marketingu. Prawdą jest, że w walce z malarią odnotowuje się ostatnio więcej sukcesów niż porażek, przede wszystkim dzięki systematycznemu wdrażaniu odpowiednich programów zapobiegawczych, ukierunkowanych właśnie na niszczenie wektorów choroby, czyli moskitów. To je trzeba "wysadzać" - Afrykę zostawmy w spokoju.

W Nature byl ostatnio 'opinion paper' dotyczączy kwestii całkowitej eradykacji komarów.
www.nature.com/news/2010/100721/full/466432a.html