|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Antysemityzm
Death for a loaf of bread. The history of the Lubkiewicz family Autor tekstu: Jakub Mańczak
During the Second World War,
many Poles helped their Jewish compatriots. Such assistance was offered
both institutionally and spontaneously, at grass-roots level. But
irrespective of what exactly they did, those who aided Jews in any way
risked their very lives, risked being arrested, or simply risked being
deported to a concentration camp. To illustrate this point, we would
like to present the history of the Lubkiewicz family, which similarly to
the Ulms paid the highest price for saving their co-citizens. On 13 January 1943, a German penal
expedition arrived in the village of Sadowne in the district of Wągrów.
The settlement was located along the route taken by the trains that
ferried Jews to the German death camp of Treblinka, which was only some
fifteen kilometers distant. The residents of Sadowne helped escapees
from these transports and the camp itself, and also local Jews who hid
in the nearby forests. The expedition had been tasked not only with
catching any runaways, but also with punishing those who had lent them a
helping hand.
On 15 October 1941, the authorities of
the General Government had introduced the death penalty for aiding or
providing shelter to people of Jewish ethnicity. This decision was
preceded by the closure of Jews in ghettos, a host of deceitful hate
campaigns, seizures of property, and the levying of forced contributions
for the occupier. In March 1942, the Germans commenced the liquidation
of these ghettos, transporting their residents to the death camps.
Under such circumstances Leon Lubkiewicz,
a baker from the village of Sadowne, together with his wife, helped Jews
who had hid in the vicinity, selling them bread so that they could
physically survive. The family's fate is not only a testament to the
cruelty of the Germans, but it also shows that even the smallest gesture
of human kindliness towards their Jewish neighbors brought terrible
repressions upon ordinary Poles. For it was the cornerstone of German
occupation policy to bring about the severance of all ties of solidarity
between the citizens of the former Second Republic — ethnic Poles and
ethnic Jews.
Leon Lubkiewicz, Maria Lubkiewicz. Fot. Archwium prywatne rodziny Olton
Leon Lubkiewicz had four children. Years
later one of them, Irena Kamińska, recounted the history of her family.
In a letter to the Jewish Historical Instituted, dated 12 June 1969, she
wrote thus:
I went home and immediately said
that there were gendarmes present and that they had stopped me, and so I
quickly hid my clandestine secondary school textbooks, whereupon two
Jewesses from Sadowne — Eliza and Czapkiewicz — came up to my father's
bakery. Just behind the gate they were caught by gendarmes from the
Penal Expedition, who asked from where they had bread, and they replied
that from the Lubkiewiczs (...). They shot the Jewesses on the spot (...).
Whereupon the gendarmes, without waiting for a pit to be dug for the
bodies of the murdered Jewesses, barged into my parents' house; I
remember that one of them had the surname Schultz (...) He lunged at my
mother, screaming: «What! You gave bread to Jews?» (He hit my mother
strongly in the face with his fist, so that she staggered; in a flash, a
blackish bruise appeared on her cheek).
Whereafter Schultz walked up to me
and kicked me with great strength with his hobnailed army boot. He next
hit me with his pistol in my back, on the spine — with such force that I
suffer from permanent pain there — and bellowed: «Tell me that your
mother gave bread to Jews!»
Schultz, enraged, now stood right in
front of my mother, and started pushing her towards the door of the
second chamber, some three meters away, near the dresser, shouting: «I
will count to ten — if you do not admit, I will start to shoot!». He
aimed his pistol at my mother, standing there in the room, and started
counting.
I meanwhile, although in great pain,
tried to think quickly, but could only come to the following conclusion:
«If I place myself before my mother, the bullet will pass through me and
kill us both». But even though my arms and legs went stiff, I knelt down
between my mother and Schultz — the German criminal — and his pistol. A
senior officer of the Penal Expedition ordered Schultz to stop counting,
however, but the investigation lasted until 10.00 p.m. (...).
At 10.00 p.m. on 13 January 1943 the
gendarmes from the Penal Expedition shot dead my parents and my brother,
beaten and exhausted, in the backyard — for saving Jews in Poland. They
left me alive for I was a minor, but what is my life worth, with no
health and no will to live. [ 1 ]
Not only Irena Lubkiewicz survived — she
was joined by her elder brother, Stanisław, who somehow managed to flee
their home.
Another witness to the crime was
Franciszek Rutkowski, who described it in a letter dated 14 March 1979,
which he sent to the Main Commission for the Investigation of Hitlerite
Crimes in Poland:
I was carrying some milk to the
dairy, where I was told that Gestapo men had shot dead Mr Lubkiewicz -
the baker, his wife and his son for selling bread to the Jews. At the
time, Jews were hiding in the forest near Sadowne in the district of
Sokołów Podlaski, and were provided with bread on a daily basis (as I
determined later) by the said baker. I took with me a pitcher of milk
and walked towards the spot where the Lubkiewiczs lay dead. People were
so afraid of the Gestapo men that I did not meet anyone along the way.
It was around ten in the morning. (...)
I myself was hiding from the
occupier and lived at the time in Sójkówek, commune of Sadowne. Two Jews
lived with me in my house, but when they learned of the whole incident
they went off east. These were young people, a Jew and a Jewess.
[ 2 ]
The bodies of the murdered victims lay
there the whole day. The Germans clearly wanted to show the remaining
residents what would happen if they dared to help Jews.
In 1997, Leon, his wife Marianna and
their son were named Righteous Among the Nations by the Yad Vashem
Institute.
Śmierć za bochenek chleba.
Historia rodziny Lubkiewiczów
Wielu Polaków w czasie drugiej wojny
światowej pomagało ludności żydowskiej. Pomoc ta była zarówno
instytucjonalna, jak i oddolna, spontaniczna. Niezależnie od tego,
jaki miała charakter, osoby udzielające pomocy Żydom ryzykowały życiem,
aresztowaniem lub deportacją do obozu koncentracyjnego. Oto historia rodziny
Lubkiewiczów, którzy, podobnie jak rodzina Ulmów, zapłacili za ratowanie
współobywateli najwyższą cenę.
13 stycznia 1943 roku do wsi Sadowne powiatu
węgrowskiego przybyła niemiecka ekspedycja karna. Wieś leżała na trasie
pociągów wiozących Żydów do niemieckiego obozu śmierci w Treblince, który
był oddalony o piętnaście kilometrów. Mieszkańcy Sadownego pomagali
uciekinierom z transportów i z obozu, a także miejscowym Żydom, którzy
ukrywali się w okolicznych lasach. Ekspedycja miała nie tylko wyłapać
uciekinierów, ale również ukarać tych, którzy podali im pomocną dłoń.
15 października 1941 roku Niemcy wprowadzili
na terenie Generalnego Gubernatorstwa karę śmierci za pomoc lub udzielanie
schronienia ludności żydowskiej. Tę decyzję poprzedziło przymusowe zamykanie
Żydów w gettach, kłamliwe kampanie nienawiści, konfiskaty majątku oraz
kontrybucje na rzecz okupanta. W marcu 1942 roku zaczęto likwidować getta, a
ich mieszkańców wywozić do obozów zagłady.
W takich okolicznościach Leon Lubkiewicz,
piekarz ze wsi Sadowne, wraz z żoną, pomagał ukrywającym się Żydom, którzy
kupowali od niego chleb, by przetrwać. Ich los jest nie tylko świadectwem
okrucieństwa Niemców, pokazuje także, że nawet najdrobniejszy gest
codziennej życzliwości wobec żydowskich sąsiadów ściągał na Polaków brutalne
represje. Niemiecka polityka okupacyjna miała zerwać wszelkie więzy
solidarności między obywatelami zniszczonej II Rzeczpospolitej — etnicznymi
Polakami i etnicznymi Żydami.
Leon Lubkiewicz miał czworo dzieci. Jedno z
nich, Irena Kamińska, opowiedziała po latach historię swojej rodziny. W
liście do Żydowskiego Instytutu Historycznego z 12 czerwca 1969 roku
napisała:
Zaszłam do domu i od razu mówię, że są
żandarmi, że mnie zatrzymali, pochowałam szybko książki od nauki z tajnego
gimnazjum, a tymczasem dwie Żydówki z Sadownego, Elizówna i Czapkiewiczówna,
przyszły do ojca do piekarni. Za furtką złapali ich żandarmi z Karnej
Ekspedycji i zapytali skąd mają chleb, więc odpowiedziały, że od
Lubkiewiczów (...). Żydówki zaraz rozstrzelali (...). Żandarmi tymczasem, nie
czekając na wykopanie dołu dla zabitych Żydówek, wpadli do mieszkania
rodziców, jeden z nich był nazwiskiem Schultz (...) Podskoczył wtedy do mojej
matki, krzycząc: «Co, dawaliście Żydom chleb!» (uderzył moją matkę silnie
pięścią w twarz, tak że się zatoczyła przy ścianie i momentalnie policzek
miała siny, aż czarny).
Podskoczył wtedy momentalnie Schultz do
mnie, kopnął mnie silnie w nogę twardym wojskowym butem. Następnie
pistoletem uderzył mnie w plecy, w kręgosłup, tak silnie, że dzisiaj mam w
tym miejscu stały ból i krzyknął: «Powiedz, że twoja matka dawała Żydom
chleb!»
Tymczasem rozwścieczony Schultz ustał
naprzeciwko mojej matki, którą popychał do drzwi drugiego mieszkania w
odległości około trzech metrów przy kredensie i krzyknął: «Liczę do
dziesięciu, jak się nie przyznasz, to będę strzelał!». Wystawił pistolet na
moją matkę w mieszkaniu i zaczął liczyć.
Ja tymczasem, chociaż mam silny ból,
jednak myślę błyskawicznie «Jak ustanę przed matką, przecież ta kula
przebije i mnie i matkę». Nogi i ręce mi zdrętwiały i uklękłam między matką,
zbrodniarzem hitlerowskim Schultzem, przed pistoletem. Przestał Schultz
liczyć na rozkaz starszego oficera Karnej Ekspedycji, ale śledztwo trwało do
godziny 22.00 (...).
O godzinie 22.00, 13 stycznia 1943 r.,
żandarmi z Karnej Ekspedycji rozstrzelali wymęczonych i zbitych moich
rodziców i brata na podwórku, za ratownictwo Żydów w Polsce. Mnie zostawili
jako małoletnią, ale cóż z takiego życia, kiedy odebrali mi zdrowie i chęć
do życia.
Oprócz Ireny, z rodziny Lubkiewiczów przeżył
również najstarszy syn, Stanisław, któremu udało się uciec.
Innym świadkiem tej zbrodni był Franciszek
Rutkowski, który opisał ją w liście z 14 marca 1979 r. wysłanym do Głównej
Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce:
Odniosłem mleko do mleczarni, gdzie
zostałem poinformowany, że gestapowcy zastrzelili Lubkiewicza — piekarza,
jego żonę i syna za to, że sprzedawał dla Żydów chleb. Żydzi w tym czasie
ukrywali się w pobliskim lesie pod Sadownem, był to powiat Sokołów Podlaski,
i codziennie (jak później sprawdziłem) byli zaopatrywani w chleb przez w/w
piekarza. Wziąłem w rękę konew z mlekiem i poszedłem obejrzeć to miejsce,
gdzie leżeli zabici Lubkiewicze. Strach przed gestapowcami był tak wielki,
że na drodze, którą szedłem, nie spotkałem ludzi. A była to godzina około
dziesiąta rano. (...)
Ja sam się ukrywałem przed okupantem i
mieszkałem w tym czasie w Sójkówku, gm. Sadowne. U mnie mieszkało dwoje
Żydów, lecz gdy się dowiedzieli o tym wypadku, to poszli na Wschód. Byli to
młodzi ludzie, Żyd i Żydówka.
Ciała zamordowanych leżały jeszcze przez
cały następny dzień. Niemcy chcieli w ten sposób pokazać pozostałym
mieszkańcom, co grozi za pomaganie Żydom.
Leon, Marianna oraz ich syn Stanisław
zostali w 1997 roku zaliczeni przez instytut Yad Vashem w poczet
Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
*
Tekst powstał dla Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami im.
Witolda Pileckiego
Przypisy: [ 1 ] IPN, GK, file no. P. 1896, pages 260-262 [from:]
Kopówka E., Rytel-Adrianik P., Dam im imię na wieki (Iz 56,5).
Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów, Oxford-Treblinka 2011,
pages 183-184. [ 2 ] IPN, District Commission for the
Prosecution of Crimes against the Polish Nation in Lublin, file no.
S.67/01/Zn [from:] Kopówka E., Rytel-Adrianik P., Dam im imię na
wieki (Iz 56,5). Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów,
Oxford-Treblinka 2011, pages 184-185. « Antysemityzm (Publikacja: 16-02-2018 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10197 |
|