|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia
Cud słyszenia [1] Autor tekstu: Włodzimierz Nikitenko
Wiedza nie opiera się wyłącznie na prawdzie, ale także na błędach ... /
Carl Gustav Jung/
Jednym z bezsprzecznych „cudów" do jakiego dopuściła nas Natura w trakcie swoich
postępujących, ale i długich w czasie oraz szerokich w wielostronności zmian
ewolucyjnych, jest na pewno — słuch.[1]
Dzięki niemu nie tylko możemy podziwiać głosy Natury, między innymi — głosy
świata zwierząt; szum życia roślin; odgłosy otaczającego nas świata zewnętrznego z wiatrem, deszczem, burzami; szum wody i odgłosy życia wszechoceanu....
Zdolność słyszenia zachodzi i dzieje się dzięki możliwości roznoszenia drgań
akustycznych wraz z cząsteczkami powietrza, jak również i cząsteczkami wody.
Otóż w normalnych warunkach, z zachowaniem normalnej temperatury, dźwięk
rozchodzi się w powietrzu z przeciętną prędkością około 343 m/s. W wodzie,
prędkość zaczyna przybierać na sile i osiąga wartość prawie 5 razy szybszą niż w powietrzu, wynosząc około 1490 m/s.[2]
„Urządzenie" do odbioru wszystkich znanych nam najprzeróżniejszych odgłosów i dźwięków, to nic innego jak — ucho
ludzkie. Rodzaj „aparatu", dzięki któremu możemy rozróżniać tzw.
głośność.[3]
Jak pozornie mogłoby się wydawać, ucho ludzkie winno być bardzo delikatne.
Wrażliwość tę obrazuje stwierdzony pomiar skali
wspomnianej głośności, m.in.:
Próg słyszalności:
0 fonów
Cichy szept z odległości 1,5 m: 10 fonów
Lekki szelest liści: 20 fonów
Cicha rozmowa: 40 fonów
Normalna rozmowa: 50 fonów
Zgiełk ruchliwej ulicy: 80 fonów
Motocykl bez tłumika na pełnym gazie: 110 fonów
Huk dział ciężkiej artylerii (w pobliżu):
130 fonów
[4]
Skala oddaje jednakże pomiary z płaszczyzny odbierania dźwięków przez człowieka.
Jak czują i odbierają dźwięki zwierzęta, niech odda chociażby stwierdzony fakt
wielokrotnych i wieloletnich badań specjalistycznych w odniesieniu do różnych
ich gatunków. I tak dla przykładu psy,
koty,
szczury oprócz normalnie
słyszalnych dźwięków, słyszą również tak zwane -
ultradźwięki,[5]czyli
wszystkie głosy przekraczające 20.000 Hz.[6]
Nietoperze natomiast potrafią słyszeć dźwięki o częstotliwości nawet do około
90.000 Hz. I tu należy zwrócić uwagę, że gdyby człowiek mógł normalnie słyszeć
owe „ultradźwięki", najprawdopodobniej musiałby na stałe zatykać sobie uszy, aby
nie „podarować sobie" zaawansowanego rozstroju nerwowego prowadzącego w linii
prostej do śmierci. Wszystkie dźwięki poniżej 20 Hz gatunek ludzki odbiera
bardziej jako wibrację, niż konkretny dźwięk do usłyszenia. Jest natomiast w stanie na pewno usłyszeć i rozróżnić dźwięki o częstotliwości 20 — 20.000 Hz.[7]
Gdyby w ogóle chcieć zmierzyć natężenie słyszanych dźwięków i ich skali, to
wyrażalibyśmy je w tzw. decybelach.[8] I tak dla porównania. Najsłabszy dźwięk dający się słyszeć w spokojnym otoczeniu
człowieka, to pobliże 0 dB (około 0,0002 dyny/cm²). 20 dB to już dźwięk około
1000 razy głośniejszy od poprzedniego i klasyfikowany w postaci — „szeptu". 60
dB to natężenie około milion razy głośniejsze i klasyfikowane do dźwięku
„zwykłej rozmowy". Powszechnie klasyfikowany „hałas" to natężenie już około 160
dB i odpowiadający rykowi silników pobliża samolotu odrzutowego. Przy czym
trudno pominąć fakt, iż rzeczywista „granica bólu" w słyszeniu przez człowieka,
rozpoczyna się od około 140 dB. Generalnie zwykło się przyjmować, iż około 1000
Hz o natężeniu około 40 dB, równa się głośności około 40
fonów. Stąd rozważając
zagadnienie czysto teoretycznie, słuch przeciętnego człowieka winien rozróżniać
około… 400.000 dźwięków, co jednakże w zestawieniu z rzeczywistością, graniczy z kompletnym absurdem...[9]
Sięgając do odmiennego niż nasz, świata wody, naukowcy około połowy
poprzedniego wieku dostrzegli rzecz zupełnie nam nieznaną. Otóż w roku 1942
Amerykanie zabezpieczając się przed „wilczymi stadami" niemieckiej floty
podwodnej, wciąż stwierdzali akustyczne naruszanie pilnowanej przestrzeni
wodnej, a nie mogli faktycznie zidentyfikować nieprzyjaciela. Dopiero dużo
później odkryto, że powodem niepokoju były ławice
batrachowców (wydają one w okresie tarła specyficzny dźwięk:
bum-bum-bum, zachowując rytm 10 dźwięków co 1,5 sekundy; potem następuje przerwa
3-7 sekund i powtórzenie całości od początku, i tak przez wiele, wiele godzin).[10]
Wiadomo skądinąd, że ryby oceaniczne, jak i ryby morskie są bardziej hałaśliwe,
niż ryby zbiorników słodkowodnych. Pewne jest również i to, że ryby praktycznie
dobrze słyszą i rozróżniają dźwięki o sile 400 — 800 Hz, odbierając go jako ton
wysoki lub niski. Na pewno jednym z największych, a może nawet najbardziej
donośnych podwodnych „krzykaczy" jest ryba zwana
kurek występująca w akwenie Morza Śródziemnego,[11]
który potrafi warczeć i to głosem podobnym „do ryku lwa" (jest również jednym z najdoskonalszych lokalnych „meteorologów", rybacy słysząc jego „warczenie"
uciekają czym prędzej do portów, bo burza i szkwał są niemal pewne). Badacze
niemieccy z Instytutu Rybołówstwa Dalekomorskiego i Przetwórstwa Ryb z Rostocku
zaobserwowali, iż dla przykładu śledzie posługują się swoją
„mową" na wzór alfabetu głosem delikatnie cykającym.[12] Z kolei sum karłowaty odbiera dźwięki o parametrach do 13.000 drgań /s.[13]
Natomiast strzeble praktycznie kończą
zjawisko słyszalności przy dźwiękach w granicy około 5 — 7 tysięcy drgań /s.[14]
Część specjalistów pozostaje w sporze, w jaki sposób ryba odbiera sygnały
dźwięku. Wielu jest przekonanych, iż tzw. linia boczna wzdłuż ciała ryby jest jakoby pierwowzorem szczątkowego
narządu słuchu u ewoluujących w świecie zwierząt ryb. Dowodem na taki stan
rzeczy jest faktyczne zdarzenie z rekinami. Otóż zawsze, gdy w wodzie zaczyna
się „trzepot" i nadmierny ruch wody (anormalne zachwiania i drgania masy wodnej
np. w czasie połowu), wówczas prawie natychmiast pojawia się rekin. Dzieje się
tak dlatego, że owe „trzepotanie", jako duża ryba najszybciej odbiera rzęskami
zmysłowymi dotyku, dzięki temu bardzo precyzyjnie lokalizuje z pomocą mózgu:
odległość, kierunek i ciśnienie, odbijające się od ofiary w podobieństwie
echosondy. Kiedy wyszczególniony ruch ustaje, rekin potrafi nawet spokojnie
odpłynąć, nie interesując się ewentualną potencjalną ofiarą. Otóż te, jak i inne
dziwności udowodnił jeden z bezsprzecznych pionierów badań podwodnych i sportu
płetwonurkowego, Austriak — dr Hans Hass, kiedy w roku 1954 opuścił pierwszy
zabezpieczony mikrofon — zwany od teraz hydrofon[15]w
okolicach rafy koralowej Morza Karaibskiego. Badanie przeszło najśmielsze
oczekiwania, grzebiąc teorię o niemym świecie ryb… Człowiek nie zawsze może
jednak usłyszeć te dźwięki. Otóż na pewno ludzki aparat słuchu — ucho
przystosował się do słuchania głosu „pozyskiwanego" za pośrednictwem powietrza i drgań błony bębenkowej. Ryby natomiast odbierają dźwięki dzięki drganiom i wibracji wody. Odbierany przez nas dźwięk w zetknięciu z błoną bębenkową
(średnio około 85 mm² powierzchni) trafia do ślimaka wewnętrznego i za
pośrednictwem tzw. strzemiączka
uzyskuje około 20 krotne wzmocnienie głosu, którego nie może zabezpieczyć słaba
błona bębenkowa. W wodzie natomiast, dźwięk może być słabo słyszalny przez
człowieka dopiero w momencie, gdy przekroczy określone natężenie.[16]
Niestety, postępujący rozwój cywilizacyjny w coraz szerszym stopniu oddziałuje
destrukcyjnie na obecne coraz młodsze pokolenia ludzi. Przesadne, ale wciąż
modne (jak twierdzą młodzi ludzie — „na topie") jest masowo rozpowszechnione i bardzo popularne zjawisko słuchania różnych gatunków muzyki zawsze i wszędzie,
gdzie jest to tylko możliwe i dopuszczalne, ale także i tam gdzie jest to wręcz
wyraźnie i jasno zabronione. Naprawdę trudno spotykanym wyjątkiem w dzisiejszym
świecie, jest możliwość spotkania młodego człowieka, choć nie tylko, który
podąża ulicą do bliżej nieokreślonego celu i nie posiada na uszach słuchawek
podłączonych do jakiegoś elektronicznego urządzenia emitującego jakże różnorodną
muzykę. Takie zachowania prowadzą oczywiście do coraz bardziej postępującej i zataczającej coraz większe kręgi społeczne głuchoty.
Otóż przeważnie młodzi ludzie czy to idąc ulicą, czy pokonując różne trasy
samochodem, nagminnie wprost nurzają się w nurtach muzyki. Trzeba wiedzieć, iż
niejednokrotnie jest to głośna, o ile nawet nie krzykliwa wprost muzyka,
wywołująca u osób postronnych nawet oburzenie swoim natężeniem głośności. Ten
rodzaj mody, jak wcześniej wspomniano, to bezpośrednie przyczyny ciężkich
zaburzeń słuchu. Według masowych badań
medycznych i statystycznych
ostatnichlat, postępująca i potęgująca się głuchota dzieci i młodzieży przekracza dopuszczalne normy
społeczne i zamyka się ponad połową populacji uskarżającej się na różnego
rodzaju niedosłuchy. Te i pokrewne schorzenia prowadzą w sposób pośredni lub
bezpośredni do tzw. głuchoty
transmisyjnej, oraz głuchoty
odbiorczej. O ile pierwsza staje się przyczyną tylko w przewodzeniu fal
dźwiękowych za pośrednictwem ucha zewnętrznego i środkowego i nie powoduje
całkowitej utraty słyszalności, o tyle druga, trwale niszczy ślimak wewnętrzny
ucha a drogi słuchowe prowadzi do nieodwracalnych zmian kończących się w konsekwencji całkowitą utratą słuchu...
1 2 Dalej..
« Biologia (Publikacja: 24-03-2019 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10248 |
|