|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Czas nudy [1] Autor tekstu: Rüdiger Safranski
Tłumaczenie: Bogdan Baran
W odróżnieniu od zwierzęcia człowiek jest istotą zdolną do nudzenia się. Chociaż
troszczy się o rzeczy niezbędne do życia, pozostaje mu jeszcze pewien nadmiar
uwagi, która gdy nie znajdzie odpowiednich zdarzeń ani czynności, kieruje się na
sam upływ czasu. Zwykle gęsto utkany dywan zdarzeń osłaniający ten upływ przed
postrzeżeniem staje się wtedy prawie niewidoczny i odsłania widok na rzekomo
pusty czas. To paraliżujące spotkanie z czystym upływem czasu nazywamy nudą.
Nuda pozwala nam ujrzeć pewien doniosły aspekt czasu, ale w paradoksalny sposób,
ponieważ w nastroju nudy czas właśnie nie chce upływać, korkuje się, nieznośnie
wlecze. Czasu, mówi Arthur Schopenhauer, doświadczamy w nastroju nudy, nie w trakcie zabawy. Chcąc przeto pojąć, czym jest czas, najlepiej zwrócić się
najpierw nie do fizyki, lecz do doświadczenia nudy.
Nuda, jak opisuje ten stan William James, występuje wtedy, „gdy z racji
względnie nikłej zawartości jakiegoś odcinka czasowego zwracamy uwagę na sam
upływ czasu". [ 1 ]
Nie ma czasu rzeczywiście pozbawionego zdarzeń; zawsze coś się dzieje. Bez
zdarzeń w ogóle nie ma czasu, ponieważ czas jest trwaniem zdarzeń i dlatego,
ściśle biorąc, nie może być pusty. Odczucie pustki bierze się stąd, że do
wydarzeń nie dołącza żadne żywe zainteresowanie. Powód może tkwić po stronie
podmiotu lub przedmiotu, zwykle zaś tkwi po obu stronach. Jeśli chodzi o podmiot, bywa że przeżywa on w sposób przytępiony, osłabiony. Za mało postrzega i dlatego szybko się nudzi. Nie może jednak być zbyt przytępiony, bo wtedy nie
zauważałby, że czegoś mu brakuje. Podsypia. Nuda wymaga więc pewnego minimum
otwartości, zaciekawienia i gotowości do przeżyć.
Jeśli chodzi o stronę przedmiotową nudy, to bywa, że spotykana rzeczywistość
faktycznie oferuje zbyt mało i zbyt słabo pobudza, na przykład w przypadku
monotonii mechanicznych procesów. Coś zrazu uroczego zwykle traci powab wskutek
rutyny, nawyku. Atrakcja w końcu się znudzi. „Regularny powrót rzeczy
zewnętrznych" — pisze Goethe — to właściwie niebiańskie „dary" życia
zapewniające poczucie bezpieczeństwa i „radości życia". Może się jednak zdarzyć,
że taka błogość nawyku przerodzi się w nudę, a ta rozrośnie się w znużenie i rozpacz. „Opowiadają o pewnym Angliku — kontynuuje Goethe — że powiesił się,
żeby nie być zmuszonym ubierać się i rozbierać codziennie". [ 2 ]
| 1. Niniejszy tekst jest fragmentem eseju filozoficznego pt. „Czas. Co czyni z nami i co z nim czynimy" wydanego przez SW "Czytelnik" |
Gdy słabną lub znikają zewnętrzne pobudzenia, pełen fantazji, przytomny człowiek
będzie sobie przez chwilę pomagał procesami wewnętrznymi — jak wspomnienia,
myśli, fantazje — ale niezbyt długo, a potem i jemu czas zacznie się dłużyć, aż
się na koniec znudzi.
Schopenhauer wiązał skłonność do nudzenia się z okresem życia. W młodości,
wyjaśniał, ma się świadomość bardziej chłonną, stale pobudzaną przez nowość
przedmiotów. Świat wydaje się gęsty, pełen wrażeń. Dlatego dzień jest długi nie
do przeniknięcia, nie będąc nudnym, a ciąg dni i tygodni staje się na poły
wiecznością. Dorosłego spotyka to tylko w szczególnych przypadkach, przy pełnej
zaangażowania pracy albo w podróży. Ponadto z wiekiem czas coraz bardziej
ulatuje. "[J]eżeli każdy dzień jest taki sam jak wszystkie — czytamy w
Czarodziejskiej górze Thomasa Manna -
to wszystkie one są jak jeden dzień, i przy zupełnej jednostajności najdłuższe
życie wydałoby się całkiem krótkie i uleciałoby niepostrzeżenie".
[ 3 ] Takie przepływające obok życie wydaje się jednak krótkie tylko w retrospekcji, w danej chwili zaś może daną osobę nudzić właśnie z racji swojej ulotności.
Zostawia człowieka pustym.
W miarę rozwiewania się zdarzeń uwidacznia się czas. Powstaje wrażenie, jakby
wychodził z ukrycia, gdyż przed naszym zwykłym postrzeganiem skrywa się za
zdarzeniami i nie jest nigdy przeżywany tak bezpośrednio i natarczywie. Zatem
prześwit w zasłonie, a za nim zieje czas. Rzut oka na zegar wzmacnia jeszcze
nudę, ponieważ trwanie z interpunkcją regularnego tykania czy ruchu wskazówek
odbiera się jako jeszcze uboższe w zdarzenia i trudno je znieść, wskutek czego
na przykład stałe kapanie kropel w pustej celi stosuje się jako torturę. Już
bezsenność pozwala zaznajomić się z torturą pustego czasu. E.M. Cioran,
notorycznie cierpiący na bezsenność współczesny filozof, pisze o tym
doświadczeniu: "Trzecia
nad ranem, mija jedna sekunda, mija druga; podliczam każdą minutę. Jaka tego
przyczyna? — Fakt, żem się narodził.
Podważanie sensu własnych narodzin ma źródło w bezsenności szczególnego rodzaju".
[ 4 ]
Do doświadczenia nudy nie wystarcza jednak, że blakną wewnętrzne lub zewnętrzne
zdarzenia. Na zasadzie kontrastu musi występować wewnętrzny niepokój, jakieś
niejasne pragnienie, które czujemy, choć ono nas nie wypełnia. Nudę cechuje to,
że nie sposób się w niczym pogrążyć, całkowicie oddać chwili, lecz stale
wychodzimy poza aktualny moment, doświadczamy pewnego czasowego odcinka, choć
nie tyle jako czegoś wyzwalającego i uskrzydlającego, ile jako rzeczy budzącej
przerażenie. Przeraża perspektywa konieczności zrobienia wszystkiego
samodzielnie, samodzielnego nadania treści własnemu życiu. Znudzony w ten sposób
będzie pytał z irytacją: czy dziś znów mam robić to, czego sam chcę!?
Niecierpliwie czeka się na coś, nie wiedząc na co. Pusty obrót jako tętno
wewnętrznego czasu. Chwila płynie za chwilą, wir czasu wciąga, a zarazem
przeraża.
Patologia czasu zna zjawisko temporalnej
nerwicy natręctw.
[ 5 ] Pewna pacjentka tak streściła to podczas wizyty u psychiatry Viktora Emila von Gebsattela: „Muszę nieustannie myśleć, że czas upływa". Ledwie potrafi jeszcze
dostrzec zdarzenia, ciągle zaś narzuca się jej sam tylko obraz obejmującego je
odcinka czasu i ta jednakowość odcinków czasu wpływa na przeżywanie świata.
Pacjentka relacjonuje dalej: „Kiedy usłyszę pisk ptaka, muszę pomyśleć: «trwał
sekundę». Kapanie kropel wody jest nie do zniesienia i doprowadza mnie do szału,
ponieważ ciągle muszę myśleć: teraz znów upłynęła sekunda, teraz znów sekunda".
W tej monotonii są powracające punkty czasowe, które rozpinają linearny ciąg
czasu. Michael Theunissen zaproponował, by ten rodzaj przeżywania czasu przez
nudę rozumieć jako „uzależnienie od liniowego porządku czasowego wskutek rozpadu
porządku wymiarowego".
[ 6 ] Oznacza to: trójwymiarowy porządek czasowy złożony z przeszłości, współczesności i przyszłości, który można rozmaicie przebudowywać w refleksji, zawęża się do
tik-tak liniowego upływu czasu. Jest to przymusowe zawężenie postrzegania
likwidujące możliwe bogactwo doświadczenia czasu. Wspomnienia i oczekiwania
wnikające w przeżycie teraźniejszości nadają czasowi objętość, rozległość,
głębię i długość. Kiedy zaś górę bierze jego liniowy ciąg, czas kurczy się do
następstwa punktów czasowych i nastaje monotonny powrót tego samego: teraz i teraz, i teraz. Jest to zła nieskończoność nudy, przy której oczekuje się, że w końcu zdarzy się coś innego niż tylko to teraz i teraz, i teraz. Puste
oczekiwanie.
Podczas czekania wszakże nie zawsze musi być nudno, ponieważ odnosimy się do
pewnego zdarzenia, z czego płynie niejakie napięcie. Nawet gdy czas się dłuży,
nie przebija się na pierwszy plan, ponieważ świadomość wypełniają oczekiwane
zdarzenia.
Na przykład randka. Ktoś siedzi w kawiarni i czeka na nią lub na niego, wyobraża
sobie tysiąc rzeczy; w grze są żądza, ekscytacja, ciekawość. Jest pod ich
władzą. Oczekiwana osoba spóźnia się. Czekający nabiera wątpliwości, czy
znajduje się we właściwym miejscu. Odczuwa lekką urazę, ponieważ czuje się
uzależniony. W trakcie takiego czekania to i owo daje o sobie znać, irytacja,
uraza, zawód, furia — ale nudy tam raczej nie ma.
Tak dzieje się w przypadku pożądanych zdarzeń. Także jednak niepożądane, których
się spodziewamy, tworzą całą grupę przeczuć niepozwalających z reguły pojawić
się nudzie. Inaczej w urzędach. Tam jednostka może mieć poczucie, że się jej
kradnie czas i przeszkadza w sensownym spożytkowaniu go.
Nie każde więc czekanie wiąże się z nudą, lecz, na odwrót, wszelka nuda zawiera
też czekanie, nieokreślone czekanie, czekanie na nic. Czekanie zawarte w nudzie
jest intencją pustą, jak to nazywają fenomenologowie.
W Czekając na Godota Samuel Beckett
przedstawia z niejakim komizmem takie puste czekanie jako podstawową ludzką
sytuację. Dwóch włóczęgów czeka na scenie i ani dla nich, ani dla widzów nie
jest w pełni jasne, na co oni właściwie czekają. Czekają na Godota. Nie wiadomo
jednak, czy ów w ogóle istnieje, jeśli istnieje, to czy w ogóle zamierza
przyjść, jeśli zaś zamierza, to kiedy. Dwaj protagoniści nie wiedzą, na co
czekają, nie wiedzą też, co robić. „Przyjdź, porozmawiajmy / kto rozmawia, nie
jest martwy", czytamy u Gottfrieda Benna. Rozmawiają więc i czynią, co im akurat
przyjdzie do głowy. To jednak za mało i nie zapewnia związku na tyle bliskiego,
by mógł on ich — i widzów — osłonić przed doświadczeniem pusto płynącego czasu.
Sztuka Czekając na Godota stała się z dnia na dzień współczesną klasyką, ponieważ odkrywa tajemnicę mechanizmu
wszelkiej dramaturgii. Czymże innym są wszystkie te barwne, dobrze obmyślane,
poruszające dramaty, jeśli nie udanymi próbami zabicia czasu. Tam, w przypadku
sukcesu, tka się gęste dywany zdarzeń jako przesłony upływającego czasu.
Czekanie na Godota parodiuje tę pracowitą służbę na rzecz życia. Dywan zdarzeń
pozostaje po prostu wytarty. Ciągle prześwituje przez niego nicość.
VLADIMIR: (...) Rzecz w tym, co tutaj robimy. I oto mamy szansę dowiedzieć się
tego. Tak, w tym niezmiernym chaosie jedno jest jasne: czekamy, aż
przyjdzie Godot.
ESTRAGON: A, racja. (...)
VLADIMIR: Albo aż noc zapadnie. (...)
Pewne jest, że w tych warunkach czas się dłuży i zmusza
nas, byśmy zapełniali go sobie zajęciami (...) Powiesz mi, że chroni to nasz
rozum przed obłędem. (...)
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] W. James, The Perception of Time
(1886), cyt. za: W.Ch. Zimmerli et al.,
Klassiker der modernen
Zeitphilosophie, Darmstadt 1993, s. 50. [ 2 ] J.W. Goethe, Z mojego życia.
Zmyślenie i prawda, przeł. A. Guttry, Warszawa 1957, t. 2,
s. 154. [ 3 ] T. Mann, Czarodziejska góra
(1924), przeł. J. Kramsztyk, Warszawa 1961, t. 1, s. 141. [ 4 ] E. Cioran, O niedogodności
narodzin (1973), przeł.
I. Kania, Warszawa 2008, s. 5. [ 5 ] M. Theunissen, Negative Theologie
der Zeit, Frankfurt am Main 1991, s. 218. [ 6 ] V.E. von Gebsattel, cyt. za: M. Theunissen,
Negative Theologie der Zeit,
dz. cyt., s. 227. « Filozofia (Publikacja: 10-03-2018 )
Rüdiger SafranskiUr. 1945 w Rottweil. Filozof i pisarz, między innymi autor biografii Artura Schopenhauera i Martina Heideggera, oraz prac filozoficznych: Nietzsche: Biografia myśli (Czytelnik 2003) i Zło: Dramat Wolności. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10203 |
|