|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Wykład premiera Olszewskiego o historii polsko-ukraińskiej [1]
Media piszą dziś o rzekomym shakowaniu
serwerów polskiego MON przez Pravyy Sector, który ma domagać się od polskiego rządu okupu w wysokości 50 tys. dol. za niepublikowanie danych. Stało się to
oczywiście pożywką dla retoryki antyukraińskiej, bo szantażyści podszywają się pod ukraiński Prawy Sektor. W ubiegłym roku Prawy Sektor pisał do Polaków,
że liczy na przyjazną współpracę Polski i
Ukrainy.
Polska i Ukraina dokonują w ostatnich dnich kompromisowych kroków. Polski Sejm nie przyjął ustawy o ludobójstwie wołyńskim, zamiast tego Senat przyjął
uchwałę na ten temat. W odpowiedzi partia prezydenta Poroszenki złożyła projekt
nowelizacji bulwersującej Polskę ustawy z 9 kwietnia 2015 r. o bojownikach o niepodległość Ukrainy. „Status bojownika o niepodległość Ukrainy w XX w. nie
obejmuje osób, których działania zakwalifikowano jako zbrodnię przeciw ludzkości" — głosi pierwszy z dwóch punktów nowelizacji. Drugi punkt nowelizacji
gwarantuje swobodę badań historycznych i publikacji ich wyników. Historyków nie będzie obejmować przepis głoszący, że kwestionowanie zasług w walce o
niepodległość Ukrainy jest ścigane z urzędu.
Naturalnie ustępstwa te nie zadowalają środowisk narodowych w obu krajach, które chętnie prowadziłyby wobec siebie politykę ultymatywną. Być może jednak
takie małe kroki doprowadzą w końcu Polskę i Ukrainę do stanu możliwości rozwijania harmonijnej współpracy międzynarodowej.
Nie podzielam zdania, że w naszych stosunkach z Ukrainą powinniśmy dążyć do pokajania się Ukrainy bez żadnych ale, byśmy mogli im oficjalnie wybaczyć.
Wybaczanie to kwestia indywidualna a nie zbiorowa. Nie potrzeba nam wybaczenia dla rozwijania współpracy. Jeśli w ramach współpracy oba narody odkryją
wspólne interesy, to wybaczanie będzie się dokonywało naturalnie na drodze indywidualnej. Jeśli tych wspólnych interesów nie
odkryjemy, to oficjalne wybaczanie i tak nic nie da, bo na poziomie indywidualnym będą kwitły resentymenty, które automatycznie będą się karmiły
historycznymi pretekstami.
By natomiast przybliżyć szansę na budowanie porozumienia, musimy umieć patrzeć także i ukraińskimi oczyma. Takie podejście cechuje rozwinięte narody.
Przykładem takiego spojrzenia jest poniższy kawałek wystąpienia Jana Olszewskiego, czyli premiera rządu RP uważanego za najbardziej prawicowy w III RP.
Jest to taki wywód, który wielu naszych prawicowców oraz kresowiaków uzna za antypolski. Przeciwstawny, narodowo-kresowy punkt widzenia można odnaleźć w
obszernym tekście Marii i Leszka
Jazowników (prof. Jazownik jest doradcą obecnej minister edukacji) [Mariusz Agnosiewicz]
Wykład premiera Jana Olszewskiego o historii stosunków polsko-ukraińskich
Chcę bardzo zdecydowanie podkreślić, że mówię to wszystko we własnym imieniu, że nie jest to stanowisko niczyje więcej, poza moim, w tej chwili. Proszę
Państwa, nie wiem jaki będzie dalszy ciąg i dalszy przebieg tej sprawy, ale obawiam się, nie, inaczej, nie obawiam się, mam pewność, że będzie próba
wykorzystania tego wydarzenia, jako elementu zakłócenia normalnych stosunków polsko-ukraińskich, i że takie próby wokół tej całej sprawy, są prowadzone od
dawna. Od razu zastrzeżenie, proszę nie przyjmować tego jako jakiegoś personalnego wobec kogokolwiek zarzutu. Bardzo słusznie polskie środowiska kresowe
podkreślały, doprowadziły zresztą swoją postawą do tego, że dzisiaj o tym mówimy, bardzo słusznie przypominały zbrodnię ludobójstwa popełnioną na Polakach
w pierwszej fazie na Wołyniu, a później także w wielu miejscowościach Małopolski Wschodniej. To jest fakt historyczny, któremu nikt zaprzeczyć nie może,
którego charakter moralny i prawny jest oczywisty. To była zbrodnia ludobójstwa popełniona w sposób szczególnie okrutny i ze szczególną premedytacją. Tutaj
wszelkie elementy, często podnoszone po stronie ukraińskich historyków, polskich prowokacji, czy polskiego odwetu, nie mogą tego faktu zmienić, niezależnie
od tego, jak dalece te podejmowane zarzuty są zgodne, czy niezgodne z faktami. I może błędem było, żeśmy za mało o tej sprawie głośno i wyraźnie mówili.
Nie było powodu, żeby nie uczcić ofiar tej masakry, stosownym pomnikiem, wspomnieniem, oficjalnym podjęciem w tej sprawie postępowania przez IPN, ale to
nie zmienia postaci rzeczy, że w tej chwili, niezależnie od najlepszej wiary ludzi, którzy występują w tej sprawie, chociaż występują niewątpliwie z
nadmierną emocją, myślę tu o osobie przede wszystkim ks. Isakowicza-Zaleskiego, niezależnie od ich najuczciwszych intencji, jest ta sprawa wykorzystywana i
będzie wykorzystywana przeciwko nam i przeciwko Ukrainie, dla zakłócenia naszych wzajemnych stosunków, dla próby kompromitowania, poniżania państwowości
ukraińskiej w oczach Polaków, a może i w oczach nawet całej Europy. I taka działalność jest w interesie tylko jednego państwa — Rosji. I z tego wszyscy,
którzy w tej sprawie zajmują stanowisko i mówią na ten temat, muszą sobie zdawać sprawę.
To nie znaczy, jeszcze raz to stanowczo podkreślam, że nie należy mówić. Tylko mówić trzeba mając tą świadomość, mówić w sposób odpowiedzialny i podjąć
wysiłek, żeby mówić zgodnie z prawdziwymi faktami, żeby nie wprowadzać elementu czarnej propagandy w tej sprawie, szerzonej z określonych źródeł i w
określonym interesie. Jeżeli słyszę, że oto powstało forum, polonijne, Polonia, nie pamiętam, jak reprezentował, deklarował się przedstawiciel tej
organizacji, które jak rozumiem gromadzi ludzi młodych przeważnie ze sfer, że tak powiem, kibiców piłkarskich, który oto deklaruje, że zamierza wystąpić do
władz międzynarodowych federacji piłkarskich, żeby Ukrainę pozbawić możliwości brania udziału, czy uczestniczenia w Euro 2012, to, proszę Państwa, muszę
sobie postawić pytanie, w imię czego to się robi, czyj jest w tym interes, jak to się ma do przedmiotu sporu. Jeżeli ks. Isakowicz-Zaleski, to sam
słyszałem, mówi oto, że on uważa, że polscy kibice, w przypadku jak dojdzie do takiego meczu we Lwowie, to muszą bardzo wyraźnie wobec kibiców ukraińskich
zająć stanowisko w TEJ sprawie, to nie rozumiem, nie rozumiem sensu tego, tej wypowiedzi. Proszę Państwa, problem polega na tym, nie na faktach, które są
niesporne, polega na tym, że są także fakty, których po polskiej stronie nikt nie chce powiedzieć. Ich się nie przyjmuje do wiadomości.
Takim faktem bezspornym i oczywistym jest, że ukraiński ruch niepodległościowy powstały w okresie międzywojennym był kontynuacją ruchu powstałego zaraz po
drugiej (pomyłka, po pierwszej) wojnie światowej), że ten ruch, będąc w bardzo trudnej sytuacji, z natury rzeczy kierował, że tak powiem, ostrze swojej
działalności nie tylko przeciwko Rosji Sowieckiej, ale także przeciwko Polsce. I to był dosyć naturalny stan rzeczy, który był spowodowany po prostu
obiektywnymi faktami.
Ukraina nie uzyskała niepodległego bytu po roku 918 (1918) i została w przekonaniu Ukraińców podzielona pomiędzy dwa państwa w traktacie ryskim, który był
odczuwany szczególnie trudno i szczególnie niechętnie w stosunku do Polski, ponieważ w ostatniej fazie walki o niepodległość Ukraińcy walczyli z nami razem
jako nasi sprzymierzeńcy w 920 roku. Jaką siłę miał ten ukraiński współudział, można dyskutować, ale on istniał. To byli nasi towarzysze broni. Pakt ryski,
w którego wyraźnych zapisach jest odpowiedni artykuł dzielący ziemie ukraińskie między Polskę a Republikę Sowiecką, został podpisany w warunkach pewnej
konieczności. Nie mogliśmy pokonać wtedy Rosji, ani z pomocą Ukraińców, ani sami, ani z czyjąkolwiek, ale faktem jest, że po stronie ukraińskiej było to
odbierane tak, zwłaszcza tych kombatantów, jak przez polskich żołnierzy walczących w drugiej wojnie światowej po stronie aliantów wynik i zgoda naszych
zwłaszcza angielskich, ale także szerzej, anglosaskich sojuszników na wydanie Polski w ręce Rosji. To nie przypadkiem Józef Piłsudski, ale tylko on jeden z
polskich polityków, zdobył się na to, aby pojechać do obozu internowanych już wówczas ukraińskich oficerów, tych którzy byli oficerami formacji walczącymi
razem z Polakami przeciw Bolszewikom i powiedzieć im „Ja was panowie przepraszam". Ale to był jedyny polski polityk, który to powiedział. Polska polityka
wobec problemu ukraińskiego była dwoista. Tak daleko i tak długo jak miał na to wpływ Piłsudski, był ośrodek prowadzący w Polsce tą politykę, no, starający
się prowadzić ją w miarę środkami kompromisu. Ukazała się nawet taka monografia, bardzo ciekawe, że napisana przez amerykańską badaczkę, amerykańską uczoną
(pomyłka, chodzi o mężczyznę, Timothy’ego Snydera), człowieka, który się nazywał Józewski, który był, że tak powiem, pełnomocnikiem niejako Józefa
Piłsudskiego do sprawy ukraińskiej, w tej monografii są szeroko opisane starania jakie podejmowało to środowisko, dla znalezienia jakiegoś sposobu
porozumienia, jakiejś ugody z Ukraińcami.
Ale środowisko (w kraju) było zdominowane przez elementy nacjonalistyczne w Polsce. Ja nie czynię z tego zarzutu, bo Polska była wtedy państwem w bardzo
trudnym położeniu, i ludzie, którzy stawiali interes państwa polskiego i interes narodowy ponad wszystkim, mieli swoje racje. Nie zmienia to postaci
rzeczy, że jak się czyta to, co Roman Dmowski pisał o koncepcji powstania niepodległego państwa ukraińskiego, to powiem szczerze, że nie proponowałbym, nie
ośmieliłbym się zaproponować któremukolwiek Ukraińcowi, żeby, nie wiem, zgodził się na jego pomnik na terenie powstałego teraz państwa ukraińskiego,
chociaż pewnie wiele miejscowości na terenie dawnej Małopolski Wschodniej było i jest nadal, powiedzmy związane, powiedzmy, żyje w tradycji Obozu
Narodowego i taki ślad miałby tam swoje uzasadnienie. To trzeba brać pod uwagę.
Powstały w międzywojennym okresie ruch nacjonalistyczny ukraiński był odpowiedzią na, w zasadzie dominujący w środowisku ukraińskim ruch komunistyczny.
Problemem dla polskich władz, zwłaszcza w pierwszych latach II RP, na południowych kresach wschodnich nie byli nacjonaliści ukraińscy. Był działający i
podżegający Ukraińców, także propagandą nacjonalistyczną, ruch komunistyczny. W tym sensie powołanie OUN przez Banderę było pewnym antidotum w ukraińskich
środowiskach przeciwko szerzeniu się komunizmu. To, że ten ośrodek szukał wsparcia w Niemczech ówczesnych, to było tak naturalne, niestety, tak naturalne,
jak szukanie przez Polaków wsparcia dla działalności opozycji demokratycznej w latach 60-tych, 70-tych, a może i wcześniej, zaraz po 45 roku, szukania tej
pomocy w Stanach Zjednoczonych, czy na Zachodzie.
1 2 3 Dalej..
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 15-07-2016 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10022 |
|